|Zdrajca|

— Zostaw mnie! — zapłakał w strachu, wbijając paznokcie w skórę napastnika. 

— Taehyung, uspokój się — powiedział Jungkook, który patrzył z zaskoczeniem na chłopaka.

— To ty, Jungkook.. — szepnął nieco spokojniejszy, a ciemnowłosy nie potrafił za nic zrozumieć jego ataku paniki.

— Miałeś koszmar? — zapytał, a Taehyung przytaknął lekko głową, gdzie wbite paznokcie miał w skórze chłopaka. Odsunął swoje palce od jego ramion, czując się znacznie lepiej wiedząc, że to był tylko koszmar. — Co ci się śniło? — uniósł brew przyglądając się młodszemu, który podniósł się do siadu i rozglądał po skromnym otoczeniu.

— To nie jest ważne.. — szepnął odwracając wzrok. Nerwowo zagryzł się na dolnej wardze, gdzie próbował zrozumieć wszystko, co w tej chwili go otaczało. Skromny i mały pokój był bardzo znajomy dla chłopaka, który spojrzał niepewnie na zmartwionego bruneta. — Przepraszam, jeśli cię wystraszyłem — przeprosił.

— Po prostu, martwiłem się o ciebie — wyznał szczerze. — Mówiłeś coś pod nosem i płakałeś głośno, a biorąc prysznic usłyszałem cię i zaraz przybiegłem do ciebie — wyjaśnił, a młodszy w tej ciemności nawet nie dostrzegł, że siedzący przy nim brunet jest tylko w ręczniku, a z jego ciemnych włosów ociekają krople wody. 

— Chyba miałem jeden z tych najgorszych snów i boję się — wyznał chwytając się za szybko bijące w piersi serce. 

— Chodź tu do mnie — przyciągnął chłopca do siebie, gdzie zaczął czule muskać ustami jego policzki. — To był tylko sen, a sny nie są urzeczywistnieniem — powiedział ze spokojem w głosie, a młodszy pragnął wierzyć w jego słowa, jednak nie potrafił, ponieważ przestał odróżniać sny od rzeczywistości już dawno temu. 

— Wymarz to ze mnie — wyszeptał w jego usta, gdzie ujął palcami podbródek Jeona, który zwilżył językiem swoje wargi. — Potrzebuję tego — dodał, a ciemnowłosy objął jego uda, które rozsunął delikatnie i dobrał się do zapięcia spodni chłopaka.

— Skoro księżniczka tego potrzebuje — uśmiechnął się ciepło, a Taehyung zaśmiał się cicho i zwilżył językiem suche usta. Pozwolił starszemu rozpiąć jego spodnie, których pozbył się zrzucając je na podłogę, gdy on dziko wpatrywał się w swoje uzależnienie, którym było szalone uczucie do mężczyzny. 

Zamknął swoje oczy rozchylając usta, przy przyjemnym doznaniu ust chłopaka na swojej skórze. Wargi Jeona zsunęły się po udzie dwudziestolatka, który przysunął swoją dłoń do własnego krocza. — Tutaj całuj — wymruczał zagryzając się na dolnej wardze, a Jeon uniósł na niego swoje oczy nie odrywając swoich ust z jego oliwkowej skóry, na której się zagryzł. 

— Niech księżniczka chwilę poczeka — rzekł tajemniczo chłopak, który podniósł się na równe nogi i ruszył w stronę wyjścia z pokoju. Taehyung niecierpliwie czekał na chłopaka pozostają jedynie w bieliźnie i swojej koszulce. Gdy Jungkook wrócił, zbliżył się ponownie do niego, gdzie jego tułów wszedł między jego nogi. — Sprawię, że oszalejesz, skarbie — spojrzał dziko w oczy spragnionego dotyku chłopaka. 

— Czekam na to, mój panie — uśmiechnął się chytrze, a ciemnowłosy włożył między swoje wargi kostkę lodu, której koniec przysunął do bielizny chłopaka. Ciało młodszego zadrżało, czując przeszywający i przyjemny chłód, który sprawił, że jego penis stał twardo. Jeon sunął lodem po jego skórze na podbrzuszu, gdzie delikatnie podwinął koszulkę chłopca, który z całej przyjemności zaciskał swoje palce na pościeli.

Jungkook odsunął się od chłopca, gdzie zsunął z niego bieliznę. Ujął między swoje palce twardego członka Taehyunga, który z jego płynnymi ruchami wił się niespokojnie na materacu. Pochylił się nad chłopcem, gdzie pozostawił kawałek lodu na pępku młodszego, którego klatka piersiowa unosiła się niespokojnie. — Pamiętasz, co chciałeś w celi? — zapytał patrząc na uległego chłopca, który przytaknął delikatnie głową. 

