O ostatnim oddechu - epilog

Kobieta zeszła w dół zbocza w kierunku Imladris i stanęła na skraju lasu.

Ale tym razem nie była sama.

Towarzyszył jej Generał, z niepewnością i nieufnością wpatrujący się w imponujące pałace i rozległe miasto. Trzymał się nieco z tyłu, jak gdyby zamierzał ukryć się za kobietą. Gdy odwróciła się i zerknęła na jego wykrzywioną w grymasie niezadowolenia twarz, parsknęła serdecznym śmiechem.

- Wszystko będzie w porządku, Mau - chwyciła jego dłoń i ścisnęła lekko, próbując podnieść mężczyznę na duchu. - Musisz mi wierzyć na słowo, ale naprawdę. Poznałam Elronda, wiem, jakim jest władcą. Będzie mnie chronił, ponieważ mnie potrzebuje.

- Mnie nie potrzebuje - prychnął.

- Ty jesteś moim sojusznikiem. Jeżeli Elrond chciałby skrzywdzić najważniejszą osobę w moim życiu, lepiej niech od razu wypowie nam wojnę.

Mau przez dłuższą chwilę milczał. Wpatrywał się w dolinę Rivendell w zamyśleniu. Czuł, że powinien być teraz w Fornoście, chroniąc swoich poddanych, a nie brylować wśród elfów, którzy od osiemdziesięciu lat pragnęli jego krwi. Był w końcu wojskowym i dokładnie rozumiał, że wróg wykorzysta każdą okazję, by zaatakować. Jak dotąd szpiedzy Mordoru nie dostali się co prawda na tereny pobliskie byłemu królestwu Arnoru, więc nie mogli z pewnością określić miejsca pobytu ludu Gniazda i liczby żołnierzy. Próba zdobycia tak dobrze chronionego miasta byłaby z góry skazana na klęskę. Ale elfowie dokładnie znali strukturę obronną Gniazda.

Gdyby ktoś mógł zaatakować lud Shary, to tylko ktoś z wiedzą, jaką posiadali oni.

Shara widziała, że Mau jest zaniepokojony, ale nie wiedziała, o czym myśli. Zresztą, tak czy inaczej nie byłaby w stanie uspokoić jego obaw. Patrzyła na jego twarz, a na jej ustach uśmiech, z początku delikatny, stał się coraz szerszy. Zamrugała kilkukrotnie i przygryzła wargę, sięgając dłonią do włosów mężczyzny. Musnęła palcami kosmyk przy policzku Mau, który w tym momencie oderwał wzrok od pałacu królewskiego Elronda i, zdumiony, zerknął na nią.

- Co, jeśli to zasadzka? - szepnął, a w jego smutnych nagle oczach błysnął strach

- Mau, powiedziałam ci już, że elfowie nie odważą się podnieść na nas ręki... - odrzekła cicho

- Nie, nie rozumiesz - pokręcił głową. - Nie chcę, żeby coś stało się naszym poddanym. Bardzo ich kocham - głos załamał mu się w piersi.

- Ja też, wiesz o tym doskonale. Ale nie boję się. Na mojej wiedzy o elfach oparłam cały plan, który mnie ocalił.

- Sharo, co, jeśli to wszystko to farsa? Jeśli elfowie chcą cię wyprowadzić...

Shara jednak zaprzeczyła gwałtownie. Chwyciła skrawek płaszcza wojownika i pospiesznie przyciągnęła go do siebie. Pocałowała mężczyznę mocno i prędko, jakby czuła na karku kończący się czas. Może myślała, że mogła go uspokoić pocałunkiem. Gdy odsunęła się od Mau, patrzył na nią z delikatnym półuśmiechem.

- Sądzisz, że w ten sposób mnie przekonasz? - mruknął, poprawiając kwiat wpleciony w jej włosy

- Nie - odparła. - Po prostu bardzo chciałam to zrobić.

Zaśmiał się krótko, ale skinął głową. Wiedział, że nie mają na razie znaczenia jego wątpliwości. Nie mógł przecież opuścić królowej w nieprzyjaznym kraju. A ona uniosła rękę i spojrzała na mężczyznę pytająco. Mau ponownie się roześmiał i uścisnął jej dłoń.

Shara odetchnęła głęboko. Ostatni oddech przed rozpoczęciem wielkiej wojny. Czas jak gdyby się zatrzymał i kobieta w ciszy ruszyła w stronę pałacu. Zdrętwiała na moment, gdy usłyszała za plecami głos mężczyzny:

- Wiesz, że bardzo cię kocham, prawda?

