|Chcę być upity tobą|
Taehyung patrzy z oburzeniem na własnego ojca, który pragnie wpakować go w coś, czego nigdy nie chciał. Nie potrafił pojąć zamiarów ojca, który wyznaczył mu zupełnie inną drogą, niż sam miał możliwość o pomyśleniu nad tym, czego tak właściwie on pragnął od życia. Wcześniej nie wiedziałby, czego pragnie, jednak pojawienie się Jeon Jungkooka w jego życiu sprawiło, że zapragnął posiadania go za wszelką cenę. Zdenerwowany chwycił za talerz, którym rzucił w ścianę, a siedząca przy nim Jihyuna krzyknęła, gdy jego ojciec siedział niewzruszony. Jungkook patrzył z zaskoczeniem na zdenerwowanego Kima, który gotowy był rzucić nożem w serce ojca.
— Rozkazuj sobie twojej dziwce, a nie mi! — krzyknął, wstając od stołu. — Nie będę znosił tego skurwysyna i akceptował go. Jeśli kiedyś będę gotowy na zaakceptowanie kogoś, to dam ci znać, tatusiu — wysilił się na uśmiech, a mężczyzna uderzył pięścią w stół, przez co Mirae wzdrygnęła się, wiedząc, jak jej mąż reaguje na takie zachowanie.
— Jestem chlebodawcą...
— Ale nie moim właścicielem — wtrącił się mu w zdanie. — Nie pozwolę na to, żebyś zmuszał mnie do życia z kimś takim! — wskazał na Dongseoka.
— W takim razie zmuszasz mnie do ostateczności, Taehyung — prezes podniósł się na równe nogi. — Jeśli chcesz, wszystkie media dowiedzą się o tym, co stało się kilka lat temu — powiedział, a słyszący jego słowa Taehyung, otworzył szerzej swoje oczy, w których zebrały się łzy. — A ciebie wydziedziczę! — dodał.
— Jak możesz? — spojrzał na niego z żalem w oczach, czując kolejny zawód na własnym ojcu.
— Uwierz, że płacenie za milczenie tych pisemek wcale nie jest mi na rękę, a robię to tylko dla ciebie, więc okaż swoją wdzięczność i nie bądź bezczelny. Mam już dosyć znoszenia twoich kaprysów, Taehyung — rzekł surowo, a chłopak pokręcił bezradnie głową.
— Rób, co chcesz. Ogłoszenie tego mediom, również nie wyjdzie ci na dobre, więc wiem, że z pewnością tego nie ogłosisz — rzekł z wyższością, a mężczyzna zmrużył swoje oczy.
— Być może, jednak masz zaakceptować to wyjście. Chyba nie chcesz naprawdę mnie zdenerwować — ostrzegł Taehyunga, który odwrócił nerwowo wzrok.
— Masz zbyt wiele żądań, tato. Mówiłeś, że jak rzucę narkotyki, to nie będziesz mnie zmuszał do bycia z Dongseokiem! Dlaczego tak się uparłeś, żeby mnie przy nim zatrzymać?! — zapytał ze zdenerwowaniem i bezsilnością w głosie, a Woojoon poprawił nerwowo swój krawat.
— Bo chcę mieć pewność, że będziesz bezpieczny z dobrym chłopakiem w moim domu — odpowiedział mu. Jungkook przyglądał się z uwagą zdenerwowanemu mężczyźnie, który według niego zachowywał się gorzej od tyrana, niżeli ojciec. Nie mógł oczywiście na głos wyrazić swojego zdania, ponieważ był nikim szczególnym w oczach tych ludzi, jednak z jakiegoś powodu czuł obawę przed zamiarami mężczyzny, który mógł posłać jego wszystkie zamiary w diabły.
— Dla ciebie może on jest dobrym chłopakiem, a dla mnie nie jest. Szkoda, że ty tego nie widzisz — pokręcił głową.
— Wypraszam sobie, Taehyung. Jestem przyzwoitym chłopakiem i wiem, że będę w stanie być dla ciebie odpowiednim chłopakiem, a w przyszłości małżonkiem — wtrącił się Dongseok, który pragnął pomóc ojcu chłopaka.
— W twoich snach popaprańcu. Nie wkładaj palca do ulu, bo nie ma w nim miodu! — warknął zirytowany, gdzie zaraz spojrzał bezradnie w stronę Jungkooka, którego już nie było w pomieszczeniu. W jego sercu uderzył prawdziwy niepokój, ponieważ obawiał się tego, że chłopak mógł źle odebrać całą tę rozmowę i odsunąć się od niego. Nie chciał stracić jedynej osoby, do której w jakiś sposób jego sercu już należało.
