ROZDZIAŁ VIII
Z dedykacją dla Belldandy-goddess. Kochani, przeczytajcie informacje pod notką!!!!
I found a love for me
Darling just dive right in
And follow my lead
Well I found a girl beautiful and sweet
I never knew you were the someone waiting for me
'Cause we were just kids when we fell in love
Not knowing what it was
I will not give you up this time
But darling, just kiss me slow, your heart is all I own
And in your eyes you're holding mine
Baby, I'm dancing in the dark with you between my arms
Barefoot on the grass, listening to our favorite song
When you said you looked a mess, I whispered underneath my breath
But you heard it, darling, you look perfect tonight
.
Wpatruję się w kartkę papieru z nieobecnym wzrokiem. Żałuję. Gdybym tylko mógł jeszcze raz spotkać się z Bellą, i wytłumaczyć jej , dlaczego odeszłem.... Już wiem , że to była najgorsza rzecz, jaką zrobiłem przez całe 100 lat życia. Nigdy sobie tego nie wybaczę.
~~~~~~~~
Czas. Tak ulotny, jednak doceniamy go dopiero, gdy zostaje odebrany. Czas... Kiedy mamy go w nadmiarze staje się irytujący. Jednak kiedy bardzo go potrzebujemy, kurczy się w zaskakującym tempie. Czas....
To słowo miało mnie prześladować do końca moich dni. A te dni miały trwać wieczność..
Wpatruję się w nocne niebo. Gwiazdy niczym biel odcinają się od czerni milionami błyszczących punkcików. Od zawsze uwielbiałam się w nie wpatrywać. Nie miałam jednak ku temu zbyt dużo okazji jako człowiek. W wielkim i wiecznie słonecznym Phoenix, nawet w noc nad miastem Unosiła się poświata lamp.
Nie lepiej było w Forks. Wiecznie deszczowe, zasnute chmurami niebo. Rzadko widywałam tam księżyc.
Teraz jednak mogę wpatrywać się w nie bez końca. No, przynajmniej do wschodu słońca. Co noc powtarzam ten sam rytuał - wspinam się na to samo drzewo, na najwyższą gałąź i godzinami wpatruję się w konstelacje. Na północ widnieje gwiazda polarna, a blisko niej wielki i mały wóz. Kawałek dalej mieści się słynna Niedźwiedzica.
Chciałabym czasem móc zasnąć. Odpocząć od tej rutyny. Przez kilka godzin odpłynąć w niebyt.
Masz skłonność do życia we śnie - do zmyślania sobie ludzi i sytuacji, do urabiania życia na kształt teatru, do nierzeczywistości....
Usłyszałam te słowa od Caroline kiedy opowiedziałam jej prawdę. Nalegała, a że jest moją przyjaciółką dlaczego nie?
Caroline poznałam rok po przemianie. Wtedy przebywałam w Polsce. To taki kraj w Europie, który w przeszłości w każdym stuleciu został dotknięty jakąś wojną, powstaniem czy podziałem. Podziwiam tych ludzi, szczególnie młodych z powstania warszawskiego '44 roku. Zginęło ich tyle tysięcy.... Uważam też jednak, że była to martyrologia. Gdyby nie podskakiwali, Warszawa nie zostałaby zniszczona. Taka Praga czeska zachowała się w całości sprzed kilku wieków..
Ale wracając. Caroline poznałam na tym, jak usiłowała zabić w zaułku jakiegoś mężczyznę w celu posilenia się. Udaremniłam jej to.
- Co ty wyrabiasz? Znajdź sobie swojego - warknęła rozeźlona. - Ale co ty... - Widząc moje oczy gwałtownie się zatrzymała. Mężczyzna czując moment od razu zaczął uciekać.
- Wegetarianka??? - Zapytała zszokowana. - To ty istniejesz? Niemożliwe.
- Tak, znam też kilkoro innych takich jak ja. Mogę ci pokazać.
Od tamtego czasu byłyśmy nierozłączne. Dzięki mojej pomocy przestała polować na ludzi. Rozmawiałam z nią godzinami. Poznawałyśmy się. Po roku opowiedziałam jej swoją historię. Była wstrząśnięta. Od tamtej chwili stałyśmy się przyjaciółkami.
Jej historia była zwykła. Utarty schemat : zaatakował ją wampir, zaczął wysyłać z niej krew, a potem nagle zostawił. Jad przemienił ją, a ponieważ była daleko od ludzkich siedzib nikt jej nie znalazł.
Moje rozmyślania przerywa odgłos biegu. Ech... Czas się z tym zmierzyć.
Nie ma co odwlekać. Kroki są coraz bliżej. Zaraz, zaraz.... Słyszę tylko trzy pary stóp. Ześlizguję się zgrabnie z drzewa. Gałęzie służą mi jak poręcze. Wystarczy, że złapię odpowiednią. Sekundę później już stoję na ściółce.
