|Czas zemsty|
Jungkook przyglądał się chłopakowi, który wydawał się go przejrzeć na wylot, jednak nic gorszego nie było od jego słów o ojcu i matce, co wręcz wprawiało go w osłupienie.
— Taehyung, nie mów głupstw. Wiem, że jest ci ciężko, ale nie żądam od ciebie uległości i nie musisz mi się tłumaczyć — rzekł ze spokojem, a oczy chłopaka okazywały mu tak wiele mieszanych uczuć.
— Dlatego ciebie kocham — powiedział, przymykając swoje powieki. — T-Ty byś mnie nie zdradził, prawda? — zapytał z drżeniem w głosie. — N-Nie wykorzystałbyś przeciwko mnie tego, co mnie spotkało, prawda?! — podniósł nerwowo głos, a Jungkook przeszedł nerwowo językiem po swoich ustach, by podnieść się do siadu i chwycić pewniej w pasie młodszego.
— Spójrz mi w oczy i uspokój się — powiedział z opanowaniem, a młodszy wykonał to, o co kazał starszy. — I co widzisz? — zapytał.
— Ładne oczy — odpowiedział, a ciemnowłosy zaśmiał się pod nosem.
— Nie o to mi chodziło — powiedział z rozbawieniem w głosie.
— Ach.. Szczerość — odpowiedział poprawniej. — Mogę ci ufać — uśmiechnął się delikatnie, a na ustach Jeona pojawił się pewny uśmiech.
— Dokładnie. Nigdy nie wykorzystałbym przeciwko tobie czegoś, co doprowadza cię do smutku — ujął jego podbródek, gdy w oczach biła chęć poznania wszystkiego, co mogłoby zniszczyć Kim Taehyunga. — Dlaczego nienawidzisz kobiet? — zapytał, patrząc w czekoladowe tęczówki chłopaka.
— To trudne.. — szepnął, chcąc odwrócić głowę, jednak Jeon nie pozwalał mu na to, przez co musiał patrzeć w jego oczy. — G-Gdy byłem dzieckiem mój ojciec po śmierci mamy miał kilka żon.. — powiedział, czując się zbyt nerwowy, by móc mówić to bez drżenia w głosie. — Jedenaście.. Jedenaście lat miałem, jak miał nową żonę.. — mówił, a grochy łez opuszczały jego oczy, a Jungkookowi przypomniały się słowa Hoseoka, który opowiadał mu o życiu Taehyunga, zanim zaczął pracę w domu Kimów.
— Coś było z nią nie tak? — zapytał z zaciekawieniem, a młodszy przytaknął głową.
— N-Na początku wydawała się normalna i nie zwracałem na nią zbyt dużej uwagi, nawet się nie buntowałem. Zawsze byłem we własnym świecie i byłem raczej typem milczącego samotnika — wyznał, a Jeonowi było trudno w to uwierzyć. — Wszystko zaczęło się zmieniać w każdą noc.. Czułem się, jakbym przeżywał jakiś koszmar, który za dnia odchodzi. M-Myślałem, że mam jakieś koszmary i to wszystko jest snem. Co każdą noc przychodziła do mnie ciemna postać w czarnej kominiarce i.. i.. dotykała mnie.. c-całowała.. często wiązała i uciszała usta, abym nie protestował.. — wyznał z bólem, a Jungkookiem coś wstrząsnęło, przez co puścił podbródek młodszego.
— Dlaczego nie powiedziałeś ojcu? — zapytał.
— Bałem się, że mi nie uwierzy. Przez to wszystko stałem się bardzo zamknięty i przestałem się w ogóle odzywać. Nie wiedziałem, k-kto mi to robi i bałem się... byłem przerażony — zapłakał. — K-Kiedy powiedziałem w końcu o tym ojcu, on nie chciał mi początkowo wierzyć.. Jednej nocy wszystko stało się jasne... w czasie snu, zostałem zabrany do dziwnego miejsca i g-gdy się przebudziłem, zdjąłem jej maskę i zobaczyłem tę kobietę — wyznał, chowając swoją twarz w dłoniach, a całe jego ciało drżało pod wpływem płaczu.
