|Idealny partner|
Jeon i Namjoon patrzyli na siebie z determinacją w oczach, gdy Seokjin i Taehyung przyglądali się im ze strachem w oczach. Obydwoje nie spodziewali się takiego ataku ze strony Namjoona, jednak Taehyung nie chciał pozwolić na to, żeby chłopak próbował cokolwiek mu zrobić. Jin trzymając przyjaciela, mógł wyczuć jego trzęsące się ciało, przez co dostał tiku w oku.
— Jah! Kim Namjoon! — krzyknął, puszczając Taehyunga, gdzie podbiegł do Joona, którego chwycił z siłą za ucho, a chłopak krzyknął w niespodziewanym bólu.
— Jin puść, to boli! — stęknął, upadając przed chłopakiem na kolana, a Jungkook i Taehyung patrzyli na nich ze zmieszaniem.
— Nie będziesz nikogo bił i wtrącał się do cudzych spraw, głupku — powiedział stanowczym tonem. — Wystraszyłeś Taehyunga i uderzyłeś własnego przyjaciela, co z tobą jest nie tak?! — zapytał z niedowierzaniem w głosie, gdzie zaraz puścił płatek ucha chłopaka, za który szybko się chwycił.
— Nie powinno cię to obchodzić. To sprawa między mną, a Jungkookiem — mruknął w jego stronę. — A ten chłopak nie powinien tutaj być — dodał, spoglądając na Taehyunga.
— Niby dlaczego? — uniósł brew.
— Bo ten dureń przecież go nie kocha! — wskazał na bruneta, który patrzył na niego bez żadnego wyrazu. — On kocha Hyulee — dodał, a Taehyung zacisnął nerwowo swoje usta, by spojrzeć na Jungkooka, który nie wydawał się zaskoczonym jego słowami, a właściwie nie posiadał żadnej reakcji. Kim nie mogąc z nieść po raz kolejny tych słów, pobiegł do mieszkania bruneta.
— Tae... — szepnął Jin, który spojrzał za przyjacielem ze zmartwieniem, po czym spiorunował wzrokiem Namjoona. — Ty idioto, nawet nie licz na kolejne spotkanie. Tacy śmiecie nie są warci uwagi! — warknął w stronę Joona, który pokręcił głową.
— Jin, to nie tak..
— Zamknij się. Załatwcie to między sobą, ale nie rańcie Taehyunga takimi tekstami, bo widać, że bierze to do siebie. Namjoon nie powinieneś robić czegoś takiego swojemu przyjacielowi, a tym bardziej nie powinieneś decydować za jego uczucia i to, co robi ze swoim życiem — rzekł z powagą w głosie, po czym spojrzał w stronę Jungkooka. — Pójdę do niego, a ty mu przyjeb, jeśli dalej będzie ci narzucał swoją wolę — powiedział, po czym odszedł w stronę mieszkania.
Jungkook z Namjoonem patrzyli za Jinem, który zniknął za drzwiami mieszkania. Dwójka spojrzała na siebie nienawistnie, choć żaden z nich nie posiadał własnej racji, to próbowali walczyć przeciwko sobie bez względu na wszystko.
— Po co to powiedziałeś?! — zapytał ze zdenerwowaniem ciemnowłosy.
— Powiedziałem prawdę, to ty tutaj jesteś oszustem! — warknął ze wściekłością w oczach. — Przez ciebie nie mam co liczyć na kolejne spotkanie z Jinem — rzucił pretensjonalnie, a Jungkook nie dowierzał w niego.
— Jesteś hipokrytą, ja wiem, że nim jestem, ale czy ty wiesz? — uniósł kpiąco brew.
— Nie mierz mnie swoją miarą. Ja w przeciwieństwie do ciebie nie zamierzam krzywdzić, a wolę prostolinijnie powiedzieć temu chłopakowi, żeby spierdalał od ciebie, niż miał znosić twoją głupotę. Kochasz inną, a udajesz miłość do niego, to jest kurwa dopiero hipokryzja — rzekł ze zdenerwowaniem, a Jeon przeczesał nerwowo ciemne pasma włosów.
— Mówiłem ci, żebyś nie wpieprzał się do moich spraw — powiedział, starając się zachować spokój. — Jeśli mam być szczery, to w ciągu tych dwóch lat przestałem patrzeć na Hyulee, jak kiedyś i nie zamierzam dla niej rezygnować z mojego celu — wytłumaczył, a Joon pokręcał głową. — Właśnie dlatego z nią zerwałem, aby jej nie ranić. Nie czuje się w żaden sposób winien jej bólu. Miała czas, aby zaakceptować moją wolę i pogodzić się z naszym rozstaniem. Nie chce, żeby któryś z was próbował się mieszać do mnie i Taehyunga. To, co zamierzam zrobić, jest moją sprawą i jeśli to cię boli, to pocałuj się w dupę! — podniósł głos.
