|Jesteś mój|

Jeon przyglądał się zdenerwowanej twarzy dwudziestolatka, który pragnął przegnać go z jego życia. To wszystko wydawało mu się podejrzane, ponieważ jeszcze przed pójściem do banku chłopak był zupełnie inny. Wypchnął językiem wnętrze policzka, czując ogarniający gniew w jego żyłach. Nie mógł stracić tego, na co cały czas pracował i zniknąć z życia arystokraty, który był jego największym celem w życiu. Poświęcił zbyt wiele, aby móc zniknąć z jego życia, ponieważ Kim Taehyung miał dla niego oszaleć. 
Sama wzmianka na temat jego byłej dziewczyny świadczyło o tym, że dwójka musiała się ze sobą spotkać. 

— Co do tego wszystkiego ma Hyulee? — zapytał, patrząc z niezrozumieniem na jasnowłosego, którego oczy biły gniewem i żalem. 

— Jak to co?! — zapytał kpiącym tonem. Nie potrafił zrozumieć bezczelności Jeona i jego kłamstw, tym bardziej w obecnej sytuacji. — Okłamałeś mnie, Jungkook. Powiedziałeś, że ona nie jest już twoją dziewczyną, dlaczego mnie okłamałeś? — zacisnął swoje dłonie na koszulce chłopaka, który nie odrywał od niego swoich oczu. Taehyung wyglądał, jakby pragnął usłyszeć tylko prawdę nawet tą najgorszą, licząc jedynie na jego szczerość. Sfrustrowane i pokrzywdzone oczy blondyna były dla Jungkooka oznaką, że to wszystko jest dla chłopaka bardzo ważne. 

— Nigdy ciebie nie okłamałem, Taehyung — rzekł ze szczerością w oczach, a chłopak pokręcił jedynie głową. — Nie wiem co powiedziała ci Hyulee, ale nasz związek jest już przeszłością — dodał.

— Ona uważa inaczej. Sama powiedziała mi, że jesteście ze sobą od pięciu lat, więc nie ściemniaj, Jungkook — zmarszczył brwi, by zaraz odsunąć się od chłopaka, który był nieco zdziwiony słowami Taehyunga.

— Ale to nie prawda, przysięgam — zapewnił go, a Taehyung zmierzył go wzrokiem pełnym pogardy i zimna. 

— Już wcześniej mówiłem ci, że nie ufam nikomu, tobie w ogóle nie mogę — powiedział bezemocjonalnie, by zaraz się odwrócić z namiarem odejścia, jednak Jungkook chwycił za jego dłoń, gdzie z siłą zwrócił go w swoją stronę. — Zostaw mnie i nie wracaj do pracy, bo nie będę w stanie znieść twojej obecności — spojrzał na niego z gniewem, chcąc za wszelką cenę odrzucić Jeona.

— Czujesz coś do mnie, prawda? — zapytał wprost. 

— Ja niczego nie czuje, prócz...

— Prócz złości i pogardy? — uniósł brew, wtrącając się w jego zdanie. — Nie obchodzi mnie to. Wiem, że w środku szalejesz, jak ja. Z każdym pocałunkiem twoje ciało rozlewa się jak deszcz po mnie. To uczucie jest jak chłód i  nagły przypływ upału.. tylko ty zaprzeczasz temu i wolisz uciekać od tego, niżeli spróbować zaryzykować. — rzekł z powagą w oczach, a Taehyung przez jego słowa poczuł, jak tchu mu braknie w piersi i nawet jeśli gniew był silniejszy, to nie mógł zaprzeczyć, że posiadał takie same odczucia, co Jungkook. 

— Ty nic nie wiesz.. — westchnął ciężko.

— Owszem wiem...obydwoje to teraz przeżywamy, ale jeśli mi nie uwierzysz i odejdziesz, to stracisz coś prawdziwego, Taehyung — powiedział, a młodszy patrzył na niego z niepewnością w oczach. Obawiał się słów i uczuć chłopaka jak zimnej nocy w samotności. Czy strach i niepewność były czymś normalnym w obecnej sytuacji? Czy czyś zupełnie sprzecznym? Odsunął swoją dłoń od chłopaka, który patrzył na niego bezemocjonalnie, oczekując na jego ruch, a jego serce szalało w jego piersi, czując tak wiele sprzeczności.

