3.1. "Daty naszego końca"

- Ty z pewnością to doskonale rozumiesz, pani - mężczyzna zwrócił wzrok w stronę okna, gdy poczuł delikatny wiatr, spadający na dolinę od strony wierzchołków gór. W tamtym momencie słońce zaszło i sala skryła się w półmroku. - Tak samo jak rozumiesz, że odbyliśmy już tę rozmowę.

Shara wyprostowała się gwałtownie i przełknęła gulę w gardle. Przygryzła wargę i milczała przez chwilę. W końcu roześmiała się miękko, prawie z sukcesem ukrywając swoje zakłopotanie.

- Nie mam zamiaru pytać, co widziałeś w swoim śnie. Wtedy musiałabym zrobić to samo - powiedziała, z bladym uśmiechem na twarzy podchodząc do mężczyzny.

- To dobra decyzja - na krótki moment w pomieszczeniu zapadła głucha cisza, której nie mąciły nawet głosy elfów. - Dlaczego właśnie nas to spotkało?

Kobieta stanęła obok Aragorna i podążając za jego wzrokiem zerknęła na twarz kamiennej postaci, w dłoniach trzymającej miecz Isildura.

- Odpowiedź dałam ci już wcześniej - wzruszyła ramionami delikatnie. - Jesteśmy przeklęci, Aragornie.

Mężczyzna odwrócił głowę i spojrzał na Sharę, a potem parsknął cichym śmiechem. Dzięki temu królowa również się rozluźniła i wydawała się niemal rozbawiona. W końcu jednak zmarszczyła brwi i wyglądało na to, że zastanawia się nad pytaniem, które chciała zadać.

- Nie muszą się sprawdzić, prawda? - spytała powoli, myśląc nad każdym słowem

- Co takiego?

- Wizje.

- Mam nadzieję, że nie - skinęła głową, akceptując taką odpowiedź. - Czasem marzę o tym, żeby okazały się jedynie złym snem. Takim, który rozwiewa się, gdy nadchodzi świt.

Shara spojrzała w stronę wyjścia na taras, teraz okryty cieniem zmroku. Widziała gwiazdy, migoczące wysoko nad linią gór. Jej oczy zaszkliły się, odbijając blask chłodnego światła. Mężczyzna zauważył, że kwiaty o wręcz ciemnobordowej barwie w jej włosach wydawały się obumarłe. Wtem w sali znowu rozbrzmiały śpiewy elfów, a Shara zadrżała, słysząc je. Aragorn wyrwał się z zamyślenia i rzekł:

- Dobrze się stało, że tutaj trafiłaś, pani. Teraz wiemy, że nie jesteśmy jedynymi na tym świecie prześladowanymi przez własne sny - skłonił się jej krótko i ruszył w stronę wyjścia. Nagle jednak uniósł dotąd spuszczony wzrok, wyprostował się i przystanął w miejscu. Odwrócił się z powrotem w stronę kobiety. - Jest coś, myśl, która podążała za mną od czasu wizji.

- Jaka to myśl? - spytała Shara

- Pytanie. Jak sądzisz, co powinniśmy zrobić, wiedząc, że nasi bliscy umrą? - jego poważna twarz była skryta w cieniu, ale Shara i tak widziała na niej grymas żalu - Jaki powinien być nasz pierwszy krok w chwili, gdy dowiadujemy się, kiedy i w jaki sposób ich stracimy?

- Bezczynność - odrzekła, uśmiechając się nieco gorzko. - W tym właśnie leży wielka sztuka. Posiadamy wiedzę, z którą nie powinniśmy nic robić, ponieważ my sami nie chcielibyśmy poznać dat naszego końca. Tak sądzę - mężczyzna pokiwał głową.

- Dziękuję, naprawdę.

Wtedy w sali zjawił się ktoś jeszcze. Shara uniosła brwi, a Aragorn przywitał się krótko z przybyłym elfem i wyszedł, kierując się z powrotem w stronę sali jadalnej.

- Prędzej spodziewałabym się tutaj smoka, niż ciebie, książę - zagadnęła kobieta.
Powaga na twarzy Legolasa jej nie zraziła. Władczyni oparła się o framugę drzwi wyjściowych na taras i strzepnęła niewidoczny pyłek ze spodni. Odchrząknęła i przez chwilę myślałam, że odezwie się pierwsza.

- Twoi koledzy napadli zbrojnie w zeszłym miesiącu na naszych elfów, pilnujących południowych zakątków Puszczy - Legolas stanął obok kobiety, ale nie patrzył na nią. - Kompletna zasadzka, mieli miażdżącą przewagę liczebną. A potem przedarli się głębiej, aż do pierwszych domów. Stu pięćdziesięciu żołnierzy nie żyło już wtedy - Shara jeszcze bardziej zbladła i zerknęła na profil twarzy księcia. Nie było na niej żalu, tylko gniew. - Do nich dołączyła dwudziestka niewinnych.
Jego słowa przerwał pobliski krzyk ptaka, przecinającego niebo nad dwójką stojącą w wejściu na taras.

- Jest mi tak bardzo przykro - odparła, jednak nie wyglądała na przestraszoną.

Przez moment wydawało mi się, że być może nie doceniłam rządów Shary. Zresztą, od dawna nie mogłam odgadnąć intencji siostry.

---

Hej!

Wrzucam krótszy rozdział, żeby zameldować, że jeszcze żyję! Przepraszam za tę kilkudniową przerwę. Niedługo oczywiście opublikuję drugą część tego rozdziału:)

Co sądzicie o tej części? Coś Was zaskoczyło, coś się nie podobało? Czekam na Wasze opinie🌹

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top