|Głuche telefony|
Taehyung cały czas skanował swoimi oczami treść wiadomości, czując przeraźliwy lęk, nad którym nie był w stanie zapanować. Oderwał zapłakane oczy z urządzenia, by niespokojnie rozejrzeć się po okolicy, w której praktycznie nie było nikogo. Chwycił się w okolice serca, by oderwać się od pnia drzewa, gdzie odwrócił się, chcąc wrócić drogą powrotną, jednak zderzając się z drugą osobą, krzyknął spanikowany, zaskakując Jungkooka tą paniką.
— Skarbie, uspokój się, to ja — powiedział, chwytając za jego ramiona, gdy ten rzucał się w strachu, jednak słysząc głos bruneta, zatrzymał się, próbując uspokoić oddech, gdy jego zapłakane oczy wlepiły się w męża.
— Jungkook — zapłakał, rzucając się w pierś męża, który od razu objął go swoimi bezpiecznymi ramionami. — Wystraszyłeś mnie — powiedział, dygocząc w strachu.
— Nie chciałem cię wystraszyć, tygrysku — rzekł ze spokojem, gładząc go po tyle głowy. — Dlaczego się tak wystraszyłeś? — zapytał, a młodszy wtulił się w niego jeszcze mocniej, chcąc czuć się bezpiecznie.
— To wszystko staje się coraz trudniejsze... M-mój ojciec mi nie wierzy — powiedział zapłakany, gdy Jungkook był dla niego jedynym oparciem.
— Uspokój się i wytłumacz mi to wszystko, skarbie. Postaram się tobie pomóc — rzekł z opanowaniem, a młodszy pokiwał w zrozumieniu głową.
— T-Tylko nie brzydź się mnie po tym, co ci powiem — uniósł na niego swoje zapłakane oczy.
— Nigdy tego nie zrobię — odparł z pewnością w głosie. — Teraz najważniejsze jest to, żebyś się uspokoił — ujął dłonią jego mokry policzek. — Cokolwiek się stało, nigdy się od ciebie nie odwrócę — dodał, dając nadzieję Taehyungowi na zrozumienie.
— Gdybym nie miał cię, to nie wiem, co bym sobie zrobił — szepnął ze smutkiem w głosie, a Jungkook otarł palcami jego mokry policzek.
— Nie mów takich głupstw. Nie możesz tego zrobić, nie zniósłbym znowu czegoś takiego — szepnął, pokręcając w zdruzgotaniu głową.
— P-Przepraszam... nie powinienem ci czegoś takiego mówić, tym bardzi...
— Cii.. — uciszył jego usta palcem wskazującym. — Po prostu o tym nie mówmy, tygrysku — powiedział, patrząc na niego z troską w oczach. Bał się, że Taehyung coś sobie zrobi, gdyż widział, że nie wygląda on najlepiej. Spostrzeżenia jego ojca nie były mylne, gdyż nawet on zauważył, że chłopak dużo schudł. Również pamiętał o tym, że chłopak chciał odebrać sobie życie i miał na uwadze to, że może to powtórzyć, gdy stres i bezsilność znowu powrócą, dlatego bał się momentu wyjawienia prawdy, która może jedynie go zranić.
Obydwoje w zgodzie przeszli się w ciszy po pustej drodze obok rzeki. Pogoda była stosunkowo słoneczna, jednak pojawiały się częste powiewy silnego wiatru. Przystanęli przy barierce, która grodziła dostęp do rzeki i zapewniała o bezpieczeństwie. Taehyung patrzył na spokojny prąd rzeki oraz przepływające kaczki ze swoimi małymi, które podążały za matką, przez co na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech.
— Pewnie miłym jest uczuciem posiadanie prawdziwej rodziny... — rzekł, patrząc z namysłem na przepływające zwierzęta, a Jungkook spojrzał na niego ze zmieszaniem w oczach. — Takiej, gdzie jesteś zauważony i wysłuchany, po prostu czujesz to potrzebne oparcie — uśmiechnął się słabo.
— Do czego zmierzasz? — zapytał, cały czas go obserwując.
