Rozdział 7

O 9 wieczorem wylądowaliśmy. Na lotnisko przyjechał po nas Oskar.

- Hej dziewczyny i jak było?

- Okej - odparłam sennie

- A mi się podobało - stwierdziła mama, gdy dojechaliśmy pobiegłam szybko do domu. Rzucając krótkie ,,na razie", w korytarzu czekał Igor. Rzuciliśmy się sobie w ramiona i tulilibyśmy się tak dalej, ale przyszła mama i Ig poszedł się z nią przywitać.

- Idę do siebie, przyjdziesz jeszcze do mnie? - zwróciłam się do brata

- Jasne, niedługo przyjdę i przyniosę twoje bagaże

- Okej - odpowiedziałam i poszłam - wow ile tych paczek? Otworze je jutro - stwierdziłam, przebrałam się w piżamę. Z podręcznej torebki wyjęłam prezent dla Igora i weszłam do łóżka. Po jakimś czasie, przyszedł Igor i moje rzeczy położył w kącie. Usiadł na brzegu łóżka i zapytał ,,co z tym robimy?" wskazał na pudła.

- Otwieramy jutro, bo dziś chce mi się spać

- No dobra 

- Proszę, to dla ciebie i podałam mu paczuszkę

- Wziął ją do ręki i z lekkim uśmiechem obracał ją w palcach 

- Dziękuje - szepną po czym wstał i schował pudełeczko do tylnej kieszeni spodni

- Wiesz, stęskniłam się za tobą. Co ty na to, byśmy dziś spali razem, a jutro zjemy razem śniadanie i otworzymy prezenty? - Igor wybiegł do swojego pokoju. Przebrał się i wrócił do pokoju Igi. Po chwili oboje słodko spali. Iga obudziła się o 8.30, Igora nie było, była za to karteczka ,,jadę na chwile do kumpla, bo ma problem. Mama pojechała do pracy, ty nie idziesz dziś do szkoły, w kuchni masz śniadanie, bo ci zrobiłem i czekaj na mnie. Ig." Okej poczekam, po porannych czynnościach w WC, ubrałam się w miętową koszulkę, krótkie dżinsy i miętowe skarpetki w różowe serduszka. Lubiłam chodzić po domu w samych skarpeciorkach. Zeszłam do kuchni, na śniadanie miałam tosty w kształcie serc i kakao. Gdy wkładałam ostatnie naczynie do szafki, przyszedł Igor.

- Hej sis jak smakowało

- Hej brother, tak było pyszne. 

- To co idziemy otwierać? - zapytał 

- Jasne - odpowiedziałam i ze śmiechem wpadliśmy do pokoju. Otworzyłam pierwsze pudełko i już wiedziałam, że to nie są prezenty od cioci. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top