— Ty chyba siebie nie słyszysz, Jungkook. My chcemy dla ciebie dobrze. Jeszcze możesz się wycofać i wrócić do dawnego życia bez tego chłopaka, który swoją drogą jest zepsuty i niewart tej zemsty — powiedział, patrząc z troską na bruneta, który chwycił się za głowę.
— To ja zdecyduje, czy jest wart tej zemsty — spojrzał w oczy przyjaciela. — Od teraz traktuj go dobrze, a jeśli zamierzasz się sprzeciwiać, to zmienię menadżera. Wracam na ring i zmieniam kierunek, jeśli jesteś przeciwko mnie i zamierzasz mówić Taehyungowi, że go nie kocham, to możemy zakończyć naszą współpracę i nawet przyjaźń, bo jeśli będziesz kazał mi wybierać między wami a nim, to moja odpowiedź będzie bardzo jasna — rzekł z powagą w oczach. — Wybiorę go — dodał, a Namjoon patrzył na niego z niedowierzaniem.
— Ty oszalałeś — wyrzucił w powietrze ręce. — Ten chłopak jest jakaś zaraza! — dodał, a Jungkook przytaknął potwierdzająco głową.
— Oj tak. Jest zarazą, której się pozbędę, a ty nie będziesz się do tego wtrącał — rzekł ze spokojem, gdy Namjoon patrzył na niego z bezsilnością, widząc, że chłopak totalnie postradał rozum, przez tę całą zemstę.
— Dobrze, jak chcesz. Nie powiem mu już tego, jeśli oddasz się pracy. To jest mój warunek — rzekł z powagą w oczach, a Jeon wypchnął językiem wnętrze swojego policzka, myśląc nad jego propozycją. — Ale nie będę dla niego miły, jedynie zaoszczędzę mu zbędnych słów i przemilczę twoje prawdziwe zamiary, co do niego. Jednak miej na uwadze to, że może spotkać cię za to kara — dodał i wyciągnął w jego stronę dłoń, na którą spojrzał ciemnowłosy.
— Mam to gdzieś. Pragnę tylko jednego i się nie wycofam — rzekł, uciskając dłoń przyjaciela. — Zgadzam się na twoją propozycję. Bylebyś mi nie utrudniał, bo inaczej bardzo mnie wkurzysz, Joon — wysilił się na uśmiech, gdy obydwoje patrzyli w swoje oczy.
— Przy tobie będę mówił, co mi się chce. Nie spieprz sprawy z ringiem, bo nie ręczę za mój kąśliwy język — odparł, również wysilając się na uśmiech.
W tym samym czasie Jin niepewnie rozejrzał się po wnętrzu mieszkania, szukając Taehyunga. — To takie małe mieszkanko, gdzie on polazł? — szepnął, zatrzymując się w przejściu, a słysząc dźwięk spłuczki w toalecie, podszedł szybko do drzwi, które pośpiesznie otworzył. Widząc Taehyunga siedzącego przed muszą, naprawdę się zmartwił. — Tae, nic ci nie jest? — zapytał, podchodząc do niego, gdzie przykucnął przed trzęsącym się chłopakiem, który pokręcił jedynie głową, gdy jego policzki mokre były od łez. — Wymiotowałeś? — zapytał z troską, a blondyn pokiwał twierdząco głową. — Może jesteś chory, hm? Jak chcesz, to możemy pójść do mojego doktora — zaproponował, gładząc przyjaciela po plecach, gdy ten stawał się spokojniejszy przy jego dotyku.
— N-Nie trzeba — szepnął, przytulając swój policzek do jego klatki piersiowej, a zaskoczony Jin otworzył szerzej oczy, gdy Tae sam z siebie przyjął, jego pomoc. — To wszystko ze stresu — dodał.
— Wymiotowałeś wcześniej? — zapytał.
— Tak. Zawsze w stresie tak mam — odpowiedział.
— To nie dobrze, bo możesz się poważnie przez to pochorować — powiedział z powagą w głosie, a Taehyung odsunął się od niego, gdzie dłońmi otarł mokre policzki.
