Rozdział 48


Choć początkowo Kagami chciał mieć jedynie kilka dni wolnego, jakimś nieopisanym cudem udało mu się namówić Hanamiyę, by pozwolił mu udać się na dwutygodniowy urlop, w zamian za to obiecując, że po powrocie będzie się zjawiał w pracy codziennie. Kuroko musiał przyznać, że mimo swojej reputacji i postrachu wśród pracowników, Makoto ma wobec nich całkiem wyrozumiałe serce.

– Myślisz, że to tsundere?- szepnął z podekscytowaniem Takao, kiedy błękitnowłosy podzielił się z nim swoim spostrzeżeniem.

– Chyba nie aż tak – bąknął niepewnie Tetsuya.- Po prostu uważam, że mimo tego jak nas traktuje, wydaje się być całkiem wyrozumiały. Zgodził się na nasz wspólny urlop, chociaż zależy mu, by zawsze któryś z nas był w pracy, pozwolił też Kagamiemu-kun na dłuższy urlop, choć z całą pewnością sprawi mu tym trochę problemów...

– Czyli tsundere – podsumował Kazunari, wzruszając ramionami i wypisując kolejny rachunek dla jednego z klientów. Przez to, że tego dnia kasa nieoczekiwanie się zepsuła, kelnerzy mieli z nimi niemały problem, ponieważ musieli wypisywać je ręcznie.

– Nie, nie, to trochę za duże określenie – westchnął Kuroko, zerkając na wyświetlacz swojej komórki.

– Co, książę nie odpisuje?- zagadnął Takao, zerkając kątem oka na telefon przyjaciela.

Kuroko spojrzał na niego z niezadowoleniem, pozostawiając to pytanie bez odpowiedzi. Zdawał sobie sprawę z tego, że Kazunari wcale nie próbuje mu dokuczyć, ale mimo wszystko cała ta sytuacja już wystarczająco go irytowała.

Od pogrzebu Himuro Tatsuyi minęły już dwa dni, a Seijuurou, ku zdziwieniu błękitnowłosego, ograniczył ich kontakt do minimum. Kiedy rankiem zadzwonił do Akashiego, by się z nim przywitać, ten przeprosił go, wyjaśniając, że jest w pracy i nie może rozmawiać. Popołudniu, choć Tetsuya zadzwonił do niego w porze lunchu, jego ukochany znów był zajęty, tłumacząc się nawałem pracy, wieczorem zaś był rzekomo zbyt zmęczony i niewiele rozmawiali.

I tak już drugi dzień z rzędu.

– Chyba się obraził – mruknął bardziej do siebie, jednak Takao usłyszał jego słowa.

– Na to wygląda – przyznał.- Co prawda trzymanie się za rączki z innym facetem to jeszcze nie zdrada, ale jeżeli Akashi jest typem zazdrośnika, to pewnie trochę się na ciebie poboczy.

– No ale żeby o takie coś?- Kuroko spojrzał na niego z zaskoczeniem.- Przecież nie jesteśmy dziećmi, żeby obrażać się o takie nic nieznaczące szczegóły! Och, na pewno sam przesadzam, przecież Akashi-kun jest dyrektorem firmy! To oczywiste, że ma mnóstwo obowiązków na głowie. Napiszę mu wiadomość, żeby zadzwonił do mnie, kiedy znajdzie chwilę czasu.

– Napisz mu, że go kochasz i umierasz z tęsknoty, na pewno od razu do ciebie zadzwoni – powiedział z uśmiechem Takao.

– Nie żartuj sobie, Takao-kun – mruknął Tetsuya, wystukując smsa na klawiaturze komórki. Gdy tylko skończył, schował ją z westchnieniem do kieszeni spodni i spojrzał na wiszący na ścianie zegar.- Na mnie już pora, kończę zmianę. W kuchni czeka jeszcze jedna skrzynka sztućców do wypolerowania, nie zdążyłem też wyczyścić ekspresu.

– W porządku, zajmę się tym.- Kazunari uśmiechnął się do niego lekko.- Masz jakieś plany na dzisiaj, że wyjątkowo zostawiłeś mi trochę pracy? Do tej pory zawsze specjalnie zostawałeś trochę dłużej, żeby mnie nie obciążać robotą z twojej zmiany.

– To nic poważnego, po prostu umówiłem się na kawę.