— Do tego, że czuję zazdrość — spojrzał w jego oczy. — Chociaż wiem, że w większości przypadków wielu osobom brakuje tego, co mi — wyznał szczerze. — Tego zrozumienia od rodziców w moim przypadku jest to ojciec, ale jest mi po prostu przykro, że mi nie wierzy. Liczyłem na to, że tym razem będzie inaczej i uwierzy moim słowom — rzekł ze smutkiem w głosie, po czym westchnął cicho, przenosząc wzrok na taflę wody. — Jednak znowu się zawiodłem i chyba niepotrzebnie zrobiłem sobie nadzieję. Mój ojciec jest pieprzonym egoistą, który wierzy tylko w to, co widzi. Chce tego, co on sobie zażyczy i wszystko ma być wobec jego zasad, a reszta ma się mu podporządkować. Nawet jeśli nie lubię mojej macochy i jej dzieciaków, to nawet jest mi ich żal — przyznał, zaskakując bruneta.
— Dlaczego? Przecież oni byli i są dla ciebie okropni? Dlaczego miałby być ci ich żal? — pytał, nie za bardzo mogąc pojąć jego myślenia.
— Żal mi ich, bo podporządkowują się ojcu, tylko i wyłącznie dla jego kasy. Robią to, bo pycha jest silniejsza od ich własnej godności. Tylko dlatego jest mi ich żal — odpowiedział mu szczerze. — Poza tym i tak wiem, że mojemu ojcu nie zależy na nich. Próbuje posiadać pełną podziwu rodzinę w oczach ludzi, a w rzeczywistości chcę sam mieć wszystko pod kontrolą, tak jak było w przypadku mnie i Dongseoka. Gdyby nie ty, musiałbym za niego wyjść, bo nie miałbym innego wyjścia, ku zadowoleniu ojca — pokręcił głową na boki. — Miał już tak wiele żon i wszystkie były porażką, a ja... Wolałem być ślepy, niż patrzeć na to całe popieprzone życie. Dlatego też zamieszkałem sam w moim apartamencie, mój ojciec chciał mi wynagrodzić wszystkie jego pomyłki, a w tym tę kobietę, która siedzi w więzieniu. Mimo że mi nie wierzył, pragnął, abym czuł się dobrze i swobodnie. Odpowiadał na każdą moją zachciankę, by prezentami wszystko mi wynagrodzić — wyznał z ciężkością w głosie.
— Rozumiem, że prezenty na nic się zdały? — uniósł brew.
— Dokładnie — przytaknął głową. — Ciężko jest zapomnieć o czymś takim, a tym bardziej że to on w niej się zakochał i sprowadził taką macochę. J-Ja wiem, że on wie, jaka jest prawda, ale nie chce jej przyznać i próbuje ze mnie zrobić wariata, który wszystko sobie uroił. Po prostu myślę, że dla niego jest to trudne, ale przez to zachowanie rani mnie — powiedział, patrząc ze smutkiem w oczy Jungkooka, który ujął jego dłoń.
— Najważniejsze jest, żebyś ty nie wątpił w siebie. Musisz wierzyć w swoje słowa i nie wątpić w nie, kiedy ktoś usiłuje cię podporządkować do uciszenia — rzekł z powagą w oczach, a Taehyung słuchał z uwagą jego słów.
— Z pewnością masz rację. Mam wiele żalu do ojca, a sam brak jego wiary we mnie i udawanie, że nie było problemu, nie jest jedyną rzeczą, jaka sprawia, że cały czas uciekam. T-To wszystko jest takie skomplikowane, że same myśli odbierają mi mowę — rzekł z trudem w głosie, gdzie szybko oderwał swoje oczy z chłopaka. — Dzięki tobie uwolniłem się od tego wiecznego udawania, przestałem brać narkotyki i zacząłem wierzyć w ludzi, a-ale jednego nigdy we mnie nie zmienisz.. — szepnął, patrząc pustym wzrokiem w prąd rzeki.
— Czego w tobie nie zmienię? — zapytał zaintrygowany.
— Mojej nienawiści i niechęci do kobiet.. N-Nigdy nie zaufam i nie zbliżę się do kobiety — powiedział z chłodem w głosie, zaskakując bruneta.
— A skrzywdziłbyś taką, która zechciałaby się do ciebie zbliżyć? — zapytał, chcąc znać odpowiedź na to pytanie.
— Tak — odpowiedział wprost, a ciemnowłosy zacisnął swoje dłonie w bezradności. — Myślę, że mógłbym być do tego zdolny... sam nie wiem, ale źle reaguje na kobiety, a tym bardziej takie, które czegoś ode mnie chcą. C-Czuje, jakbym przeżywał koszmar, w którym próbuję znaleźć ucieczkę i bronię się na każdy możliwy sposób — wyznał szczerze. — W szkole wiele dziewczyn chciało się ze mną umawiać i były takie natrętne, dlatego zawsze raniłem je słownie. To chyba był taki sposób na wyjście z sytuacji i nieokazanie strachu — powiedział z westchnięciem.