— Chcę, żebyś dał mi klapsy — powiedział, gdzie jęknął głęboko czując wciąż dotyk bruneta na swoich członku. Czekoladowe tęczówki Taehyunga skanowały umięśniony tors bruneta, którego twarz pogrążona była w doznaniu wzrokowym, a jego ciemne przydługawe włosy opadały na jego przystojną twarz. Młodszy zwilżył językiem swoje usta, a kiedy brunet zabrał z jego pępka kawałek lodu, który zdążył się nieco roztopić na jego skórze, szybko nabrał powietrza do płuc, gdy został odwrócony na brzuch, a jego biodra zostały sprawinie uniesione przez chłopaka. Podparł się na swoich dłoniach, czując prawdziwy przypływ adrenaliny.  — Boże, Jungkook.. — wyjąkał głośno, gdy palce Jeona sunęły lodem po jego wrażliwej dziurce. — Ach, kur..— zatrzymał się zaciskając swoje powieki, kiedy poczuł w sobie część kostki lodu, którą wsunął w niego chłopak. 

— Dobrze ci, prawda? — bardziej oznajmił, niż zapytał, a Taehyung nie mógł temu zaprzeczyć, gdyż jego policzki płonęły z przepływu podniecenia, pomimo tego zimna, które jeszcze bardziej pobudzało jego wewnętrzne żądze. 

— Co ty ze mną robisz, Jungkook? — zaskomlał, gdy dłoń chłopaka zaciskała się po jego jędrnym pośladku. Czuł, jak susza atakuje jego całe gardło i usta, potrzebując w tej chwili spełnienia. — Daj mi klapsy, Ggukie — poprosił, a mięśnie Jeona spięły się, gdy jego dłoń badała idealną strukturę pośladków chłopaka. Nabrał powietrza do płuc, gdzie uderzył pośladek Taehyunga, który zagryzł się na dolnej wardze, po czym poczuł kolejne klapsy. Jungkook ociekał potem i podnieceniem, gdy zadowalał siebie i Taehyunga, którego pośladki nabrały soczystego odcieniu czerwieni. 

— Powiedz, że jesteś mój, skarbie — rzekł Jungkook, który z diabelskim uśmiechem na ustach, zbliżył się do pośladków Taehyunga, gdzie zaraz wsunął swój mięsień do jego ciasnej dziurki, pragnąc usłyszeć, to co chciał usłyszeć. Taehyung zaczął pojękiwać, a jego uda drżały od zaznawanej przyjemności. Opuścił swoje ręce, gdzie zanurzył swoją twarz w poduszce chłopaka, która była przyjemna w dotyku, a przede wszystkim pachniała Jungkookiem. 

— J-jestem twój — wysapał, czując się u szczytu. Zaciągał się przyjemną wonią mężczyzny, którego język w jego wnętrzu doprowadzał wszystkie jego myśli do obłędu. Przysunął swoją dłoń do zaczerwionego członka, jednak Jungkook nie pozwolił mu na to, chwytając za jego dłoń. — J-Jungkook, j-ja już.. — zaskomlał nie potrafiąc dłużej wytrzymać. Jungkook próbował go przetrzymać, jak najdłużej zabawiając się jego udręką. Taehyung nie mogąc się powstrzymać zaczął ocierać się o pościel, gdzie po kilku potarciach spuścił się, mogąc poczuć spełnienie.

— Niegrzeczny chłopiec — rzekł Jeon, gdy opuścił wnętrze Taehyunga, który cały mokry i zasapany odwrócił się na plecy, gdzie spojrzał w oczy rozpalonego mężczyzny. — Czemu, tak patrzysz? Zrobiłem coś źle? — zapytał niepewnie, gdzie pochylił się w jego stronę, by ująć delikatnie jego podbródek.

— Nie — szepnął. — Po prostu zastanawiałem się, dlaczego nie spotkałem ciebie dużo wcześniej... albo walnę takim słabym tekstem, Ggukie... — uśmiechnął się obejmując dłonią jego policzek. — Gdzie byłeś całe moje życie.. — zaśmiał się pieszcząc opuszkami palców policzek mężczyzny. 

— Lepiej być później, niż wcale — uśmiechnął się, by czule musnąć słodkie usta Taehyunga. — Mam nadzieję, że wymazałem twój zły sen i zaśniesz przy mnie — trącił go palcem w nosek, a oczy młodszego wyglądały na roześmiane. 

