|Mój chłopak|
Jungkook otarł swój zakrwawiony policzek, czując narastający w nim gniew. Był właściwie wdzięczny Taehyungowi za przypomnienie mu, jaki w prawdzie powinien dla niego być i jak bardzo go nienawidzi. Podszedł do młodszego, by przerzucić jego ciało przez swoje ramię, mając ochotę zlać go po tyłku, za ten dzisiejszy wyskok.
- Koniec tej agresji. Zobaczymy, czy jutro będziesz taki mocny - mruknął z chłodem, gdy jasnowłosy buntował się, próbując zejść z niego. - A wy więcej nie zabierajcie go na żadne imprezy - zwrócił się do Seokjina i Lenki.
- Tak jest, szef! - powiedzieli równo, a Jeon udał się w stronę wyjścia razem z młodszym zwisającym przez jego ramię.
- Nienawidzę cię! - pisnął, uderzając pięściami w jego plecy, gdy razem opuścili lokal, a zimna bryza uderzyła w ich ciała.
- Naprawdę nie denerwuj mnie, Taehyung. Chyba nie chcesz poznać tej strony mnie - mruknął z chłodem, gdy przytrzymywał dłonie na udach Kima.
- Koło dupy mi to lata, wiesz?! Zraniłeś mnie i nie potrafię teraz tego ukryć - powiedział płaczliwie. - Tak bardzo cię kocham, a ty mi coś takiego robisz... J-Ja naprawdę się staram być idealny.. Nie będę taki, kiedy nie będziesz we mnie wierzył. Niestety, ale nikt mnie nigdy niczego nie uczył i nie wiem, co robić, żebyś był zadowolony - dodał, a Jeon zatrzymał się po jego słowach.
- Ale ty jesteś głupi - powiedział z ciężkością w głosie, a przekrwawione oczy chłopaka otworzyły się szerzej. - Czy ja oczekiwałem od ciebie, że będziesz umieć wszystko od razu? - zapytał. - Ja zaczynając się usamodzielniać, też niczego nie potrafiłem robić, więc przestań w końcu pieprzyć o tej idealności. Tak, jesteś nieidealny i kurwa dużo ci brakuje do tego, ale ja.. - zaciął się, czując, że całe wypuszczenie frustracji było niepotrzebne. - Chcę... żebyś stał się idealny.. Tak, tego właśnie chcę, ale wszystko małymi kroczkami - westchnął, odwracając wzrok.
- Zrobię wszystko... tylko mnie nie porównuj do niej - wyszeptał między pojedynczymi łzami, a Jeon zacisnął swoje wargi. - I kochaj mnie, tak jak ja ciebie kocham - dodał.
- Mówiłem, żebyś nie wątpił w moje uczucia... Jesteś straszną beksą, Taehyung.
Nie stanę się przez to słabszy.
~
Wpół mroku siedzący chłopak, zerknął w stronę zegara, który wskazywał godzinę drugą w nocy, przeniósł swój wzrok na ekran laptopa, gdzie zawzięcie przeszukiwał strony internetowa, by spisywać najważniejsze rzeczy w zeszycie. Wchodzący do pomieszczenia rudowłosy podszedł w stronę ciemnowłosego przyjaciela, gdzie zatrzymał się obok niego, spoglądając na ekran monitora.
- Szukasz czegoś o przemocy, Yoongi? - zapytał zmieszany, a chłopak podniósł na niego swoje zmęczone oczy.
- Tak - potwierdził.
- Po co? Masz kogoś, kto doświadcza przemocy od partnera? - zapytał zaciekawiony, a Yoongi westchnął głęboko, nie wiedząc właściwie, od czego powinien zacząć. - Chodzi o tego chłopaka, co dla niego piosenkę pisałeś? - uniósł brwi, uśmiechając się głupkowato.
- Tak, właściwie to o niego chodzi - przytaknął głową.