— Co się z nią wtedy stało? — zapytał zmieszany.
— Zacząłem krzyczeć i pojawiła się ochrona oraz ojciec, który zawiódł się na niej i czuł się winny przez lata... Chciał mi wszystko wynagrodzić prezentami, a ja nie chciałem, aby ktokolwiek wiedział o tym.. Mój ojciec zadbał o tę dyskrecję i blokował wszystkie wycieki ze sprawy sądowej. Ona poszła siedzieć, a-a.. ja zacząłem nienawidzić kobiet. Żeby zapomnieć o tym wszystkim.. zacząłem imprezować, pić i brać narkotyki w wieku piętnastu lat. Robiłem naprawdę wiele złych rzeczy i w tym się zatraciłem.. Kiedy ty się pojawiłeś, zmieniłeś mnie — spojrzał mu w oczy, a Jungkook objął jego policzki, gdzie ucałował go w czoło.
— T-Teraz już rozumiem, dlaczego nie chciałeś tego mówić — szepnął, przyciągając do siebie chłopaka, którego zamknął w swoim uścisku.
— D-Dlatego nie chce, aby mój ojciec wydawał tę książkę.. N-Nie chcę, żeby inni wiedzieli — powiedział ze smutkiem, gdy jego twarz schowana była w zagłębieniu szyi bruneta, który patrzył z gniewem przed siebie.
— Nikt nie będzie o tym wiedział. Dopilnuję tego — zapewnił go z pewnością w głosie, a jego ciało próbowało dać Taehyungowi wszystko, całe zapewnienie, że przy nim jest bezpieczny, co działo się samoistnie. Powinien działać inaczej, jednak nie potrafił w tej chwili myśleć o całym złu, które wniósł w jego życie dwudziestolatek.
— C-czy teraz będziesz patrzył na mnie inaczej? — zapytał z niepewnością w głosie.
— To, co cię spotkało, nie zmieni mojego punktu widzenia. Bardzo mi na tobie zależy i jest mi po prostu przykro, że musiałeś przejść przez coś takiego — odpowiedział, starając się być spokojnym. — Jednak zachowanie tego ojca bardzo mnie zdenerwowało. Spotkam się z nim i przekonam do tego, aby nie wydawał tej książki — rzekł z pewnością w głosie, a młodszy odsunął swoją twarz od jego szyi, by spojrzeć z zaskoczeniem w jego oczy.
— Zrobisz to dla mnie? — zapytał.
— Dla ciebie zrobiłem już wiele szalonych rzeczy, więc poradzę sobie z twoim ojcem — odpowiedział mu.
— Mój ojciec jest trudnym człowiek. Nie chce, żebyś musiał go znosić. Ma wiele żalu do mnie i do ciebie, więc wątpię, aby ciebie posłuchał. Wolałbym sam...
— Nie — przerwał chłopakowi. — Nie pozwolę ci się z nim spotkać. Wiem, że to jest tylko głupi pretekst, abyś wrócił, a ja nie mogę pozwolić ci się poddać i błagać go o coś takiego. Taehyung, ty też masz swoje prawa — powiedział, patrząc głęboko w jego oczy. — Bez twojej zgody nie ma prawa niczego wydawać — dodał.
— Naprawdę? — zapytał zaskoczony, a Jungkook opuścił lekko głowę, którą pokręcał, nie mogąc uwierzyć w to, jak Taehyung jest naiwny i jak mało wie o świecie oraz własnych prawach.
— Ty tak mało wiesz, Tae — powiedział, przenosząc na niego swoje oczy, gdzie jego palce ujęły podbródek zmieszanego blondyna. — Na swój sposób jesteś uroczy, ale będę chronił twoich praw i nikt nie będzie cię zmuszał do krzywdzenia siebie — uśmiechnął się delikatnie, a młodszy zatrzepotał rzęsami w zdziwieniu.