— Czyli tylko słownie atakowałeś, nie fizycznie? — dopytał.
— Fizycznie? — uniósł brew. — Oczywiście, że nie. Nie byłbym w stanie zrobić komuś krzywdy cielesnej, a tym bardziej na trzeźwo — pokręcił głową w zaprzeczeniu.
— A nie będąc trzeźwym? — zapytał, patrząc na niego swoimi ciemnymi źrenicami, przez co Taehyung zląkł się tego spojrzenia, które biło mrokiem i żalem.
— Coś mi sugerujesz? — zapytał wprost. — Myślisz, że jestem potworem dla kobiet i naćpany je krzywdziłem?! — podniósł głos pretensjonalnie. — Akurat będąc nietrzeźwym, unikałem kobiet i zabawiałem się z mężczyznami. Myślę, że nie skrzywdziłbym żadnej dziewczyny, nie będąc trzeźwym... Sam już nie wiem — chwycił się w zdenerwowaniu za głowę, czując się spiętym przez spojrzenie Jungkooka.
— Widzę, że sam nie masz pewności i nie możesz tego zagwarantować — westchnął głęboko ciemnowłosy.
— Tak, niestety nie mogę — spojrzał na niego ze zdenerwowaniem w oczach. — Nie rozumiem, dlaczego mnie wypytujesz o takie rzeczy, ale brzmisz, jakbyś miał do mnie o coś żal — pokręcił w niedowierzaniu głową.
— Uspokój się, przecież nie mam do ciebie o nic żalu. Po prostu... lepiej nie rozmawiajmy o tym — powiedział, chcąc uspokoić chłopaka, który nie wyglądał na zadowolonego z tego powodu, że stał się w małym stopniu oskarżycielem.
— Lepiej tak — westchnął, spuszczając wzrok.
— O co właściwie poszło z twoim ojcem? Co chciałeś mu tak pokazać? — zapytał.
— J-Jak byłem w pracy, ktoś wysłał mi link z filmikiem, jak ta kobieta mnie wykorzystuje, gdy miałem jedenaście lat — wyjaśnił Jungkookowi, który otworzył w zaskoczeniu oczy. — A-Ale jak chciałem pokazać mu ojcu dowód, ten cholerny filmik zniknął! — podniósł w zdenerwowaniu głos.
— Ale kto mógł coś takiego wstawić? — zapytał, w ogóle nie mogąc tego pojąć.
— Sam chciałbym to wiedzieć — spojrzał mu w oczy. — Ale zanim mnie znalazłeś, ktoś do mnie zadzwonił i wysłał mi wiadomość z ostrzeżeniem — wyznał, po czym wyciągnął telefon z kieszeni, by pokazać Jungkookowi zawartość wiadomości. Jeon spojrzał na treść wiadomości, widząc, że to jest naprawdę poważna sprawa.
— To jest poważna sprawa, Tae. Pierw filmik, a teraz taka wiadomość — rzekł z powagą w głosie. — Trzeba zgłosić to na policję i to najlepiej od razu — dodał, a młodszy pokręcał w strachu głową.
— N-Nie chce, jeszcze ktoś się dowie o tym.. Nie chce, żeby ludzie o tym wiedzieli — mówił w strachu, a Jungkook pokręcił głową.
— Nikt się nie dowie. Musimy zgłosić coś takiego, bo to jest zastraszanie, Taehyung. Ta osoba pisze o dziewięciu latach, więc...
— T-To może być ona? — zapytał z przerażeniem w oczach. — Nie mogę...
— Taehyung wiem, że się boisz, ale nie możemy tego tak zostawić. Ochronię cię, ale musimy mieć też wsparcie policji, żeby miała na uwadze tę kobietę — powiedział z powagą w oczach.
— Ale ona powinna siedzieć w więzieniu! — podniósł bezradnie głos. — To nie może być ona — pokręcał głową w panice.
— Uspokój się. Jeśli to nie ona, to policja znajdzie tę osobę. Proszę cię, posłuchaj się mnie i nie bój, bo jestem cały czas przy tobie i będę cię chronił — rzekł, ujmując jego policzek. — Ufasz mi? — zapytał.
— Ufam — odpowiedział.
— To nie okazuj strachu. Razem uporamy się z tym, nikt nie będzie cię zastraszał i wykorzystywał twojej krzywdy. Przysięgam, że dorwę tę osobę i więcej nie będzie cię nie niepokoić — wyszeptał, a Taehyung czuł się spokojniejszy po jego słowach i bezpieczeństwie, które miał przy jego boku.
