Epilog

Cienie przyszłości

Grimmuald Place tętniło życiem, mimo że większość zgromadzonych była zmieszana faktem samego spotkania. Dumbledore zwołał zebranie Zakonu Feniksa w dawnej siedzibie: ukrytej rezydencji Blacków, gdzie atmosfera była pełna napięcia. Po wielu miesiącach niepewności i walki, wielu członków Zakonu wierzyło, że pokonali Voldemorta na zawsze, więc dlaczego dziś wszyscy znowu się tu spotykają? Szeptano o powrocie do normalności, o przywróceniu pokoju w świecie czarodziejów...

Albus Dumbledore stał na czołowej pozycji, opierając się o stół. Jego niebieskie oczy rozświetlały się w miarę jak zwracał się do zgromadzonych.

- Dziękuję wszystkim za przybycie - powiedział, a jego głos brzmiał mocno i stanowczo. - Jestem rad, że po tak długiej walce możemy w końcu pomyśleć o przyszłości. Udało nam się obalić Toma, a teraz musimy zadbać o to, aby świat czarodziejów mógł znów być bezpieczny.

W pokoju rozległy się brawa i okrzyki radości. Minął rok od tych traumatyzujących wydarzeń. Choć niektórzy dalej zmieszani to każdy członek Zakonu dzielił się swoimi pomysłami na przyszłość, jak odbudować to, co zniszczył Ten Którego imienia nie wolno wymawiać.

- Albusie, co my tu właściwie robimy? Nie chcę ci ujmować ale uważam, że każdy z nas ma aktualnie ważniejsze rzeczy na głowie - zagadała Minerva.

- Szczerze Minervo, sam nie jestem do końca pewny. Ktoś poprosił o spotkanie, dlatego postanowiłem je zorganizować.

- Chyba żartujesz Albusie? - wtrącił się Moody. - Jeśli tą osoba robi sobie żarty przysięgam że wyrwę mu...

W tym momencie drzwi do kuchni otworzyły się gwałtownie, a na progu stanął Regulus Black. Jego wygląd i postawa natychmiast przyciągnęły uwagę zebranych. Nieco zdezorientowany, z roztrzepanymi włosami i w pidżamie, przeszedł przez pomieszczenie, a wszystkie rozmowy ucichły. Kilka osób wyciągnęło różdżki.

- Przepraszam, za spóźnienie i za taką tajemniczość Dyrektorze - powiedział, a jego głos drżał, gdy odezwał się w pomieszczeniu pełnym ludzi, którzy pewnie najchętniej wydaliby na niego wyrok śmierci. - Proszę schowajcie różdżki, przypominam, że jesteście w moim domu.

Dumbledore spojrzał na niego z uwagą.

- Spokojnie Regulusie, to dla nich szok. Zakładam, że wszyscy myśleli że nie żyjesz chłopcze. Mów, co się dzieje.

Regulus wziął głęboki oddech, a jego twarz wyrażała zmartwienie, jakiego nikt z zebranych wcześniej nie widział.

- To nie jest koniec. Czarny Pan nie został pokonany na zawsze - oznajmił, jego głos był twardy. - Mamy ogromny, naprawdę ogromny problem.

W pomieszczeniu zapanowała grobowa cisza. Członkowie Zakonu wstrzymali oddech, a niektórzy z trwogą spojrzeli na siebie.

- Co masz na myśli? - zapytał Remus, niepewnie podnosząc wzrok na Regulusa.

- Znalazłem dowody na to, że on wciąż ma swoich zwolenników, a jego plany powrotu są już w toku. To, co przeżyliśmy, to tylko początek i zaledwie skrawek jego planu. Druga wojna czarodziejów jest na horyzoncie.

Wszyscy zamarli w miejscu. Regulus kontynuował, jego głos stawał się coraz bardziej zdecydowany.

- Wiem, że wielu z was wierzyło, że to koniec. Ale nie możemy sobie pozwolić na samozadowolenie. Wydobyłem informacje, które świadczą o tym, że Czarny Pan cały czas gromadzi siły. Jego zwolennicy planują jego powrót, a my musimy działać, zanim będzie za późno.

Dumbledore spojrzał na Regulusa z powagą. Mimo, że jego oblicze wyrażało zrozumienie, w jego oczach czaił się niepokój.

- Regulusie, musimy zająć się tym, co powiedziałeś. Jeśli to prawda, musimy przygotować się na to, co nadchodzi. Nie możemy stracić czujności.

Członkowie Zakonu zaczęli szeptać między sobą, a atmosfera pełna nadziei szybko przerodziła się w niepokój.

- Co powinniśmy zrobić? - zapytał Kingsley, jego głos zadrżał z niepewności.

- Musimy zebrać więcej informacji i dowiedzieć się, co konkretnie planują - odparł Regulus. - Musimy działać teraz, zanim ich plany wejdą w życie, inaczej młody Potter jak i cały świat czarodziejów będzie w przerażająco poważnym niebezpieczeństwie.

Kiedy zebranie zaczęło się rozkręcać, a plany na przyszłość zaczęły powstawać w miarę, jak członkowie Zakonu dzielili się swoimi pomysłami, Regulus poczuł, że jego decyzja o dołączeniu do walki była słuszna. Wiedział, że nadchodzi trudny czas, ale teraz miał wsparcie, miał o co i dla kogo walczyć. Miał przy sobie przyjaciół.

Wśród cienia, który znowu spowijał świat czarodziejów, Regulus Black stał w centrum nadchodzącej burzy, gotowy stanąć do walki, aby nie dopuścić do powrotu mroku, który raz już zrujnował i prawie zakończył jego życie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top