— Czyli wciąż będziesz moim ochroniarzem? — zapytał z lekkim rozbawieniem w głosie.
— Nie — pokręcił głową, po czym zbliżył swoje usta do warg młodszego. — Będę twoim mężem.
~
Głośna popijawa w mieszkaniu Yoongiego roznosiła się po całym zabudowaniu, gdzie śmiech różowej księżniczki najbardziej w tym się wyróżniał. Jimin siedział obok Yoongiego, przy niskim stoliku, a Seokjin naprzeciw nich dolewając sobie cały czas alkoholu z puszki do szklanki.
— Jin, ty prowadzisz, nie powinieneś pić — powiedział ze zmartwieniem Jimin.
— Czy może dzisiaj stać się coś gorszego od tego, co zrobił Taehyung?! Mam nadzieję, że Jungkook przekona go i da mu siły do walki z ojcem — powiedział oburzony, chwiejąc się na boki.
— Nie wątpię w to, że Jungkookowi się nie uda. Ma on naprawdę duży wpływ na niego — mruknął pod nosem Yoongi, który napił się łyka piwa, a Jimin spojrzał ze zmieszaniem na chłopaka, który wydawał się oburzony w swoich słowach.
— Nie podoba ci się to? — zapytał Jimin.
— Nic z tych rzecz.. Nie ja powinienem się w to mieszać — odwrócił nerwowo wzrok.
— Yoongi ma rację. To tak, jakby ktoś używał twoich pałeczek, co jest złe! — podniósł głos Seokjin, który pałeczkami nabrał sobie przystawek.
— Nie w to nie wątpi — szepnął pod nosem Jimin.
— Czy ojciec Taehyunga jest w stanie naprawdę wydać o nim książkę? — zapytał z zaciekawieniem Yoongi, który nie mógł przestać myśleć o tej sprawie.
— Zacznijmy od tego, co on takiego ma na Taehyunga — wyciągnął w jego stronę palec wskazujący Seokjin, który prawie przewrócił się na bok.
— Nikt tego nie wie, ale przeraża mnie to, co musiało się stać. Taehyung krzyczał coś o kobiecie i boję się, że coś mu się poważnego stało. W końcu, od kiedy się poznaliśmy, zawsze kobiet nienawidził — rzekł z namysłem Jimin.
— To prawda — przytaknął głową Jin.
— Tylko Taehyung zna prawdę, a wy możecie się tylko domyślać — westchnął Min.
— Co do twojego pytania, to.. nie mamy żadnej pewności. Ojciec Taehyunga jest cholernie nieprzewidywalny w takich sprawach. Jeśli czegoś chce, to zawsze do tego dąży. Mnie osobiście zawsze przerażał — wyznał Seokjin.
— Taehyung zawsze chwalił ojca, ale także nienawidził. Rozpieszczał go i powiedzmy, że tym samym niszczył jego ludzką stronę. Ciężko stwierdzić, czy naprawdę mógłby wydać o nim książkę. Teraz jest nim rozczarowany i robi z siebie pokrzywdzonego ojca, aby dostać większe poparcie i obawiam się, że faktycznie to zrobi — westchnął ciężko Jimin, który obawiał się tego, co może zrobić ojciec Taehyunga. — Ale jeśli to zrobi.. Nie wiem, czy uda nam się zapobiec nieszczęściu Tae.. — spuścił swoje oczy na splątane dłonie.
— Mam nadzieję, że jednak tego nie zrobi — powiedział Yoongi, który chwycił za dłoń Jimina, a wchodzący do pomieszczenia Hoseok z Namjoonem zwrócili uwagę całej trójki.
— Jakaś impreza? — zapytał z rozbawieniem w oczach rudowłosy.
— Coś w tym stylu — odpowiedział Yoongi.
— To się dosiadamy — rzekł z uśmiechem, zasiadając do stolika. — Namjoon, ty też siadaj — zwrócił się do zdenerwowanego chłopaka, który patrzył niepewnie w stronę Seokjina, który nie raczył nawet na niego spojrzeć.