- No, jak zwykle szczery do bólu i nie da mi się pomęczyć - wydął dolną wargę, po czym zajął miejsce na krześle, opierając dłonie na biurku. - Jednak martwi mnie to, że mieszasz się do czegoś takiego, Yoon. Jeśli potrzebujesz pomocy, wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć - uśmiechnął się ciepło.
- Wiem, Hobi - westchnął, gdzie oparł się plecami o fotel. - Chodzi o to, że Jimin jest strasznie zmienny i boi się walczyć. Chciałbym zabrać go do siebie, choćby siłą, ale wiem, że nie mogę tego zrobić. Chcę mu pomóc, bo bardzo mi na nim zależy - opowiedział przyjacielowi, który słuchał go z uwagą.
- Dobrze, że nie jesteś nachalny. Wiesz, może dla nas jego zachowanie jest niezrozumiałe, to jeśli chcesz mu pomóc, musisz być cierpliwy i wyrozumiały. On z pewnością będzie czuł się lepiej, posiadając dzięki tobie nadzieję na coś lepszego i w końcu uwolni się z toksycznego związku - rzekł spokojnie, a Yoongi przytaknął w zrozumieniu głową.
- W necie też tak piszą - przyznał. - Jednak chciałbym, żeby przestał uciekać. Jestem naprawdę sfrustrowany i gotowy oddać mu wszystko, co posiadam - wyznał, co na sercu mu leżało.
- Zakochałeś się - uśmiechnął się rozczulony, a Yoongi odwrócił zawstydzony wzrok.
- Zakochałem, ale Jimin jest również najlepszym przyjacielem Taehyunga i trochę się boję - westchnął ciężko.
- No ładnie i boisz się, że przez swoją wiedzę o intencjach Jungkooka stracisz zaufanie Jimina, na które chcesz ciężko zapracować? - uniósł brew.
- Dokładnie - skinął głową. - Przeraża mnie myśli, że wszystkie starania mogą pójść w diabły - rzekł z obawą.
- Nie martw się.. Nie tylko ty masz takie obawy, Yoon - wydął dolną wargę, a chłopak spojrzał na niego ze zmieszaniem.
- Co masz na myśli? - zapytał.
- No chodzi o Tae - odpowiedział, wyrzucając w powietrze ręce. - Bardzo go lubię i nawet tłumaczę mu, jak być dobrym ludzikiem, a tutaj żyjesz z taką wiedzą, że on skrzywdził Jirae i Jungkook chcę ją pomścić - powiedział, pokręcając głową. - To dla mnie zbyt toksyczne i boję się tego, co z tego wszystkiego wyjdzie - dodał zaniepokojony.
- Rozumiem cię. Mam podobne odczucia i nie wiem, jak to wszystko się skończy. Nie rozumiem, po co Jungkook wziął z nim ślub i trzyma obok siebie, skoro go nienawidzi.. Jednak czuję, że to jego sposób na zniszczenie Taehyunga psychicznie - rzekł z namysłem.
- Może być, ale mam ciarki na myśl, że Jungkook chce działać w taki sposób - rzekł, pokręcając z przerażeniem głową. - Może lepiej powiedzieć Taehyungowi o wszystkim, co? - spojrzał w oczy Yoongiego, który nie wiedział, co powinien odpowiedzieć.
- Lepiej na razie nic nie mówić. Ty musisz pilnować sytuacji i pomóc temu dzieciakowi, gdyby Jungkook postanowił coś zrobić, rozumiesz? - patrzył oczekująco na rudowłosego, którego serducho zabiło niespokojnie. - Obserwuj ich, a przede wszystkim Taehyunga, jeśli będzie coś z nim nie tak, to będzie trzeba inaczej to załatwić, bo Jungkooka nie da się już powstrzymać. Chyba jakiś cud musiałby tego dokonać - rzekł z powagą w głosie.
- No wiem, on już stracił siebie, po śmierci Jirae - przytaknął głową.
- Ja zajmę się Jiminem.
~
Następnego dnia silny ból głowy wybudził jasnowłosego chłopaka, który w półśnie chwycił się za głowę, a spomiędzy jego warg uszedł bolesny jęk, który wybudził śpiącego obok bruneta.
