Hrabia zaprasza
Był to dzień jak inne, skończyłaś trening szermirki. Umyłaś się i przebrałaś się w błękitną suknie do podłogi bez ramiączek.
Poszłaś do gabinetu przeczytać listy i wypełnić dokumenty. Usiadłaś w dużym fotelu i zaczęłaś czytać z wszystkie listy to były jakieś błachostki tylko jeden list to było zaproszenie. Treść:
'Droga księżniczko
Chciałbym zaprosić cię na bal masowy w rezydencji Phantonime i proszę o zostanie u mnie na kilka tygodni jeśli to nie będzie żaden kłopot. Bal odbędzie się 20.04.1888r. o 17. 00mam nadzieję, że przybędziesz.
Z szacunkiem Ciel Phantonime (pies królowej) '
Sporzałaś na kalendarz był 17.04. miałaś trzy dni do balu.
- Lila. Chodź tu. - rozkazałaś
Demonica po kilku sekundach się pojawiła.
- Tak pani? - ukłoniła się w pół.
- Za trzy dni jadę na bal masowy, chce żebyś mnie spakowała bo zostaje tam na kilka tygodni.
- Tak pani, coś jeszcze?
- Tak, chce nie mieć w tym czasie zajęć ani spotkań.
-Tak jest my leidy. - skłoniła się i wyszła.
-teme skip 3 dni-
Zakładałaś swoją baliwą czerwoną suknie.I do tego pasujące czerwone buty. Miałaś włosy związane w wysokiego koka z czerwoną różą.
- Panienka gotowa?
- Tak Lila.
- No to choćmy do wozu.
Jechałyście trzy godziny i akurat zdąrzyłyście na czas. Pierwsze co zobaczyłaś to piękną rezydencje. Kiedy wyszłam z maską na twarzy poszłaś do ogrodu. Właśnie patrzyłaś na (ulubiony kwiat gdy ktoś dotknął twego ramienia.
- Przepraszam, ale co panienka robi. - powiedział męski głos. Wstałaś i się odwruciłaś. Zobaczyłaś mężczyzne o kruczo-czarnych włosach i w stroju kamerdynera.
- Czy panienka jest wogule zaproszona?
- Tak.
- A jak się panienka nazywa?
-( twoje imię) ( twoje nazwisko).
- O proszę wybaczyć księżniczko. - powiedział i się skłonił w pół.
- Wybaczam.
- Czy mogę zaprowadzić panienke do sali balowej?
- Oczywiście, że tak.
- Dziękuję za zgodę.
- Mam takie pytanie jak Pan ma na imię?
- Sebastian Michales.
Skończyliście rozmowę wtedy kiedy doszliście niedaleko frontowych drzwi. Uszliście kilka kroków, a już usłyszeliście stukot karety, obruciłaś się i zostałaś storpedowana przez zmutowaną lalkę barbie z nie udaną operacką strzyknięcia botoks do policzków. Upadłaś na podłoże przy okazji ubrudziwszy suknie.
- Nic panience nie jest? - spytał Sebastian podając ci rękę.
- Nie to tylko drobnostka.
Kiedy wstałaś podszedł do ciebie chłopak o błekitnych oczach no oku bo jedno było ukryte pod opaską i granatowy włosach. Jego oczy rozszerzyły się jak pięcio złotówki.
- Coś mam na masce?
- Nie tylko kró... yyy to znaczy panience zsunęła się maska.
Ty nic nie powiedziałaś tylko poprawiłaś maskę.
- I przepraszam za swoją narzeczonom.
- Ciel! Nie przepraszaj tej laluni, bo ona chce mi cię odebrać!-odezwała się lalka barbie. Ty tylko pokręciłaś głową.
- A tak poza tym miałem z panienkom pewien temat omówić.
- W rzeczy samej hrabio.
- No to zapraszam do mojego gabinetu.
Jak chłopak to powiedział poprowadził cię do jego gabinetu. Jak weszliście to odrazu odsunął ci krzesło na przeciwko którego stał stolik z szachami. Usiadłaś, a on na przeciw ciebie.
- Umie królowa grać w szachy?
- Umiem.
- No to może zagramy partyjke? - zaproponował.
- Z chęcią tylko czy ta Pana narzeczona będzie się na mnie tak patrzeć? - to powiedziawszy pokazałaś na okno gdzie była Lizzy patrząca na ciebie z mordem w oczach. Ciel wstał i zasłonił okno zasłoną.
- Teraz królowa może zdjąć maskę.
- Co za ulga. - powiedziałaś i ściągnęłaś maskę.
- Może zaczniemy grę?
- No to zaczynajmy.
Gra się rozpoczęła, ty zrobiłaś pierwszy ruch.
- A więc hrabio o czym ściałeś ze mną porozmawiać?
- Mów mi Ciel, a poza tym chciałem porozmawiać o propozycji.
- Jakiej?
- Chciałbym żeby królowa... - przerwałaś mu.
- Proszę, mów mi (twoje imię).
- Dobrze, a więc chciałbym żebyś została tu i mi pomagać w sprawach. Czy się zgadzasz?
- Zgadzam się z tą propozycją.
- Co?! Większość dziewcząt się nie zgadza.
- Ale ja nie jestem jak inne. - powiedziałaś i założyłaś maskę-A i szach mat.
- Co?! Jak?!
Nie odpowiedziałaś tylko się zaśmiałaś, gdy otworzyłaś drzwi, a gdy je otworzyłaś lalka Barbie wparowała do pokoju i rzuciła się na Ciela. Sporzałaś na chłopaka z uśmieszkiem i wyszłaś. Byłaś po kilku minutach stałaś pod ścianą. Po jakiejś chwili jakiś blądyn o niebieskich oczach i dziwnym stroju.
- Dzień dobry, co taki piękny motyl robi sam na balu?
- Nic nie robi.
- No to zapraszam do tańca.
- Nie źle tańczę.
- To się okaże. - to powiedział i porwał cię na parkiet. Zaczeliście tańczyć kiedy była połowa utworu ktoś cię odbił, a tym kimś był Ciel!! (dam dam dam). Kiedy tańczyliście chłopak opowiedział ci o tym Aloisie i powiedział tobie żebyś się z nim nie spotykała. Około 22.00 zakończył się bal.
Iiiiiiiiiiii
Reklama
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top