— Nie obrazimy się i tak wiemy, jakie są twoje preferencje przy stole. Z wrogami nie siada do stołu — powiedział Seokjin, który napił się alkoholu, a brwi Namjoona zmarszczyły się w zdenerwowaniu, przez co Yoongi i Hoseok patrzyli na niego z niepewnością.
— A właśnie, że siadam — rzekł z powagą w głosie, gdzie usiadał przy Jiminie, a Seokjin podniósł na niego swoje oczy, mając ochotę zaśmiać się mu w twarz.
— Seokjin, postaraj się być trochę milszy — szepnął w jego stronę Jimin, który był cały spięty, siedząc przy wrogu jego przyjaciela.
— Miły to ja jestem tylko na święta — oznajmił, wzruszając ramionami.
— To już jakiś postęp. Namjoon usiadł z Jinem do stołu. Stary podziwiam cię — powiedział z radością Hoseok.
— Jest co podziwiać — odparł z dumą.
— Lepiej zważaj na słowa Hoseok, bo ego różowej księżniczki przejdzie na wyższy level — mruknął Namjoon, a Seokjin spiorunował go wzrokiem.
— Ja i moje ego nie lubimy cię! — krzyknął oburzony, jednak Namjoon nie zważał na jego słowa. Nagle Seokjin klasnął w dłonie, przez co wszyscy spojrzeli na niego z zaciekawieniem. — Mam świetny pomysł — oznajmił z zadowoleniem, a Jimin wydął dolną wargę w niepewności przed pomysłami Jina.
— Jaki pomysł? — zapytał z podekscytowaniem Hoseok.
— Lepiej tego nie wiedzieć. Znając go, to będzie coś głupiego — prychnął Joon.
— Zamknij w końcu pysk! — uderzył otwartą dłonią w stół. — Skoro nasze grono jest dość spore, a ostatnie sytuacje są chujowe, to pojedźmy wszyscy na biwak! — powiedział głośno, a Hoseok ucieszył się przez pomysł Jina.
— Ja chce jechać! — zawołał.
— Ty i biwak? — uniósł w rozbawieniu brew Joon. — Księżniczki z różowym vanem nie nadają się na biwaki — pokręcił głową.
— Proszę cię, razem z Lenką chcieliśmy to od dawna zrobić — skrzyżował ręce pod piersią.
— Pragnienia blondynek — prychnął.
— Nie jestem blondynką, idioto! — podniósł głos.
— Namjoon, ja chce jechać! — zawołał Hoseok, próbując ich przekrzyczeć.
— Zamknij się! — krzyknęli obydwoje na niego, przez co rudowłosy wydął dolną wargę w niezadowoleniu, a Jimin z Yoongim przenosili swoje oczy raz na Jina, a raz na Namjoona, którzy cały czas się przekomarzali.
— Lepiej być blondynką, niż jebanym chujem bez własnego życia, bo ty lubisz wchodzić z butami w cudze życie! — wykrzyczał i chwycił w dłoń puszkę z piwem.
— A ty niby się nie mieszasz?! — zapytał ze zdenerwowaniem w głosie. — Ja chce dobrze dla Jungkooka! — krzyknął.
— A ja kurwa dla Taehyunga! — krzyknął. — I dla Jungkooka również, bo jest super facetem — dodał, nieco spokojniej. — Ale nie masz prawa mieszać się do ich relacji i jedziemy na ten biwak! — dodał, a Hoseok się rozanielił na dobrą decyzję.
— Nigdzie nie jedziemy. Nikt nie będzie znosił księżniczki w lesie z komarami, które będą cię w dupę jebały! — wykrzyczał, a Hoseokowi ponownie opadała radość.
— W dupę to jebać możesz samego siebie, ale przepraszam... Do tego trzeba to mieć kutasa! — wykrzyczał w śmiechu, a Jimin, Yoongi i Hoseok uchylili w zaskoczeniu usta.