— Jak nie mam ekstazy, czy czegokolwiek, to mi pomaga — rzekł z ciężkością w głosie, a Jin patrzył na niego ze zmartwieniem. — Nie patrz tak na mnie, Jin. Serio, mam już dosyć tego, że ktoś nade mną ciąży i mówi mi, czego nie mogę. To moja sprawa, kiedyś każdy umrze — wzruszył ramionami.
— No, ale to jest głupie! — podniósł głos. — Musisz dbać o siebie i nie szukać zastępstwa na narkotyki. Mówiłeś, że Jungkook ci pomaga, czyż nie? — uniósł brew, a chłopak zaśmiał się żałośnie.
— On? — spojrzał na niego z rozbawieniem w oczach. — Już nie wiem, czy on mi wystarczy, skoro nie mogę być go pewien. Słyszałeś co powiedział Namjoon — pokręcił głową.
— Bo to idiota, a idiotów się nie słucha. Wziąłeś z Jungkookiem ten ślub, bo byłeś go pewny, Tae. A ty nie popełniasz takich błędów, bo zawsze jesteś ostrożny. Nie wątp w Jungkooka, przez głupie gadanie Namjoona. On z tą dziewczyną są pewnie w jakieś zmowie i chcą was tylko skłócić. Weź się w garść i nie daj sobie odbić męża — powiedział z powagą w głosie, a Taehyung po jego słowach rozpłakał się żałośnie.
— Przecież jestem nikim przy niej — powiedział zapłakany.
— No ja tego buraka zajebie — pisnął oburzony, po czym chwycił za ramiona Taehyunga. — Weź, nie trać swojej pewności siebie i nie daj się zjeść takim śmieciom. Taehyung, którego znam, nigdy nie dałby się pokonać takiej babie i takiemu burakowi. Co się z tobą do cholery stało? — zapytał z niedowierzaniem w oczach.
— Tamten Taehyung miał działkę i pieprzył wszystko, ten tutaj jest bez niczego. Jin proszę cię, zabierz mnie do siebie. Ja tutaj nie chce zostać... nie dam rady, jeśli on naprawdę mnie nie kocha — powiedział ze strachem w oczach, a Jin pokręcał głową.
— Ty wpadasz w jakieś paranoje. Wiem, że nowa sytuacja jest dla ciebie trudna, ale takie wybrałeś sobie życie, Tae. Zrezygnowałeś z tamtego życia, dla tego przystojniaka i jeśli będziesz tak histeryzował, to będziesz jedynie żałował. Nie zabiorę cię ze sobą, bo musisz zmierzyć się z tym wszystkim. Na początku zawsze jest trudno, a potem będzie lepiej — powiedział, obejmując policzek przyjaciela, który patrzył na niego, jak wystraszone dziecko.
— A będziesz mnie odwiedzał? — zapytał niepewnie.
— Możesz być o to spokojny. Będę przychodził do ciebie z Jiminem i będziemy ci pomagać, jeśli będzie taka potrzeba — uspokoił go, a Taehyung był bardzo wdzięczny Jinowi, gdyż potrzebował takiego oparcia, którego od nikogo nie mógł otrzymać z bliskich.
— Dziękuje, Jin. I przepraszam — powiedział, odwracając wzrok.
— Za co? — uniósł brwi.
— Za to, że w przeszłości byłem dla ciebie takim chujem.. Kiedy jest źle, dopiero widzisz, na kogo możesz liczyć — przyznał szczerze, a Jin patrzył na niego ze zdumieniem.
— No zaskoczyłeś mnie — zaśmiał się.
— Chciałbym też spotkać Jimina i mu wszystko powiedzieć — powiedział z delikatnym uśmiechem. — Masz rację, nie mogę wpadać w panikę i poddawać się na samym początku. Przez tę dziewczynę poczułem się gorszy i zwątpiłem w siebie — spojrzał w oczy Jina, który słuchał go z uwagą. — Chcę pokazać Jungkookowi, że mogę być lepszy od niej i stać się idealnym partnerem — oświadczył z pewnością w oczach, po czym powstał na równe nogi, co również uczynił Seokjin.
— Tylko nie bądź dla..
— Nic nie mów, Jin — przerwał mu, zatrzymując swoją dłoń tuż przy jego twarzy. — Jestem zdeterminowany.
— Po co przejmować się tą dziewczyną? — zapytał z niedowierzaniem w głosie.
— Ona musi wiedzieć, że Jungkook jest moim mężem i jest ze mną nie z litości, a z miłości — odpowiedział z powagą w głosie.
— No dobrze. Rób, jak uważasz — uniósł obronnie dłonie.