— Z pewnością zasnę — zapewnił go, choć w głębi duszy nie wiedział, czy uda mi się po tym wszystkim zasnąć. Posiadając w myślach widok mężczyzny, tak dominującego i tak dobrze sprawiającego przyjemność z pewnością będzie miał problem ze zmrużeniem oka. Czuł się przez niego zmęczony i musiał przyznać, że nigdy w swoim życiu nie doświadczył czegoś bardziej cudownego, co czuł przy Jeon Jungkooku, który za każdym razem coraz bardziej go zaskakiwał. I naprawdę chciał poczuć się jego księżniczką, skarbem, czy czymkolwiek, byleby mógł być nazwanym "jego". 

 ~

Jimin wczesnym porankiem udał się do pobliskiej kawiarni niedaleko uniwersytetu, do którego uczęszczał jego przyjaciel Kim Seokjin. Po przekroczeniu lokalu rozejrzał w poszukiwaniu Seokjina, który zajmował miejsce przy stoliku w głębi lokalu. Obok niego siedziała również Lenka, z którą zawzięcie, o czymś rozmawiał. Jimin znając dobrze tę dwójkę mógł już sobie wyobrazić, o czym prowadzone są ich rozmowy. Dwie największe plotkary nie mogły rozmawiać, o nauce, czy czymś bardziej pożytecznym. 

— Hej — przywitał dwójkę, która spojrzała na niego.

— W końcu jesteś, Jimin — rzekł z radością Seokjin, a Jimin zajął wolne miejsce. — Wyglądasz okropnie. Sorry, że tak prosto z mostu, ale szczerość w przyjaźni, to jednak podstawa — stwierdził szczerze, a blondyn zagryzł się nerwowo na dolnej wardze. 

— Słabo spałem — wyznał szczerze. — Chciałem dobrze przygotować się do dzisiejszych zajęć, ale w domu nie jest to jednak łatwe — dodał wykrzywiając delikatnie swoje usta. 

— Jesteś świetną baleriną, więc się nie przejmuj. Na pewno dobrze ci pójdzie — powiedziała z uśmiechem Lenka.

— To nie jest balet, a taniec współczesny — poprawił ją.

— Na jeden chuj wychodzi — zaśmiała się. 

— No nie bardzo, Lenka — pokręcił głową Seokjin. — Balerina na baletkach tańczy, a taniec współczesny to zupełnie inna fizyka — powiedział z namysłem. 

— Powiedzmy, że to są zupełnie dwa inne style — uśmiechnął się delikatnie Jimin, który złączył ze sobą swoje dłonie.

— No — przytaknął Jin. — A ty wiesz, co u Taehyunga? — zapytał z zaciekawieniem, a Jimin nerwowo odwrócił wzrok.

— Nie wiem.. — szepnął. — Nie mam z nim kontaktu — dodał nieszczerze. 

— Złapanie go i wyciągniecie na jakieś wspólne wyjście stało się trudniejsze, niż w liceum — wywrócił oczami. 

— Jest pewnie zajęty — stwierdziła Lenka, który upiła łyk swojej kawy. 

— Pewnie masz rację — szepnął Seokjin, który spojrzał w stronę drzwi, gdzie do środka wszedł niepożądany osobnik, którego imię było, jak najgorsze przekleństwo. — Tylko nie on.. — zsunął się z krzesła, a dwójka spojrzał w stronę wyjścia, gdzie mogła dostrzec wysokiego chłopaka, a z nim jeszcze rudowłosego chłopaka.

— Kto to? — zapytał z zaciekawieniem Jimin, a słysząc parsknięcie Lenki, przeniósł na nią wzrok. — Co cię tak bawi? — uniósł brew.

— To jest Kim Namjoon. Nasz Jini nie lubi go, bo jest strasznym skurwielem. Ja osobiście też go nie lubię, bo wyśmiewa takich ludzi, jak my — dodała z przekąsem, a Jimin spojrzał na wysokiego chłopaka, który spojrzał w ich stronę z chytrym uśmieszkiem i jasnowłosy zaczął się obawiać, tego uśmiechu, gdyż pamiętał dobrze mandacik Seokjina. 

— No proszę, Seokjin — powiedział melodyjnie chłopak, który podszedł do ich stolika. — Myślałem, że nigdy nie zjawisz się w szkole, a tu proszę — wyszczerzył się głupio, a Jin spiorunował go wzrokiem. Co prawda, od czasu otrzymania mandatu nie pojawił się na zajęciach, ponieważ wolał uniknąć publicznego wyśmiania, a jedynie po zakończonych zajęciach przynosił odrobione materiały.