— Taehyung! — podniósł głos prezes, a jasnowłosy spojrzał na niego z bezsilnością.
— Okej! — uniósł się. — Wyjdę z nim w sobotę, ale tylko jeden raz — ustąpił ojcu, jak zazwyczaj musiał. Oczywiście swoją zgodą zadowolił ojca i Dongseoka, który uśmiechnął się pewnie w jego stronę, wiedząc, że młodszy nie odmówi własnemu ojcu. — Ale to ja wybieram miejsce i godzinę spotkania — zwrócił się w stronę chłopaka.
— Jak chcesz. Najważniejsze, że się zgodziłeś — odparł ze spokojem Dongseok.
— Mam nadzieję, że po tym wyjściu inaczej spojrzysz na Dongseoka — rzekł mężczyzna, który odszedł od stołu, by zaraz opuścić jadalnię. Taehyung zacisnął swoje dłonie, czując się zmuszonym do posłuszeństwa. Czuł, jak w gardle ściska go nieopisujący ból i pragnienie poczucia odurzającej substancji. Potrzebował koksu, alkoholu czy czegokolwiek, by poczuć się spokojniejszym. Wiedział, że Dongseok chce sprowokować go do zażycia, aby całkowicie musiał się poddać woli ojca.
— Następnym razem, zanim rzucisz czymkolwiek, ostrzeż innych — burknęła Jihyuna, która po swoich słowach sama odeszła od stołu.
— Zgodzę się z moją córką. Mam nadzieję, że przy moim synu trochę nabierzesz ogłady — wysiliła się na uśmiech Mirae, która chwyciła za dłoń siedzącego obok niej syna.
— Z wami wszystkimi jest coś nie tak.. nie wiem co chcecie osiągnąć zatrzymując mnie przy Dongseoku, ale w życiu chodzi jedynie o pieniądze i z pewnością to one są waszą główną motywacją, jednak ja nie dam się sprzedać — rzekł groźnie, a kobieta wraz ze swoim synem patrzyli na niego, jak na jakiegoś szaleńca.
— Dziecko, po co mi pieniądze? — uniosła brew. — Jestem z twoim ojcem i nie potrzebuję pieniędzy. Wystarczy mi to, że mam miłość twojego ojca — uśmiechnęła się nieszczerze, a Taehyung zmierzył ją wzrokiem.
— Proszę cię — zaśmiał się pod nosem, gdzie przyłożył do swojego czoła dłoń. — Taka dziwka jak ty nie wie, czym jest miłość — mruknął gorzko, a Mirae zdenerwowana zmarszczyła swoje brwi. — Kto wie, czy nawet mój ojciec ma pojęcie o miłości.. w końcu nigdy nie zależało mu na mojej matce i z pewnością ty również służysz za kilkuletnią przygodę do czasu, aż mu się nie znudzi twoje parszywe dupsko — dodał z rozbawieniem i nutką kpiny.
— Nie obrażaj mojej matki, Taehyung — rzekł ze zdenerwowaniem Dongseok.
— Nienawidzę takich kobiet.. wszystkich kobiet mojego ojca, które pieprzą o miłości.. nienawidzę, a ty mi się od początku nie podobałaś, tak samo jak twoje dzieci — rzekł w stronę kobiety, która podniosła się na równe nogi, podpierając dłonie na stole.
— Nie uderzę cię, bo twój ojciec nie wybaczyłby mi tego, ale nie pozwolę na to, żebyś obrażał mnie we własnym domu. Tacy słabeusze, jak ty zawsze najgłośniej krzyczą, bo nie mają siły do równej walki. Twoją siłą są narkotyki, bo na trzeźwo jesteś niczym i nie potrafisz zmierzyć się z rzeczywistością, dlatego cały czas tkwisz w swojej okrutnej przeszłości — rzekła z pewnością w oczach, a rozgniewany Taehyung chwycił za kieliszek, którym rzucił w stół, a odłamek szkła skaleczył policzek kobiety, która stała niewzruszona. — Nie kompromituj się bardziej. Swoją agresją pokazujesz mi tylko twoje słabości — dodała z chłodem.
