Oda do Pana Sadysty
Splamiłeś me czyste wnętrze swym jadem,
Gdy naiwnie pragnęłam jedynie pomocy.
Splugawiłeś każdy centymetr mnie,
Od patrzenia w lustro ciągle bolą mnie oczy.
I chodź błagałam, ty jedynie z uśmiechem krzywdziłeś, znosiłam to co nocy,
Uzależniałeś mnie od siebie,
Słodkimi kłamstwami usiłując zauroczyć.
Wrzeszczałam, błagałam Boga o śmierć,
czy też wybaczenie,
Zdzierałam gardło przy tym
Odzewu nie było żadnego, nie przyszło też żadne zbawienie.
Sprawiłeś, że straciłam mój blask,
Zbezcześciłeś każdy element mej osobowości,
Pozbawiłeś sensu istnienia,
Jak i odczuwania zdolności.
Pozostała pustka.
Wiatr we mnie się tłucze, huczy, o ściany się obija
Pusto, pusto we mnie,
Kompletnie już się zatraciłam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top