— Być może jest w tym coś prawdziwego, ale ja nie akceptuję ludzi, którzy kłamią i nie są szczerzy. Mam własne zasady i twoja narzeczona jest powodem, dla którego wolę z uczuć do ciebie zrezygnować, niż wchodzić między was. — powiedział z ciężkością na sercu.  

— Może spróbuj mi uwierzyć, Taehyung? — spojrzał na niego z bezsilnością, a Taehyung pokręcił głową, nie potrafiąc tego zrobić. 

— Nie potrafię. Daj mi kluczyki — wyciągnął w jego stronę dłoń,  a Jeon zacisnął swoje usta w wąską linię, gdzie zaraz podał do dłoni Taehyunga jego klucze. — Mówiłeś, że dla mojej wygody będziesz w stanie zrezygnować z pracy, więc proszę cię o to. Nie wracaj już i powiedz mojemu ojcu, że rezygnujesz — spojrzał w jego oczy. 

— Jak chcesz...odejdę, pomimo tego, że bardzo się mylisz — rzekł, opuszczając głowę, a Taehyung przyglądał się mu z uwagą.

— Ja nigdy się nie mylę, Jungkook. Zawsze słucham własnej intuicji, a ona mówi mi, że nie mogę ci ufać — powiedział z chłodem, po czym odszedł zostawiając Jungkooka samego przed budynkiem banku. 

— Sprawię, że nigdy już swojej intuicji nie zaufasz, Kim Taehyung — uśmiechnął się chytrze pod nosem. — Hyulee... w jakiś sposób mi pomogłaś..

~

Jimin wszedł do mieszkania Seokjina, który siedział w salonie przy stoliku. W swojej dłoni trzymał kieliszek wina, a na stoliku stała już praktycznie pusta butelka. Blondyn podszedł niepewnie do przyjaciela, gdzie usiadł naprzeciw niego. Mógł zauważyć, że jego przyjaciel nie jest w humorze i prawdopodobnie coś się stało.

— Jinie? — szepnął niepewnie, jednak chłopak nie zareagował, a jedynie przysunął w jego stronę białą karteczkę. Jimin zerknął na kartkę, mogąc zobaczyć sporej wysokości mandat za próbę potrącenia człowieka. — Coś ty zrobił? — zapytał z zaskoczeniem.

— To miała być zemsta — odpowiedział, by zaraz dopić resztę alkoholu z kieliszka.

— Ale kogo ty chciałeś przejechać? — zapytał z niezrozumieniem.

— Takiego jednego idiotę, co na ringu pracuje — powiedział z westchnięciem, a Jimin pokręcił w niedowierzaniu głową.

— To nie w twoim stylu. Coś ci zrobił, że chciałeś go zabić? — zapytał. 

— Powiedzmy, że wszedł mi w drogę i nie chce z niej zejść — spojrzał na Jimina, gdzie zmarszczył swoje brwi, widząc jego twarz. — A ciebie ktoś pobił? — zapytał z zaskoczeniem, a Jimin chwycił się za swój policzek. 

— Och.. nie — pokręcił szybko głową.

— Prócz tego, że makijaż ci się rozmył, to podkład odkrywa twojego siniaka — powiedział wprost. — Mów, kto ci to zrobił? — zapytał z powagą w oczach. — Zaraz się ubiorę i jedziemy mu wpierdolić — dodał, a Jimin cały czas pokręcał bezsilnie głową.

— To nic takiego, Jinie — szepnął, odwracając wzrok. — Tacy goście mnie zaczepili i skończyłem z takim policzkiem, ale nie znam ich, więc się nie wtrącaj — powiedział, a Jin wykrzywił swoje usta w niezadowoleniu.

— Jimin, jeśli coś się takiego dzieje, to dzwonisz, a ja zaraz jestem i wpieprzymy takim skurwysynom — uśmiechnął się słabo.

— Przecież wiem, że mogę liczyć na ciebie i... — zatrzymał się, nie wiedząc, czy może wymienić jeszcze tę drugą osobę.

— Taehyunga? — uniósł brew, a Jimin przytaknął głową. — Na niego też możesz liczyć, mimo jakim czasem jest rozkapryszonym idiotą, to jest przyjacielem, a przyjaciele w takich sprawach zawsze ruszają z pomocą jako piersi i myślę, że nasz Tae przybiegłby do ciebie — zapewnił go, a Jimin jakoś nie był do tego przekonany.