— Bez ciebie nie dałbym sobie rady. Dziękuje, Jungkook — powiedział z wdzięcznością, a Jungkook uśmiechnął się delikatnie, gdzie zaraz czule pocałował słodkie usta Taehyunga.
~
Jimin wszedł do domu po wspólnym wyjściu z Yoongim. Chciał dobrze spędzić dzień wolnego od pracy ze swoim chłopakiem, dlatego nie potrafił ukryć zadowolenia z przebiegu dzisiejszego dnia.
Wszedł w głąb domu, gdzie wszedł prosto do przestronnego salonu. Widząc swoją matkę w towarzystwie Misooka, zatrzymał się w zaskoczeniu, nie spodziewając się zobaczyć chłopaka w rodzinnym domu.
— Jimin, kochanie wróciłeś w końcu — rzekła przesłodzenie matka, która mogła być jedyną winowajczynią obecności Misooka w domu. — Twój chłopak przyszedł tutaj do ciebie, kiedy byłeś z drugim chłopakiem na randce. Nie rozumiem, dlaczego bawisz się tak na dwa fronty — pokręcała głową w zdumieniu.
— Co ty robisz mamo? — zapytał, wysilając się na uprzejmy ton głosu.
— Przecież nic nie robię — odpowiedziała mu. — Przyszedł twój chłopak Misook, kiedy byłeś na randce z Yoongim. Zauważam tylko brak twojej poprawności — oznajmiła, nieco zniesmaczona zachowaniem syna.
— Tłumaczyłem ci i ojcu, że...
— Myślałeś, że możesz bawić się za moimi plecami, Jimin? Uciekłeś bez słowa i okazuje się, że do tego typa poleciałeś — rzekł pretensjonalnie chłopak, a Jimin pokręcił bezradnie głową.
— Uciekłem od ciebie, bo byłeś zły! — podniósł głos. — Yoongi pomógł mi się od ciebie uwolnić i może nie zerwałem z tobą osobiście, to od tamtej pory już byłeś dla mnie nikim — powiedział ze zdenerwowaniem w głosie, a Misook zmarszczył w zdenerwowaniu brwi. — A ty mamo ogarnij się i nie próbuj w taki sposób rozdzielać mnie z Yoongim, bo nic nie wiesz! — krzyknął bezradnie.
— Co tu się dzieje? — zapytał pan Park, który zaskoczył się widokiem niepożądanego chłopaka.
— Nic, kochanie. Nie wtrącaj się do tego, to jest sprawa Jimina. Jak widać, nasz syn do tej pory nie zerwał z tym młodzieńcem — rzekła w stronę męża, który spojrzał ze zdenerwowaniem na blondyna.
— Jak dla mnie ta dwójka w ogóle nie powinna mieć wstępu do naszego domu, a ty powinieneś ustatkować się z osobą, którą ci wybierzemy — powiedział ze zdenerwowaniem pan Park. — Tolerowałem to ze względu na twoją matkę, ale widzę, że i jej w końcu nerwy puściły — pokręcił głową, a Jimin patrzył na niego z niedowierzaniem.
— Ale ty jesteś ślepy, tato! — pokręcił głową, zaskakując swoją bezczelnością ojca. — Gdybyś tylko wie...
— Przestań, Jimin. Nie pogarszaj już swojej sprawy i posłuchaj ojca. To my wybierzemy dla ciebie odpowiedniego chłopaka — przerwała mu kobieta.
— Nie musicie tego robić — spojrzał na nich z rozczarowaniem. — Odchodzę i nie zamierzam wracać, żeby słuchać waszych rozkazów. Zamieszkam z Yoongim, bo go kocham i nie zrezygnuje z niego tylko dlatego, że go nagle nie akceptujecie przez to, że jeszcze nie zerwałem z Misookiem! — krzyknął w zdenerwowaniu, gdzie szybko udał się do wyjścia z domu. Słyszał za sobą kroki rodziców, którzy chcieli go zatrzymać przed opuszczeniem domu, jednak nie pozwolił na to, aby go tutaj jeszcze więzili. Już nie był taki naiwny i głupi. Yoongi otworzył mu oczy na prawdę i nie zamierzał już więcej tchórzyć przez własne zwątpienia, co do przyszłości. Również nie zamierzał bać się Misooka, pragnął w końcu uwolnić się z tej okropnej przeszłości i ran, jakie mu zadał.