– Och – bąknął Takao, patrząc na niego z zainteresowaniem.- A z kim?

– Ze mną – odpowiedział za Kuroko Mayuzumi, wyłaniając się nagle zza pleców czarnowłosego.- Gdzie jest Momoi? Jeżeli nie zastąpi mnie w ciągu trzech minut, będę zmuszony zostać dłużej w pracy, a wolałbym tego uniknąć.

– Eh?- Kazunari spojrzał na niego z zaskoczeniem.- Momoi się przebiera... ale zaraz, zaraz, to wy już ze sobą rozmawiacie? I w dodatku idziecie na kawę?- Takao skierował niepewny wzrok na swojego przyjaciela.

– Chcemy trochę porozmawiać – wyjaśnił spokojnie Kuroko.- Musimy uporządkować trochę nasze relacje, w końcu żaden z nas nie chce dłużej psuć atmosfery w Yokozunie.

– No cóż, nie powiem, że mnie to nie cieszy – mruknął Takao.- W takim razie miłego wieczora, chłopaki, no i do zobaczenia jutro w pracy.

– W takim razie ja już pójdę, Takao-kun.- Kuroko skłonił się przed nim lekko, po czym skierował w kierunku przejścia dla personelu.

– Dzięki za twoją ciężką pracę, Tetsuya.- Kazunari machnął mu na pożegnanie ręką, nie odwracając wzroku od kolejnych rachunków.

Kuroko wszedł do szatni tuż za Chihiro, już po drodze odwiązując zapaskę. Otwarł swoją szafkę i wyjął z niej niewielką torbę oraz złożone w kostkę ubrania. Mayuzumi również przyszykował swoje własne, po czym w milczeniu zaczęli się przebierać.

– Znalazłem przytulną kawiarenkę niedaleko mojego mieszkania – odezwał się w końcu Chihiro.- Co prawda nie podają tam tak dobrej kawy jak twoja, ale potem możemy wpaść do mnie i nam jakąś przygotujesz.

– Obawiam się, że nie starczy nam na to czasu, Mayuzumi-kun – odparł grzecznie Kuroko.- To nie tak, że sam sobie wyznaczam godzinę policyjną, ale chciałbym wrócić do domu przed dziewiątą.

– Masz jeszcze na dzisiaj jakieś plany?

– Tak, chcę skończyć książkę, którą zacząłem czytać przed wyjazdem i trochę posprzątać w mieszkaniu.

– To może od razu pójdziemy do mnie i tam wypijemy kawę?- zaproponował Mayuzumi na pozór obojętnie. Kuroko jednak nie dał się zwieść i spojrzał na niego znacząco, zamykając swoją szafkę.

– Nie próbuj mnie zwodzić, Mayuzumi-kun, nie mam zamiaru iść do twojego mieszkania.

– A to dlaczego?- zapytał z uśmiechem mężczyzna.- Czyżbyś obawiał się tego, jak to się może skończyć? To oznaczałoby, że nie ufasz sam sobie i boisz się, że nie zdołasz mi się oprzeć.

– Jesteś strasznie pewny siebie – stwierdził Kuroko.

– Naturalnie.- Chihiro również zamknął szafkę i zarzucił na siebie kurtkę.- Sam mi powiedziałeś, że jestem seksowny.

Kuroko poczuł, że rumieni się delikatnie na twarzy. Westchnął ciężko, zakładając swoją kurtkę i zarzucając torbę na ramię. Rzeczywiście, pamiętał doskonale kiedy i w jakiej sytuacji skomplementował w ten sposób swojego byłego kochanka, a przypomnienie mu o tamtej chwili bynajmniej nie było dla niego komfortowe.

– Kiedy to było...- burknął od niechcenia, odwracając się od Mayzumiego i ruszając do wyjścia z szatni.

Chihiro pozwolił sobie na niewielki uśmieszek, po czym wyszedł za błękitnowłosym i skierował się wraz z nim na zaplecze, którym opuścili restaurację.

– Prowadź – polecił Kuroko.- Niech będzie, że to ja stawiam kawę, jako że to w głównej części moja wina, że sprawy przybrały taki obrót.

– „Taki", to znaczy jaki?- zapytał z zainteresowaniem Mayuzumi, idąc w kierunku głównej ulicy.

– Mam na myśli atmosferę, która panowała między nami do tej pory – wyjaśnił Kuroko.- Zdaję sobie sprawę z tego, że to głównie moja wina, choć z drugiej strony sam doskonale wiesz, że taki dzień musiał w końcu nadejść.