— Nigdy nie było takiej sytuacji, abym musiał liczyć na waszą pomoc, więc nie wiem jakby to było z Taehyungiem. Czasem mam wrażenie, że mógłbym mu powiedzieć wszystko, a z drugiej strony wiem, że często bywa obojętny. Znamy się już tak długo i właściwie niewiele o nim wiemy. Zaprzyjaźniliśmy się w liceum i głównie trzymaliśmy się ze sobą dla popularności, a teraz kiedy przyszedł czas dorosłości, czuje się zagubiony i nie wiem, kto jest przyjacielem, a kto nie — wyznał, a Jin słuchał go z uwagą.

— Rozumiem cię. Mam podobne odczucia, ale liczę na to, że nasza przyjaźń miała w sobie, choć trochę szczerości — uśmiechnął się słabo. 

— Wiara czasem bywa bardzo mylna — szepnął.

— Ale chociaż na Misooka zawsze możesz liczyć — puścił mu oczko. 

— No tak.. on zawsze jest — uśmiechnął się smutno. 

— Chociaż ty jedyny z naszej trójki masz, choć trochę życie ułożone. Ja mam własne problemy, a Taehyung musi walczyć z nałogiem, żeby nie musieć poddać się woli jego ojca — westchnął ciężko, widząc, że dorosłość zaczyna zbyt bardzo miażdżyć ich stałą równowagę. 

—Mhm... ale Dongseok nie wydaje się taki zły. Nie rozumiem, dlaczego Taehyung, tak bardzo go odpycha, a wcześniej z obcymi kolesiami dobrze się bawił — powiedział, patrząc na Seokjina.

— Bo po ekstazie masz ochotę na seks i czasem jest to silniejsze, niż powinno być. Nie masz kontroli ani żadnych zahamowań. Wszystko dzieje się, jakbyś był nieobecny duchowo, a potem luka w pamięci. Nie rozumiem, dlaczego Taehyung tak bardzo lubi ten stan, ale dział zawsze tylko dzięki temu. Normalnie jest on niestabilny, jakby cały czas przed czymś uciekł, a w odurzeniu widzi jedyny ratunek — rzekł z namysłem. 

— Ale przed czym on cały czas ucieka? — zapytał z niezrozumieniem.

— Prawdopodobnie przed czymś, czego najbardziej się boi. Pamiętasz, jak byliśmy w drugiej klasie i poszliśmy na imprezę? — zapytał, a Jimin przytknął głową. 

— Pewnie, że to pamiętam. Wtedy Taehyung dostał jakieś jazdy, że ktoś wrócił i on nie może tak żyć.. bałem się go — powiedział z przerażeniem w głosie. 

— A ja próbowałem się dowiedzieć, o co mu w tym wszystkim chodziło, ale niczego się nie dowiedziałem. Jego rodzina ma wszystkie swoje sekrety zatuszowane — pokręcił głową. — Chciałbym mu pomóc, ale nie potrafię. Nie wiem, co mu dolega, ale z pewnością narkotyki miały mu pomóc poczuć ulgę..

— Wychodzi na to, że nasz przyjaciel jest jedną wielką zagadką — zauważył Jimin.

— Wszyscy mamy swoje za uszami, Jimin... wszyscy...

~

Jungkook nie mógł zwlekać z czasem i pozwolić Hyulee mieszać się do jego zemsty, którą najwidoczniej dziewczyna próbowała powstrzymać. Późnym wieczorem udał się przed jej dom, gdzie przez prawie godzinę stał przed domem. Nie wiedział, jak ma zabrać się za tą rozmowę i powstrzymać dziewczynę przed kolejnym niebezpiecznym krokiem w stronę Taehyunga. Westchnął głęboko i przeczesał palcami ciemne kosmyki jego włosów, po czym podszedł do drzwi, gdzie zapukał wyraźnie w drewno. Stał przez chwilę, dopóki drzwi nie otworzyła mu Hyulee, która na jego widok uśmiechnęła się szczerze.

— Jungkook — powiedziała z radością w głosie. — Wiedziałam, że w końcu wrócisz — dodała, chcąc rzucić się w ramiona bruneta, który zatrzymał ją przed czułym gestem. 

— Przyszedłem tylko porozmawiać — oznajmił jej ze spokojem, a dziewczyna okazała swoje niezadowolenie. Wpuściła chłopaka do środka, gdzie przeszli prosto do kuchni, która była pierwszym pomieszczeniem zaraz za niewielkim korytarzem. Jeon zatrzymał się przy długim blacie, gdzie oparł swoją dłoń, patrząc ze zdenerwowaniem na Hyulee.