Opuścił rodzinny dom, gdzie pobiegł w stronę wyjścia z posiadłości. Wyciągnął z kieszeni swój telefon, wybierając numer do Yoongiego, który jako jedyny mógł mu teraz pomóc.
— Już się stęskniłeś? — usłyszał po drugiej stronie chłopaka.
— Yoongi, wróć po mnie. Matka przyprowadziła Misooka i zrobiła ze mnie najgorszego — powiedział zasapany do słuchawki, gdzie zatrzymał się przy drodze.
— Już się wracam po ciebie — rzekł od razu, po czym się rozłączył. Jimin zablokował urządzenie, które zaraz schował do kieszeni spodni.
— Skurwysyny — mruknął rozzłoszczony. — Nigdy jej tego nie wybaczę — pokręcał głową w zdenerwowaniu i rozczarowaniu własną matką. Już od dawna był nią rozczarowany, jednak nie spodziewał się, że sprowadzi ona Misooka do domu i odstawi taką szopkę. Cieszył się, że miał po swojej stronie kogoś takiego jak Yoongi, który zawsze był po jego stronie i nigdy go nie zawiódł. Czując, jak ktoś chwyta go z siłą za rękę i odwraca w swoim kierunku, jego oczy spojrzały z zaskoczeniem na wściekłego Misooka.
— Mała zdradziecka szmata! — warknął, uderzając z siłą w jego policzek, a przez uderzenie blondyn upadł na ziemię, raniąc swoje kolana. — Myślałeś, że w domu rodziców uciekniesz przede mną?! — podniósł głos w zdenerwowaniu, gdzie przycisnął swoją stopę do klatki piersiowej leżącego Jimina.
— Wszystko lepsze od mieszkania z kimś takim, jak ty! — podniósł bezsilnie głos. — Nie dam się więcej zastraszyć. Bij mnie, nawet do usranej śmierci, ale więcej się już tobie nie poddam! — dodał z jadem w głosie, a chłopak uniósł w zdumieniu brwi, gdzie pochylił się nad leżącym blondynem.
— Wcześniej nie byłeś taki wyszczekany — zauważył, przyglądając się chłopakowi, którego spojrzenie w ogóle nie okazywało żadnego strachu, przez co czuł narastający w nim gniew. — Nienawidzę tego spojrzenia! — krzyknął, uderzając nogą w żebra Jimina, który skulił się w bólu. — Nie uwolnisz się ode mnie i będziesz mój! — splunął na ziemię, a Jimin próbował podnieść się na równe nogi, jednak chłopak chwycił za kosmyki jego włosów, uniemożliwiając mu wstanie.
— Puszczaj mnie! — krzyknął. — Nie jestem już twój i nigdy nie będę! Jeśli nie zauważyłeś, to już od jakiegoś czasu jestem uwolniony od ciebie, skurwysynie! — podniósł głos, próbując się wyszarpać chłopakowi, a zatrzymujący się z piskiem opon samochód spowodował, że Misook spojrzał z zaskoczeniem na wychodzącego z pojazdu chłopaka, który widząc co dzieje się Jiminowi, od razu ruszył mu z pomocą.
— Puszczaj go! — warknął, uderzając Misooka pięścią w twarz. Min po upadku mężczyzny spojrzał na swoją dłoń, która pobolewała go po uderzeniu chłopaka, jednak był bardziej zmartwiony o Jimin, niż o siebie. Podszedł do blondyna, któremu pomógł wstać z ziemi. — Nic ci nie jest? — zapytał go, obejmując jego zaczerwieniony policzek.
— Wszystko okej, dzięki tobie — odpowiedział spokojnie, będąc wdzięcznym Yoongiemu za pomoc. Min spojrzał z pogardą na zakrwawionego chłopaka, który podnosił się z ziemi.
— Zabije go — warknął, ruszając w jego stronę.
— Nie! — Jimin zatrzymał go, chwytając za jego ramię. — Jedźmy stąd, Yoongi. Proszę cię — powiedział, patrząc wręcz błagalnie w oczy chłopaka, który westchnął ciężko, ulegając prośbie Jimina.
— Dobrze, ale więcej już nie wrócisz do tego domu — powiedział surowym tonem, nie chcąc, aby Jimin znowu musiał spotykać Misooka. Blondyn przytaknął w zgodzie głową, po czym razem z Yoongim ruszyli w stronę jego samochodu.
— Tchórz! — krzyknął w ich stronę Misook, który otarł ręką zakrwawiony nos, a Yoongi zatrzymał się napięcie, by spojrzeć z gniewem w stronę mężczyzny.
