Rozdział 6
Szedł w moją stronę straszny stwór, miał on czerwone oczy i długie pazury, nie!!! Otworzyłam oczy, to był tylko sen, spojrzałam na budzik była 7.50, a jeszcze nie tak rano. Wstałam i ubrałam się w błękitną sukienkę i srebrne sandały, włosy rozczesałam i zrobiłam sobie dwa warkocze. Natalka jeszcze spała. Dziś w planie jest zwiedzanie Londynu i ministerstwa mojego taty. Zeszłam na dół do restauracji, był tam mój klasowy kolega Jarek, każda dziewczyna się w nim kochała, ale on je wszystkie odrzucał, wyjątkiem byłam ja. No nie powiem było na co popatrzeć, dziś miał na sobie powycierane dżinsy, czarną koszulkę z napisem ,,Perfecto boy" i białe adidasy, wszystko to firmowe, a włosy miał modnie ułożone, czarne.
- Hej Jaro, co tu tak sam siedzisz?
- Elo Iga, nie mogłem spać to przyszedłem, a ty?
- Jaaaaaaa przyszłaaam, bo mi się nudziło.
- Może coś zjemy? - zapytał Jarek
- Okej - zjedliśmy tosty i kakao, po zjedzeniu Jarek. Zaprosił mnie na spacer, wow byłam w szoku, to ciacho mnie zaprasza na spacer.
- To jak? - zapytał
- Jasne - odparłam. Po spacerze wróciłam do pokoju. Natki nie było, usiadłam na dywanie i się zamyśliłam ,,boże jaki on jest cudowny,, myślała, Bym tak dalej, ale poczułam jak ktoś mnie szarpie. Otworzyłam oczy, a tam moja mama.
- Kochanie, co tu robisz? Idziemy już na miasto, zwiedzać.
- Dobra mamo, już idę - powiedziałam, na mieście było nawet spoko. Za to w ministerstwie było ekstra, w drodze powrotnej kupiłam jeszcze prezent dla Igora i Oskara. Na obiad były placki angielskie. Po obiedzie wszyscy udaliśmy się do swoich pokoi się spakować. O godzinie 18 wsiedliśmy do samolotu i nareszcie do domu, pomyślałam. Nareszcie zobaczę Igora i te paczki co do mnie przyszły. Wyjęłam słuchawki i tablet, gdy zakładałam słuchawki zobaczyłam jak Jarek się do mnie uśmiechną, ja odpowiedziałam mu tym samym.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top