— Ty! — wstał w zdenerwowaniu, a cały stół poruszył się w niestabilności. — Jakoś kurwa zadowolony byłeś i prosiłeś o tego kutasa! — wykrzyczał, a Jin cały zdębiał i podniósł się na równe nogi.
— Widać, że byli ze sobą naprawdę blisko — wyszeptał w międzyczasie Hoseok, który znalazł się za placami Jimina i Yoongiego, których objął rękoma.
— Mhm — przytaknęli głowami.
— Jesteś chujem! — krzyknął i wylał w jego twarz alkohol z puszki, którą zaraz rzucił w chłopaka i szybko udał się do wyjścia z mieszkania Yoongiego.
— No tak.. co to za impreza, jak ktoś się nie pokłóci, co nie? — zapytał Hobi.
— Jin się naprawdę wkurzył — zauważył Jimin. — Lepiej z nim wrócę — powiedział, wstając na równe nogi.
— Ale miałeś zostać na noc — powiedział z niezadowoleniem Yoongi.
— Nie zostawię Jina pijanego z jego vanem. Jeszcze kogoś zabije po drodze — rzekł w stronę Yoongiego, do którego się pochylił i czule musnął jego usta. — Przyjdę jutro i zostanę na noc, obiecuje — uśmiechnął się.
— No dobrze, jakoś przeżyję tę samotność — westchnął zasmucony.
— Hobi-hyung — blondyn zwrócił się do Hoseoka, którego przytulił. — Nie smuć się z powodu biwaku i tak pojedziemy, jak Jin chce, to tak będzie — zapewnił rudowłosego.
— No takiego zatwierdzenia potrzebowałem — powiedział z radością.
— Uważaj na Taehyunga i jak będzie czuł się dobrze, to niech przyjdzie do pracy — odsunął się od niego.
— A źle się czuł, że nie poszedł dzisiaj? — zapytał zmieszany, a Jimin spojrzał niepewnie na Yoongiego.
— Ja mu wszystko wyjaśnię — oznajmił spokojnie.
— Cieszę się. Miłej nocy, chłopaki — pożegnał ich, po czym udał się do wyjścia, by dogonić w drodze wściekłego Seokjina. Gdy Jimin opuścił mieszkanie, pretensjonalne oczy Yoongiego i Hoseoka przeniosły się na Kim Namjoona.
— No co? — zapytał ich.
— Ty naprawdę potrafisz każdą imprezę zniszczyć — pokręcił głową Hoseok.
— A Jimin miał u mnie zostać...
— To niby moja wina?! — zapytał ze zdenerwowaniem w głosie.
— Sam go zaczepiałeś — zauważył Min.
— I jedziemy na ten biwak! — rzekł stanowczo Hoseok.
~
Następnego dnia w mieszkaniu Jungkooka rozniósł się głośny krzyk Taehyunga, który siedział na stole w kuchni, gdy brunet zajmował się oczyszczaniem jego rany zaleconym przez lekarza preparatem.
— To boli! — krzyknął w bólu, gdzie zaraz przyłożył do swoich ust dłoń, próbując przeboleć to pieczenie.
— Chciałbym, żeby nie bolało, ale nic na to nie poradzę — westchnął ciemnowłosy, który po oczyszczeniu rany, zajął się zakładaniem świeżego bandażu.
— Delikatnie — pisnął przez zaciśnięte powieki, a ciemnowłosy starał się być jak najbardziej delikatny.
— Nie denerwuj się, tygrysku. Naprawdę się staram — powiedział spokojnie, gdzie kończąc tortury chłopaka, spojrzał w jego oczy. — Wieczorem powtórka, tylko mnie nie skop, jak niedawno — rzekł z rozbawieniem w oczach, a młodszy spojrzał na idealnie zabandażowaną rękę.
— Ja bym tak nigdy nie zrobił — powiedział z podziwem.
— Jestem bokserem, więc mam z tym styczność — zaśmiał się pod nosem.
— A chciałem już mówić, że może jesteś pedantyczny — zaśmiał się, a ciemnowłosy wszedł między nogi chłopaka, którego objął w pasie.