– Jesteś tego pewien?- Chihiro spojrzał na niego ze spokojem.- Być może w głębi siebie miałem nadzieję, że zmienisz zdanie i poprosisz mnie o rękę. A nawet jeśli nie, to na pewno nie spodziewałem się, że tak szybko porzucisz mnie dla jakiegoś bogacza.

– Tak szybko?- zdziwił się Kuroko.- Akashi-kun pomagał mi już od jakiegoś czasu...

– Jak długo trwał nasz namiętny, dziki romans?- zapytał Chihiro, wtulając twarz w szalik, który owinął ciasno wokół szyi.- Cztery miesiące, prawda?

– Tak – potwierdził Tetsuya.- Nie jestem do końca pewien, ale chyba nawet nieco ponad cztery.

– To według ciebie długo?

– Jak na otwarty związek, to owszem.- Tetsuya wzruszył lekko ramionami.- Tak mi się przynajmniej wydaje. To pierwszy raz kiedy zgodziłem się na taki układ, ale mimo wszystko do pewnego czasu mi wystarczał.

– Hmm...- Mayuzumi skręcił w boczną ulicę, prowadząc Kuroko przez dzielnicę, w której błękitnowłosy mieszkał jeszcze jakiś czas temu.- Skoro otwarty związek przestał ci wystarczać, mogłeś mi powiedzieć. W gruncie rzeczy zgodziłem się na to tylko po to, żeby po prostu jakoś się do ciebie zbliżyć. Gdybyś ze mną porozmawiał, z pewnością doszlibyśmy do porozumienia.

– To znaczy?

– To znaczy, że moglibyśmy być zwyczajną parą – wyjaśnił Mayuzumi.- Może na takiego nie wyglądam, ale potrafię się tobą zaopiekować, Tetsuya. Nie miałbyś ze mną źle.

– Chyba nie muszę ci przypominać, czym się zajmujesz?

– Owszem, nie musisz.- Chihiro uśmiechnął się lekko.- Handel narkotykami i kradzieże. Uważasz, że to mój nałóg? Jestem w stanie z tym skończyć w każdej chwili, jeżeli tego sobie zażyczysz. Choć to cię oczywiście będzie kosztowało zerwanie z Akashim i przerzucenie się na mnie.

– Nie da się ot tak wyrwać z kryminalnego życia – westchnął Kuroko.

– Tobie się udało – zauważył Mayuzumi.

Tetsuya zmrużył lekko oczy, starając się nie dopuścić do świadomości nieprzyjemnych wspomnień. Odetchnął głęboko, na długo zatrzymując zimne powietrze w płucach, a następnie wypuścił je wraz z mglistym obłoczkiem pary.

– Ja to co innego – mruknął.- Szczerze mówiąc, nie podoba mi się ten tor, na który powoli zbacza nasza rozmowa. Wróćmy do głównego wątku, Mayuzumi-kun. Stawiam ci kawę w ramach zadośćuczynienia.

– Powiedz mi tak szczerze, Tetsuya – zaczął Chihiro, wsuwając dłonie do kieszeni kurtki.- Czy kiedykolwiek myślałeś o mnie jak o kimś więcej niż zwykłym kochanku? Czy uważałeś mnie również za przyjaciela?

– Przyjaciela?- powtórzył Kuroko, spoglądając na niego.- Cóż... Sam nie wiem. Co prawda wiesz o mnie więcej, niż inni, choć sposoby, których użyłeś do zdobycia odpowiedzi na swoje pytania, raczej nie były „przyjacielskie"... Ale mimo wszystko poza tym niezbyt dobrze się znamy, prawda? Obaj nie byliśmy skorzy do zwierzeń, nigdy nie pytaliśmy siebie nawzajem o nasze rodziny, hobby, wspomnienia z dzieciństwa. Nawet jeżeli się dogadywaliśmy, to i tak wciąż łączył nas głównie seks.

– Więc co się zmieniło?- zapytał Mayuzumi.- Czy ty i Akashi zaczęliście się sobie zwierzać? To o to chodzi? Czy to właśnie przez to zdecydowałeś się wrócić do stałego związku?

