Rycerz Na Białym Koniu

Nie wiem ile minęło czasu odkąd jestem porwana lecz wiem, że jak nie uda się Cielowi mnie uratować to tutaj się wykrwawię.
- Królowo dziś wiesz jaki jest dzień?
- Jaki?
- Dziś przed ostatni dzień do zabicia ciebie. - z perfidnym uśmiechem wypowiedział te słowa.
- ...
- No co jest? Ciesz się bo jutro kres twoich tortur. No ja muszę jeszcze naostrzyć nóż lecz później tu wrzucę. - kiedy wyszedł zostałam sama.
- Ciel proszę uratuj mnie. - wyszeptałaś zaczynając płakać.

Ciel. Pov.

Zostało jeszcze dwa dni, a ja nadal jestem w czarnej dupie. Nadal nie umiem rozwiązać zagadki.
( Tak brzmi zagadka ) :
" Jest tam wilgotno lecz woda tam nie dopływa. Stara komnata białymi odrobinkami zakużona. Jeśli się nie pospieszysz to za tydzień księżniczka będzie zmielona, a szkoda ta piękna cisza i odludzie dobrze wpływa na jej cerę "

Teraz jestem w karczmie z tym paskudnym demonem.

- Jeszcze raz. Chcesz pójść ze mną do swojej siostry bo ona uwielbia łamigłówki i ona powinna to rozwiązać?
- Tak.
- Przecież ty wiesz jakie są kobiety kiedy mnie zobaczą.
- Cytuje kilka tekstów " O jaki uroczy młodzieniec. Chciałabym mieć takiego. Weź bądź moim synkiem." Koniec cytatów.
- Wiesz jak ty cytowałeś to normalnie słyszałem kobietę może jednak jesteś kobietą?
- Jak panicz ciekawy to mogę pokazać jaki jestem 100% mężczyzna.
- Nie chce patrzeć w twoje spodnie.
- W sumie racja, bo by paniczowi oślepły oczy na rozmiar.
- To ty jednak coś masz w tych spodniach? A ja się założyłem z Mey-Rin, że jednak nie. No cóż będę musiał jej dać wolne.
- No już jesteśmy.
- No nareszcie.

Weszliśmy do środka karczmy tam było bardzo dużo demonów. Jednak zwróciłem uwagę na kobietę podobną do Sebastiana. Podeszliśmy do niej.

- O Sepcia!!- powiedziała z entuzjazmem.
- Miło cię widzieć. Mamy do ciebie sprawę.
- Ta, ta no daj ten liścik i miejmy to za sobą. - po tym dałem jej list ona go przeczytała i powąchała.
- A to proste, to stary młyn w lesie na pograniczu Anglii.
- Dziękuję za pomoc.- potem wyszliśmy.
- Więc wiesz co masz robić Sebastian.
- Już idę po wóz.

Jeszcze chwila ( t.i ) zaraz ciebie uratuję.- pomyślał Ciel.

Sebastian przyjechał, pomógł mi wsiąść i pojechaliśmy do miejsca które powiedziała nam siostra mojego parszywego demona.

Pov. ( T.i )

Jeszcze chwila i czuje, że umrę tutaj. Dlaczego akurat mnie porwał? Nawet tego faceta nie znam. Nic tylko siedzę związana na tym krześle całe dnie. Słyszysz tupot stup.

- No, no, no widzę, że świetnie się bawisz nawet taka poszarpana i tyle razy raniona.
- Bydlak.- mruknęłaś pod nosem.
- Oj tak nie wypada mówić królowej.
- Zostaw.... - nie dokończyłaś ponieważ drzwi do twojej celi otworzyły się z wielkim chukiem. Spojrzeliście w tam tą stronę, a tam Ciel, który zrobił słynne z buta wieżdżam.
- Widzę że rycerz przybył.- powiedział wybawca.
- Choć no tutaj ty bezmuzgu o małych jajach który nawet nie wie co to galanteria.
- Serio tylko tyle wymyśliłeś?
- Mogłem jeszcze obrazić twoją twarz ale widzę że matka natura już to zrobiła.

Tak gadali próbując się na wzajem obrażać, a ty spostrzegłaś Sebastiana który cię rozwiązywał. Rozwiązana wzięłaś patelnie niewiadomo z ląd podeszłaś to oprawcy i jak roszpunka przywaliłaś nią w jego głowę, aż nie zrobiła się odbitka.

- Szkoda patelni. - powiedziałaś.
- No w końcu mój panicz przyznał że jest rycerzem na białym koniu dla królowej.- Sebastian z uśmiechem na twarzy to ogłosił.
- Mogę?- spytał pokazując na patelnię Ciel.
- Proszę.- obdarowałaś go patelnią.

Ciel podszedł z patelnią do Seby i go porządnie uderzył.

- Paniczu powinieneś okazywać miłość swojej wybrance a nie mi.
- Lepiej z tąd choćmy.

No i przyjechaliście do rezydencji. Sebastian opatrzył twoje rany i kazał ci leżeć żebyś wyzdrowiała.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kochani mam wiadomości dobrą i złą.
Zła jest taka że za niedługo kończymy tą książkę, a dobra to taka że możecie proponować jaka może być następna książka. Tylko mała prośba jak zgłaszacie jakąś osobę z anime lub bajki to mi piszcie z jakiej. To na tyle czekam na propozycje. Pa pa😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top