— Nie patrz tak na mnie. Nie mów mi tylko, że jesteś zły na mnie przez tego śmiecia? — spojrzała z niedowierzaniem na ukochanego. 

— Jestem zły, bo wchodzisz mi w drogę. Zostaw Taehyunga i nie opowiadaj mu kłamstw na nasz temat, bo z tego, co pamiętam, dwa lata temu wyrzekłem się naszego związku i cokolwiek robię, nie czuję się wobec ciebie nie fair — rzekł wprost.

— A powinieneś, Jungkook — rzekła ze zdenerwowaniem w oczach. — Wciąż mnie kochasz i tak samo pragniesz.. — zbliżyła się do niego, gdzie objęła dłońmi jego twarz. — Widzę to w twoich oczach, Jungkook — dodała, a ciemnowłosy westchnął głęboko, wiedząc, że dziewczyna ma rację. 

— Być może tak jest, ale moja zemsta jest silniejsza — odparł ze spokojem. — Kochanie ciebie przy tej zemście jest niemożliwe, Hyulee. Proszę cię, abyś mi tego bardziej nie utrudniała... ja muszę pomścić moją siostrę... muszę, inaczej nie będę posiadał spokoju — wyznał, odwracając nerwowo wzrok, a dziewczyna objęła swoją dłoń na karku Jungkooka.

— Zapomnij o tym, o nim i wszystkim, co uczynił — wyszeptała tuż przy ustach Jeona, który nabrał do płuc powietrza, próbując się uspokoić i powstrzymać przed własnymi pragnieniami. — Jesteś moim mężczyzną — wpasowała się w jego usta, a Jungkook niepewnie oddał jej pocałunek. Ułożył swoje dłonie na biodrach dziewczyny, którą podsadził na blat i agresywnie całował jej usta. Rozchylił jej nogi, by wejść między nie, jego żelazna dłoń uściskała jej zgrabne udo. — Widzisz? Ty wcale nie chcesz zemsty, Jungkookie — sapnęła między pocałunkami, a Jeon oderwał się od jej ust. 

— Skoro twierdzisz, że jesteśmy ze sobą od pięciu lat, to uznaj ten pocałunek, jako nasze pożegnanie, Hyulee. Nie wchodź mi więcej w drogę, bo inaczej będę w stosunku do ciebie brutalniejszy — rzekł z chłodem w głosie, a dziewczyna spojrzała na niego ze zmieszaniem.

— Czy dla tego chłopaka chcesz poświęcić nas? — zapytała przez łzy, które zebrały się w jej oczach, a Jungkook odszedł od niej, by zmierzyć ku wyjściu. 

— Ja już wybrałem. Nawet jeśli ten chłopak nie jest tobą... — zatrzymał się w wejściu, gdzie zacisnął swoje powieki, czując wielki ciężar na duszy. —... i nigdy nie poczuje nic, prócz wewnętrznej pogardy, to oddam duszę diabłu, by móc ujrzeć jego upadek — wyznał, a Hyulee patrzyła na niego z zaskoczeniem. 

— W takim razie, powiem mu prawdę o tobie i twoich zamiarach wobec niego! — krzyknęła, a Jeon obejrzał się za siebie, by spojrzeć na nią z gniewem.

— Nie zrobisz tego — rzekł wprost.

— Niby dlaczego? Ja mogę to zrobić, bo ciebie kocham — powiedziała, przykładając dłoń do swojej piersi. 

— Właśnie dlatego tego nie zrobisz — powiedział z chłodem, po czym opuścił dom dziewczyny, zostawiając ją w oszołomieniu. 

— Znajdę tysiące innych sposobów, żeby cię powstrzymać..

~

Taehyung po powrocie do domu, czuł się, jakby stracił coś bardzo cennego i właściwie to był raczej ktoś, niż coś. Wieczorem zszedł do jadalni, gdzie spożywał kolację wraz z całą rodziną. Przez całą kolację wyczuwał na sobie intensywne spojrzenie ojca, który próbował przedostać się przez jego myśli, aby zrozumieć dzisiejsze milczenie syna. Wiedział, że Taehyung zawsze przy kolacji obrażał jego małżonkę, czy jej dzieci, jednak dzisiaj było zupełnie inaczej... było cicho. 