— Mam nadzieję, że cię zaskoczyłem — wysilił się na uśmiech. — A teraz spieprzaj — machnął ręką, a stojący obok Namjoona, rudowłosy chłopak patrzył ze zmieszaniem na dwójkę. 

— Em, niezręcznie — szepnął pod nosem. — Namjoon, może mnie przedstawisz swoich znajomym? — zapytał Hoseok, a Namjoon parsknął śmiechem,

— Znajomym? — uniósł kpiąco brew. — Nie jesteśmy na takim etapie, Hoseok — spojrzał na rudowłosego, który zmrużył swoje oczy. 

— Czyli wrogowie? — uniósł brew, a Joon przytaknął głową. — Ale z ciebie buc, Joonie — pokręcił zrezygnowany głową, po czym spojrzał na trójkę ze serdecznym uśmiechem. — Miło mi was poznać. Nazywam się Jung Hoseok i jestem współlokatorem tego buca. Jeśli jest dla was nie dobry, to od razu chcę was przeprosić za niego — pochylił głowę przed nimi, a Namjoon spojrzał na niego z oburzeniem.

— Hoseok, ogarnij się — szarpnął przyjacielem, którego wyprostował. 

— To przykre, że twój przyjaciel musi za ciebie przepraszam, wyliniały pawiu — parsknął Seokjin, który zmierzył wzrokiem zdenerwowanego Namjoona, który wbijał w niego sztylety. 

— Wyliniały paw? — zapytał unosząc kpiąco brew.

— Tak, wyliniały paw. Paw się unosi dumą i wyższością, a ty jeszcze do tego trzepiesz się z nerwów — uśmiechnął się pewnie. — Miło patrzeć, że nie zawsze jesteś taki mocny, bo widać, że twój przyjaciel ma więcej klasy, niżeli ty — dodał z przekąsem. 

— Zabije go — wycedził z gniewem, chcąc rzucić się z pięścią na Seokjina.

— Nie! — krzyknął Hoseok, który objął go rękoma w pasie. — Namjoon, ogarnij się i nie rób niczego, czego będziesz potem żałował — powiedział ze zdenerwowaniem w głosie. 

— Ale on mnie wkurwia! — warknął cały spięty.

— Ale się jaram! — pisnął z zadowoleniem Jin, a Jimin z Lenką zaśmiali się pod nosami. 

— Pieprzone trans-pedały! — krzyknął na nich, a Jin dostał tiku w oku, przez co chwycił za swoją frappuccino i wylał ją na twarz wyższego. 

— Trans-pedały każą ci W-Y-P-I-E-R-D-A-L-A-Ć! — krzyknął, gdy jego uszy przybrały czerwonego odcieniu. 

— Ty róż..

— Idziemy! Już! — wystraszony Hoseok pociągnął Namjoona w innym kierunku. — Muszę wracać do domu, a nie jeszcze ciebie pilnować — dodał zadyszany, gdy odciągał Namjoona od stolika trójki chłopaków. 

— To jest ten chłopak, którego chciałeś potrącić? — zapytał Jimin.

— Żeby tylko to... mam ochotę go poćwiartować, a jego części zawiesić w salonie jako trofeum zwycięstwa — rzekł z grozą, a Jimin i Lenka wykrzywili w zniesmaczeniu swoje usta.

— Podobno, kto się lubi, ten się czubi — zanuciła Lenka odwracają wzrok, a Seokjin uderzył pięścią w stolik, przez co Jimin podskoczył wystraszony. 

— W życiu takiego prostka, bym nie polubił! — podniósł zdenerwowany głos. — W życiu! — dodał.

— Ale nie zaprzeczaj, że ten prostak jest przystojny — stwierdził Jimin. — I może, coś jednak jest na rzeczy — zaśmiał się pod nosem, a Jin spiorunował go wzrokiem, przez co Jimin ledwo przełknął ślinę. 

— Nawet jeśli jest przystojny, to nie zmienia faktu, że ma prostacką mordę — rzekł z chłodem. — Jeślibym na niego spojrzał, to bym na różowo włosy pofarbował, bo wiesz, że czekam na moment poznania kogoś, przez kogo moje serce zatrzepocze, a moje włosy ukażą się w kolorze cudów — dodał z dumą, gdzie skrzyżował w zdenerwowaniu swoje ręce. 

— Taa.. ten kolor cudów ma naprawdę wielkie znaczenie, Jinie — pokręcił lekko głową. 