— Pieprz się suko! — krzyknął rozgniewany, by zaraz szybko opuścić jadalnie i pobiec w stronę wyjścia z domu. Zamykając za sobą drzwi, przywarł do nich plecami. Ciężko oddychał, czując się naprawdę nabuzowanym po przeprowadzonej rozmowie z Mirae. Nienawidził jej całym sercem oraz jej dzieci. Nawet jego własny ojciec był wrogiem, którego zawsze udobruchać mógł swoim posłuszeństwem, jednak gdy coś szło nie po jego myśli, stawał się bardzo zaborczy. — Nie mogę dać się im podporządkować.. nie mogę — szepnął, pokręcając bezsilnie głową. Podniósł wzrok w stronę domku pracowników, gdzie prawdopodobnie udał się Jungkook, który wydawał się jedynym ocaleniem z tego piekła.
Udał się w stronę niewielkiego zabudowania, gdzie wszedł do środka. Normalnie nigdy nie przechadzał się po tej części domu, jednak pragnął zobaczyć przystojnego bruneta. Zatrzymał się przed niewielką kuchnią pracowników, gdzie mógł ujrzeć, stojącego przy blacie Jeona z kubkiem kawy w dłoni. — Jungkook — szepnął podchodząc do chłopaka, który zdziwił się, widząc dwudziestolatka w tym miejscu.
— Co ty tutaj robisz? — uniósł brew.
— Przyszedłem do ciebie.. czy jesteś na mnie zły? — zapytał niepewnie, zatrzymując się tuż przed nim, gdzie niepewnie podniósł na ciemnowłosego swoje oczy.
— O to, że twój ojciec chce cię wydać za pana Kanga i masz z nim umawiać? — zapytał z przekąsem. — Nie, nie jestem o to w ogóle zły na ciebie — odłożył kubek, by spojrzeć w oczy Kima, który nie za bardzo w stanie był mu uwierzyć. — Dobra jestem zły, bo wiem, że z pewnością ustąpiłeś swojemu ojcu — wyznał szczerze, a jasnowłosy nabrał niespokojnie powietrza, czując się źle przed chłopakiem. Rozejrzał się po pomieszczeniu, gdzieniegdzie przechadzali się inni pracownicy.
— Chodź — chwycił za dłoń chłopaka, którego pociągnął w stronę wyjścia z budynku, gdzie udali się na tyły domu. Taehyung zatrzymał się przy ścianie, do której przywarł plecami i objął dłonią kark bruneta, przyciągając go do siebie, by z czułością wpasować się w jego usta. Pulchne wargi Kima pieściły usta Jeona, który objął dłonią jego policzek. Ukrywali się w kącie, całując z pasją, ryzykując ujawnieniem przed rodziną chłopaka, ta cała adrenalina podnosiła ich pożądanie. Jeon objął chłopaka w talii, by przyciągnąć jego biodra do siebie, a zatracony blondyn rozchylił swoje wargi, pragnąc złapać oddech, który uniemożliwił mu brunet, wpychając do jego jamy swój język.
Taniec ich języków rozpalał ich ciała, gdy przyjemne sapnięcia dochodziły do ich uszu. Jungkook podniósł chłopaka, który zaplątał na jego biodrach swoje nogi, pozwalając Jeonowi przejąć całą kontrolę nad nim. Dłonie mężczyzny znalazły się na jego pośladkach, które dopieszczane były przez jego dłonie. Usta chłopaka oderwały się od jego warg schodząc gorącym oddechem do szyi Taehyunga, który zacisnął mocno swoje powieki wplątując palce w ciemne kosmyki Jungkooka. Czując gorące pocałunki chłopaka na swojej szyi, zacisnął mocniej swoje uda na biodrach chłopaka, który nierównomiernie oddychając, odsunął się od jego oliwkowej skóry, by spojrzeć w czekoladowe tęczówki arystokraty. — Pragnę tylko ciebie, Jungkook. Ta randka ani trochę nie ma dla mnie znaczenia...dla mnie jesteś tylko ty — szepnął, przechodząc opuszkami palców po jego ostrej szczęce.
— Nie wątpię w to, Taehyung. Ale boję się, że ulegniesz ojcu i opuścisz mnie — wyznał, trącając delikatnie nosek młodszego, który przywarł swoje czoło do czoła chłopaka.
— Zaufaj mi, nigdy ciebie nie opuszczę, a tym bardziej nie zrezygnuję. Jesteś jedyną osobą, która mnie ratuje — wyszeptał, muskając delikatnie wargi chłopaka. — Przy tobie chce poznać miłość — dodał.