— Taehyung, czy coś się stało? — zapytał mężczyzna i głowa całego domu, który zwrócił uwagę wszystkich siedzących przy stole, lecz tylko nie Taehyunga, który widelcem paprał wszystko na swoim talerzu. — Ekhm — odchrząknął, a siedząca obok chłopaka córka Mirae, szturchnęła go w ramię, przez co chłopak w końcu podniósł swoją głowę.

— Co jest? — spojrzał na nią ze zdenerwowaniem.

— Nasz ojciec do ciebie mówi — rzekła karcąco, a Kim zwrócił swoje oczy na ojca. 

— Dlaczego dzisiaj jesteś taki milczący? Coś się stało? — zapytał ze zmartwieniem mężczyzna. — A może jesteś chory? — dopytywał, a Kim westchnął głęboko.

— Nic mi nie jest, tato. Po prostu nie mam apetytu — odpowiedział mu, wyglądając na smutnego i pogrążonego we własnych myślach. 

— Nasz Taehyungie, ostatnio w ogóle nie ma apetytu — rzekła z uśmiechem najstarsza pracownica, która postawiła na stole talerz z gotowanymi warzywami.

— Ludzie, którzy nie mają apetytu, są chorzy ze stresu albo zakochani i cierpią przy tym — rzekła melodycznie Jihyuna, a najstarszy Kim spojrzał podejrzliwie na syna. 

— Czy to przez naszego Dongseoka? — zapytał mężczyzna, a siedzący przy stole Dongseok spojrzał chytrze w stronę Taehyunga.

— To nie przez niego ani przez żadne zakochanie się! — podniósł nieco głos, by wstać od stołu. — Dajcie mi spokój.. idę do siebie — westchnął ciężko, po czym odszedł od stołu, gdzie udał się w stronę schodów. 

— Taehyung — usłyszał za sobą wołanie ojca, przez co zatrzymał się przed schodami. — Rozumiem, że możesz się dzisiaj źle czuć, odpocznij sobie. — położył swoją dłoń na ramieniu Taehyunga, który spojrzał na niego z bezsilnością. 

— Tato, mów co chcesz, a nie udajesz troskliwego ojca — rzekł z ciężkością w głosie. 

— Chyba za dobrze mnie znasz — uśmiechnął się delikatnie. — Chciałbym, żebyś wrócił do nauki gry na pianinie. Niedługo odbędzie się rocznica mojego i Mirae ślubu. Bardzo ucieszyłbym się, gdybyś dla nas zagrał — rzekł z powagą w oczach. 

— Dobrze wiesz, że nigdy dobrze nie szła mi gra na tym gównianym instrumencie — powiedział pretensjonalnie. — I granie dla twojej dziwki nie jest mi w ogóle na rękę — dodał niemiło, a mężczyzna chwycił za dłoń chłopaka, który zmieszany spojrzał w oczy ojca.

— Wiem, że możesz czuć się zazdrosny o Mirae i jej dzieci, ale minęło już tyle czasu, że mógłbyś przywyknąć do niej — powiedział ze spokojem, a jasnowłosy pokręcił bezsilnie głową. — Pan Jeon powiedział, że zna odpowiednią osobą, która może pomóc ci poduczyć się gry — uśmiechnął się ciepło.

— Pan Jeon? To tym bardziej nie chcę — zaprotestował. — On...

— Wiem, że go zwolniłeś, ale to ja decyduję w tym domu, a ty nie masz nic do gadania — oznajmił, a Taehyung zmarszczył swoje brwi. 

— Nie mam czasu na żadną naukę i tak mam sporo zaległości na studiach, a muszę przećwiczyć wiele rzeczy — westchnął ciężko.

— Mogłeś nie iść na wybrane przez siebie studia, a po prostu zacząć pracę w mojej firmie — rzekł, pokręcając głową. — Jako aktor niczego w życiu nie osiągniesz, a dzielenie się twoją urodą z całym światem nie jest czymś dobrym. W końcu kiedyś wszystko z ciebie wyciągną — dodał. 

— Proszę cię... nie zaczynaj teraz krytykować moich decyzji. Naprawdę jestem zmęczony, nauczę się tej gry dla twojego świętego spokoju — odsunął od niego swoją dłoń, by udać się prosto do swojego pokoju. 