Jeon spojrzał ospałymi oczami na Taehyunga, który wykrzywione miał usta w bólu, co wcale nie dziwiło starszego. Wiedział, że taka dawka alkoholu nie mogła przynieść niczego dobrego następnego dnia.
- Potrzebujesz jakichś tabletek? - zapytał go, a nieco opuchnięte oczy blondyna skierowały się na niego.
- Nie, dam sobie radę - powiedział, chcąc szybko odwrócić wzrok z mężczyzny, jednak utkwił on na nagiej klatce piersiowej starszego, którą do połowy okrywała jedynie wspólna kołdra. Niepewnie zwilżył językiem swe wargi, gdy susza ogarnęła jego gardło.
- Nie musisz udawać. Widzę, że cierpisz - zauważył, a młodszy zagryzł się niekontrolowanie na dolnej wardze. - Nie tylko teraz, a w ogóle cierpisz. Jeśli czujesz się nieszczęśliwy ze mną, to mi to powiedz, Taehyung - rzekł, patrząc w oczy chłopaka, który patrzył na niego ze zmieszaniem. - Wczoraj na imprezie byłeś bardzo szczery i wiem, że to przez alkohol, ale wolałbym, abyś był ze mną szczery - dodał, a oczy chłopaka przeszły na jego skaleczony policzek.
- Mówiłem tylko tak, bo..
- Słyszałeś mnie i Namjoona - przerwał mu. - Nie powiedziałem tego szczerze. Chciałem, żeby się w końcu odczepił, ale nie chce, żebyś uciekł z domu i zapijał w clubach swoje smutki. Naprawdę się martwiłem - rzekł z powagą w głosie, a niepewna dłoń Taehyunga dotknęła jego skaleczonego policzka.
- Ja ci to zrobiłem? - zapytał z niepewnością w oczach.
- To akurat jest mało ważne - chwycił za jego dłoń, którą odsunął od swojego policzka. - Jestem zły na ciebie, bo jeszcze spotkałem cię z tym typem od narkotyków - odwrócił zdenerwowany wzrok.
- No dobrze, trochę przesadziłem - przyznał szczerze. - Ale byłem wściekły i dobrze się piło... twoje słowa naprawdę mnie zraniły, jednak nie chciałem ci o tym mówić - westchnął ciężko.
- Wolałbym, żebyś mówił - spojrzał w jego czekoladowe tęczówki. - Jeśli z czymś sobie nie radzisz, to... - zaciął się w niepewności, jaką czuł. - Pomogę ci - mruknął pod nosem, a młodszy, patrzył na niego z zaciekawieniem.
- Chcesz mnie nauczyć? - uniósł zaciekawiony brew.
- Powiedzmy, że to krótka lekcja - burknął, odwracając się na drugi bok, gdzie jego wyraz twarzy okazywał wiele mieszanych uczuć, które czuł wewnątrz siebie. Taehyung uśmiechnął się ciepło, po czym przybliżył się do męża, gdzie oparł swój policzek na plecach bruneta, a dłoń umieściła się na jego wyrzeźbionym brzuchu.
- Nie chce zawracać ci tym głowy, ale z przyjemnością przyjąłbym od ciebie lekcję - powiedział cicho, a jego wargi musnęły skórę mężczyzny, który wyraźnie nabrał powietrza przez swoje nozdrza.
- Nic za darmo - oznajmił chłopak, a oczy Kima otworzyły się w zaskoczeniu.
- Co za naukę chcesz? - zapytał spokojnie, a ciemnowłosy uśmiechnął się pod nosem, by zaraz odwrócić się przodem do chłopaka, któremu spojrzał w oczy.
- Chcę, żebyś odpowiedział mi na góra trzy pytania - oznajmił z uśmiechem, a młodszy przyglądał mu się z niepewnością.
- No dobrze - pokiwał lekko głową.
- To już zacznę. Czy, gdybym nie zjawił się na czas w clubie, to poszedłbyś z tym typem i zapłacić ciałem za, chociażby jedną tabletkę ekstazy? - zapytał, a to pytanie zmieszało młodszego.
