Cierpienie
Cierpienie.
Nieunikniony stan, którego doświadcza każdy z nas chociaż raz.
Uczucie, które występuje u ludzi między życiem a śmiercią.
Ból, jednak milion razy gorszy.
Tak, nikt nie może od niego uciec. Nieodłączna część funkcjonowania każdego normalnego człowieka.
Nawet ktoś pozornie silny doświadcza cierpienia.
Czy Bakugo Katsuki, silny i zdeterminowany uczeń, jest wyjątkiem od tej reguły?
Nie, zdecydowanie nie.
Bo nawet jeśli nie widać tego na pierwszy rzut oka, ten mocno wybuchowy chłopak, skrywa w swoim sercu wiele żali, trosk i boleści.
Zbliżał się koniec drugiego semestru, ferie zimowe nadchodziły wielkimi krokami. Obojętny na wszystko blondyn miał zamiar spędzić je tak samo, jak każdego roku - zaszyty w swoim pokoju, ucząc się, by realizować plany i zostać bohaterem numer jeden. Zapijając ból mocną kawą, która przynosiła chociaż to lekkie ukojenie. Słuchając ciężkiej metalowej muzyki, która znosiła jego myśli jak najdalej od wszystkich możliwych problemów.
I zapewne tak właśnie by było, gdyby jego przyjaciele nie mieli zupełnie innych planów.
Co prawda Bakugo brzydził się nazywać ich przyjaciółmi - nie miał czasu na takie sprawy. Bał się, że zbytnie przywiązanie do innego człowieka równało się z przeszkodzeniem w realizacji marzeń. Ta myśl przysparzała jeszcze więcej bólu.
Jednak jak inaczej można by nazwać bandę idiotów, którzy w jakiś niewyjaśniony sposób postanowili po prostu się do niego... Przywiązać?
Była ich tylko czwórka - chwała bogu, chłopak nie znósłby większego towarzystwa.
Mina Ashido, jedyna dziewczyna w składzie, była najbardziej energiczną, ekscentryczną i irytującą osobą, jaką blondyn poznał w całym swoim szesnastoletnim życiu. Wszędzie było jej pełno, skakała jak wariatka i nigdy nie potrafiła się uspokić.
Denki Kaminari, czyli idealny przykład stereotypowej blondynki. Głupi do bólu, przesadnie zabawny zboczony i bardzo głośny - najgorszy typ człowieka.
Hanta Sero, przylepa, który sam nie wie jak znalazł się w tym towarzystwie. Łazi przywalony jak rzep do psiego ogona, śmiejąc się z żartów elektrycznego blondyna, by chociaż trochę udawać fajnego.
No i najgorszy z całego tego cyrku - Eijiro Kirishima. Ekscytujący się wszystkim co żyje, przesadnie zbzikowany na punkcie męskości. Typowe pokrzywdzone dziecko ze smutną przeszłością.
Tak, to zdecydowanie nie była dobra ekipa na wypad na narty, ale Katsuki o dziwo nie narzekał.
Byli dla niego swego rodzaju odskocznią od rutyny i codzienności. Nigdy nie można się było z nimi nudzić, mieli za dużo pomysłów w zbyt krótkim czasie. Mimo specyficznego dobrania się, tworzyli zgraną drużynę, do której, mimo wszystko, blondyn należał.
- Bakugo, wjedziesz w pachołek jak tak będziesz dumał! - krzyknął Kaminari w jego stronę, wyrywając chłopaka z zamyśleń.
- Właśnie stary, o czym tak myślisz?! - dodał z oddali Kirishima. - Zaraz sobie kręgosłup złamiesz!
- Nie pouczajcie mnie! - warknął w odpowiedzi Katsuki, wymijając kolejną przeszkodę. - Jeżdżę na nartach milion razy lepiej niż wy, idioci!
- Skupcie się na drodze! - krzyknęła Ashido, kończąc zjeżdżać z góry. Po chwili cała reszta znalazła się obok. Wszyscy byli już zmęczeni, zwłaszcza Bakugo. Jeździli tak już od kilku godzin, a chłopak i tak już nosił w sobie za wiele.
- Dobra, nie wiem jak wy, ale ja odpadam. - mruknął Eijiro, pochylając się nieco. Dyszał ciężko, nie przyzwyczajony do takich sportów. - Wracam do ośrodka. Muszę się napić czegoś ciepłego.
- Ta, chyba wszyscy mamy już dosyć. - potwierdził Sero. - Wracajmy.
Ośrodek wypoczynkowy, w którym zatrzymała się grupa przyjaciół nie należał do najwyższej klasy luksusów. Był przytulny, cichy i ciepły, więc nie było co narzekać. Łóżka były całkiem wygodne, ogrzewanie działało. Nie było za bardzo do czego się przyczepić.
- Chcesz herbaty, Bakugo? - zapytał czerwonowłosy, po wejściu do kuchni.
- Nie. Idę spać, nara. - odparł obojętnie blondyn, kierując się do swojego pokoju. Chłopak jedynie westchnął ciężko, nie odzywając się ani słowem.
Jakiś czas później, gdy Katsuki leżał już w łóżku nadal przeglądając coś w telefonie, klamka poruszyła się, drzwi uchyliły a w progu pokazał się Kirishima. Włosy miał opuszczone, minę lekko przekrzywioną, a w ręku trzymał kubek z parującym napojem.
Bakugo odchylił głowę, by móc na niego spojrzeć.
- Skąd wiedziałeś, że nie śpię?
- Nie ma jeszcze dwudziestej trzydzieści. - odparł Eijiro, odładając kubek na szafkę nocną i siadając na skraju łóżka Katsuki'ego. - Zrobiłem ci herbatę.
Dlaczego Eijiro Kirishima był najgorszy z całego towarzystwa? Bo mimo piekielnych ciemności, wokół niego emanował złoty blask. Był radosnym, kochanym chłopakiem, którego nie dało się nie lubić. O wszystkich się martwił, każdego potrafił pocieszyć.
Po raz kolejny Katsuki Bakugo nie był wyjątkiem od reguły - lubił Kirishimę, jednak w ten jeden, specyficzny, konkretny sposób. Nie potrafił go wytłumaczyć czy zdefiniować.
Nie musiał.
Czerwonowłosy przybliżył się do chłopaka, składając na jego wargach krótki pocałunek, przepełniony miłością i uczuciem
Kirishima Eijiro zdecydowanie był osobą, która łagodziła wszelkie cierpienie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top