— Nie reaguj na niego, jedźmy do ciebie..
~
Taehyung siedział niespokojnie na krześle, gdy przed nim siedział policjant, który nie był za bardzo zainteresowany jego osobą. Chciał, aby Jungkook był tu teraz przy nim, jednak musiał pójść do Namjoona, który przygotował nową strategię na jego przeciwnika w jutrzejszej walce. Stresowała go myśl, że Jungkook wyjedzie po wygranej, a on zostanie tutaj sam. Wcześniej nic nie miał do tego, jednak ostatnie okoliczności sprawiały, że czuł się przerażony i bał się być sam. Nie wiedział, kto wysłał do sieci filmik i kto do niego cały czas wydzwania, nie odzywa się po odebraniu i jeszcze ta ostrzegawcza wiadomość.
Nie chciał w ogóle przyjmować do wiadomości, że mogła być to ta sama osoba, która skrzywdziła go dziewięć lat temu. Bawił się nerwowo swoimi palcami, czekając na uwagę policjanta, który wyglądał, jakby na coś czekał.
— P-Przepraszam, kiedy pan w końcu mnie wysłucha? — zapytał go, nie wiedząc, ile ma tutaj jeszcze siedzieć.
— Jest pewien problem, jeśli chodzi o złożenie pańskich zeznań — zaczął, próbując wyjaśnić mu sytuację.
— Nawet jeszcze nic panu nie powiedziałem — zauważył, patrząc na policjanta z niedowierzaniem w oczach. — Więc w czym jest problem? Chcę złożyć zeznania w ważnej sprawie — powiedział ze zdenerwowaniem w głosie.
— Mamy dzisiaj mnóstwo pracy, ale jeśli panu tak zależy, to mogę szybko spisać zeznania — powiedział z ciężkością w głosie, nie za bardzo, będąc chętnym do pomocy. Taehyung nie mógł uwierzyć w brak żadnego zainteresowania policji, gdy ktoś przychodzi w ważnej sprawie, jednak jeśli chciał załatwić tę sprawę, musiał ugryźć się w język. — Więc o co chodzi? — zapytał, łącząc ze sobą dłonie.
— Chcę zgłosić nękanie — powiedział wprost. — Dziś otrzymałem link z filmikiem, który został nagrany dziewięć lat temu, gdy byłem molestowany. Jeśli pan sprawdzi, to zobaczy, że taka sprawa kiedyś się odbyła — wyjaśnił, gdy widział niedowierzające spojrzenie mężczyzny.
— Czyli ten sam oprawca sprzed dziewięciu lat nachodzi pana? — zapytał.
— Tego nie wiem — pokręcił głową. — Nie mam pojęcia, kto właściwie wysłał ten filmik i kto do mnie wydzwania. Otrzymuję głuche telefony z numeru prywatnego, a to jest wiadomość, jaką otrzymałem — powiedział, podając policjantowi swój telefon, gdzie mężczyzna wszedł w wiadomości chłopaka.
— Tani roaming? — uniósł w zdumieniu swoją brew, a zmieszany chłopak przechwycił od niego swój telefon, gdzie zaczął szukać danej wiadomości.
— Przysięgam, że ona tutaj była — powiedział niespokojnie, jednak nie widząc nigdzie wiadomości, czuł, że za chwilę się załamie. — Proszę mi uwierzyć. Ta wiadomość tutaj była, pokazywałem ją jeszcze mężowi, zanim tutaj przyszedłem — rzekł z desperacją w oczach.
— Jest jedno wyjaśnienie na to nagłe zniknięcie wiadomości — westchnął ciężko.
— Niby jakie? — zapytał bezsilnie.
— Przykro mi to mówić, ale wychodzi na to, że jedyną osobą, która mogła usunąć wiadomość, jest pański mąż — odpowiedział mu, jak myślał. — Niestety, ale w obecnych czasach nie można nikomu ufać — wzruszył ramionami.
— Sugeruje mi pan, że to mój mąż bawi się w to wszystko?! — zapytał ze zdenerwowaniem w głosie.
— Może to dla niego jakiś nowy rodzaj zabawy, ale jeśli pan chce, to można złożyć na niego zeznanie — powiedział ze spokojem, a Taehyung pokręcił głową rozgoryczony.
— Nie będę zgłaszał mojego męża. Ja wiem, że on by mi czegoś takiego nie zrobił — rzekł z pewnością w głosie.
— No dobrze, to proszę wracać spokojnie do domu. Tutaj mamy ważniejsze sprawy, niż małżeńskie sprzeczki — rzekł poddenerwowany.