— Już ją poznajesz, Tae — uśmiechnął się delikatnie, a jasnowłosy uśmiechnął się szczerze. — Ale chyba musimy już zbierać się twoje zajęcia — postawił blondyna na ziemi, a ten z chytrym spojrzeniem przeszedł palcem po torsie chłopaka, jak po najpiękniejszej mapie.
— I tak jest już późno, więc się nie opłaca tam jechać — odparł ze spokojem w głosie. — Miałeś kogoś załatwić do nauki gry na pianinie, czyż nie? — uniósł brew.
— No tak.. mój przyjaciel Yoongi świetnie gra i mógłby cię nauczyć do rocznicy ślubu twojego ojca i macochy — odpowiedział mu.
— A czy ty potrafisz grać? — zapytał z zaciekawieniem.
— Tylko trochę, lepszy jestem w uderzaniu worków treningowych — zaśmiał się pod nosem.
— Jak trochę, to zawsze coś.. naucz mnie — uśmiechnął się, a Jeon spojrzał na niego niepewnie.
— Ale...
— Żadnego, ale, Jungkook. Idziemy pograć, a ty będziesz dzisiaj moim nauczycielem — powiedział z entuzjazmem, gdzie chwycił za dłoń bruneta. — Może innym razem nauczysz mnie uderzać w worek treningowy, albo po prostu popatrzę na ciebie — puścił mu oczko, a skołowany brunet szedł za ciągnącym go w stronę domu blondynem.
— Nie wiem, czy to jest dobry pomysł, Tae. Ja nie jestem dobrym nauczycielem i nie mam dużej wiedzy — rzekł, chcąc trochę ugasić entuzjazm chłopaka, który zatrzymał się, by spojrzeć na niego.
— Ależ ty głupi jesteś, Jungkookie. Mi nie zależy na dobrej nauce, tylko na spędzeniu z tobą czasu — powiedział z rozbawieniem w głosie.
— No to zmienia postać rzeczy — zaśmiał się pod nosem, po czym obydwoje udali się do domu. Przeszli przez długi korytarz, gdzie weszli do dużego pokoju na parterze domu, który odpowiadał za salę spotkań i przyjęć. Jeon widział już to pomieszczenie kilka razy, jednak nie za często. W rogu pomieszczenia stał czarny fortepian, do którego razem z Taehyungiem podeszli. Zasiedli na ławie przed instrumentem, gdzie ciemnowłosy niepewnie przeszedł palcami po klawiszach. Taehyung przyglądał się z uwagą brunetowi, który wraz ze swoim dotykiem na klawiszach powodował w nim zazdrość.
Jeon powoli odegrał na instrumencie nieznaną melodię dla blondyna, który zamknął swoje oczy, wsłuchując się w grę chłopaka. Uderzenia palców Jungkooka były bardzo płynne i delikatne, a roznoszący się dźwięk w jego uszach powodował, że przez jego ciało przechodziły przyjemne dreszcze. Jungkook zerknął kątem oka na pogrążonego we własnej wyobraźni blondyna, który przy jego podstawowej grze odleciał gdzieś daleko i nie mógł ukryć swojego szczerego uśmiechu, widząc coś pięknego przed jego oczami. Długi wachlarz ciemnych rzęs idealnie komponował się z oliwkową i nieskazitelną skórą dwudziestolatka, a jego malinowe pulchne wargi, same prosiły się o pocałunki, tak samo, jak urocze pieprzyki.
— Myślałem o tym, by spotkać cię znów. Pewnie zawsze oddaliśmy i przybliżaliśmy się do siebie — zaśpiewał Jeon, a zaskoczony Taehyung barwą jego czystego głosu, otworzył swoje oczy, by spojrzeć na chłopaka, który przez cały czas wpatrywał się w niego. — Od wczoraj znowu myślę.. Już nie powinienem tak dłużej robić, tak ci powiem. Proszę, wstąp do mojego bezsensownego świata. Jest wiele rzeczy, które chciałbym z tobą robić. Czekając, aż się do tego przyzwyczaisz, jakoś znowu na siebie wpadniemy. Me serce drży — wyśpiewał zbliżając swoją twarz do twarzy Taehyunga, który pogrążony był w podziwie i zauroczeniu jego śpiewem. — Kochanie, to ja znalazłem twą miłość. W międzyczasie, gdy twe serca się rozpłyną, napełnię twoje, jakbym śnił. Proszę, patrz tak na mnie — zakończył swój śpiew, przyprawiają Taehyunga o szybsze bicie serca.