Uśmiechnęła się łagodnie. Przez chwilę patrzyła na niego. Nie powiedziała nic, ale ciepły blask jej oczu uspokoił mężczyznę na chwilę przed przekroczeniem granicy lasu. Shara wyciągnęła dłoń i zachęciła go do ruszenia ze sobą. Mężczyzna chwycił jej rękę i poszedł przed siebie. Ale gdy kobieta odwróciła się z powrotem w stronę miasta, uśmiech zbladł na jej twarzy. Przypomniała sobie słowa Aragorna, wypowiedziane w wizji sennej. "A teraz oni nie żyją". "On nie żyje. Co zrobisz, gdy zostaniesz całkiem sama?".

Ale Mau nie musiał wiedzieć. Zresztą, tak czy inaczej nie byłby w stanie uspokoić jej obaw.

---

- Gdzie teraz przebywają siostry?

Elrond westchnął powoli i spojrzał na Boromira, który zadał to pytanie. Wszyscy obecni na naradzie w Rivendell również zawiesili wzrok na następcy tronu namiestnika. Frodo, dotychczas obracający Jedyny Pierścień w palcach, znieruchomiał.

- Shara przewodzi dużej grupie zdrajców Mordoru, osiedlonych w ruinach Fornostu - odrzekł półelf po dłuższej chwili namysłu. - Gdzie jest jej siostra, nie wiemy. Prawdopodobnie jest przetrzymywana w którejś z wielkich twierdz Mordoru. Być może Sauron trzyma ją jak najbliżej siebie, w Barad-dûrze. Teraz to ona jest jego największą nadzieją.

- Nie rozumiem - pokręcił głową drugi z ludzi obecnych na zebraniu, Aragorn. - Dlaczego te kobiety są tak istotne dla przebiegu wojny?

Legolas, dotychczas siedzący bez słowa, wreszcie uniósł wzrok i zerknął na mężczyznę. Elrond zauważył poruszenie elfa i siedział bez ruchu, czekając na zabranie przez niego głosu.

- Czy słyszałeś bajkę o dwóch duchach, panie? - rzekł w końcu syn Thranduila

- Przecież to dobranocka dla dzieci - parsknął Boromir, zirytowany tym jak dotąd nieistotnym w jego mniemaniu tematem.

Elf spojrzał na niego. Jego twarz wykrzywił cichy gniew, być może też krztyna zażenowania.

- Właśnie dlatego powinniśmy wszyscy wstydzić się, że dotąd nie zauważyliśmy ich prawdziwego znaczenia - wytłumaczył człowiekowi Elrond. - Bajka mówi o dwóch duchach, a nimi są siostry, o których właśnie mówimy. Jest rezultatem wielu tysięcy lat przekształceń pradawnej przysięgi, rzuconej przez największego wroga elfów, ludzi i Wolnych Ludów Ardy - wstał ze swojego miejsca i zaczął chodzić powoli po pomieszczeniu. - Gdy Melkor, przez Fëanora nazwany Morgothem, upadał, ostatnim ciosem rzucił klątwę. Przepowiedział przybycie do Śródziemia dwóch istot, których pojedynek przesądzi o wygranej Wolnych Ludów lub kraju Ciemności w ostatniej wojnie.

Słowa władcy elfów spotkały się na początku wyłącznie z ciszą. Uczestnicy narady patrzyli po sobie, zastanawiając się nad jego słowami. W końcu głos zabrał Gimli, wysłannik królestwa Ereboru.

- W jaki sposób ich walka ma zdecydować o wyniku wojny? - spytał

- Cóż, siostry reprezentują strony w tej wojnie. Jedna z nich jest uosobieniem Wolnych Ludów, druga - Mordoru - odrzekł Gandalf, spoglądając wcześniej na Elronda. - Według słów Władcy Ciemności wygra ta strona, która będzie w stanie ochronić swojego ducha przed śmiercią.

- Dobrze, ale która z sióstr jest po naszej stronie?

- Tego nie udało nam się ustalić, mój przyjacielu.

- To jest najistotniejsze! - wykrzyknął ojciec krasnoluda, Glóin - W ciągu osiemdziesięciu lat nie byliście w stanie zdobyć tej informacji?

- Spróbuj kilofem wybić dziurę w ścianie Ereboru, może tam znajdziesz odpowiedź - Legolas wydawał się oburzony pytaniem krasnoluda. - Lub przynajmniej rozsądek.