– Nie, nic z tych rzeczy – odparł spokojnie Kuroko.- Po prostu poczułem, że jestem na to gotowy. Mam na myśli poważny związek. Po moim poprzednim, dosyć burzliwym związku odechciało mi się szukać sobie faceta, co sam zresztą doskonale wiesz, ale kiedy poznałem bliżej Akashiego-kun... Już ci o tym mówiłem, Mayuzumi-kun.

– Ale dlaczego Akashi?- nie rozumiał Chihiro.- Mimo wszystko cały czas byłem przy tobie. Czemu nie wziąłeś mnie pod uwagę, dlaczego nie znalazłem się na liście twoich kandydatów?

– Ponieważ byłem pewien, że nie łączy nas nic poza seksem – wyjaśnił Kuroko, spoglądając na niego.- Wyjaśniłem to już Akashiemu. Jeżeli chciałby mnie tylko na jedną noc, albo kilka spontanicznych przygód, nie zgodziłbym się na to.

– I co wtedy? Ze mną też byś zerwał, aby znaleźć sobie kogoś na stałe?

– Nie wiem – odparł szczerze błękitnowłosy.- Nie zastanawiałem się nad tym. Ale to, co z całą pewnością mogę ci powiedzieć, to że nie związałbym się z tobą na poważnie. Nie chcę po raz kolejny wplątywać się w życie z kryminalistą.

– Gdybyś zdecydował się na mnie, rzuciłbym wszystko w cholerę – powiedział chłodno Mayuzumi.- Potrafiłbym się dla ciebie zmienić, Tetsuya. Nie uważam tego za żaden wyczyn. Wystarczy nie przyjmować więcej zleceń na dostawę towaru oraz przestać kraść i gotowe... miałbyś swojego ukochanego nie-kryminalistę.

– Teraz jest już za późno – mruknął Kuroko.

– Spałeś z nim?

– Tak.

Między nimi zapadła cisza, jednak mimo tematu ich rozmowy, nie wydawała się ona Tetsuyi niezręczna. Bardziej przypominała mu niechętne pogodzenie się. Kiedy spojrzał ukradkiem na Mayuzumiego, jego twarz nie wyrażała niczego konkretnego – była tak beznamiętna, jak zazwyczaj. Błękitnowłosy uznał więc, że Chihiro stara się spokojnie zaakceptować to, że nie ma już żadnych szans, by ze sobą byli.

Lecz w momencie gdy ta myśl przeszła mu przez głowę, zdał sobie sprawę z czegoś niepokojącego.

Zwolnił nieznacznie krok, z zaskoczeniem rozglądając się wokół. Był tak pochłonięty rozmową, że nie zauważył dokąd prowadzi go Mayuzumi. Teraz, kiedy obaj znaleźli się w ciemnej bocznej uliczce, było już za późno.

– Mayuzumi-kun, tutaj nie ma żadnej kawiarenki – powiedział Kuroko, zatrzymując się. Przed nimi nie było nic więcej prócz kolejnej ściany budynku, i jedynie światło z pochodzącej na samym końcu kolejnej bocznej uliczki oświetlało tamto miejsce.

– Hmm, rzeczywiście – powiedział spokojnie Chihiro.- Wybacz, Tetsuya. Musiałem źle skręcić.

– W takim razie zawróćmy się do głównej ulicy – zaproponował, odwracając się już, by udać w tamtą stronę. Starał się, by ton jego głosu brzmiał gładko, lecz mimowolnie zadrżał odrobinę, gdy kończył zdanie. Jego serce przyspieszyło nieco, a po plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz.

Zdążył zrobić zaledwie jeden krok, gdy Mayuzumi niespodziewanie pchnął go na ścianę budynku i mocno do niej przycisnął. Tetsuya stęknął głośno, uderzając głową o twarde cegły, przed oczami pojawiły mu się mroczki, twarz Chihiro zawirowała.

– Co ty...?- wymamrotał.

– Przepraszam, mam nadzieję, że skończy się na zwykłym guzie – powiedział Mayuzumi, przysuwając się do niego bliżej i przyciskając jego nadgarstki do zimnej ściany.- Sądziłem, że po rozmowie ze mną zrozumiesz swój błąd i postanowisz wrócić do mnie... Zwłaszcza, że przecież dopiero co obiecałem ci się zmienić!

– Mayuzumi-kun, puść mnie...!- stęknął Kuroko, próbując się wyrwać, jednak bez żadnych rezultatów.

