Porwanie
Obudziłaś się jak zwykle i od razu ubrałaś i się przyszykowałaś.
A o to ubranie, które ubrałaś:
Chciałaś już wyjści z pokoju, lecz skapnęłaś sie, że masz założyć maskę. Wyszłaś z pokoju i od razu poszłaś do kuchni, wzięłaś jabłko i powiadamiając wcześniej wyszłaś. Przechadzałaś się po lesie, aż tu nagle poczułaś ból głowy i po tym zemdlałaś.
POV. Cielak 😁
Jadłem śniadanie z moją jakże cudowną narzeczoną ( poczujcie ten sarkazm ), aż tu nagle skapnąłem się, że (t.i) nie ma.
- Sebastian.- zawołałem.
- Tak paniczu?
- Obudź moją nauczycielkę od pianina.
- Przepraszam, ale ona już się obudziła i wyszła na spacer.
- Ile minęło czasu odkąd poszła?- spytałem.
- Jakieś pół godziny.
- Co?!
- To paniczu co panicz usłyszał.- powiedział ten idiotyczny demon.
- Wiesz, że mamy bardzo ważne zadanie związane z nią?
- Tak.
- Powiedz przynajmniej, że nie poszła sama.
- No to nie będę mówił.
- Co?!
- Paniczu złość piękności szkodzi.- powiedział z uśmiechem.
- Ty raczej możesz się złościć, bo i tak ładniejszy nie będziesz.- odgryzłem się.
- Cieeellllll? Dlaczego pytasz o tą nauczycielkę przecież to tylko nauczycielka nie tam jakaś królowa czy jakoś tak.- powiedziała Lizzy.
Ja nic nie powiedziałem tylko poszłem (t.i) szukać. Jak wyszłem zastanawiałem się gdzie mogła pójść, aż się skapnąłem, że jedyne ciche miejsce jest w lesie, więc się tam udałem. I tak chodziłem, chodziłem, aż zobaczyłem ślady dużych butów, a kilka metrów dalej ślady krwi. Wtedy się przeraziłem. Pobiegłem szybko do rezydencji. Wchodząc do niej z buta wieżdżam.
- Sebastian! - krzyknąłem na cały dom. Demon pojawił się po kilku sekundach.
- Tak?
- Masz przeszukać cały teren do około mojej rezydencji, bo (t.i) zaginęła, a raczej ślady krwi nie skurają temu, że poszła z własnej woli.
- Tak paniczu.- i znikł.
- Ciel dlaczego o nią się tak martwisz? To tylko nauczycielka.- powiedziała Lizzy.
- To nie tylko nauczycielka, to też dobra przyjaciółka.( jak ktoś zna miraculum Biedronka i czarny kot to właśnie się włączyła gadka Adriena co myśli o Marinett :))
- Yhm... Tak, tak, tak sobie mów ja wiem swoje.
- Nie wiem co tam sobie znowu ubzdurałaś, ale ja idę do gabinetu.- po tych słowach poszłem w wcześniej wspomniane miejsce.
Niestety nie mogłem usiąść na spokojnie tylko krążyłem po pokoju myśląc o jednym, a to co mi zaprzątało głowę to (t.i).
- Paniczu. - usłyszałem głos mojego lokaja.
- Tak?- zapytałem z nadzieją w głosie.
- Nie znalazłem zguby lecz znalazłem ślady butów, krwi i kopyt, a na dodatek zakochanego panicza, który boi się o królową.
- Ja nie jestem w niej zakochany.
- Mogę zadać paniczowi kilka pytań?
- Jak musisz.
- O czym panicz teraz myśli?
- O (t.i).
- Dobrze. A jak się panicz przy tej wspomnianej wcześniej osobie się czuję?
- Bardzo komfortowo i myślę w tedy, że tylko ona mnie rozumie.
- Bardzo dobrze. A niech mi panicz powie czy chce panicz ją chronić?
- Jak nikogo innego.
- Niech panicz powie na jakie uczucie to wygląda?
- Na... - dopiero teraz się skapnąłem.
- Miłość. - dokończył za mnie Sebastian.
- To nie możliwe.
- Ale jednak.
- Sebastian jak wyglądały poprzednie zabójstwa i porwania?
- Po porwaniu był określony czas na szukanie, wiersz i później zabójstwo.
- Masz znaleźć cokolwiek co by nam dało wskazówkę.
- Tak mój panie. - uklęknął przede mną i odszedł.
Ja zająłem się glówkowaniem co mają jeszcze wspólnego. Po jakimś czasie zobaczyłem, że każda ofiara była na każdym balu które zorganizowałem. Czyli osoba której szukamy jest o mnie zazdrosna. A jedyną taką osobą jest...
- Lizzy!!- podniosłem głos wchodząc do jej pokoju.
- Co jest Ciel? - zapytała niewinnie.
- Czy ty mówiłaś coś swoim rodzicom, że z kimś tańczyłem lub gadałem?!
- Tak.
- A coś jeszcze mówiłaś?!
- Że ta osoba chce mi ciebie zabrać.
Wtedy się wściekłem i ją uderzyłem.
- Czyli te porwania to twoja sprawka?!
- Nie moja tylko takiego pana. A to coś zmienia?
- Jeszcze się zastanowię.- po tym odeszłem od niej.
Pov. ( T.i )
Obudziłam się w jakimś ciemnym pomieszczeniu, przywiązana do krzesła.
- Pomocy!!!
- Nikt ciebie nie usłyszy.- usłyszałam męski dorosły głos.
- Czego chcesz!
- Spokojnie ja nic od ciebie nie chce tylko panna Lizzy chce.
- Czego chce?!
- Twojej śmierci. Ale najpierw dam twojemu chłoptasiowi czas i zagadkę żeby nie było, że nie chciał ciebie uwolnić tylko najpierw...- przerwał wzią nóż i przecią mi policzek.- To na ostrzeżenie, że ja nie żartuje.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top