— Czy wtedy lubiłbyś mnie mniej? — zapytał tuż przy jego ustach, a Kim zawiesił swoją rękę na jego karku.
— Ani trochę mniej — odpowiedział mu z uśmiechem na ustach, które zaraz zostały muśnięte przez wargi boksera. — Mhm.. — mruknął między pogłębiającymi pocałunkami Jeona, chcąc się od niego odsunąć. — Z chęcią bym tak tutaj się z tobą całował, ale muszę iść na moje szkolenie, bo zawaliłem wczoraj — powiedział, chcąc odsunąć bruneta, lecz ten ani drgnął.
— Jeszcze chwilkę — szepnął w jego usta, nie przestając ich całować. Taehyung czuł się słabo przy pocałunkach Jungkooka, jednak wiedział, że nie może za długo tak trwać w tej przyjemności, mimo że bardzo jej pragnął.
— Już — sapnął, uderzając gorącym oddechem usta starszego.
— Niech będzie — wywrócił oczami. — Pozwól, że zawiozę cię tam osobiście. Nie chcę dzisiaj żadnych niespodzianek...
~
Jungkook przywiózł Taehyunga przed kawiarnię, w której rozpocząć miał swoją pracę. Młodszy odpiął pas w samochodzie i sięgnął po swoją torbę, którą pozostawił na tylnym siedzeniu. Ciemnowłosy wlepione miał oczy w kierownice oraz swoje dłonie na niej umiejscowione i nawet nie słuchał tego, co w tle mówi do niego Taehyung.
— Czy ty mnie słuchasz? — zapytał, patrząc w jego stronę, a zmieszany chłopak spojrzał na niego.
— Tak — odpowiedział beznamysłu.
— No to, co mówiłem? — uniósł oczekująco brew.
— Em.. Dobrze, nie słuchałem cię — przyznał.
— Mówiłem, żebyś mnie nie odbierał po pracy, bo Jimin idzie do Yoongiego, więc razem wrócimy — poinformował go. — No i jak będziesz na treningu, to postaraj się nie panikować, jeśli nie odbiorę czy nie odpiszę — dodał, a ciemnowłosy przytaknął w zrozumieniu głową.
— Okej. To życzę ci powodzenia w pierwszym dniu — powiedział z delikatnym uśmiechem, a na ustach Taehyunga zakwitł szczery uśmiech, gdzie z radością ucałował Jungkooka w policzek.
— Dziękuje. Tobie również życzę powodzenia na treningu — powiedział wesoło, a widząc zmierzającego Jimina, opuścił pojazd, by do niego dołączyć. Jungkook wypchnął nerwowo językiem wnętrze swojego policzka, patrząc w stronę dwójki, która przywitała się ze sobą i zaraz zniknęła za drzwiami lokalu.
Westchnął głęboko, próbując poukładać wszystkie swoje myśli, po czym odjechał sprzed lokalu, zmierzając ku głównemu centrum. Nie zamierzał dzisiaj iść na żaden trening, a zmierzyć się z prezesem Kimiem.
Zatrzymał pojazd niedaleko firmy prezesa, gdzie po opuszczeniu samochodu udał się pewnym krokiem w stronę wysokiego budynku. Wszedł do środka, starając się uniknąć ochronę, która mogła mu jedynie przeszkodzić w spotkaniu prezesa. Windą dostał się na piętro, w którym swoje biuro miał prezes. Widząc chaos i zabieganie pracowników, udał się w stronę drzwi od biura, gdzie wszedł do środka bez wcześniejszego pukania.
Rozejrzał się po pustym biurze, gdzie podszedł do biurka, by zatrzymać się przy fotelu prezesa. Uśmiechnął się pod nosem, po czym zajął sobie miejsce przy meblu, oczekując na przyjście prezesa. Zauważając leżące na stoliku papiery, chwycił je w swoje dłonie, by z uwagą zacząć czytać ich treść.
