17. "Odrzuć ją"
- Nie rozumiem - rzekła Kala, spoglądając na siostrę. - Nie jest ci zbyt gorąco w tym szalu?
- Mówiłam ci już - Shara wzruszyła ramionami. - Wychowałam się na północy, gdzie jest zawsze zimno. Przyzwyczaiłam się do tego, że jest mi chłodno.
Kala zmarszczyła brwi i zmierzyła wzrokiem swoją towarzyszkę.
- Naprawdę muszę założyć chustę na głowę? - spytała, zmieniając temat - Nie sądzę, żeby byli sprytni na tyle, żeby po moim kolorze włosów poznać, kim jestem.
- Nie doceniasz tych ludów, siostrzyczko - odparła Shara, wyciągając z kieszeni kopertę. - Ale to bez znaczenia, ponieważ zmieniłam plan. To - uniosła ją - jest list nadany przez Białego Czarodzieja. Zapewni nam bezpieczeństwo i powinien odstraszyć naszych gospodarzy.
- Czy Czarodziej naprawdę napisał coś takiego? - Kala uniosła brew, gdy Shara pokręciła głową z krzywym uśmiechem - Rozumiem, twoje umiejętności nie poszły na marne. A zatem kim jesteśmy, przekraczając próg tego zamku? - wskazała przed siebie, na ponurą twierdzę zatopioną w nieruchomej warstwie mgły
- Jesteśmy najważniejszymi siostrami Mordoru, dwoma duchami - Shara położyła dłoń na ramieniu siostry i skinęła lekko głową. Kala wahała się przez moment, ale odwzajemniła gest.
Kobiety chwyciły pewniej wodze i ruszyły galopem przed siebie, w stronę pierwszego z zamków, w którym spodziewały się odnaleźć ostatni fragment ich przepowiedni.
---
- Nieczęsto zdarzają się takie dni w tym samotnym kraju - gdy mężczyzna rzucił tę uwagę do swoich doradców, ci zarechotali donośnymi, tubalnymi głosami. - A tu zjawiają się takie... zjawiska.
Shara skrzywiła się niezbyt subtelnie, a Kala prychnęła pod nosem, zbliżając się do tronu. Kobiety stanęły wreszcie przed władcą i skłoniły się.
- Co was sprowadza w te strony, piękne panie? - mężczyzna wziął łyk wina z trzymanego przez siebie wielkiego kielicha. Uniósł wzrok i przyjrzał się koronie na głowie Shary - Już rozumiem... - mruknął - Samotna księżniczka zapuściła się w nieznane tereny, zagubiona.
- Nie jestem sama - odparła Shara, w nieco teatralny sposób udając zmartwienie.
Rozejrzała się dookoła. Zdała sobie sprawę z tego, że to południowe królestwo nie zmieniło się ani trochę od czasu jej ostatniej wizyty kilkadziesiąt lat temu. Pozostało skorumpowanym, przewodzonym przez brutalną siłę państwem, które wpadło w złe rządy. Mordor od dawna trzymał ten i sąsiednie kraje w szachu, a przerażeni żołnierze nie próbowali nawet przeciwstawiać się jego potędze.
- Och, widzę, że nie jesteś sama, skarbie - władca wstał, odrzucił na bok pusty kielich i zbliżył się do kobiet. - Ale to przecież tylko lepiej, prawda? Nie wypuszczę cię stąd, ale możesz być pewna, że znajdziemy dla ciebie zastosowanie. Prawda, panowie? - Mężczyźni ponownie się zaśmiali. Shara dostrzegła, że jej siostra skuliła się niemal niezauważalnie, jednocześnie unosząc brodę i próbując grać odważną. Władca dostrzegł to i podszedł do niej. - Co się stało, dziewczyno? Nie chciałabyś zostać posłuszną żonką jednego z moich przyjaciół?
I wtedy zaśmiała się też Shara. Głośno, rozkosznie, tak szczerze, że wszyscy prócz niej zamilkli, zdumieni. Zbliżyła się do króla i ruchem tak prędkim, że niemal niezauważalnym, wyciągnęła spod swojego płaszcza ostrze Berena. Doskoczyła do mężczyzny, który nie zdążył choćby krzyknąć, zanim poczuł zimną stal przy swoim podbródku. Jego doradcy momentalnie sięgnęli po broń, ale szybko zdali sobie sprawę, że nie zdążyliby ocalić swojego władcy. Shara jednak uśmiechnęła się kącikiem ust, a potem drugą dłonią wyciągnęła też list i uniosła go przed siebie.
- Fascynujące - syknęła. - Zdołałyśmy wypowiedzieć trzy słowa, a ty już wydajesz nas za mąż jako zagubione owieczki Gondoru. Na drugi raz uważaj na swój długi jęzor, dobrze ci to radzę - cofnęła się, a władca wyrwał się jej i odszedł aż pod swój tron. Pokręcił głową, a wtedy łucznicy dookoła opuścili swoje strzały. Shara rzuciła w jego stronę list, który otworzył i podał władcy jeden z jego doradców. - Biały Czarodziej śle pozdrowienia - dodała.