— Wow — wydusił z siebie. — Bardzo ładnie śpiewasz — pochwalił go.
— Nie robiłem tego od bardzo dawna — wyznał szczerze, samemu dziwiąc się, że zdobył się na takie coś. — Ale patrząc na ciebie, jakoś byłem w stanie to poczuć — rzekł z delikatnym uśmiechem, wywołując na policzkach blondyna delikatne wypieki.
— Naucz mnie tej piosenki — oznajmił z pewnością w głosie.
— Jak sobie życzysz — uśmiechnął się, by zaraz pomóc Taehyungowi w tłumaczeniu wszystkiego. Prowadził jego palce po klawiaturze ze skupieniem, którego brakowało Taehyungowi. On w przeciwieństwie do Jungkooka nie był w stanie się skupić w jego obecności i dotyku, tym bardziej po jego śpiewie. Brunet podniósł się, by stanąć za nim i ująć jego dłonie, które pragnął poprowadzić. Intensywny zapach chłopaka był dla Taehyunga tak uzależniający i dekoncentrujący. Ta mieszanka lawendy i jego męskiego potu.. — Skarbie, skup się — szepnął tuż przy uchu blondyna, który zadrżał przy jego gorącym oddechu i tym, jak go nazwał. Zestresowany uderzył mocno w klawisze, które wydały z siebie nieczysty dźwięk.
— Nie potrafię — wyszeptał, zwracając swoją twarz w stronę chłopaka, którego usta znalazły się tuż przy jego wargach. Pragnął, aby Jeon wziął go na tym pianinie i zabrał do najcudowniejszych doznań w jego życiu nieważne, jak głupie to było. Jeon spiął swoje mięśnie przy maślanym spojrzeniu chłopaku, gdzie nie mogąc się powstrzymać, podniósł chłopaka z siedzenia, który bez sprzeciwu zawiesił swoje ręce na jego szyi, gdy żelazne dłonie bruneta umiejscowiły się na jego biodrach. Uniósł ciało chłopca w powietrzu, gdzie zaraz położył go na instrumencie. Taehyung rozłożył się wygodnie, nabierając z trudem powietrza, gdy dłoń chłopaka powoli sunęła się po jego udzie.
Jeon delikatnie podniósł ciemną koszulkę dwudziestolatka, by czule musnąć ustami jego podbrzusza. Jego wargi sunęły się po oliwkowej skórze, na której mógł wyczuć meszek. Dłonie Taehyunga objęły tył jego głowy, kiedy sunął ustami coraz wyżej, podnosząc przy tym koszulkę chłopaka. Przeszedł językiem po mostku Kima, gdzie zaraz dotarł do jego sutka. Zataczał językiem kółeczka i delikatnie podgryzał wrażliwą część chłopca, który przyjemnie pomrukiwał i dyszał, przy jego czynach. Wiedział, że to, co robił, było niebezpieczne w domu chłopaka, którego ojciec z pewnością nie ucieszył się na ten widok, jednak on sam poddał się tej chwili.
Gdy chłopak oderwał się od sutka Kima, ten podniósł swój tułów, by czule nachylić się do ust bruneta, któremu skradł pocałunek. — Chcę, żebyś mnie...
— Taehyung! — słysząc wołanie Dongseoka, obydwoje poprawili stan swojego wyglądu. Jungkook poprawił stan swoich włosów, którego zostały rozczochrane przy dotyku Taehyunga, a sam chłopak poprawił swoją koszulkę i zszedł z instrumentu z pomocą ochroniarza. — Tutaj jesteś i to z panem Jeonem — rzekł chłopak, który wszedł pewnymi krokami do pomieszczenia. Obserwował ze szczególną uwagę dwójkę, która oddychała nierównomiernie. Taehyung nerwowo zaczesał przydługi kosmyk włosa za swoje ucho i spojrzał niepewnie na Dongseoka.
— Czego znowu chcesz?— zapytał wprost.
— Tak się zastanawiałem nad naszą randką.. muszę wiedzieć, jak się ubrać. Gdzie chcesz wyjść? — zapytał z zaciekawieniem, a jasnowłosy wywrócił oczami.
— Sam jeszcze nie wiem, Dongseok — westchnął głęboko. — Wyślę ci SMS-a, jeśli się zdecyduję — wysilił się na uśmiech.