- Sam nie wiem. Byłem pijany, więc nie wiem, ale raczej bym nie poszedł, bo nawet jeśli byłem na ciebie zły, to potrafię być ci wierny - odpowiedział mu zgodnie z tym, jak czuł.
- Bardzo mnie to cieszy, a powiesz mi, co ciągnie cię do narkotyków? A może, co spowodowało, że w ogóle po nie sięgnąłeś i uznałeś za jedyne źródło życia? - zapytał, unosząc ku górze brew, a to pytanie spowodowało, że młodszy podniósł się do siadu w zdenerwowaniu, jakie czuł.
- N-Nie chcę odpowiadać - powiedział, pokręcając szybko głową na boki, a zmieszany Jeon podniósł się do siadu, patrząc na zdenerwowanego dwudziestolatka.
- Chciałbym, żebyś to zrobił, bo chcę to zrozumieć - rzekł spokojnie, chcąc chwycić dłoń młodszego, jednak ten szybko ją odsunął.
- Nie chcę, żebyś to rozumiał i dowiadywał się tego - powiedział z ciężkością w głosie, gdy wewnątrz bił się z samym sobą. - Mój powód jest nieważny, nieważny... - powtarzał w kółko, a Jungkook objął go jedną ręką w pasie, a drugą chwycił za ramię, gdzie przyciągnął ciało młodszego do jego klatki piersiowej.
- Niech wtedy pozostanie nieważny - szepnął ze spokojem w głosie, a roztrzęsiony Taehyung zacisnął swoje powieki, pragnąc zapomnieć o tym pytaniu. - Rozumiem, że twój najczulszy punkt zwrotny w życiu i ciężko ci o nim mówić. Kiedy będziesz gotowy, możesz mi powiedzieć - dodał, a łzy sunące się po policzkach jasnowłosego spowodowały, że klatka piersiowa Jeona poczuła na swojej skórze słoną ciecz.
- Nie chce o tym mówić, tym bardziej tobie.. - wyszeptał ze smutkiem, a spokojny i dodający otuchy dotyk bruneta na jego plecach, był dla niego bardzo kojący.
- W takim razie nie będę nalegał, jednak wiedz, że będę czekał na ten moment...
~
Jungkook po śniadaniu udał się na trening, a Taehyung wyszedł razem z nim, gdzie umówiony był z Hoseokiem na rozmowy o pracę. Rudowłosy przygotował dla niego kilka ofert pracy i rozmów, jednak chłopak nie czuł się za dobrze, będąc na kacu. Trzymał dłoń Jeona, który zatrzymał przed przystankiem autobusowym i spojrzał na młodszego z troską, widząc jego bladą twarz.
- Na pewno chcesz iść na te rozmowy? Nie wyglądasz za dobrze - powiedział, obejmując czule jego policzek.
- Poradzę sobie. Nie mogę zawalić na samym początku, to dla ciebie się staram - powiedział z uśmiechem na ustach.
- To będzie twoja pierwsza podróż autobusem, czy z tym też sobie poradzisz? - uniósł brew, a Taehyung parsknął śmiechem, chwytając się dłońmi za swoje boki.
- Hah, co w tym może być trudnego? - zapytał z rozbawieniem.
- Dla kogoś, kto woził się drogimi autami, może to być trudnym doświadczeniem - odpowiedział mu.
- Nie rób ze mnie łamagi. Z pewnością twoja była, jest super normalna i we wszystkim najlepsze, ale skoro ona dała radę, to ja też sobie poradzę - rzekł z oburzeniem.
- Ja się tylko o ciebie martwię, tygrysku - uśmiechnął się, by zaraz ucałować go w czoło, a młodszy się zarumienił, podnosząc nieśmiało swoje oczy na chłopaka.
- Wszystko zaliczę śpiewająco, więc idź sobie na trening i nie martw się - powiedział szybko, a Jungkook uśmiechnął się w rozbawieniu.