Dwójka opuściła łazienkę, gdzie spotkała się w drodze do wyjścia z ciemnowłosym gospodarzem, który wyglądał na zmartwionego o Taehyunga.
— Wszystko dobrze? — zapytał. — Nie przejmuj się tym, co mówi Namjoon. Trochę trudno jest mu zaakceptować moje decyzje — starał się wytłumaczyć.
— Nie musisz się tłumaczyć, Ggukie — powiedział spokojnie jasnowłosy.
— Uspokoiłem go dla ciebie, ale nie pozwól, żeby Namjoon tak go traktował — rzekł Seokjin.
— Już o to zadbałem — odparł.
— To dobrze. Ten dupek nie może wchodzić wam z butami do waszego życia — powiedział, patrząc na dwójkę z uśmiechem. — Gratuluję wam i życzę szczęścia we wspólnym życiu. Wpadnę do was w tygodniu, więc uważaj na niego — dodał, spoglądając na Jeona.
— Będę — uśmiechnął się, po czym Seokjin wyszedł za próg drzwi, a Taehyung patrzył za nim z dziwnym uczuciem tęsknoty, jakby nie chciał, aby go zostawiał.
— Seokjin! — zawołał, a chłopak odwrócił się do niego przodem, a Jungkook spojrzał z mieszaniem na Taehyunga.
— Hm?
— Dziękuje za dzisiaj — podziękował, a Jin poczuł, jakby niewidzialna cegła spadła mu prosto na głowę.
— To dla mnie dziwne, ale nie ma za co — powiedział z szerokim uśmiechem, po czym pomachał dwójce, by odejść w stronę schodów. Zmieszany Jungkook przyglądał się profilowi dwudziestolatka, którego oczy wpatrzone były za jego przyjacielem, przez co zmuszony był zamknąć drzwi, by przerwać ten dziwny trans. Jednak czuł się również zaskoczony grzecznością Taehyunga.
— Em... — ciemnowłosy przeciągnął, nie wiedząc za bardzo co powiedzieć młodszemu, który spojrzał na niego i zbliżył się niebezpiecznie blisko, gdzie jego dłoń przysunęła się do jego piersi.
— Chyba trzeba iść spać — powiedział, patrząc mu w oczy, a on przytaknął twierdząco głową. — Chciałbym się ogarnąć, czy mógłbyś na mnie poczekać w łóżku? — zapytał, a jego oczy biły czymś tajemniczym i niegrzecznym, co wyczuć mógł brunet.
— Jak sobie tego życzysz, to poczekam — odpowiedział spokojnie, po czym musnął jego czoło.
~
Jimin siedział przed dużym stołem, patrząc na pięknie przygotowane potrawy i swój pusty talerz. Siedząca naprzeciw niego piękna i szykowna kobieta, budziła w nim prawdziwy respekt oraz siedzący obok niej elegancki mężczyzna. Przełknął z trudem ślinę, dziwiąc się samemu sobie, że powrócił na stare śmieci, do których nigdy nie zamierzał wracać.
— Jiminie, powiesz nam w końcu, dlaczego nie chcesz wracać do swojego mieszkania? — zapytała kobieta, która widelcem wsunęła do swoich ust kęs potrawy.
— Nie chce za bardzo o tym rozmawiać, mamo — westchnął, odwracając wzrok. Siedzący mężczyzna otarł serwetką swoje usta, by zaraz spojrzeć z powagą na dwudziestoletniego syna.
— Lepiej powiedz, że wpakowałeś się w problemy — rzekł srogim tonem, a Jimin spojrzał niepewnie w oczy ojca. — Dziekan z twojej szkoły do nas dzwonił i powiedział nam, że praktycznie nie pojawiasz się na swoich zajęciach. Pominę fakt, że rozczarowywujące jest twój kierunek, ale całkowite odpuszczanie nauki? To hańba dla naszej rodziny, Jimin — pokręcił srogo głową. — Płacę za twoje studia, więc chociaż się na nich pojawiaj. Ubłagałem dziekana, aby nie skreślał cię z listy, ale czegoś za to oczekuję — dodał.
— Czego, tato? — zapytał.
— Chciałbym, żebyś poszedł na spotkanie z synem mojego dobrego przyjaciela. Jest on bardzo wykształcony i gotowy do przejęcia części obowiązków jego ojca, jednak gustuje w tej samej płci, a wiem, że ty również, więc pragnąłbym, abyś go poznał — wyjaśnił z opanowaniem, a Jimin patrzył na ojca z zaskoczeniem.