— Niech pan sprawdzi tę kobietę! — uderzył dłonią w jego biurko. — Nie odejdę stąd, jeśli pan mi nie powie, czy ona siedzi w więzieniu — rzekł stanowczo.
— Nie mogę udzielać takich informacji — pokręcił głową.
— Jestem jej ofiarą i chcę wiedzieć, czy mogę spać spokojnie do cholery! — podniósł głos, przez co siedzący funkcjonariusze spojrzeli w ich stronę z zaskoczeniem.
— Dobrze, zrobię wyjątek — westchnął, wyciągając małą kartkę. — Proszę podać jej imię. Sprawdzę to i dam panu znać w ciągu kilku dni — powiedział szeptem.
— Kim Neaji — podał mu imię kobiety, a mężczyzna zapisał na kartce jej imię.
— Tylko tyle mogę dla pana zrobić, a co do wiadomości.. Bez dowodów, nie mogę nic zrobić — powiedział, a Taehyung przytaknął w zrozumieniu głową.
— Będę wdzięczny, jeśli pan zrobi dla mnie tę jedną rzecz — wstał ze swojego miejsca, by ruszyć w stronę wyjścia z komisariatu.
~
Chłopak, wracając do domu, zdjął w przejściu buty, by udać się w głąb mieszkania, gdzie wszedł prosto do sypialni. Widząc siedzącego na łóżku Jungkooka z papierami w dłoniach, rzucił się na wolną część, będąc zmęczonym całym dniem.
— Załatwiłeś wszystko, tygrysku? — zapytał ciemnowłosy, odrywając swoje oczy z papierów.
— Nie. Wiadomość zniknęła, a ja wyszedłem na głupca — powiedział zezłoszczony, chwytając poduszkę, którą przyłożył do swojej twarzy.
— Jak to? — zapytał z zaskoczeniem.
— Podobno tylko ty mogłeś to usunąć, bo ostatni widziałeś tę wiadomość. Gówno prawda! Cholerna policja! — wyzywał stłumionym głosem przez poduszkę, a Jungkook odłożył papiery, które były zatwierdzeniem jego jutrzejszego pojedynku. Położył się obok blondyna, gdzie zabrał z jego twarzy poduszkę, a sam wszedł między jego zgrabne nogi.
— Następnym razem trzeba zrobić zrzuty ekranów i powysyłać do wszystkich, którym ufasz, żeby taki dowód nie zniknął. Musimy być bardziej przygotowani na takie coś. Ktoś jest naprawdę dobry, że bez zetknięcia z twoim telefonem może usunąć wiadomości — powiedział, patrząc w oczy chłopaka. — Nie martw się tym. Wszystko będzie dobrze — ucałował czule jego usta, a rozpieszczony chłopak wplątał swoje palce w węglowe włosy męża.
— Gdy jestem z tobą, jest mi łatwiej. Szkoda, że nie było cię tam ze mną — powiedział, wydając w niezadowoleniu dolną wargę.
— Namjoon jest tak nakręcony jutrzejszą walką. Odebrałem wszystkie dokumenty i mogę jutro walczyć — uśmiechnął się. — Wybacz, że było mnie z tobą — przeprosił go raz jeszcze.
— Nie musisz przepraszać, ale niedługo na długo nie będzie cię ze mną — powiedział, patrząc na niego ze smutkiem w oczach.
— To jest sprawa, o której chciałem z tobą porozmawiać. Chciałbym, żebyś pojechał ze mną do Los Angeles — oznajmił młodszemu, który spojrzał na niego ze zdumieniem.
— A co z moją pracą? — zapytał.
— To są dwa miesiące, więc musiałbyś z niej zrezygnować. Nie chcę zostawiać cię tutaj samego, skarbie — powiedział, muskając jego policzki, chcąc go przekonać słodkimi pocałunkami do wspólnego wyjazdu. — Zgódź się i jedź ze mną — mówił, a na ustach Taehyunga pojawił się szeroki uśmiech.
— Skoro tak próbujesz mnie przekonać, to nie mogę odmówić — powiedział, ujmując dłońmi jego policzki.
— Mam wiele innych sposobów, żeby cię przekonać — uśmiechnął się chytrze.
— Niby jakie? — uniósł w zaciekawieniu brew.