- Już idę. Powodzenia, tygrysku - puścił mu oczko, po czym odszedł w stronę sali treningowej, gdzie Taehyung patrzył z namysłem w jego stronę i dotknął dłonią swojego czoła, które wciąż czuło usta ciemnowłosego.
- Tae! - wołanie Hoseoka spowodowało, że spojrzał w stronę biegnącego rudowłosego, który zatrzymał się zasapany przed nim. - Wybacz moje delikatne spóźnienie, ale gadałem do późna z Yoongim - wytłumaczył się.
- Nic się nie stało. Też dopiero, co przyszedłem. Jungkook mnie odprowadził i poszedł na trening - powiedział z zadowoleniem.
- Rozumiem, ale wyglądasz blado - zauważył, przyglądając się mu z uwagą.
- Ach, bo trochę poimprezowałem - zaśmiał się nerwowo, odwracając wzrok.
- No rozumiem, ale nie powinieneś przed rozmową tak szaleć, bo nie zrobisz wrażenia - powiedział, a Taehyunga stopa tupała niespokojnie o asfalt. - Ale nic, może uda ci się to zaliczyć - uśmiechnął się.
- Jestem dobrej myśli, hyung - powiedział, a podjeżdżający autobus, zmusił Hoseoka do wejścia, jednak rudowłosy zatrzymał się w przejściu, gdy Taehyung za nim nie wszedł, a patrzył zniesmaczeniem na pojazd. - Co ty robisz? Wsiadaj - rzekł pośpiesznie.
- Ale to nie wygląda za dobrze - powiedział z paniką w głosie, a rudowłosy wywrócił oczami i chwycił za jego dłoń, gdzie z siłą wciągnął blondyna do środka, gdzie ten uniósł wysoko swoje dłonie, nie chcąc niczego dotykać. Hoseok zapłacił za ich przejazd, gdzie weszli w głąb autobusy, a ludzie w nim patrzyli ze zdziwieniem na dziwnie zachowującego się blondyna.
- Chwyć się poręczy albo... - przerwał, gdy pojazd gwałtownie skręcił, a Taehyung przeleciał przez pół autobusu, gdzie uderzył twarzą w szybę, przez co obolały jęknął, by ruszyć chwiejnym krokiem w stronę rozbawionego Hoseoka.
- To nie jest śmieszne, hyung - powiedział, masując dłonią policzek. - Boli jak diabli - syknął. - Ale niczego się tutaj nie złapie - dodał.
- Wytrwasz? - uniósł brew.
- Śmierdzi tu, ludzie mają brudne ręce i nie ma tu klimatyzacji - powiedział pretensjonalnie. - Jak ludzie mogą w ogóle czymś takim jeździć? - wykrzywił usta w zniesmaczeniu.
- Bez tego byłoby nam ciężko - odparł ze spokojem. - Ty w końcu też zaczniesz doceniać ten cudny pojazd - rzekł, uśmiechając się dumnie.
- Coś w to wątpię...
Gdy dwójka dojechała do centrum, udali się do pobliskiego sklepu z ubraniami, do którego Taehyung z pewnością nigdy by nie wszedł, gdyby nie jego desperacja w zalezieniu pracy. Zatrzymali się przed sklepem, gdzie Hoseok wręczył do jego rąk CV.
- Do środka wchodzisz sam, dasz sobie radę - rzekł pocieszająco, a młodszy spojrzał niepewnie w jego oczy.
- A co jak nie? - zapytał.
- To będzie szukać dalej - odpowiedział. - Nie martw się. Dasz sobie radę! - rzekł, popychając go w stronę drzwi, gdzie Taehyung opierał się przed wejściem do środka, jednak nie miał innego wyjścia, jak zmierzyć się ze swoją pierwszą rozmową. Zostając sam w środku, rozejrzał się o alejkach z powieszonymi ubraniami, gdzie z zaplecza wyszedł mężczyzna w średnim wieku.