— Ale ja mam chłopaka, tato — powiedział, a silne uderzenie w stół, spowodowało, że zamknął wystraszony swoje oczy, czując, że wewnętrznie oszaleje ze strachu, przez co zaczął nerwowo pocierać dłonie pod stole.
— Tego prostaka bez wykształcenia?! — podniósł głos. — Nie chcę widzieć cię razem z nim, to przez niego masz takie zaległości i zaniedbujesz naukę. Wcześniej pozwoliłem ci robić po swojemu Jimin, ale jeśli nie poprowadzę cię przez ten trudny czas, zmarnujesz swój talent i przyszłość — dodał.
— Twój ojciec ma rację — wtrąciła się kobieta. — Staraliśmy się przemykać oko na twojego chłopaka, ale miarka się przebrała. Musisz zadbać o swoją przyszłość, a syn państwa Lee jest idealną partią dla ciebie — dodała z uśmiechem, a Jimin odwrócił nerwowo wzrok.
— Myślę, że to nie jest jeszcze ten czas... Nie czuję się gotowy na..
— To w końcu nas posłuchaj i przestań wydziwiać z tymi twoimi przyjaciółmi oraz tym beznadziejnym Misookiem. Nie mogę patrzeć na gębę tego darmozjada! — warknął w zdenerwowaniu pan Park. — Wcześniej akceptowałem syna prezesa Kima, ale po tym, co zrobił, to wolę, abyś przerwał tę znajomość — pokręcił oburzony głową.
— A co on niby zrobił? — zapytał z niezrozumieniem.
— Nie słyszałeś? — zapytała ze zdumieniem pani Park.
— No nie, jakoś nie potrafię spojrzeć Taehyungowi w oczy — szepnął smutno.
— Wziął ślub z ochroniarzem kilka dni przed ślubem z Kang Dongseokiem — oświeciła go kobieta, a oczy Jimina otworzyły się szeroko w zaskoczeniu. — Dzisiaj wszędzie o tym mówią. Dziwne, że o tym nie słyszałeś — powiedziała, pokręcając głową na boki.
— Ostatnio jestem nieobecny — westchnął.
— Nie da się nie zauważyć — mruknął pan Park.
— Biedny Tae. Pewnie jest przerażony całą tą sytuacją — powiedział, ignorując słowa ojca. — Czy pan Kim pomoże im? — zapytał z nadzieją w oczach, a dwójka zaśmiała się przez jego pytanie. — Co jest w tym śmiesznego? — zapytał zmieszany.
— Prezes Kim pognał ich i zostawił niewdzięcznika z niczym, skoro wybrał prostaka — oznajmiła z rozbawieniem kobieta.
— I to jest powód do śmiechu?! — zapytał poddenerwowany.
— Syn mojej przyjaciółki wyszedł na idiotę w oczach ludzi, więc tutaj można się tylko śmiać albo płakać — odpowiedziała mu z powagą w głosie. — My już dopilnujemy, żebyś ty nam takiego wyskoku nie zrobił. Najważniejsze jest to, żeby odciąć cię od tego Misooka — powiedziała, a pan Park przytaknął w zgodzie głową.
— Zamiast żałować Dongsoeka, bardziej współczuje Tae — szepnął, a pani Park uniosła w zdumieniu brwi.
— Mówisz tak, bo to twój przyjaciel — pokręciła głową.
— Ty robisz to samo — zauważył. — Taehyung został sam, a rodzina się od niego odwróciła. Od Dongseoka nikt się nie odwrócił i ma cały czas przy sobie bliskich. Tae nawet nie chciał tego ślubu, więc nawet mi nie żal Dongseoka, bo mu tylko na kasie zależało — rzekł szczerze.
— Rodzice wybierają swoim dzieciom partnerów, tak powinno być, bo wy popełniacie błędy. My z ojcem również zostaliśmy ze sobą zapoznani i nie narzekamy — powiedziała, patrząc w oczy Jimina, który przeklął pod nosem, nie chcąc słyszeć tych głupot. — Dlatego nie pochwalam tego, co zrobił twój przyjaciel. Jego ojciec musi być taki nim rozczarowany — chwyciła się w okolice serca.
— Od kiedy jest ci go tak żal? — uniósł brew.
— Proszę cię, to bardzo dobry człowiek. Sam starał się wychować syna i zadbać o jego przyszłość, gdy ta dzikuska szlajała się za marzeniami — rzekła z oburzeniem, wspominając matkę chłopaka, a Jimin odwrócił wzrok, czując, że będzie musiał spotkać się z Taehyungiem, jednak nie wiedział, jak ma się odważyć na ten krok po tym wszystkim.