~

Taehyung słysząc dziwne odgłosy dobiegające z innego pomieszczenia niechętnie uchylił swoje powieki, gdy jego policzek przywarty był do nagiej klatki piersiowej Jungkooka, który pogrążony był jeszcze w śnie. Podniósł delikatnie głowę, gdzie spojrzał na spokojną twarz bruneta. Słysząc głosy dwóch osób dobiegające z kuchni, niechętnie podniósł się z łóżka. Założył na siebie bieliznę, a przez głowę przełożył ciemną koszulkę Jeona, która sięgała mu do połowy ud. Opuścił po cichu pomieszczenie, gdzie wszedł do kuchni i spotkał rudowłosego chłopaka z kimś jeszcze.

— Wiesz co, Namjoon? — Hoseok spojrzał pretensjonalnie na chłopaka. — Nie odzywaj się do mnie za to, co zrobiłeś! Wstydziłbyś się obrażać niewinnych ludzi! — skarcił go zdenerwowany, gdzie starał się wypakowywać  zakupy z toreb. 

— On nie jest niewinny! To różowe "coś" jest prostackie i beznadziejne! — uniósł się, a Taehyung przyglądał się dwójce ze zmieszaniem w oczach.

— Na człowieka nie mówi się "Coś". Idiota z ciebie, Joon! — pokręcił zezłoszczony głową. — To, że ktoś lubi jakiś kolor i jest inny nie znaczy, że masz prawo go potępiać. Tak nie należy traktować słabszych, Namjoon. Może ty masz obstawę i szacunek, ale wykorzystywanie tego przeciwko słabszej osobie jest kurwa obrzydzające — dodał nie mogąc powstrzymać łez, które opuszczały jego oczy z całej złości do przyjaciela.  — I jestem jeszcze na ciebie bardziej zły, bo mnie zmusiłeś do przeklinania! — krzyknął, a Namjoon patrzył na niego z zaskoczeniem.

— Hobi, ja prze.. — zatrzymał się, gdy dostrzegł stojącego przy drzwiach znajomego blondyna, który miał na sobie jedynie koszulkę Jungkooka. Widząc go, od razu zmierzył go chłodnym wzrokiem. — A on co tutaj robi?! — zapytał z oburzeniem, a zaskoczony Hoseok spojrzał w stronę Taehyunga.

— O, obudziłeś się — uśmiechnął się.

— Przepraszam, j-ja nie chciałem podsłuchiwać waszej rozmowy — powiedział niepewnie.

— Nikt się nie gniewa. Zresztą mogłeś zobaczyć mnie w akcji — wyszczerzył się. 

— Pytam jeszcze raz, co on tutaj robi?! — wycedził przez zęby Joon.

— Stoi, nie widzisz?! — uniósł się rudowłosy. 

— Po co Jungkook przyprowadził tutaj tego pedała?! — wskazał na niego ręką oburzony, a Taehyung słysząc to, jak go nazwał, od razu zmienił swoją postawę oraz wyraz twarzy, który przybrał chłodu. 

— Wypraszam sobie. Taki biedak z nizin społecznych nie będzie wskazywał na mnie ręką i nie będzie jednocześnie mnie obrażał — rzekł z wyższością, a ciemnowłosy uniósł w zdumieniu swoje brwi. — Nie będę tłumaczył się prostakowi, który jest jedynie mądry w gębie i działa bezmyślnie — dodał mierząc go wzrokiem. 

— Ty mała suko! — rzucił się na niego, gdzie z siłą przywarł Taehyunga do ściany, przez co jasnowłosy syknął z bólu, a krzyk Hoseoka uniósł się w tle. — Nie mierz mnie swoją miarą, gówniarzu. Nie obchodzi mnie, to kim jesteś i ile masz pieniędzy. Tutaj w naszym świecie nie ma to żadnego znaczenia, bo liczy się tylko przetrwanie i rodzina! — warknął z gniewem w oczach, a Taehyung patrzył z zaskoczeniem w jego oczy. — Widać, że ty nawet nie znasz tego pojęcia. Nigdy nie musiałeś walczyć o przetrwanie dla własnej rodziny i dbać o nią, bo wszystko za ciebie robią słudzy i myślisz, że dzięki temu możesz patrzeć na ludzi z góry. Nie przykro mi to mówić, ale szybko opuścisz ten świat z takimi płytkimi wartościami, jakie posiadasz. Warto byłoby, również dostrzec, co jest prawdą, a co kłamstwem. — dodał z pewnością w głosie, a młodszy zacisnął w zdenerwowaniu swoje wargi. 