– Powiedziałem ci już wcześniej, że Akashi nie jest dla ciebie dobrą partią, a przed chwilą wyraźnie dałem ci do zrozumienia, że ze mną będziesz miał lepiej!- krzyknął ze złością szarowłosy, wbijając w niego zezłoszczone spojrzenie.- Co z tobą jest nie tak, Tetsuya?! Czego tutaj nie rozumiesz, do cholery?! Akashi jest niebezpieczny! Skrzywdzi cię, jeżeli zrobisz coś nie po jego myśli! Tylko ja mogę cię ochronić! Tylko na mnie możesz polegać!

– Ty, ochronić mnie?!- wykrzyknął Kuroko.- Niby w jaki sposób?! Przygniatając mnie do ściany i grożąc mi?! Puszczaj!

– Doskonale wiem jak powinienem cię chronić, Tetsuya!- warknął Chihiro.- Jeżeli będzie trzeba, zamknę cię we własnym mieszkaniu, byle tylko ten psychol nie mógł się do ciebie zbliżyć! Nie pozwolę, żeby wyrwał z ciebie choćby jeden włos, rozumiesz?!

– Przestań, do cho...!

Kolejne krzyki Kuroko zostały stłumione, kiedy Mayuzumi zasłonił jego usta dłonią. Brutalnie odwrócił go twarzą w kierunku ścianki i jeszcze mocniej go do niej przycisnął, drugą dłonią gwałtownie odpinając jego spodnie. Tetsuya próbował się bronić, jednak mógł posługiwać się tylko jedną dłonią, ponieważ druga była uwięziona między ścianą a jego klatką piersiową.

– Wszystko co musisz zrobić, to pokochać mnie, Tetsuya!- wyszeptał Chihiro do ucha Kuroko, jednocześnie pospiesznie rozpinając swoje spodnie i wyciągając z nich członka. Zaczął wpychać go między pośladki błękitnowłosego, próbując dostać się do odbytu, który ten w przerażeniu mocno zacisnął.- Jeżeli będziesz tylko mój, obronię cię przed Akashim, nie pozwolę by cię skrzywdził, nie pozwolę by zrobiłbym z tobą to, co zrobił z...!

Nagle jego słowa przerwał głośny, bolesny wrzask poprzedzony odgłosem wystrzału. Chihiro odsunął się do Kuroko, a ten zaczerpnął łapczywie powietrza, szybko odwracając głowę w kierunku, z którego dobiegł strzał, jednak jedyne co mógł zobaczyć to cień, który przemknął pospiesznie na końcu uliczki, znikając w kolejnej. Tetsuya podciągnął szybko spodnie i z odwrócił się, uświadamiając sobie o ciągłej obecności Mayuzumiego.

Widząc go leżącego na ziemi, skąpanego w kałuży krwi, wrzasnął z przerażeniem.

– Mayuzumi-kun!- krzyknął panicznie, klękając przy nim pospiesznie.- Mayuzumi-kun! Mayuzumi-kun!

Kuroko odruchowo dotknął jego klatki piersiowej, a czując na dłoni ciepłą ciecz, zamarł w bezruchu. Przesunął wzrokiem po ciele swojego przyjaciela, szybko odnajdując dziurę w jego kurtce. Mayuzumi z trudem łapał oddech, trzęsąc się i co chwila wypluwając krew.

– O mój Boże...- jęknął Tetsuya, bezradnie poruszając rękoma.- Ma... Mayuzumi-kun, trzymaj się! Trzymaj się, słyszysz mnie?! O Boże, tylko nie umieraj, proszę cię...- Drżącymi dłońmi błękitnowłosy sięgnął pospiesznie do kieszeni kurtki, wyjmując z niej komórkę. Przeklinał głośno, kiedy raz za razem nie udawało mu się wybrać numeru na pogotowie, trząsł się na całym ciele zupełnie jakby to on został postrzelony.

Nic z tego nie rozumiał. Jeszcze chwilę wcześniej nieomal stałby się ofiarą gwałtu, a tu nagle ktoś ich zaatakował i postrzelił Mayuzumiego. Sądząc po jego stanie, kula musiała przebić płuco, więc trzeba było się spieszyć, zanim będzie za późno. Na pytania czas przyjdzie później, kiedy Chihiro będzie bezpieczny w szpitalu.

Tetsuya nie dopuszczał do siebie żadnej innej opcji.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top