— Zostało kilka dni, więc mam nadzieję, że szybko się zdecydujesz — rzekł wyniośle, po czym odszedł, zostawiając dwójkę w samotności. Taehyung widząc zdenerwowane spojrzenie Jungkooka wiedział, że sama wzmianka o tej randce nie jest mu na rękę.
— Nie przejmuj się nim i tą randką — powiedział w jego stronę. — Coś wymyślę, żeby się go pozbyć — uśmiechnął się słabo. — Poza tym, czemu nie powiedziałeś mi niczego o twojej siostrze? — zapytał, przypominając sobie sytuację chłopaka.
— Nie lubię rozmawiać na ten temat — mruknął z chłodem.
— Jungkook, jeśli potrzebujesz pomocy, żeby ją znaleźć, to ci pomogę — chwycił za jego dłoń, jednak słyszący jego słowa brunet zacisnął szczękę i wyrwał swoją dłoń.
— Wolałbym, abyś nie mieszał się do tej sprawy. Nie potrzebuję twojej pomocy — odsunął się od niego. — Koniec lekcji — rzekł z chłodem, a Taehyung nie rozumiał, co zrobił źle. Być może nie powinien wtrącać się w sprawy chłopaka, ale przecież chciał dobrze.
— Jungkook nie gniewaj się na mnie — spojrzał z bezsilnością na chłopaka, który ruszył w stronę wyjścia.
— Nie będę się gniewał, jeśli nie będziesz wtrącał się do sprawy mojej siostry — zatrzymał się przy drzwiach. — I zdecydujesz się, co do swoich uczuć... Ja czuję coś głębokiego do ciebie, ale nie wiem, czy będę w stanie znieść twoje randki z Dongseokiem.. jestem nikim przy nim — szepnął, patrząc złowrogo w drewno, a stojący przy fortepianie Taehyung pokręcił bezradnie głową.
— Nie mów tak.. dla mnie nie jesteś nikim, Jungkook. Dobrze wiesz, że jest mi trudniej przez ojca, ale wiesz, że jestem twoją tajemnicą, a ty moją — powiedział w stronę chłopaka.
— Wolałbym być pewniejszy tego, co ty do mnie czujesz, Tae. Dam ci teraz przestrzeń, żebyś nie czuł przeze mnie presji.. zastanów się nad tym, co czujesz i czego chcesz — spojrzał w stronę Taehyunga, by zaraz opuścić pomieszczenie, zostawiając go samego.
Taehyung wiedział, że randki z Dongseokiem mogą odepchnąć od niego Jungkooka, jednak on bez tego dużo tracił, gdyż szybko potrafił zmienić nastawienie chłopaka. Dzisiaj po raz pierwszy mógł lepiej go poznać z tej innej strony, a zaraz głupią nachalnością i pomocą stracić u niego punkty. Nie sądził, że sama wzmianka o jego siostrze, tak bardzo go zdenerwuje. Westchnął ciężko, by przyłożyć do swojej twarzy dłoń. Miał na głowie sobotnią randkę z Dongseokiem i zazdrosnego Jungkooka, który pragnął być pewniejszy tego, co do niego czuł.
— Jungkook niczego mi nie ułatwiasz — jęknął bezsilnie.
~
Minęło kilka dni, a Jungkook przez cały ten czas był obojętny na spojrzenia Taehyunga. Dwudziestolatek wiedział, że Jeon postanowił się od niego odsunąć i dać mu czas, jednak wewnętrznie umierał z tęsknoty za jego pieszczotami i pocałunkami. Umierał, bo bez niego czuł się słabszy i potrzebował pomocy, której nikt nie chciał w domu dostrzec.
Siedział na podłodze w swoim pokoju, popijając w ukryciu whisky, która miażdżyła mu głowę. Ból był potrzebny, tym bardziej że już jutro miał iść na randkę z Dongseokiem. — Kim Taehyung, rób, jak serce mówi, a nie zginiesz — wybełkotał, by zaraz wypić kolejny łyk z ciemnej butelki. — Muszę zatrzymać Jungkooka.. — spojrzał smutno w stronę okna, gdzie niebo było już ciemne, a brunet wrócił już do swojego domu.