— Namjoon! — krzyknął Hoseok, który próbował odciągnąć większego od Taehyunga. — Zostaw go! — dodał. 

— Głupiec! — krzyknął w gniewie, gdzie próbował odepchnąć od siebie wyższego. — Pieprzony prostak! Nie będziesz do mnie w taki sposób mówił. Gardzę takimi ludźmi, którzy myślą, że wiedzą więcej o innych i próbują udowodnić swoją rację. Przykro mi, ale pięściami niczego mi nie udowodnisz. Właściwie pokazałeś mi, jak słaby jesteś — wysilił się na uśmiech, a w Namjoonie krew zawrzała, przez co uniósł swoją pięść, którą wycelował w twarz blondyna. Taehyung zamknął swoje oczy i wstrzymał oddech, jednak nie czując żadnego uderzenia, niepewnie uchylił swoje powieki, by spojrzeć na zdenerwowanego Jungkooka, który silnie trzymał nadgarstek Namjoona. 

— J-Jungk...

— Mogę wiedzieć, dlaczego chciałeś uderzyć Taehyunga?! — zapytał ze zdenerwowaniem w głosie, a zaskoczony Namjoon spojrzał w jego rozgniewane oczy. Hoseok szybko podszedł do Taehyunga, którego odciągnął od Namjoona, by odejść z nim w bezpieczną część kuchni. 

— A ja chciałbym wiedzieć, dlaczego wolisz go bardziej od Hyulee, która ma więcej do zaoferowania, od niego?! — podniósł głos. 

— Skoro tak uważasz, to czemu sam nie postarasz się o jej względy? — uniósł kpiąco brew. — Nie wtrącaj się w moje sprawy, Namjoon i nie śmiej nawet kiedykolwiek uderzyć Taehyunga. To ja go zaprosiłem do siebie i jest moim gościem, a ty jako mój przyjaciel powinieneś go uszanować! — podniósł rozgniewany głos, a Taehyung patrzył z zaskoczeniem na Jungkooka, którego nigdy nie poznał od tej strony. Brunet puścił czerwony nadgarstek przyjaciela, gdzie nerwowo potarł swój podbródek starając się zapanować nad gniewem, który w nim wrzał. — Hoseok, zabierz go i wyjdźcie — zwrócił się w stronę rudowłosego.

— Pewnie, Gguk — przytaknął głową Hobi, który podszedł do Namjoona. — On ma dzisiaj od rana jazdy, więc mu wybaczcie, obydwoje — spojrzał to na Jungkooka, to na Taehyunga, po czym pociągnął Namjoona w stronę wyjścia. Gdy dwójka opuściła mieszkanie, Taehyung wbił swoje oczy w starą podłogę. 

— Wybacz za niego — rzekł ze spokojem Jungkook, który przyglądał się z uwagą chłopakowi. 

— On woli twoją byłą dla ciebie.. — szepnął z rozczarowaniem, a Jeon zwilżył nerwowo językiem swoje wargi. — Jakby był przekonany, że nawet ty tak uważasz.. — dodał, a ciemnowłosy zacisnął swoje dłonie w zdenerwowaniu. 

— Nie myśl w taki głupi sposób, Tae — pokręcił głową, by podejść do niego i ująć między palce jego podbródek, który delikatnie podniósł, chcąc zmusić młodszego do spojrzenia mu w oczy. — Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele i nie przejmuj się Namjoonem. Po prostu, ufaj tylko mi — dodał z pewnością w oczach.

— Ufam tobie — szepnął, patrząc niepewnie w oczy ukochanego. — Ty jesteś dla mnie najważniejszy i nie zamierzam w ciebie wątpić — dodał wtulając się w starszego, który objął go swoimi silnymi ramionami. Jeon patrzył nienawistnym wzrokiem przed siebie mając ochotę dorwać w swoje ręce Namjoona, by obić mu tą niewyparzoną gębę. 

— Chcesz coś zjeść? — zapytał odsuwając się od młodszego, który przytaknął pewnie głową.

— Oczywiście. Umieram z głodu — odpowiedział, a chłopak podszedł do blatu, by zająć się przygotowaniem śniadania dla Taehyunga, który usiadł na stole przyglądając się z uwagą starszemu. — Umiesz gotować? — zapytał z zaciekawieniem.

— Tylko trochę. Musiałem się szybko nauczyć — odpowiedział szczerze, a Taehyung przytaknął w zrozumieniu głową. — Są takie chwile w życiu, że zmuszają cię do nauki czegoś w czym nigdy się dobrym nie było. Typowe przetrwanie — dodał.