Otworzył szerzej swoje oczy, widząc zapisane imię jego siostry w papierach dotyczących Taehyunga.
— "Niniejszym składam pozew o naruszenie mojej prywatności i notoryczne prześladowanie przez Jeon Jirae... — przeczytał pod nosem, marszcząc w zdenerwowaniu brwi, czytając wiele zażaleń pozywającego, co do zachowania i niemoralności jego siostry. — Kim Taehyung — szepnął, a jego oczy pociemniały w rozgoryczeniu, po czym spojrzał dokładnie, na datę pozwu. — Dwa dni po jej śmierci to napisał — powiedział, a jego ciało spięło się w gniewie, jaki czuł, gdy rozpoznał pismo chłopaka. Słysząc otwieranie drzwi, szybko odłożył papier i spojrzał w stronę wchodzącego prezesa oraz Dongseoka, którzy zaskoczyli się widokiem byłego ochroniarza.
— A pan, co tutaj robi? — zapytał prezes, który ruszył w jego stronę i przystanął przed biurkiem, a obok niego zaraz przystanął Dongseok.
— W ogóle jak śmiesz siedzieć na miejscu prezesa, bydlaku?! — krzyknął w rozgniewaniu chłopak.
— Mało obchodzi mnie, do kogo należy to miejsce — wysilił się na uśmiech. — Przyszedłem tutaj tylko w jednej sprawie i nie wyjdę, dopóki nie usłyszę tego, czego chcę — uśmiechnął się nienaturalnie.
— Co za sprawa, panie Jeon? — uniósł brew prezes.
— Ma pan nie wydawać książki na temat przeszłości Taehyunga. Jako ojciec wstydziłby się pan robić coś takiego — powiedział, patrząc z gniewem w jego oczy.
— Ty nic nie wiesz i nie zrozumie...
— Wiem wszystko i brzydzę się takimi śmieciami — warknął, zaskakując swoim bezczelnym tonem prezesa. — To jest życie Taehyunga i jeśli on nie życzy sobie, aby inni wiedzieli, co musiał przeżyć, to nie ma pan prawa tego wydawać bez jego zgody! — uderzył dłonią w mebel.
— Widać, że ty naprawdę nic nie wiesz — pokręcił oburzony głową.
— Wiem, że pan chce go tylko ściągnąć tym sposobem do siebie, ale on tego nie zrobi. To żałosne, panie Kim. Rozumiem jego wrogów, ale własny ojciec? — uniósł kpiąco brew.
— Jak śmiesz tak odzywać się do prezesa?! — podniósł w gniewie głos Dongseok.
— Nie denerwuj się takim żałosnym śmieciem, Dong — uspokoił go prezes. — Widzę, że Taehyung naopowiadał ci swoich bajek. Pewnie o jego zastępczej matce i tym, jak go molestowała, ale oświecę cię chłopcze...— oparł swoje dłonie na meblu, gdzie zbliżył swoją twarz do zmieszanego bruneta. — Taehyung od dziecka choruje na zaburzenia urojeniowe i wszystko, co mówi, nie jest prawdą. Nawet jego miłość do ciebie jest tylko jego urojeniem, bo wybrał sobie ciebie jako swój obiekt. Ja najlepiej znam swojego syna, panie Jeon — rzekł z powagą w oczach, a Dongseok przytaknął na jego słowa, gdy Jeon poczuł się zmieszany jego słowami.
— Nawet jeśli, to jaki ojciec wystawia syna na takie pośmiewisko w głupiej książce? — zapytał z niedowierzaniem w głosie. — To dość żałosne, że nawet na wygląd polityczny wykorzystuje pan chorobę syna. Taehyung podciął sobie rękę i chciał popełnić przez pana samobójstwo — wstał zdenerwowany, gdy mężczyzna, patrzył na niego z zaskoczeniem. — Czasem lepiej uważać z troską, prezesie Kim — rzekł po raz ostatni w jego stronę, by odejść od biurka i udać się w stronę wyjścia.