Za zamkniętymi drzwiami poczuł się w końcu spokojniejszy, choć smutek, jaki czuł w sercu, nie mógł za nic minąć. Położył się na łóżku, gdzie ułożył się na bok, przyciągając do swojej klatki piersiowej miękką poduszkę. Słowa dziewczyny Jungkooka i słowa samego Jungkooka doprowadzały go do szału. Co, jeśli się mylił, co do Jungkooka i on wcale go nie okłamywał? Pragnął się mylić, ale gdy jego intuicja coś mu mówiła, nie było mowy o pomyłce. 

"— Nie obchodzi mnie to. Wiem, że w środku szalejesz, jak ja. Z każdym pocałunkiem twoje ciało rozlewa się jak deszcz po mnie. To uczucie jest jak chłód i nagły przypływ upału.. tylko ty zaprzeczasz temu i wolisz uciekać od tego, niżeli spróbować zaryzykować."

— Uwierz, że szaleje i okropnie się przy tym czuje... — szepnął ze smutkiem, gdzie zaraz zacisnął mocno swoje powieki. — Ale ryzykować? — zacisnął swoje palce na poduszce. — Chce mieć pewność, że jesteś tylko mój..

~

Następnego dnia Jungkook nie pojawił się w pracy, co oznaczało dla Taehyunga, że chłopak faktycznie posłuchał jego słów i nie poddał się jego ojcu. Cały dzień spędził na zajęciach w szkole, gdzie czuł się nieswojo. Żałował, że wolał się dalej uczyć, zamiast przestać użerać się z osobami, które go nienawidziły. Na zajęciach w ogóle mu nie szło i nie otrzymał również za dobrych wyników. Dzisiejszy dzień poszedł mu bardzo źle i nie wykazał się dobrze swoją grą na scenie. Przez cały czas patrzył w stronę drzwi w nadziei, że może zjawi się Jungkook i wybawi jego duszę jedynie swoją obecnością. Z niewiadomych przyczyn brak chłopaka powodował w nim jakiegoś rodzaju tęsknotę? Nie potrafił się skupić i przestać myśleć o przystojnym brunecie. 

Wieczorem opuścił szkołę, gdzie udał się piechotą w stronę miasta. Zignorował czekającego na niego szofera przed szkołą, chcąc zaczerpnąć świeżego powietrza i potrzebnej samotności na przemyślenie wszystkich swoich uczuć wobec Jungkooka, który jakimś magicznym sposobem zawładnął nad jego myślami. Cały dzień był chaotyczny i skupiony tylko na mężczyźnie, który się nie zjawił. 

Mijał ludzi i sklepy oraz postawione stragany. Światła uliczne oświetlały jego drogę, ku niczemu. Nie wiedział, właściwie dokąd zmierza i w jakim celu. Po prostu myślał i próbował odnaleźć odpowiedź na własne uczucia. Pragnął Jungkooka i chciał wiedzieć o ile będzie w stanie dać się ponieść temu pożądającemu uczuciu, a z drugiej strony była jego dziewczyna, która niszczyła wszystkie pragnienia. Czy miał złamać własne zasady dla tego szaleństwa? 

Zatrzymał się w parku, gdzie pokręcił przecząco głową. Rozejrzał się po okolicy, którą potrafił rozpoznać. Była to okolica, w której zamieszkiwał Jungkook, a jego nogi same go tutaj poniosły. Wiedział, że był znak. 

— Taehyung? — usłyszał za sobą znajomy głos, przez co wystraszony odwrócił się w stronę chłopaka, który nie był sam. 

— Jung Hoseok? — wypowiedział niepewnie imię chłopaka, który uśmiechnął się szczerze.

— Pamiętasz mnie, to zaszczyt — wyszczerzył się jeszcze bardziej. — Co ty tutaj robisz? Przyszedłeś do Jungkooka? — zapytał z zaciekawieniem.

— J-ja...um.. nie.. — pokręcił głową, patrząc niepewnie w stronę ciemnowłosego chłopaka stojącego obok Hoseoka, lecz rudowłosy zauważył jego niepewność w obecności nieznajomego. 

— Nie musisz się lękać, to jest Min Yoongi — przedstawił go. — Wygląda na strasznego starego kota, ale to młoda dupa i nie gryzie — rzekł wesoło.

— A w mordę chcesz?! — warknął na niego, po czym spojrzał uważnie na jasnowłosego chłopaka, przez którego jego przyjaciel zrezygnował z samego siebie. — Miło mi, Yoongi — podał mu swoją dłoń, na którą Taehyung spojrzał nieufnie. — Ale możesz mówić Suga, bo..