— Mogę się obrazić albo całego cię wycałować i zabrać do krainy pełnych twoich rozkosznych jęków — wyszeptał do ucha blondyna, który nieśmiało się zarumienił. Czując dłoń starszego sunącą po jego udzie, spojrzał w ciemne oczy męża, który zaraz przywarł swoimi ustami do jego warg, by czule dopieszczać jego różowe poduszki. Głośne mlaśnięcia ich ust przedostawały się do ich uszy, a młodszy w przeciągłym jęku, zawiesił swoje ręce na szyi męża.
— Nie musisz mnie przekonywać, ale zaraz też nie musisz rezygnować z tego sposobu — wyszeptał, między mokrymi pocałunkami, a Jungkook nie odrywając się od jego ust, rozerwał z młodszego jego koszulkę. — To była moja ulubiona koszulka, szalony bokserze — powiedział z rozbawieniem w głosie.
— To tylko materiał, a nie chcę zwlekać. Muszę naprawić ci, chociaż koniec tego paskudnego dnia...
~
Jimin syknął w bólu, gdy nasączony wacik z wodą utlenioną zetknął się z jego zranioną skórą. Yoongi ostrożnie oczyszczał jego zraniony policzek, gdy oczy młodszego uważnie mu się przyglądały.
— Nie jesteś zły, że tutaj zostaję? Nie chcę być dla ciebie problemem — powiedział, patrząc na chłopaka, którego wzrok spoważniał.
— Kochanie, czemu pytasz o coś tak niedorzecznego? — uniósł brew, gdzie odłożył zaraz wacik i ujął jego podbródek. — Cały czas czekałem na dzień, kiedy w końcu ze mną zamieszkasz — wyznał szczerze. — A teraz jestem naprawdę szczęśliwy, że w końcu to się stało — dodał z ciepłym uśmiechem, który jasnowłosy odwzajemnił.
— Jestem spokojniejszy — wyszeptał. — Nie mogłem tam zostać. Moja matka jest okropna, nigdy się nie zmieni — pokręcił rozżalony głową.
— Myślałem, że nie jest taka zła, bo zawsze była miła, ale to, co zrobiła, jest niewybaczalne — powiedział ze zdenerwowaniem w głosie.
— Mówiłem ci, jaka ona jest. Może wydawać się na miłą, ale ona zrobiła to z zazdrości, żebyś na nią spojrzał, a mnie zostawić Misookowi — rzekł, pokręcając w zdenerwowaniu głową.
— Nie ma, co już do tego wracać. Najważniejsze, że teraz jesteś przy mnie i nie ma tutaj już żadnych zazdrosnych matek — uśmiechnął się ciepło, gdzie czule ucałował czoło jego blondaska. — Już cię opatrzyłem, więc pójdę to wyrzucić, a ty się rozgość — powiedział, puszczając mu oczko, po czym odszedł w stronę łazienki. Jimin zszedł z blatu kuchennego, gdzie przeszedł na część pokoju Yoongiego. Już nie pierwszy raz tutaj spędził noc, jednak nigdy nie miał zbytnio okazji, by dobrze się porozglądać po wnętrzu.
Zatrzymał się przy zagraconej komodzie, na której leżało pełno rzeczy. Mógł zauważyć, że Yoongi zbytnio nie przejmuje się takimi porządkami, a wiecznie siedzi w części do komponowania swojej muzyki. Pozdejmował niepotrzebne rzeczy z wierzchu komody, gdzie jego oczy spostrzegły przewróconą ramkę z fotografią, przez co chwycił za nią, by lepiej się przyjrzeć. Jego oczy otworzyły szeroko w zaskoczeniu, gdy na fotografii ujrzał znajomą dziewczynę ze swoich snów, a przede wszystkim ze szkoły. Zdjęcie przedstawiało Yoongiego, Namjoona i Hoseoak, którzy obejmują się w przyjacielskim uścisku oraz Jungkooka, który bardzo czule przytula dużo mniejszą dziewczynę w długich ciemnych włosach.
Przerażony Jimin odłożył na swoje miejsce fotografie, jednak nie potrafił zapanować nad drżeniem jego dłoni w panice, jaką czuł przez to, co ujrzały jego oczy. Chwiejnym krokiem zatrzymał się przy oknie, mamrocząc cały czas coś niewyraźnego pod nosem.
— T-To nie może być przypadek... Jeon Jungkook, o-on musi być starszym bratem Jeon Jirae!
~
Witajcie! ^^
Jimin dowiedział się prawdy, jako pierwszy? Spodziewaliście się tego?
Wygląda na to, że Jungkook, jednak nie zostawi Tae samego^^
To jednak nie jest koniec, to dopiero początek ^^
Aż się stresuję pisząc te rozdziały;-;
Do zobaczenia w poniedziałek!
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top