Nie chciał tracić chłopaka, a przez jego oddalenie czuł się, jakby usychał z tęsknoty i miłości? Miłość — To było takie mocne i trudne do zrozumienia słowo dla Taehyunga, który chyba po raz pierwszy w swoim życiu zapragnął poznać to uczucie. Zdenerwowany sięgnął po swój telefon, gdzie wybrał połączenie do "Cienia".
Po kilku sygnałach usłyszał pocztę głosową, dlatego postanowił się nagrać. — Jungkookie, wiem, jak to wszystko chujowo wygląda, a wola mojego ojca wygrywa z moją własną wolą, ale trudno jest sprzeciwić komuś, kto całe życie tobą rządził. Ty z pewnością tego nie rozumiesz... ale ten czas, który mi dałeś, pozwolił mi zrozumieć, że bez ciebie czuje się bardziej samotny, niż wcześniej byłem.. — wyszeptał ze łzami, które powoli sunęły się po jego porcelanowych policzkach. Czując ból w klatce piersiowej, przyłożył do niej dłoń, pragnąc zapanować nad tym, co ciążyło mu na duszy. — Jungkookie, nie odsuwaj się ode mnie, proszę cię... Pragnę oszaleć z tobą w tym uczuciu.. Dlatego proszę, zjaw się jutro przed hotelem Imperial Place, musimy porozmawiać — powiedział, starając się zapanować nad swoim głosem, który przy wstrzymywaniu łez i alkoholu łamał się. — Będę na ciebie czekać.. o dwudziestej — dodał, po czym się rozłączył. Przyłożył do swojej klatki piersiowej urządzenie, musząc wierzyć, że Jungkook zgodzi się z nim jutro spotkać.
Wstał z podłogi, gdzie podszedł do toaletki, by spojrzeć w swoje odbicie. Widząc zaczerwienione i spuchnięte oczy, wiedział, że coś się w nim zmieniło. Podparł dłonie na meblu, a jego wzrok przybrał większej pewności siebie. — Nie zrezygnuje z niego, nawet jeśli będziesz szalał ze wściekłości, tato..
~
Sobotni wieczór Jungkook przesiedział w swoim mieszkaniu myśląc nad Taehyungiem i jego dzisiejszą randką z Dongseokiem, czuł obawę przez to wszystko, tym bardziej że zdążył już tak wiele wnieść do swojego planu, a Taehyung był już praktycznie u jego stóp. Siedział przy stole, próbując włączyć swoją komórkę, która przez całą noc była wyłączona. — Cholerne stare gówno — warknął zirytowany, a wchodzący do jego mieszkania Hoseok niepewnie podszedł do stołu.
— Jesteś zły? — zapytał niepewnie, a Jeon podniósł na niego wzrok.
— Nie mogę włączyć telefonu — odpowiedział mu z ciężkością w głosie.
— Daj, włączę ci go — przyjął od Jungkooka jego telefon. — Mam nadzieję, że nie gniewasz się na mnie za to, że prawie wygadałem Taehyungowi o Jirae — powiedział nieśmiało, a ciemnowłosy podparł głowę na swojej dłoni.
— Na szczęście Yoongi naprawił sytuację, a teraz muszę trzymać Taehyunga, jak najdalej od wiedzy na jej temat — westchnął ciężko.
— Co ty chcesz mu zrobić, Jungkook? — zapytał, włączając jego telefon, który na szczęście się uruchomił.
— To już nie twój interes — chwycił za telefon, który podał mu Hoseok.
— Boję się, że wpakujesz się w coś złego i.. no i... widać, że on cię polubił — wyrzucił z siebie rudowłosy. — On wcale nie jest taki zły, za jakiego go mieliśmy.. a tak przynajmniej czuję — wyznał, a Jeon spojrzał na niego kpiąco.
— Nie musisz się bać, Hobi — wysilił się na uśmiech. — Wiem, co robię, a ty nie wtrącaj się do tego — dodał ze spokojem w głosie.
— Lubię go — szepnął, a brunet zmrużył swoje oczy. — Znaczy się.. nie w taki sposób, ale myślę, że byłby nawet dobrym przyjacielem — spojrzał niepewnie na Jungkooka, który pokręcił w niedowierzaniu głową.
— Otrząśnij się albo zostaniesz zjedzony, Hoseok. Ten chłopak jest zupełnie z innej bajki i nie pasuje do takich ludzi, jak my — rzekł surowym tonem, patrząc w ekran swojego telefonu, gdzie zauważył kilka połączeń nieodebranych od samego Taehyunga i jedno nagranie w skrzynce.