— Przetrwanie, huh? — szepnął pod nosem, przypominając sobie słowa Namjoona, który powiedział mu, że nigdy nie doświadczył czegoś takiego, aby móc zrozumieć to słowo. — C-czy przetrwanie jest trudne? — zapytał z niepewnością w głosie, a zmieszany brunet spojrzał na niego.

— Dlaczego, o to pytasz?  — uniósł brew.

— Jest czy nie? — nalegał na odpowiedź.

— Jest i to bardzo trudne — odpowiedział mu. — Trzeba czasem zrezygnować z własnego szczęścia i pragnień, żeby poświęcić się dla drugiej osoby. Z całych sił próbować udźwignąć cały ciężar, by zapewnić siebie i bliskich, że mogą sobie poradzić — rzekł z namysłem, a Taehyung słuchał go z uwagą.

— A to nie jest przypadkiem masochistyczne? — uniósł brwi, a ciemnowłosy zaśmiał się pod nosem. — No bo, jak może tylko jedna osoba dbać, o całe zapewnienie dla wszystkich? Gdzie jest czas na szczęście dla takiej osoby? — zapytał wydając dolną wargę.

— Taka osoba poświęca się dla dobra innych — stwierdził.

— Głupie jest to przetrwanie — skrzyżował w niezadowoleniu ręce pod piersią. 

— Niby dlaczego? — zapytał.

— Bo poświęcenie jest do dupy. Nie można zapominać o własnym szczęściu — pokręcił głową.

— Życie to nie bajka, księżniczko — puścił mu oczko, by wrócić do wcześniejszej czynności.

— W takim razie, wolę żyć w bajce — powiedział z pewnością w głosie.

— Nawet jeśli są tam sami źli ludzie? — dopytał.

— Nie komplikuj mojej bajki! — skarcił go, a Jeon odwrócił się do niego przodem, by przybliżyć do jego ust kawałek kanapki z czekoladą, którą młodszy z chęcią przyjął. — Tego potrzebowałem — powiedział z zadowoleniem, a roześmiane oczy bruneta były dla Taehyunga naprawdę przyjemnym widokiem, które sprawiało, że czuł ciepło na sercu. Ciemnowłosy odłożył obok chłopaka słoik z czekoladą, gdzie zbliżył się do młodszego.

— Jeszcze dodatek do tego — rzekł z rozbawieniem chłopak, który czule musnął wargi Taehyunga.

— Proszę, o więcej takich dodatków! — zawołał radośnie, a ciemnowłosy uśmiechnął się, gdzie oparł swoje dłonie między udami młodszego. 

— Wyglądasz rozkosznie — stwierdził przyglądając się z uwagą Taehyungowi, który idealnie prezentował się w jego oczach, niczym najsłodsza rozkosz dla oczu. Taehyung nieśmiało spuścił wzrok czując się, aż nadto rozpieszczony. Zerknął na słoik z czekoladą, gdzie nabrał na palec słodkości, którą rozbawiony usmarował podbródek Jeona. 

— Potrzebujemy więcej słodkości — powiedział z zadowoleniem, by zaraz przesunąć językiem po po podbródku Jungkooka, gdzie zlizał z niego czekoladę. Subtelnie przywarł do ust starszego, który przyjął jego pocałunek, który połączył ich wspólnym raju słodkiej czekolady mieszającej się między ich głębokim pocałunku. Jeon objął w tali Taehyunga, którego delikatnie pchnął, by ten rozłożył się na stole, gdy on pożerał jego niewinne usta. 

Taehyung zaplątał swoje palce w ciemnych włosach starszego, który subtelnie sunął swoją dłonią po jego nagim udzie. Dreszcz przechodził po całym ciele młodszego, który poddawał się tej chwili, jednak dźwięk telefonu Jungkooka spowodował, że słodka sielanka zakończyła się, a starszy niechętnie odsunął się od niego, by spojrzeć na wyświetlacz telefonu. 

— To twój ojciec — spojrzał na młodszego, który podniósł swój tułów i wyciągnął w jego stronę dłoń.

— Daj telefon — powiedział, a chłopak wręczył mu telefon. — Słucham? — rzekł, od razu po odebraniu połączenia.

— Taehyung? Dlaczego odbierasz telefon, pana Jeona? — zapytał prezes.

— Akurat jestem z nim na śniadaniu,  a że nie mam przy sobie mojego telefonu, to postanowiłem sam odebrać— wytłumaczył.

 — Ale dlaczego nie wróciliście na noc?! — zapytał podnosząc nieco głos.