— Bo jesteś słodki? — zapytał dwudziestolatek, a dwójka przyjaciół spojrzała na siebie, by zaraz roześmiać się w niebogłosy. 

— On słodki, my brzuch — zaśmiał się Jung, trzymając za podbrzusze, a Taehyung patrzył na nich osłupiały.

— Powiedziałem coś nie tak? — zapytał z niezrozumieniem. 

— No bo nasz Yoongi rzadko bywa słodki, ale z twojej strony było to urocze. Suga jest on tego, że jest biały jak cukier... no firma diament normalnie — otarł łezkę z oka.

— Aaa... to mi również miło, Yoongi — uścisnął jego bladą dłoń, którą przybliżył do swoich oczu. — Faktycznie jest biały — szepnął. 

— Zabawny jesteś dzieciaku — powiedział Min, który odsunął od niego swoją dłoń. 

— No dobra, ale co cię tutaj sprowadza, jak nie nasz Jungkook? — zapytał z zaciekawieniem Hoseok, który oparł się na ramieniu Yoongiego, a Taehyung odwrócił nerwowo wzrok. 

— Myślałem o nim i tak jakoś... nogi mnie tu poprowadziły — wyznał nieśmiało. — Pewnie i tak jest zajęty swoją dziewczyną Hyulee — uśmiechnął się nieszczerze, a dwójka, słysząc jego słowa, zmarszczył automatycznie brwi. 

— To oni wrócili do siebie? — zapytał ze zdziwieniem Hoseok. 

— Jak to wrócili, skoro są od pięciu lat ze sobą? — uniósł brew jasnowłosy.

— Jungkook i Hyulee nie są ze sobą od dwóch lat — sprostował Yoongi.

— No dokładnie, po tym, jak siostra Jungkooka się.. — urwał Hoseok, gdy oberwał od Yoongiego w ramię. 

— Siostra? Jungkook ma siostrę? — zapytał Kim, który widział, że dwójka coś przed nim ukrywa. — Mówcie, o co chodzi? Co jego siostra zrobiła? — dopytywał, chcąc wiedzieć co do tego wszystkiego ma siostra chłopaka, o której nawet mu nie wspomniał. 

— Siostra Jungkooka dwa lata temu uciekła bez słowa, a on w tym czasie był z Hyulee i nie mógł sobie wybaczyć tego, że nie powstrzymał jej przed ucieczką. Dla Jungkooka jego siostra była najważniejsza i po tym wszystkim rozstał się z Hyulee — wyjaśnił Yoongi, który nie miał innego wyjścia, jak naprawić błąd Hoseoka.

— A jego siostra się znalazła? — zapytał. 

— Niestety zniknęła bez śladu — pokręcił lekko głową Min. 

— Rozumiem.. czyli on nie kłamał.. — szepnął pod nosem, czując się źle przez to, jak wczoraj potraktował Jungkooka. — Ta suka mnie okłamała — mruknął z chłodem, a Yoongi i Hoseok spojrzeli na niego z zaskoczeniem.

— Kto? — zapytał Hoseok.

— Park Hyulee — odpowiedział mu, by zaraz napięcie się odwrócić. — Dziękuje wam za wyjaśnienie całej sytuacji. Teraz muszę naprawić mój błąd — powiedział w ich stronę, po czym pobiegł w stronę mieszkania Jungkooka. 

— Bardzo zjebałem? — zapytał niepewnie Hoseok, który spojrzał na zdenerwowanego Yoongiego.

— Jungkook cię zajebie — westchnął, przykładając do swojej twarzy dłoń. — Ach, moje nerwy.. moje nerwy... — ruszył jako pierwszy w stronę budynku, gdzie wyciągnął telefon musząc powiadomić Jungkooka o całej sytuacji.

— No, ale ja nie chciałem... zaśpiewam mu "Sorry"..

~

Taehyung zapukał do drzwi od mieszkania Jungkooka, wyczekując na jego przyjście. Gdy drzwi się otworzyły, a przed jego oczami pojawił się ciemnowłosy chłopak ubrany jedynie w dres i biały podkoszulek na ramiączkach, rzucił się prosto na jego szyję, zaskakując tym samym Jeona, który nie rozumiał skąd wziął się tutaj Taehyung o tej godzinie. 

