Rozdział 29

Już od tygodnia jestem w domu, zaczęły się wakacje. Gdy wyszłam ze szpitala, wróciłam na tydzień do szkoły by napisać końcowe egzaminy. Odradzali mi ale ja i tak do nich podeszłam nie wiem jak mi poszły bo wyników jeszcze nie ma. Teraz się pakuje bo razem z rodzicami i bratem oraz z jego dziewczyną wylatujemy do Mister Forks, bo okazało się że wymyślone przeze mnie miejsce istnieje naprawdę. Ciekawe czy ludzie też. Byłoby wspaniale gdyby tak, no może oprócz Catriny no ale w sumie to dzięki niej wróciłam do swojego życia. W drugiej połowie wakacji dołączy do nas tata Igora. Strasznie się ciesze że jestem już w domu, tylko smutne jest to że Hermiona i Draco nie są razem. Byłaby z nich cudowna para, ale mam jeszcze kilka lat szkoły by ich połączyć. Wierze że mi się uda i że będą mieć tą trojkę dzieci. Najbardziej boli mnie strata Cedrika. Kochałam go nad życie i kocham nadal, nigdy nie przestane. No ale cóż życie trwa nadal i muszę się z tym pogodzić i uporać i tak będę go pamiętać do ostatniego mego oddechu.

- Kochanie zejdź tutaj, masz gościa

- już idę

Zbiegłam na dół i zobaczyłam że w korytarzu stoi Jarek z którym chodziłam do szkoły puki się nie dowiedziałam że jestem czarownicą.

- Jarek! - krzyknęłam i wpadłam mu w ramiona

- hej mała, dawno cie nie widziałem, stęskniłem się

- ja też

- dasz się zaprosić na spacer?

- teraz? Tak jasne  -od spaceru z Jarkiem minęło kilka dni, dziś dzwoniła do mnie przyjaciółka która mnie odczucia, Natalka. Umówiłam się z nią.

- Hej Iga

- cześć Natalka, po co chciałaś się spotkać?

- bo widzisz ja chciałam, a raczej chce cie przeprosić za wszystko. Nie liczę na to że mi wybaczysz ale i tak przepraszam

 popatrzyłam na nią po czym się do niej przytuliłam.

- czy to znaczy że mi wybaczasz?

- tak

- i znowu możemy być przyjaciółkami?

- tak

Nadszedł dzień wyjazdu, wszyscy byliśmy już w hali odlotów i czekaliśmy tylko jak ktoś nas wywoła nagle usłyszałam jak ktoś wypowiada moje imię. Podniosłam oczy i nie mogłam uwierzyć przede mną stali Harry, Ron, Hermiona, Natalka i o boże Jarek z bukietem czerwonych róż.

- co wy tu robicie?

 Harry

- chyba nie myślałaś że wylecisz bez pożegnania z nami?

- jejku jesteście najlepsi

Ron

- no ba że tak

Przytuliłam się do wszystkich poklei po czym podeszłam do Jarka który stal nieco na boku.

- Miłej podroży Iga, a to dla ciebie

-  podał mi kwiaty i spuścił wzrok

- dziękuje Jarek są śliczne

ja

- tak?

- chciałem coś ci powiedzieć

- no to słucham

- tylko że się trochę wstydzę

- ty? bad boy pewności siebie? no przestań przecież jestem twoja przyjaciółką

- no właśnie w tym problem bo ja nie chce żebyś była moją przyjaciółką

- eee... ale jak to czemu?

Wtedy stało się coś nie spodziewanego, poczułam delikatne i nie pewne jego usta na swoich odwzajemniłam pocałunek

- czy już wiesz dlaczego?

- tak

- chciałbym byś została moją dziewczyną, zostaniesz?

- tak - wyszeptałam mu do ucha

- kocham cie Iga już od dawna

- ja ciebie też kocham

- będę na ciebie czekał

- leć ze mną

- mogę w przyszłym miesiącu 

- będę czekała - przytuliłam się do niego i poszłam do samolotu z rodziną, bo właśnie wywołali nasz lot

- co siostra? masz chłopaka?

- tak braciszku - uśmiechnęłam się szeroko po czym spojrzałam w niebo i w myślach powiedziałam "mimo to i tak cie nie przestane cie kochać Cedrik".

Koniec! Mam nadzieje że się podobało :*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top