- Ty pewnie jesteś Taehyung. Proszę za mną - rzekł sympatycznie, a jasnowłosy udał się niepewnymi krokami za mężczyzną do jego zaplecza. Gdy przekroczył próg pierwszych drzwi, udał się w stronę bocznych drzwi, które należały do pokoju szefostwa. - Usiądź sobie - rzekł mężczyzna, zasiadający przy biurku, a dwudziestolatek zajął wolne miejsce naprzeciw, gdzie niepewnie wysunął na biurko kartkę ze swoim CV, na którą mężczyzna spojrzał przechylnie i rzucił obojętnie kartką, zakładając ręce pod swoją piersią. - To mnie nie obchodzi. Wszystko zależne jest od tej rozmowy i na jakie warunki przystaniesz - rzekł z powagą w głosie, a Taehyung zdziwił się jego nagłą zmiennością.
- To znaczy, jakie niby warunki? - zapytał niepewnie.
- Nie obchodzą mnie kompetencje u pracownika. Wystarczy mi, że będziesz jak przyciągająca lalka chłopcze - oznajmił mu.
- To niby, co ma należeć do moich obowiązków, bo się pogrubiłem - rzekł zmieszany.
- Podoba mi się twoja niewiedza, Taehyung. Potrzebuję lichych osób z odpowiednią twarzą. Będziesz przynosił zysk mojemu sklepu, a mam bardzo trudnych klientów, którym zależy na dobrej obsłudze - powiedział, a brwi Taehyunga zmarszczyły się w zdenerwowaniu. - Praca obejmowałaby towarzystwo i to niekoniecznie w moim sklepie - dodał.
- A gdzie? - zapytał z nutką kpiny.
- Byłoby różnie, zależy od potrzeb klienta - odpowiedział mu, a Taehyung wstał w zdenerwowaniu.
- W takim razie... - nabrał powietrza, starając się zapanować nad sobą, jednak czuł, że musi wygarnąć mężczyźnie jego dziwne próby oszukania osób niedoświadczonych. - Mam w dupie taką pracę! I pan co?! Nie przyszedłem tutaj, żeby pracować jako chłopiec do towarzystwa dla starych dziadów, nie o taką pracę mi chodziło! - krzyknął w zdenerwowaniu, gdzie chwycił pierwsze co miał pod ręką, a był to akurat kodeks pracy, którym rzucił w jego twarz. - Tchórz wykorzystuje niewiedzę początkujących i próbuje w taki sposób zwerbować świeże mięso dla kutasów wybrednych klientów! - wykrzyczał w gniewie, a oburzony mężczyzna podniósł się na równe nogi.
- Jak śmiesz?! - warknął między zębami.
- Ciekawe co powie policja na takie zaciąganie do burdelu, poprzez głupie oferty pracy - zakpił, wyciągając z kieszeni telefon, a mężczyzna chwycił z siłą za jego dłoń, z której wypadł telefon, a jego tułów został przyciśnięty do biurka.
- Tylko spróbuj coś powiedzieć, a skończysz marnie...
- Przekonamy się..
~
Yoongi niespokojnie kroczył niedaleko posiadłości rodziny Park, gdzie wahał się przed wejściem na teren strzeżonej posesji. Nie wiedział, czy uda mu się spotkać Jimina, jednak nie zamierzał się poddawać. Pragnął walczyć o Jimina oraz o jego wolność, której nie potrafił zyskać, będąc w wiecznym strachu.
Ruszył zdecydowanymi krokami w stronę posiadłości, gdzie na szczęście nikt nie stanął mu na drodze. Wracający w tym czasie Jimin, widząc przed sobą znajomą sylwetkę, otworzył w zaskoczeniu szeroko oczy. - To nie może być on.. - szepnął z przerażeniem w głosie, by pobiec w stronę chłopaka, któremu stanął na drodze. Widząc Yoongiego, pokręcił słabo głową, bojąc się tego, co może się wydarzyć. - Co ty tutaj robisz, Yoongi? - zapytał z niedowierzaniem w głosie.
