Rozdział 3
Po jakiś trzech godzinach dolecieliśmy, byli byśmy szybciej gdyby nie te okropne turbulencje i jeszcze jakiś chłopak który nie miał z nami nic wspólnego wymiotował całą drogę tak, że ani ja ani nikt inny nie mógł spać. Jest nareszcie wysiedlimy. Mama, a nie przepraszam Pani dyrektor wraz z trzema innymi nauczycielami odebrała bagaże, a nas pilnowała opiekunka, wynajęta przez szkołę. No proszę my mamy już 11 lat, a oni wynajmują nam niańkę jak byśmy byli dzidziusiami, ale dobra nareszcie wyszliśmy z lotniska i udaliśmy się do autokaru. Wow tu są super autokary i pada deszcz, jest chłodno super. Deszcz w Warszawie już dawno nie padał, to chociaż trochę odetchnę. Usiadłam na piętrze w autokarze przy oknie i podziwiałam piękne widoki. Nawet nie zauważyłam jak autokar się zatrzymał pod wielkim hotelem.
- Dzieci wszyscy do mnie! - zawołała pani Marta, nasza wychowawczyni. Pani Marta jest niska, szczupła, ma rude falowane włosy do ramion i zielone oczy. Ubrana była w czerwoną bluzkę z krótkim rękawem, spodnie moro i czarno-czerwone adidasy.
- Ustawcie się i zaczęła liczyć - po 10 minutach oznajmiła - są wszyscy, idziemy do recepcji. Po zakwaterowaniu nas kazała nam zanieść swoje bagaże do pokoi. Ja byłam z Natalką.
- Za 15 minut zapraszam na śniadanie - razem z Natką położyliśmy torby, a raczej je rzuciliśmy na środek pokoju. Usiadłyśmy na łóżku i dzieliliśmy się tym co będziemy tu robić i zwiedzać. Po jakiś 10 minutek zeszliśmy na dól, wszyscy już byli. Więc usiedliśmy przy stole, po śniadaniu moja mama wstała i oznajmiła:
- Teraz poznacie plan na dziś, za godzinę wychodzimy. Najpierw jedziemy do muzeum, potem do zoo. Wracamy na obiad i jedziemy zobaczyć stację kolejową king croos, to największa stacja w Anglii i legendy głoszą, że ta stacja jest czarodziejska. - Wszyscy wybuchli śmiechem, tylko nie ja bo choć trudno w to uwierzyć ja wierzyłam w magie i w czarodziei. Igor też w to wierzy, ale wiem o tym tyko ja. Jak jesteśmy sami w domu to bawimy się, że on jest potężnym czarodziejem, a ja jestem jego małą siostrzyczką, którą porwali. Źli czarodzieje i on walczy by mnie uratować zawsze wygrywa, bo jak mówi ma czarną różdżce którą pokona każdego. Tak naprawdę to jest pióro mojego taty.
- Iga, Iga córciu wszystko okej?
- Tak mamo, tylko się zamyśliłam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top