— Bo, ja nie chciałem. Zostaliśmy w hotelu — skłamał. 

— Co ja mam z tobą zrobić, Taehyung? — zapytał mężczyzna, który brzmiał na zrezygnowanego. Taehyung spojrzał w oczy Jeona, które przez cały czas baczne mu się przyglądały. — Dzwonił twój wychowawca i kazał ci dzisiaj przyjechać, aby nadrobić zaległości w szkole — rzekł z powagą w głosie. 

— Wrócę do domu się przebrać i pojadę tam — odparł ze spokojem w głosie. — Kończę — zakończył połączenie. — Muszę się zbierać i pojechać do szkoły — zwrócił się do Jungkooka, który przytaknął w zrozumieniu głową, choć nie było mu to zupełnie na rękę. 

— No to się zbierajmy.  

~

Po przygotowaniu Taehyunga do szkoły, Jungkook przywiózł go pod sam budynek szkoły. Dwudziestolatek spojrzał niepewnie w stronę budynku, by zaraz zwrócić się do chłopaka. — Będziesz na mnie czekał? — zapytał z nadzieją w oczach. 

— Specjalnie dla ciebie przyjadę godzinę wcześniej — uśmiechnął się delikatnie, a Taehyung niechętnie zgodził się na to, ponieważ wolał spędzić większość swojego czasu z chłopakiem. Odpiął swój pas, by zbliżyć się do ochroniarza, gdzie ujął dłonią policzek starszego.

— Będę wyczekiwał samego końca — powiedział tuż przy jego wargach, które czule pocałował. Jeon przeszedł językiem po jego miękkich malinowych poduszkach, które przez nałożony balsam smakowały słodką truskawką. Zlizał całą pozostałość balsamu z warg młodszego, który mruknął przyjemnie zaczesując ciemne włosy Jeona swoimi palcami do tyłu. 

— Idź już, bo się spóźnisz — szepnął w jego usta.

— Nie chcę — wydał dolną wargę. 

— Ale musisz — puścił mu oczko, a młodszy westchnął ciężko. 

— Tylko przyjedź po mnie — powiedział, po czym niechętnie opuścił pojazd, który chwilę po jego wyjściu odjechał. Taehyung widząc, jak samochód znika z zasięgu jego wzroku, odwrócił się w stronę wejścia do szkoły, gdzie mógł dostrzec innych uczniów zmierzających do budynku, a w tym klasy taneczne. Dostrzegając w oddali Jimina, zmarszczył w gniewie swoje brwi. — Pożałujesz zadarcia ze mną, Park Jimin — wysyczał z jadem w głosie, by ruszyć w stronę idącego do szkoły blondyna, któremu stanął na drodze. 

— T-Tae? — szepnął Jimin, który zatrzymał się napięcie przy bramie. — Wypuścili cię z aresztu? — zapytał niepewnie widząc wściekłe spojrzenie Taehyunga.

— Tak, kurwa wypuścili! — podniósł rozgniewany głos, a Jimin przez jego ton, aż podskoczył wystraszony. — I ja ci nie wybaczę tego! — uniósł pięści na wysokość swojej twarzy. 

— Chcesz mnie bić? — uniósł w zdumieniu brwi.

— Żebyś wiedział! Zasługujesz na gorszy wpierdol, niżeli ten, który otrzymujesz na co dzień od swojego alfonsa! 

— Taehyung, daruj sobie...

— Dam ci szansę na obronę w przeciwieństwie do niego — rzekł z pewnością w oczach, gdzie zaraz nieporadnie splunął śliną na ziemię i wykrzywił usta w zniesmaczeniu. — To miało lepiej wyglądać... — szepnął pod nosem, gdy Jimin przyglądał mu się zmieszany. — Park Jimin, ta zdrada krwi wymaga, a ja nie daruję ci tej zdrady, ani temu twojemu Misookowi! — wykrzyczał w gniewie, a atmosfera między przyjaciółmi stała się naprawdę ciężka, gdy obydwoje byli gotowi do zmierzenia się ze sobą.   

~

Witajcie ^^

Mam nadzieję, że rozdział się podobał i było hot oraz słodko ^.^ 
Jimin i Taehyung są gotowi do pojedynku między sobą, czy uda się Tae zmienić podejście Jimina, co do jego toksycznej realcji z Misookiem? 
Widzimy się w poniedziałek! 
Poza tym, jeśli mi się uda, to przygotuje świąteczny shot do bohaterów Pokusy :D

Zostawcie po sobie:

Głosy i Komentarze 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top