~
Jungkook leżał w łóżku, przeglądając w swoim telefonie najnowsze wiadomości, gdzie wszędzie praktycznie widniała twarz Taehyunga, który został zaatakowany przez reporterów. Nie wiedział, co to będzie, jeśli chłopak postanowi wyjść do ludzi i czy nie zostanie przypadkiem przez nich źle potraktowany. Zablokował urządzenie, które odłożył na półkę nocną i spojrzał pustym wzrokiem w sufit.
— Długo ci to jeszcze zajmie? — zapytał, gdy Taehyunga naprawdę długo już nie było, a siedział cały czas w łazience. Założył za kark ręce, gdy nie uzyskał odpowiedzi, a słysząc dźwięk otwieranych drzwi, spojrzał w ich stronę, gdzie mógł ujrzeć zgrabną rękę chłopaka, która uwodzicielsko poruszała się na oczach Jungkooka. Chłopak patrzył zaintrygowaniem na poczynania małżonka, który zaraz wyszedł za drzwi w pięknym seksownym przebraniu pokojówki. Jeon z wrażenia przełknął ciężko ślinę i zmuszony był po podniesienia się do siadu, gdy obawiał się o zadławienie tym widokiem.
Taehyung zagryzł się na dolnej wardze, gdy na jego zgrabnych udach zaciskały się białe pasy przyczepione do pończoch. Oliwkowy odcień skóry chłopaka wręcz błyszczał od dawki rozświetlanego balsamu do ciała, a roznoszący się przyjemny zapach świeżości docierał do nozdrzy poruszonego do granic mężczyzny, który nie potrafił oderwać swoich oczu od skanowania tego pięknego ciała, przez co bez kontroli zwilżał językiem swoje usta.
Opinający się na ciele chłopaka seksowny strój wyglądał na dwudziestolatku idealnie. Taehyung czuł się naprawdę dobrze, gdy widział pożerający wzrok Jeona, dlatego ruszył w jego stronę, gdzie zatrzymał się przed nim, a jego oczy skanowały go od stóp do głów.
— Wyglądasz pięknie, tygrysku — powiedział z trudem, a jasnowłosy uśmiechnął się, gdzie dłonią dotknął policzka bruneta.
— Podoba ci się prezent, Ggukie? — zapytał, gdy ciemnowłosy był poddany tej chwili.
— Bardzo, a czy mogę go odpakować? — zapytał, a jego pewna dłoń znalazła się na biodrze dwudziestolatka, który uśmiechnął się chytrze.
— O to pytać raczej nie powinieneś — odpowiedział, a druga dłoń chłopaka znalazła się po drugiej stronie jego biodra, gdzie jego twarz przybliżyła się do podbrzusza młodszego. Taehyung wstrzymał oddech, a ciemnowłosy zaczął powoli sunąć czubkiem nosa po materiale przebrania, jego dłonie powoli wsunęły się pod krótką spódniczkę, zakleszczając swoje palce na oliwkowych udach, które przez jego nacisk przybrały odcieniu czerwieni. Jeon podniósł wzrok na chłopaka, którego klatka piersiowa unosiła się niespokojnie, a górne zęby zaciskały się do czerwoności na dolnej wardze.
— Chcę dokładnie obejrzeć mój prezent, zanim zacznę go odpakowywać — rzekł, patrząc z podnieceniem w oczy napalonego Taehyunga, którego obrócił tyłem do siebie, gdzie miał idealny widok na jędrne pośladki chłopaka. Jego oczy zatrzymały się na korku w dziurce jego pokojówki, widząc, że bardzo dobrze przygotował się na tę noc. Przeszedł palcami do członka chłopca, którego objął i zaczął nimi sunąć po twardej długości Taehyunga. Dwudziestolatek przez jego masturbację wypiął się bardziej, pojękując cicho między szybkimi oddechami.
— Ach, Gguk... — zaskomlał przyjemnie, gdy usta Jungkooka zaczęły całować jego pośladek, a jego ruchy dłoni przyspieszyły na jego członku.
— Bądź dla mnie mokry, skarbie — wymruczał między pocałunkami, gdy pojękiwania Taehyunga działały na niego jak magnes. Blondyn przy samych jego poczynaniach i głębokim głosie był już mokry. Palce bruneta dopieszczały jego drugi pośladek, po czym wyciągnął z jego dziurki korek, by zastąpić go mięśniem swojego języka, który zataczał kółeczka, doprowadzając Taehyunga do głębokich pojękiwań, a przez wznoszące się podniecenie ciężko było mu ustać na nogach.