Skinęła głową w stronę swojej, nagle nieco bledszej, siostry, i schowała ostrze z powrotem do pochwy. Król przejrzał list i spojrzał na siostry, nagle przerażony.
- Bardzo, bardzo was przepraszam - powiedział cichym głosem.
- Cóż, wszyscy popełniamy błędy, czy nie tak? - uśmiechnęła się Shara
- Czarodziej, a razem z nim i Władca, mają nadzieję na daleko idącą dyskrecję, z jaką nas przyjmiesz, panie - powiedziała Kala, choć jej głos drżał lekko.
- Tak, oczywiście - mężczyźni, między którymi krążył list, spoglądali na siostry z widocznym przestrachem.
- Coś takiego - rzekł władca, częściowo do kobiet, a częściowo do siebie. - Nigdy bym nie pomyślał, że do naszego państwa zawitają dwie siostry. A może powinienem powiedzieć... dwa duchy? - Shara i Kala wyprostowały się lekko i uśmiechnęły do siebie
- Przybyłyśmy tu właśnie w tej drugiej sprawie. Czarodziej byłby wdzięczny ci, panie, gdybyś zechciał odpowiedzieć nam na kilka pytań.
- Natychmiast - odparł, po czym dodał: - Czy jesteście głodne, panie? Nakażę przygotować wykwintną ucztę dla takich gości.
Shara zerknęła na swoją siostrę, a potem skinęła lekko głową.
---
- On nic nie wie - rzuciła Kala, siadając na łóżku w komnacie gościnnej. Spojrzała na Sharę, zasłaniającą okno grubą zasłoną z nadzieją, że powstrzyma to chłód wieczoru bijący z zewnątrz. - Jest bezużyteczny - prychnęła.
- Jest tylko marionetką. Wiesz być może lepiej niż ja, że Władca trzyma w szachu wszystkie królestwa poniżej Gondoru.
Kala opadła na plecy i zasłoniła twarz dłońmi. Ziewnęła głośno. Shara spuściła wzrok i skierowała się do wyjścia.
- Wiesz, zawsze mnie to zastanawiało.
- Tak? - spytała Zdrajczyni, odwracając się
- Co stało się z Ferenem? Elfem, który podał ci nóż Berena, gdy stałaś na podeście, gotowa na wyrok?
Shara usiadła obok siostry i przez moment patrzyła przed siebie, zbierając myśli. W końcu rzekła:
- Obiecaliśmy mu, że jeżeli da radę uciec poza granice miasta, nasi żołnierze zabiorą go w bezpieczne miejsce.
- Nigdy nie dotarł poza miasto, prawda? - Shara spuściła wzrok. Milczała. - Co to za bezpieczne miejsce, do którego miał trafić?
Władczyni zmierzyła wzrokiem siostrę, ale zrozumiała, że Kala i tak nie zrobi użytku z tej informacji.
- Prędzej czy później najprawdopodobniej trafiłby do mojego państwa. Tak samo jak reszta Zdrajców.
- Reszta Zdrajców? Masz na myśli oddziały Gniazda?
- Och, oczywiście, że nie. Mau niedługo po mojej ucieczce posłał w Śródziemie wiadomość, że zdrajcy królestw mają prawo uciec i szukać schronienia w naszym królestwie. Nie przybyło ich wielu, ot, kilkanaście osób. Reszta pozostała na swoich stanowiskach, nęcona zyskami lub przerażona tak ryzykowną podróżą, ale część przybyła i znalazła u nas bezpieczną przystań. Nie porzuciliśmy tamtych zdrajców, tamtych ludzi, o nie. Naprawdę sądziłaś, że nasze królestwo jest tak nazywane z powodu mnie i żołnierzy?
- Nie wiem, być może - kobieta wzruszyła ramionami i zmarszczyła nieco brwi. - Byłaś tam szczęśliwa, Sharo? W swoim królestwie, na swoim tronie?
Shara wahała się przez moment. Poczuła ciepło w sercu, jak gdyby z siostrą znowu były w twierdzy Mordoru, zmęczone, ale posiadające siebie nawzajem. Uśmiechnęła się.
- Kochano tam ideę mnie. Stałam się symbolem ucieczki i czystej karty i gdy byłam tą ideą, tym symbolem... Nie potrzebowałam nic innego.
- Czy wrócisz do królestwa?
Zdrajczyni wstała i podeszła do drzwi. Pokręciła głową i rzekła:
- Dobranoc, Kalo.
- Hej, Sharo - dodała jeszcze jej siostra. - Pogrzeb tę ideę. Odrzuć ją i pójdź naprzód.
Shara uśmiechnęła się ponownie i wyszła. Przed siostrami było wiele dni poszukiwań.
---
Hej, hej! Po krótkiej przerwie wróciłam z nowym rozdziałem. Mam nadzieję, że Wam się spodobał😊
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top