Z odległości około 100 metrów widzę trzy postacie - dwie kobiety i mężczyznę. Ma on blond włosy i złociste oczy, tak jak u ciemnowłosych kobiet oraz u mnie.
Trzy sekundy później zatrzymują się przede mną. Mają się na baczności, stoją kilka metrów przede mną. Ja już wiem kim są. Ale oni chyba nie do
końca.
- Witaj Carlisle.
Tyle wystarczy. Ułamek sekundy później jestem ściskana przez Esme i Alice. Moja twarz zostaje obsypana pocałunkami. Sztywnieję, lecz już po chwili oddaję uściski. Tak bardzo tęskniłam za tymi ramionami, co nie znaczy, że nie wolałabym znaleźć się w czyichś innych ramionach.....
- Bella, to naprawdę ty? - Niedowierzanie w głosie Carlisle'a jest aż nadto wyczuwalne. W sumie nie dziwię mu sie. Spotykają na swej drodze byłą swojego syna i brata , którą zostawili i wyjechali. Dosyć niezręczna sytuacja. Chociaż zachowanie Esme i Alice jest podejrzane. Skoro mnie nie chcieli, to dlaczego teraz zachowują się jakby im na mnie .... zależało?
- Tak. Dlaczego jesteście tacy zdziwieni ? Przecież logicznym było, że po waszym wyjeździe nie będę bezpieczna. Laurent tylko mi się przysłużył. Jak spotkacie Edwarda.... Albo nie . Sama mu to powiem. Prowadźcie .
Esme i Carlisle spojrzeli na siebie z lękiem.
- Dobrze , chodźmy Bello- zaświergotała Alice swoim sopranem, próbując nieudolnie ukryć zdenerwowanie.
~~~~~
Well I found a woman, stronger than anyone I know
She shares my dreams, I hope that someday I'll share her home
I found a love, to carry more than just my secrets
To carry love, to carry changes* of our own
We are still kids, but we're so in love
Fighting against all odds
I know we'll be alright this time
Darling, just hold my hand
Be my girl, I'll be your man
I see my future in your eyes
Baby, I'm dancing in the dark, with you between my arms
Barefoot on the grass, listening to our favorite song
When I saw you in that dress, looking so beautiful
I don't deserve this, darling, you look perfect tonight
Baby, I'm dancing in the dark, with you between my arms
Barefoot on the grass, listening to our favorite song
I have faith in what I see
Now I know I have met an angel in person
And she looks perfect
I don't deserve this
You look perfect tonight.
Kolejne słowa , które tak bardzo opisują to, co czułem, gdy Bella Swan stanęła na mojej drodze .
Tak bardzo ją kocham. Gdy pomyślę, że już pewnie nigdy nie będę mógł z nią porozmawiać, pocałować, przytulić... W miejscu, w którym powinno znajdować się serce , czułem straszny ból, taki , jakby ktoś wyrywał mi je żywcem. I tak niezmiennie od kilku lat. A wszystko efektem jednej nieprzemyślanej decyzji. Za błędy należy płacić. I płacę. Bardzo wysoką cenę. I płacić będę do końca życia. A to życie ma trwać wiecznie.
Niepostrzeżenie do mojego pokoju wkradł się Jasper. Z jego myśli wyczytałem , że wyczuł jak silne rządzą mną emocje. Słyszę jego myśli - jak jest mu mnie żal.
- Jeśli chcesz mnie pocieszać to wynoś się , nie potrzebuje niczyjej litości - warknąłem rozeźlony.
- Nie mam zamiaru się nad tobą litować i użalać się nad twoim marnym losem. To była twoja decyzja. Ale wiesz co? Jesteś pizdą i tyle . Zamiast zawalczyć o kobietę twojego życia to siedzisz i płaczesz nad swym losem. Normalnie jesteś niby najmądrzejszy, ale jednak się pogubiłeś braciszku. A my - tutaj wchodzi Emmett i Rose - zamierzamy ci w tym pomóc.
.
##
* changes - w oryginale children, zmieniałam na potrzeby opowiadania.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie po tej jakże długiej przerwie. Wiem, że pewnie większość z was już o mnie zapomniała. Czemu mnie nie było?
Szkoła? To żadne usprawiedliwienie. Wiem o tym . Przepraszam was . Niestety, nie mogłam wstawić nic wcześniej. Siadałam przed komputerem, włączałam wattpad i patrzyłam tępo w ekran. Ostatnio zaczęłam czytać wszystkie komentarze. Te krytyki jak i pochwał. A także prywatne wiadomości od was. Dziękuję serdecznie za wszystkie słowa otuchy. To dało mi jakiegoś mentalnego kopa, i oto jestem.
Mamy też jeszcze jedna okazję do świętowania - dokładnie dzisiaj ta książka obchodzi swoje pierwsze urodziny. Tak - dokładnie rok temu opublikowałam pierwszy rozdział. Dziękuję wszystkim za każde słowo, gwiazdkę czy wiadomość.
Postaram wrócić do regularnego dodawania notek.
Wasza autorka ,
sierraShield
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top