— Przepraszam cię, Jungkook — powiedział ze łzami w oczach, których zobaczyć nie mógł chłopak. — Wróć do pracy i wybacz mi to, że ci nie zaufałem — dodał, a brunet objął go w talii, gdzie zaraz wciągnął go do wnętrza swojego mieszkania. Przywarł blondyna do ściany, gdzie jego czekoladowe tęczówki wbiły się w niego. 

— Ty przepraszasz? — uniósł brew, a Taehyung przytaknął lekko głowę, gdzie przyciągnął swoją dłoń do policzka chłopaka. 

— Nigdy nikomu nie ufałem i myślałem, że twoja była dziewczyna mówi prawdę, a ty możesz chcieć mnie oszukać — wyznał. — Jesteś dla mnie kimś, kto pierwszy raz zawrócił mi tak w głowie.. kimś za kim zatęskniłem — dodał, a Jungkook bez opamiętania przywarł do jego słodkich ust, które w przerażeniu przed jego utratą oddawały się tej czułości, pozwalając chłopakowi rozbierać jego duszę z każdym pocałunkiem. 

Jeon pochłonięty głęboki pocałunkami ruszył z chłopakiem w stronę stołu, gdzie wsunął swoje dłonie pod jedwabną koszulę młodszego, by usadowić go na stole. Jego palce zataczały kółeczka na oliwkowej skórze chłopaka, która w dotyku było bardzo delikatna, niczym płatek kwiatu. Wargi bruneta sunęły się po drżących ustach Taehyunga, który wplątał swoje palce w ciemne kosmyki chłopaka. Gdy chłopak odsunął się od jego ust, Taehyung uśmiechnął się szczerze, co było dość obcym widokiem dla oczu Jungkooka.

— Już nie chce się bać — powiedział tuż przy ustach Jungkooka, gdzie zaczął składać krótkie pocałunki w kącikach jego ust. — Tylko powiedz mi, że mi wybaczasz, Jungkook — wyszeptał, patrząc w węglowe tęczówki chłopaka. 

— Nie byłem na ciebie zły. Miałeś prawo mi nie ufać, Taehyung — rzekł z opanowaniem. — Najważniejsze jest to, że doszedłeś do prawdy, bo jeśli miałbym czekać dłużej, chyba umarłbym z tej tęsknoty — powiedział, ujmując jego podbródek, a Taehyung patrzył z fascynacją na mężczyznę. 

— Teraz już jestem pewny — wyznał z delikatnym uśmiechem, gdzie ujął dłońmi jego policzki. 

— Czego jesteś pewny? — zapytał z zaciekawieniem i choć mogło się to wydać niemożliwe dla Taehyunga, to po raz pierwszy poczuł, że jest gotowy na ten pierwszy krok w swoim życiu. 

— Jestem pewny ciebie, Jungkook.. może nie tego, co dokładnie czuję, ale ufam ci i przysięgam, że nigdy więcej w ciebie nie zwątpię. Pierwszy raz zaufam nie mojemu ojcu, nie moim przyjaciołom, a tobie — powiedział z radością w oczach, po raz pierwszy zdobywając się na tak ważny krok. Taehyung przytulił się do starszego, gdzie schował bezpiecznie swoją twarz w zagłębieniu szyi Jeona, który objął go czule. 

Jungkook patrzył tępym wzrokiem naprzeciw siebie, gdzie jego spojrzenie było zimne i pewne siebie. — Już prawie jesteś mój.

~

Witajcie ^^

Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Taehyung po raz pierwszy zaufał i to samemu Jungkookowi, po części jego plan dochodzi do skutku. Mam nadzieję, że nie będzie wam przeszkadzać jeśli czasem będzie tutaj dużo innych par dla których przygotowałam ciekawe scenariusze. No i nie wiem, może czekacie na Yoonmina? 😏 (Rozdział  nie był sprawdzony, więc za błędy z góry przepraszam)

Pamiętajcie! Od teraz rozdziały w poniedziałki i środy! ^^

Chce przygotować Q&A, więc jeśli macie pytania dla naszych bohaterów to pytajcie  ^^

Jungkook:

Taehyung:

Jimin:

Yoongi:

Hoseok:

Namjoon:

Seokjin:

Hyulee:

Dongseok:

Prezes Kim Woojoon:

Mirae:

inni:

do autora:

Miłego wieczoru i widzimy się w środę ^^

Zostawcie po sobie:

Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top