— Wiem, że jest inny od nas, ale wszyscy mamy serca, które nic nie kosztują, a tym bardziej nasze uczucia. Zależy mi na tym, żebyś go nie krzywdził, Gguk. Czy może ty również jesteś nim zainteresowany? — zapytał, przyglądając się mu niepewnie. Jungkook nie spodziewał się takiego pytania ze strony przyjaciela i właściwie nie wiedział, co konkretnego mógłby mu odpowiedzieć.
— Powiedzmy, że nie jest mi on obojętny — odpowiedział, odwracając nerwowo wzrok. — Trzymaj się z dala od mojej sprawy z Taehyungiem i nie mów mu niczego o mnie, niczego.. zrozumiano? — uniósł brew, a Hoseok patrzył na niego niepewnie. Nie rozumiał zdenerwowania Jungkooka i tego, co go tak bardzo zmieniło, ale zaczynał rozumieć Namjoona, który tęsknił za starym Jungkookiem.
— Zrozumiano — odpowiedział. — Pójdę już — szepnął, po czym odwrócił się, by opuścić mieszkanie przyjaciela. Jungkook po jego wyjściu odsłuchał nagranie, które pozostawił mu Taehyung. Zaskoczony spojrzał na zegar, który wskazywał dziewiętnastą pięćdziesiąt, przez co szybko wstał od stołu, by ruszyć w stronę wyjścia z domu.
x
Czekający przed hotelem Taehyung spojrzał na wyświetlacz swojego telefonu, który wskazywał już dwudziestą trzydzieści. Jego telefon natarczywie dzwonił, przez wszystkie próby Dongseoka, który wystawiony przez niego gdzieś błąkał się po ulicach Seulu. Blondyn rozglądał się w poszukiwaniu bruneta, który spóźniał się. — Nie ma go.. — szepnął zrezygnowany, po czym schował telefon do kieszeni płaszczu. Światła nocnych dróg oświetlały miasto, które wydawało się nigdy nie spać.
Zrezygnowany odwrócił się z zamiarem odejścia, jednak zatrzymał się, gdy na jego drodze spotkał zdyszanego bruneta. — Przyszedłeś — powiedział, a kąciki jego ust uniosły się ku górze.
— Wybacz mi to spóźnienie, ale dopiero niedawno odsłuchałem twoją wiadomość — wytłumaczył chłopakowi. — Nie zmarzłeś? — zapytał z troską, podchodząc do niego, gdzie ułożył swoje dłonie na ramionach chłopaka.
— Nie — pokręcił lekko głową, patrząc z radością w węglowe oczy Jeona.
— Dlaczego nie jesteś na randce z Dongseokiem? Nie będziesz miał problemów z ojcem? — zapytał ze zmartwieniem w oczach.
— Zrozumiałem, że bardziej boję się stracić cię, niż samego gniewu mojego ojca — wyznał szczerze, a ciemnowłosy przyglądał mu się z uwagą. — Jesteś dla mnie bardzo ważny i już wiem czego chce.. tylko proszę cię, abyś zrozumiał, że moje życie różni się znacznie od twojego, Jungkook — powiedział, po czym chwycił za dłoń chłopaka. — Nie możemy się ujawnić i być może długo będziemy tajemnicą, to chcę powiedzieć ci, że jestem już pewny moich uczuć — powiedział z delikatnym uśmiechem.
— Czy czas, który ci dałem, naprawdę wystarczył, abyś mógł to zrozumieć? — uniósł brew, a jasnowłosy przytaknął głową, by zaraz zbliżyć swoje usta do warg bruneta, od którego nie odrywał swoich oczu.
— Chociaż to było dla mnie wręcz niemożliwe i nie do pojęcia, to ja oszalałem i chcę wciąż być upity tobą — rzekł ze szczerością w oczach, czując, jak serce w jego piersi bije niespokojnie. — Chociaż miłości nigdy nie poznałem, to chcę ją przeżyć z tobą, Jungkook — wyszeptał w jego usta. — Bo ja zakochałem się w tobie..
~
Witajcie^^
Mam nadzieję, że rozdział się podobał ^^ W środę widzimy się z kolejnym rozdziałem i postaram wyrobić z Q&A, jeśli wciąż macie jakieś pytania do naszych bohaterów to zapraszam do rozdziału |Jesteś mój| tam na dole pod rozdziałem można zadać pytanie ^^ Rozdział na środę jest już gotowy i z pewnością będzie się działo 😁😶
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top