— Daje panu czas na rozwód z moim synem. On potrzebuje leczenia i prawdziwej rodziny. Nie życia z biedakiem — rzekł prezes, a Jeon pokręcił głową, gdzie zaraz zniknął za drzwiami.
Jeon zatrzymał się przed swoim samochodem, gdzie w zdenerwowaniu wyciągnął papierosa i z paczki, by wsadzić go między swoje wargi. Gdy chciał odpalić papierosa, został on mu wyrwany z ust przez jasnowłosą dziewczynę, na którą spojrzał z zaskoczeniem.
— Seugil, co ty tutaj robisz? — zapytał zmieszany.
— Obserwuję cię — odpowiedziała mu. — Chciałam podejść do ciebie dużo wcześniej, jednak nie potrafiłam.. — szepnęła, po czym spojrzała swoimi rozżalonymi oczami w węglowe tęczówki Jungkooka. — Nie po tym, co zrobiłeś! — podniosła głos w żalu.
— Masz do mnie żal o ten ślub? — zapytał wprost, a dziewczyna przytaknęła głową.
— Obiecałeś, że go zniszczysz! A ty, co robisz? Bierzesz z nim ślub i pocieszasz, po próbie samobójczej?! — wykrzyczała z żalem.
— S-Skąd wiesz o tej próbie samobójczej? — zapytał zaskoczony.
— Sama mu podrzuciłam tę żyletkę w szkole, gdyby nie Park Jimin, to nie byłoby go już tutaj! — warknęła z gniewem, a Jungkook był oszołomiony zachowaniem dziewczyny.
— Nie powinnaś tego robić — pokręcił głową.
— Nie mów mi, że jest ci go żal? — zakpiła, a Jungkook odwrócił nerwowo wzrok. — Ogarnij się i pamiętaj o tym, co on zrobił twojej siostrze. Chcesz, żeby ten śmieć żył szczęśliwie i to w dodatku z tobą? — zapytała z oburzeniem. — Ty jako brat Jirae, nigdy nie powinieneś jej czegoś takiego robić! — rzuciła papieros na asfalt, a Jungkook wiedział, że ma ona rację.
— Wiem... Wszystko jest częścią planu i pozbędę się go. Nie musisz brudzić sobie nim rąk, Seugil — rzekł ze spokojem, gdy klatka piersiowa dziewczyny unosiła się niespokojnie.
— Jungkook, nie zapominaj o tym, jaki on jest. Doprowadził Jirae do śmierci i nie zasłużył na żadne wybaczenie...
~
Jungkook wrócił późnym wieczorem do domu, gdzie w środku panowała ciemność. Udał się niczym cień do sypialni, zatrzymując w progu drzwi, gdzie ujrzeć mógł śpiącego w łóżku dwudziestolatka. Jego węglowe oczy skanowały jego nieskazitelną i spokojną twarz, która stworzona była jak dla anioła.
Odszedł, udając się do drugiego pokoju, który niegdyś należał do jego młodszej siostry. Nie zapalał światła, a w ciemności zbliżył się do stojącego łóżka, gdzie jego dłoń wsunęła się pod materac i uchwyciła broń. Wyciągnął pistolet, na który skierowały się jego oczy. — Jirae... twój brat nie chciał kazać ci tak długo czekać.. Po prostu miejmy to już za sobą — wyszeptał, by zaraz załadować broń i udać się do sypialni. Stanął za drzwiami od pokoju Jirae, gdzie jego ciemne oczy zatrzymały się na sylwetce pogrążonego w śnie chłopaka, a jego dłoń z pistoletem uniosła się w kierunku Taehyunga.
— Zgiń, po prostu odejdź.. — powiedział, patrząc z mrokiem w stronę chłopaka. — To czas mojej zemsty, Taehyung.
~
Witajcie ^^
Wybaczcie za pozostawienie was w takiej chwili, ale do poniedziałku muszę was pozostawić z niewiedzą 😅
Co zrobi Jungkook, dowiecie się w następnym rozdziele:
Pt.|Moje uczucia|
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top