Jungkook wysunął swój język, gdzie podniósł się na równe nogi, zahaczając twardym przyrodzeniem o pośladki Kima, który wstrzymał oddech, słysząc jedynie kroki bruneta. Dźwięk zamykanej szuflady spowodował, że przez ciało chłopaka przeszedł przyjemny dreszcz. Jeon zasiadł z powrotem na swoim miejscu, gdzie jego dłoń dopieszczała półkule Kima, gdy powoli wsunął w jego dziurkę coś zimnego. — Chodź do mnie — powiedział, uderzając w pośladek Taehyunga, który wyprostował się i zaraz zwrócił w stronę bruneta. Jeon chwycił dłonią za jego biodro, gdzie przyciągnął do siebie, a młodszy usiadł na nim okrakiem. — Jesteś piękny — szepnął, ujmując palcami jego podbródek.
— A czy jeste... — przerwał, gdy poczuł przyjemne wibrowanie w swoim wnętrzu, przez co jego dłonie zacisnęły się na ramionach mężczyzny z głośnym sapnięciem w jego usta, które zostały zaatakowane, przez wilgotne wargi męża. — O Boże — jęknął między pocałunkami, czując się cudownie przez przyjemne wibracje, które kontrolował Jeon. Taehyung poruszał się niespokojnie na udach męża, gdy czuł się niespokojny przez przyrost gorąca i chęci do jęknięć, które tłumiły usta Jeona. Brunet jęknął gardłowo, gdy jego twarde przyrodzenie zdane było na niespokojny tyłeczek Taehyunga, a palce sunęły się po jego udach. — Gguk, tylko ciebie chcę czuć — wyspał w jego usta, gdy zabawa wibratorem zdawała się nie tym, czego pragnął. Dłoń Taehyunga niespokojnie dobierała się do spodni męża, jednak ten zatrzymał jego dłoń, nie chcąc pozwolić mu na jego zachciankę.
— Pamiętaj, że to mój prezent, tygrysku. Daj mi się jeszcze nim pobawić — powiedział w jego zaczerwienione usta, widząc, że młodszy jest w stanie najwyższego podniecenia. Jego policzki wrzały gorącem, tak samo, jak całe jego ciało, a on pragnął zapamiętać sobie ten widok.
Powoli rozsunął zapięcie od kusej sukienki, której górną partię zsunął z chłopaka, składając krótkie muśnięcie na jego obojczyku, po czym przeniósł jego rozpalone do granic ciało na materac łóżka, by wejść między uda chłopca.
— Jesteś taki niewinny — szepnął, przyglądając się chłopakowi, który zakrył swoje oczy rękę, gdy jego ciało walczyło z podnieceniem. Pochylił się nad nim, by ująć między palce sutki dwudziestolatka, które zaczął drażnić, a przez to uda Taehyunga się zacisnęły na jego bokach. — Podoba ci się to — uśmiechnął się, widząc, jak młodszy reaguje na tę wrażliwą część.
— Ggukie, proszę.. — wysapał, odsuwając od swoich oczu rękę, by wbić w podnieconego bruneta czekoladowe tęczówki. Jeon nie chcąc dać dłużej czekać chłopakowi, odwrócił go na brzuch, gdzie uniósł jego biodra oraz podwinął spódnicę, by wysunąć palcami z wnętrza chłopaka wibrator, a po zsunięciu bielizny zastąpić go swoim pulsującym penisem. Plecy młodszego wygięły się łuk, gdy cała długość bruneta wsunęła się w niego sprawnie, jednak z każdym jego posunięciem czuł się coraz bardziej spełniony, a jedyne co dochodziło do jego uszu, był dźwięk sapnięć chłopaka i uderzające o siebie ciała. — Ach.. — jęknął gardłowo, gdy chłopak przyspieszył w nim, chwytając za jego włosy, posuwając go mocno. Młodszy poddawał się przyjemnej rozkoszy i oddychał wyraźnie, wraz z coraz szybszymi posunięciami chłopaka. Chwycił za swojego penisa, którego zaczął masturbować, rozlewając się po kilku przesunięciach na swojej dłoni.
