Prolog
Jak to jest zabić kogoś? Jak skłonić kogoś do samobójstwa? Czy postrzelenie bardzo boli? Jestem ciekawy, bardzo ciekawy wszystkiego. Czasem myślę, że może urodziłem się tylko po to by zaspokoić swoją ciekawość.
*wspomnienie*
Mały chłopiec wbija nożyczki w misia jeszcze raz. Wnętrzności pluszowej zabawki leżą wokół, a Lucjan ze spokojem kontynuuje sztyletowanie swojego małego przyjaciela. Matka otwiera drzwi. Krzyczy, chyba jest bardzo zła. Dlaczego? Przecież to jego zabawka, nie jej.
- Chciałem zobaczyć co ma w środku. Kiedy spytałem tą durną babe z przedszkola co misie mają w środku, powiedziała, że są wypchane miłością. Okłamała mnie, albo jest głupia. Nie mam zamiaru więcej iść do przedszkola. - Powiedział brunecik świdrując swoją mamę bursztynowymi oczkami.
- Zapewniam cię, że pójdziesz tam jutro, bez względu czy ci się to podoba czy nie. - Odpowiedziała jego matka - Kristine. Była to surowa kobieta, o zmęczonych niebieskich oczach i kasztanowych włosach, wychowująca samotnie Lucjana. Syn za nią nie przepadał, ze względu na to, że nie umiała gotować i była zła gdy zadawał pytania. Chyba uważała, że jeśli pozwoli mu być sobą to społeczeństwo go zniszczy, było to zrozumiałe, ale chłopak był przekonany, że matka robi mu na złość. - Posprzątaj ten syf i kładź się spać - Powiedziała i zamknęła drzwi z trzaskiem. Lucjan pozbierał wnętrzności misia i wepchnął je w swoje stare miejsce, po czym przebrał się w piżamę i poszedł spać. Nie było mu żal straconej zabawki.
następnego dnia w przedszkolu
Lucjan podszedł do jednej z opiekunek, z przygotowaną wypowiedzią. - Pamięta pani jak wczoraj zapytałem co misie mają w środku? - spytał prosto z mostu 6-latek
-Tak, pamiętam. - odpowiedziała na jego zaczepkę kobieta
-Czy była pani ze mną szczera?
-Oczywiście, że tak - powiedziała uśmiechając się pogodnie
- Jest pani strasznie głupia, wczoraj zadźgałem mojego misia i nie było w środku żadnej miłości, tylko plusz. Skoro nie wie pani takich rzeczy to nie powinna pani pracować w przedszkolu. - powiedział ze spokojem Lucjan i bez żadnych skrupułów odszedł kierunku plastikowego stoliczka na którym były czyste kartki i kredki. Następnego dnia opiekunka nie pojawiła się w przedszkolu.
Witam! To moja pierwsza książeczka na tej zacnej aplikacji więc proszę się na mnie nie gniewać jak cuś jest nie tak. Rozdziały postaram się publikować raz w tygodniu ale nic nie obiecuje. Mam nadzieje że się podobało i zostaniesz tu na dłużej. Miłego dnia/wieczorku!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top