Rozdział 21

Był wieczór, siedziałam sobie w pokoju i myślałam jak to możliwe, że jestem taka jak Katherine i wtedy... 

- Hej Elena, ups sory Iga. Co tak patrzysz na mnie jak byś zobaczyła ducha? To ja Katherine, zaskoczona?

-  Ale jak? Przecież ty nie żyjesz

- Hihi, to nie do końca prawda, ale nie chce mi się na razie tego tłumaczyć. Masz problem z tym jak to możliwe, że jesteś taka jak ja, to bardzo proste kochana jak chcesz to ci powiem, chcesz? 

- Tak chce - powiedziałam drżącym głosem

- No to tak, była kiedyś taka dziewczyna, miała na imię Katia. Była w ciąży, Marek znalazł ją nie daleko tego domu. Zrobiło mu się jej szkoda, nie znał jej, ale on ma dobre serce i przyniósł ją do tego domu. Violetta nie była zachwycona, ale zgodziła się W końcu by została. Tej nocy Katia urodziła bliźniaczki, mnie i ciebie. Jesteśmy jedno jajowe, dlatego wyglądamy tak samo

- Jak to?  Czyli co? Bo nie bardzo rozumiem. My jesteśmy siostrami i urodziła nas jakaś Katia, to czemu ja całe życie wychowywałam się w Polsce, a ty tutaj jeszcze z Markiem i Violettą,  a nie Katią nas obie tutaj i czemu oni uważają cię za córkę?

- Poczekaj, po kolei. Gdy już mama nas urodziła Marek zaproponował jej by u nich została z nami, bo jest zima i nie powinna od razu po porodzie iść. Zgodziła się, Violetta się nami zajęła, była szczęśliwa, że może się nami zająć bo sama nie mogła mieć dzieci. Katia powiedziała, że jesteśmy takie same, ale Violetta może nas odróżnić po oczach. Ja miałam duże i z chochlikami, za to ty miałaś mniejsze i pełne słodyczy. Powiedziała też, że ja mam na imię Kathrine, a ty Elena. Następnego dnia gdy wszyscy wstali zobaczyli, że jestem tylko ja. Marek wybiegł w poszukiwaniu ciebie i Katii. Ją znalazł nie daleko od domu, była martwa, a ciebie nie było. Od tamtej pory nikt już nie wiedział nic o tobie, mnie zaadoptowali, a potem urodził się Jeremi, bo leczenie dało skutek i Violetta i Marek zostali rodzicami. A potem wydarzył się ten pieprzony wypadek i zginęłam

- Czyli ty jesteś duchem?

- Nie Eleno, żyje ale jako kto inny. Na razie ci nie będę tego mówić kim jestem, a raczej czym jestem. Na pewno jestem twoją siostrą, nie wiem kto zamordował naszą matkę i kto cie zabrał. Pewnie ciekawi cie z kąd masz zdolności magiczne, no to ci powiem. Nasza mama była czarownicą, magie przejęłaś ty po niej, ja nie wiem też, że rozmyślasz czy nie udać się do szkoły. Wiesz, moim zdaniem to dobry pomysł, ale lepiej jak pójdziesz tam już jako Elena i najlepiej pod nazwiskiem Gilbert. Magiczną szkołę już skończyłaś i to z bardzo dobrymi wynikami. Mama jest na pewno dumna z ciebie, nie wiem jak uzyskasz nazwisko gospodarzy, ale możesz im powiedzieć prawdę. Że jesteś zaginioną córką Katii. Wymyśl coś, że straciłaś pamieć czy co. Wtedy będą szczęśliwi, mnie już raczej nie odzyskają, ale ciebie tak. A i proszę nie podrywaj mojego brata - zaśmiała się po czym znowu zaczęła mówić - możesz im powiedzieć, że jesteś czarownicą tu to normalne i nie martw się nie utraciłaś mocy. Podmieniłam ci różdżki, taki mały żart starszej o parę minut siostry. Zawsze byłam łobuziakiem, a teraz czas na mnie. Jak będziesz chciała pogadać z siostrą czy co to wystarczy jak weźmiesz różdżkę i powiesz moje imię i czego ode mnie oczekujesz. - Przytuliła mnie,  lekko położyła na moim łóżku moją różdżkę po czym wstała i wyskoczyła przez okno. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top