Jungkook przyciągnął tułów chłopaka do swojej klatki piersiowej, gdzie zaczął sunąć językiem po jego oblanej potem skórze, gdy ostatnimi pchnięciami spuszczał się we wnętrzu blondyna. Gdy jego ciało zwolniło, a mokra grzywka przyległa do jego czoła, opuścił wnętrze chłopca, do którego szyi przyległ głodnymi ustami. Młodszy oddychał płytko i zamknął swoje oczy, czując przyjemne pocałunki bruneta, który ssał jego skórę, zaznaczając się na niej. — Dziękuje za twój prezent, tygrysku. Jednak... — przerwał, zatrzymując swoje usta przy jego uchu. — Nie wątp w moją miłość do ciebie — wyszeptał, a ciało młodszego zadrżało przy jego gorącym oddechu.
— Nie zamierzam — powiedział, a na ustach ciemnowłosego pojawił się uśmiech. — A czy ja jestem idealnym partnerem dla ciebie? — zapytał, a węglowe oczy chłopaka zmrużyły po usłyszeniu jego pytania.
— Jesteś tym jedynym, tygrysku. Idealny pod każdym względem — odpowiedział, a jego słowa były jak balsam dla serca chłopaka, który czuł, że będzie musiał naprawdę udowodnić, że we wszystkim potrafi być idealny, jako jego mąż. — Przecież nie mógłbyś być nieidealny...
~
Następnego dnia Jungkook o samym świcie udał się na swój trening, gdzie Taehyung musiał pozostać sam w domu. Noc pełna ich wspólnych uniesień była dla dwudziestolatka dawką energii od samego rana, gdy tylko mógł zacząć pracę nad byciem idealnym partnerem. Przekonał się, że jest idealny dla męża, więc zostało mu zmierzenie się z normalnymi obowiązkami małżonka.
Usiadał przy stole w kuchni, gdzie spojrzał na zegar, który wskazywał dwunastą. Musiał przyznać, że samo szykowanie zajęło mu dwie godziny, jednak nie lubił chodzić w dresie i siedzieć nieogarnięty przez pół dnia. Zawsze musiał być świeży, pachnieć najdroższymi perfumami i prezentować się jak najlepiej w firmowych ubraniach przed innymi. Wiedział, że starych nawyków szybko się nie pozbędzie.
— Dobra, co musi umieć idealny partner — szepnął, wyszukując w telefonie wszystkich informacji. — Goto... — przerwał, gdy przestraszył go dźwięk dzwonka do drzwi. Zmieszany odłożył telefon i udał się w stronę drzwi, które niepewnie otworzył. Widząc byłą dziewczynę Jungkooka, zdenerwowany zmierzył ją wzrokiem. — Czego tutaj jeszcze szukasz? — zapytał, patrząc na nią z niedowierzaniem.
— Przyniosłam Jungkookowi coś dobrego, a skoro ty otworzyłeś, to możesz mu to przekazać — rzekła dumnie, wciskając w ręce chłopaka pakunki, gdzie jej wzrok utkwił na szyi Taehyunga, którą zdobiły świeże oznaczenia. — Widzę, że Jungkook zaczął działać i z pewnością mówił, żebyś nie wątpił w jego uczucia, hah — zaśmiała się, a oczy młodszego patrzyły na nią ze zmieszaniem. — To taka jego typowa zagrywka, a z tobą mu łatwiej, bo jesteś naiwnym frajerem — zakpiła, a Taehyung wrzał od środka.
— Słuchaj idiotko — podniósł ton głosu, patrząc na nią ze zdenerwowaniem w oczach. — To jest mój mąż i odpierdol się w końcu od niego! Nie przynoś mu twoich obiadków, bo kurwa ja od tego jestem i nie śmiej nazywać mnie naiwnym, bo wcale tak nie jest! — krzyknął w rozbawioną twarz dziewczyny, po czym zamknął drzwi z hukiem, by udać się z torbami do kuchni, gdzie postawił je na stole. Zdenerwowany zaczął chodzić niespokojnie po kuchni, gdzie przyłożył do swoich ust pięść, starając się nie rozpłakać z nerwów. Zerkał cały czas na torby oraz na wyświetlacz telefonu, gdzie widniał duży napis.
"Potrafi gotować".
— Nie podołam — szepnął, wyciągając z torby pierwsze pudełko, by zacząć wpychać znienawidzone jedzenie do swoich ust, które mieszało się z jego łzami, bo to było jego rozwiązaniem,
a Jungkook pragnął go idealnego.
~
Witajcie ^^
Wybaczcie, jeśli pojawiły się jakieś błędy ;-;
Sytuacja Tae nie wygląda ciekawie, a sama Hyulee nie ułatwia mu życia w nowym miejscu.
Ktoś już ma czarną listę?
Następny rozdział w środę ^^
Pt. |Dorosłość|
Zostawcie po sobie:
♡Głosy i Komentarze♡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top