Rozdział 6

Nadszedł ten moment. Balu u Phantomhive zaczynał się już za godzinę. Serce mi drżało. Nareszcie zobaczę go na żywo. Dałam Lilith teczkę którą miała schować w najskrytszym zakamarku jaki znała. Nie mógł ich dostać. Nie mógł wiedzieć o tych dokumentach.

 Wybierałam właśnie suknie na bal ,krótko to zajęło. Od razu jedna wpadła mi w oko. 

Wyszłam z rezydencji. Wsiadłam do karocy i jechałam z moją lokajką na wielki bal.

 Do mojego drogiego Ciela. Rozmyślam jak to rozegrać. To bal maskowy. Równie dobrze mogę schować się w tłumie. A może wyjść tuż przed niego? To takie gubiace. Chce go zobaczyć.

 Tak bardzo!  On być może i czuję hm obojętność? Pogardę? Szczęście? Nie mam pojęcia.

 To fascynujące. Im bliżej byłyśmy tym bardziej wzmagalo we mnie uczucie radości. Czemu Cielu? Czemu tak na mnie działasz? Wyszłam z karocy. Byłyśmy na miejscu. 

Tak bardzo chce go już zobaczyć. Podeszłam z Lilith do drzwi wejściowych. Stał tam.

 W rogu sali. Rozmawiał z osobistościami. Nie mogę być wesoła. Nie jestem taka. Ja? Poważna i rozważna, nie uśmiechnięta i szczęśliwa. Odetchnęłam mocno. Spokój we mnie zabrzmiał. Wtedy przeszkodziła mi dłoń pewnej blondynki. Elizabeth pociągnęła mnie na parkiet.

- O Elizabeth, witaj.- powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Cześć Violet!- powiedziała tak piskliwie ,że moje bembenki wybuchły z irytacji.
- Jak się bawisz?- pytam z udawana postawą uśmiechu.

- Wspaniale ,Ciel wita gości chciałabys go poznać?-zapytała Lizzie ,była dobrawdy miłą osóbką. Nie zwracałam jednak na to zbytniej uwagi. Interesował mnie Hrabia Phantomhive, mimo że tyle już o nim wiem. Zaśmiałam się do siebie.

- Z przyejmnością.- rzekłam ,a mój uśmiech był nazbyt szczery i przepiękny. Ta chwyciła mnie pod rękę i zaprowadziła ku niemu. Mimo to czułam ,że to chyba za szybko na nasze spotkanie. Czy on też tak interesował się mną jak ja nim? Możliwe ,ale lepiej by było gdyby tak nie było. Anonimowość to podstawa, szczególnie gdy kogoś śledzisz w pewien sposób.  Byłyśmy już naprawdę blisko ,serce biło mi jak nigdy. Niektórzy wątpią w niego istnienie z resztą ja też, ja jednak. Chyba tam jest ,a nawet nie chyba wnioskując z tego  dziwnego uczucia.

Hejka!

Mam nadzieje ,że rozdział się podobał i z checią będziecie czytać dalszą część.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top