Przyjazd
Obudziłaś się w pokoju było rano. Od razu się ubrałaś i zeszłaś do jadalni na twoje zaskoczenie Ciela nie było. Zobaczyłaś po chwili Sebastiana który nakładał do stołu. Podeszłaś do niego.
-Sebastian? Gdzie jest Ciel?
-Panicz ma złamaną nogę i leży w łóżku.
-Oh- na słowa Sebastiana wyraźnie posmutniałaś - A czy mogę go zobaczyć? - powiedziałaś zmartwionym głosem.
-Co tylko panienka zechce lecz po śniadaniu.
-Dobrze, dobrze mamusiu- ostatnie słowo powiedziałaś szeptem tak żeby lokaj nie usłyszał.
-Coś panienka mówiła?
-Nic co miał byś usłyszeć.
Po tym jak, że wybitnym monologu zjadłaś śniadanie tak szybko, że omal się nie zadławiłaś. Po posiłku pobiegłaś pod pokój Ciela. Zapókałaś. Po usłyszeniu zgody weszłaś do środka, odrazu zobaczyłaś chłopaka w łóżku z gipsem na nodze.
- Dzień dobry. - powiedziałaś z spuszczoną głową- Jak się czujesz?
- Dobrze.
- Wiesz przepraszam za tą złamaną nogę.
- To ja przepraszam to moja wina jak bym cię nie przestraszył to by się nic nie stało.
- Wcale, że nie! To wszystko to moja wina bo ja rzuciłam doniczką!- lekko podniosłaś głos.
- Może się uspokoisz i obydwoje sobie wybaczymy?
- Dobrze.
- Le Time Skip- (kiedy noga Ciela wyzdrowiała)
Każdego dnia odwiedzałam hrabie do puki mu się noga nie wyleczyła. Teraz szłam do jego gabinetu, kiedy już byłaś u jego wrót zapukałaś.
- Proszę.
- Hrabio.
- Tak ( t.i) ?
- Chciałam się zapytać o której mamy zacząć lekcje gry na fortepianie i śpiewu.
- Yyyhh... Niech będą o 16.00.
- Dobrze w takim razie nie przeszkadzam dalej. - powiedziałaś i odeszłaś.
Time skip
Ubrałaś:
Po ubraniu się upiełaś włosy w kok i poszłaś po pana domu. Najpierw poszłaś do jego gabinetu oczywiście tam był.
- Ciel za kilka minut szesnasta proszę się zjawić do pokoju muzycznego.
- Dobrze za chwilę.
- Yyyhhh jak się spóźnisz to porzałójesz.
- Dobrze.
Po jakże pięknej wypowiedzi poszłaś na miejsce spotkania. Od razu zerknęłaś za okna, a tam zobaczyłaś kogoś kto ci się przygląda. Jednak ta postać zniknęła po chwili. Po tym jakże ciekawej sytuacji usłyszałaś otwieranie drzwi. Odwróciłaś się, a tam był Cielak.
- Coś się stało królowo?
- Nie. Lepiej zacznijmy może zagramy na dwie ręce?
- Było by mi lepiej.
- A jaką chcesz zagrać piosenkę?
- Ty coś wybierz.
- No to zagrajmy " Fake love".
- Dobrze.
- A umiesz czytać nuty?
- Oczywiście, że tak.
- No to zacznijmy.
Usiedliście na pufie i zaczęliście grać.
Po zagraniu tego utworu nie wiedzieliście, że się zbliżyliście. Popatrzyliście na siebie i wasze twarze zaczęły się zbliżać. Kilka centymetrów dzieliło was od pocałunku aż tu nagle weszła do pokoju różowe tornado ty w mgnieniu oka założyłaś swoją maskę z balu (nie wiem jak się tam znalazła, ale się znalazła).
- Cieeellllll!!! Tak bardzo tęskniłam.- po całym pokoju było tylko to było słychać. A biedny Ciel został w uścisku Elizabeth.
- Ja za tobą też.( aż czuć ten sarkazm)
- A kto to jest?- Lizzy wkońcu cię zauważyła.
- To jest moja nauczycielka gry na pianinie.
- A dlaczego ma maskę?- spytała Lizzy
- Ponieważ ona nie lubi pokazywać swojej blizny na twarzy.
W myślach zrobiłaś face plam.
- Ja paniczu odejdę żeby skomponować tobie utwór do gry na pianinie. Do widzenia panienko miło było cię poznać.- skłoniłaś się i wyszłaś.
Poszłaś od razu do pokoju żeby coś porobić bo nie chciałaś spotkać panią różowe tornado. Kiedy w końcu przekroczyłaś próg drzwi padłaś na łóżko i zasnęłaś (wcześniej ściągając maskę).
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top