Gimli wstał, chcąc rozpocząć sprzeczkę z elfami, jednak jego ojciec pociągnął go z powrotem na miejsce. Spojrzał na księcia Mrocznej Puszczy z niechęcią.

- Niestety, drogi Glóinie - postarał się załagodzić sytuację Czarodziej - wiele starych, elfickich tomów przeszukaliśmy i z wieloma starożytnymi osobami się skontaktowaliśmy. Nikt jednak nie był w stanie odpowiedzieć na twoje pytanie. Być może któraś z sióstr będzie mogła.

- Nie zamierzacie chyba prowadzić z nimi negocjacji? - nie mógł uwierzyć jeden z towarzyszy Legolasa - Shara jest morderczynią i zdrajczynią, nie należy jej się ani krzta naszej uwagi, którą wykorzysta przeciwko nam.

- Shara jest też sojuszniczką naszego króla - odrzekł ostro Glóin, w którym chyba odezwały się wspomnienia zatęchłych i zimnych cel Leśnego Królestwa, bo patrzył na elfa z głębokim gniewem.

- Jeśli krasnoludowie są na tyle naiwni, by układać się z tą kobietą, proszę bardzo. Nie zdziwcie się jednak, jeśli pewnego dnia obudzicie się z nożem w plecach - powiedział książę elfów, a krasnoludowie, tym razem niepowstrzymani przez ich dowódcę, wstali z oburzeniem.

- Mówisz z doświadczenia, książę? - jeden z nich syknął - Ciekaw jestem, czy kobieta słusznie przybiła pierścień zaręczynowy nad kominkiem, jako największe trofeum.

Elrond zamknął oczy i odetchnął głęboko, masując skronie. Między elfami z królestwa Thranduila a krasnoludami natychmiast wybuchła kłótnia. Aragorn i Boromir patrzyli na tę scenę z zaskoczeniem. I właśnie w momencie, gdy Gandalf i również obecny na naradzie Bilbo pochylili się ku Frodowi, nagle trafionemu przedziwnym bólem rozdzierającym jego głowę, drzwi do pomieszczenia stanęły otworem.

Wszyscy członkowie narady naraz umilkli, niektórzy ze zdumienia, a niektórzy z przestrachu. Legolas wyglądał, jakby właśnie zobaczył ducha. Na twarzy Glóina powoli wykwitł szeroki, nieco złośliwy uśmiech.

Kobieta pewnym krokiem przekroczyła próg i weszła do sali. Za nią podążył wojownik, który, nie mogąc się powstrzymać, mrugnął do księcia elfów.

Elfowie natychmiast unieśli łuki i wycelowali w królową ich strzały. Łuk uniósł również Mau i zasłonił sobą kobietę. Ta jednak położyła dłoń na jego ramieniu i delikatnie nakłoniła go do opuszczenia broni. Przystał na to z niechęcią i wycofał się powoli.

Królowa na głowie miała piękną, mieniącą się w promieniach słońca koronę. W jej upiętych wysoko włosach błyszczały płatki krwistoczerwonych kwiatów. Nie miała na sobie stroju ze smoczych łusek, co było z pewnością kolejną drwiną skierowaną w stronę elfów. Znak, że się ich nie boi i niestraszne są jej ich strzały i miecze.

Jej twarz była poważna, ale oczy wojowniczki lśniły.

Zatrzymała się obok władcy Rivendell i przez długi czas nikt z zebranych nie odważył się odezwać.

- Elrondzie - w końcu rzekł cicho Legolas. Brzmiał niebezpiecznie, niczym zwierzę gotowe do ataku. - Co ona tutaj robi?

- Stara się zwyciężyć w wojnie, której sami nie wygracie - odrzekła.

---

I tak właśnie kończy się druga z trzech części historii Shary!

Co o niej sądzicie? Czy macie jakieś nadzieje, przewidywania związane z finałem?

Co do kwestii formalnych - muszę teraz troszkę popracować nad dokładnym planem fabuły kolejnej części, więc będziecie mi musieli dać więcej czasu na opublikowanie kolejnego rozdziału. Na pewno nie będę jednak potrzebowała na to więcej niż jeden-dwa tygodnie.

Bardzo, bardzo dziękuję Wam za tak ciepłe przyjęcie tej części! Wasze wsparcie naprawdę bardzo wiele dla mnie znaczy. Mam nadzieję, że kolejny etap podróży naszej bohaterki spodoba Wam się tylko bardziej.

Czekam na Wasze opinie i komentarze! Do napisania!

🍁

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top