- Przyszedłem do ciebie - odpowiedział mu, ciesząc się zobaczeniem blondyna. - Nie mogę przestać o tobie myśleć, Jiminie. Wiem, że potrzebujesz czasu, aby wszystko poukładać, ale czuję, że cały czas się wahasz i boisz się z tym zmierzyć - rzekł, chwytając za zgrabne ramiona Jimina, który czuł się słaby przy jego dotyku.
- Wybacz mi, ale to jeszcze nie ten czas.. Nie powinieneś tutaj być, jeśli moi rodzice ciebie zobaczą, zabiją mnie - powiedział z przerażeniem w głosie. - Jeszcze nie skończyłem z Misookiem, którym gardzą, a jak dowiedzą się jeszcze o tobie.. - mówił z obawą, a chłodna dłoń starszego na jego policzku spowodowała, że spojrzał z niepewnością w jego oczy.
- Nie dbam o nich. Ty również nie powinieneś, bardzo pragnę uwolnić cię z tego wszystkiego - powiedział, patrząc na chłopaka z uczuciem i troską, a w oczach Jimina zebrały się łzy, czując się jeszcze gorzej przez jego troskę.
- Zrobiłeś dla mnie wiele, hyung. Nie musisz więcej - wyszeptał, spuszczając wzrok.
- Kocham cię i dla ciebie zrobię wszystko - oświadczył z pewnością w głosie, a Jimin spojrzał w jego oczy z zaskoczeniem. - I czuję, że ty również czujesz to, co ja. Jeśli nie potrafisz sam zmierzyć się z otaczającymi cię ludźmi, to będę ci towarzyszył i podnosił w razie słabości. Chcę być ci potrzebny, Jiminie - powiedział i ucałował jego dłonie, a Jimina serce zabiło niespokojnie w jego piersi.
- Yoongi.. ja potrzebuję cię, ale... - jego pulchne wargi zostały uciszone ustami Yoongiego, który nie chciał słyszeć końca, potrzebując jedynie tych początkujących słów, które dawały mu nadzieję. Usta Jimina były nieruchome, jednak z posunięciem warg ciemnowłosego, zaczęły powoli oddawać pieszczotę, która z każdym posunięciem pochłaniała dwójkę. - Yoongi.. - wyspał w jego usta, gdy brakło mu tchu.
- Nic nie mów, nie chcę słyszeć twojego wahania - szepcze, między mokrymi pocałunkami, które osłabiały upór Jimina. Dłoń Mina znalazła się na bok chłopaka, którego przyciągnął do swojego ciała, gdzie jego język przeszedł po dolnej wardze Jimina, który w drżeniu ciała rozchylił bez kontroli usta.
- Jimin, co to ma znaczyć?! - krzyk kobiety spowodował, że Jimin osunął się szybko od pianisty, który niechętnie przeniósł swój wzrok na szykowaną kobietę, która wbijała w niego sztylety samym spojrzeniem.
- T-To nic takiego mamo - próbował wytłumaczyć Jimin, a Yoongi westchnął głęboko.
- Nic takiego?! Całujesz się z jakimś obcym facetem i mówisz, że to nic takiego?! - zapytała, unosząc się krzykiem, a Yoongi chwycił dłoń zaskoczonego Jimina, który spojrzał ze strachem w jego oczy.
- Właściwie nie jestem zupełnie obcy, droga pani - rzekł w jej stronę, a wargi kobiety zadrżały w rozdrażnieniu. - Przyszedłem tutaj nie tylko do Jimina, ale również do państwa - oznajmił ze spokojem.
- Do nas? - zapytała zmieszana.
- Yoongi, co ty robisz?! - zapytał nerwowo Jimin, który próbował wyrwać swoją dłoń, jednak Min nie pozwolił na to, a same słowa Yoongiego doprowadziły Jimina do osłupienia.
- Bardzo chciałem poznać rodziców Jimina, mojego chłopaka.
~
Witajcie ^^
Do czwartku rozdziały będą się pojawiać^^
Yoongi postawił Jimina w trudnej sytuacji. Jak myślicie, poradzi sobie z rodzicami Jimina?
Co do Taehyunga... trafił on na bardzo złego pracodawce 😧
Widzimy się jutro! 🥰
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top