27. "To właśnie było moje wielkie dzieło"
Blask płomieni odbijał się w oczach Daula i Shary, stojących razem na samotnym wzgórzu. U jego podnóża żołnierze rozpalali stosy ułożone na grobach zmarłych podczas bitwy.
Zmierzchało, a krwiste światło słońca podkreślało jasny, gryzący w oczy ogień. Iluminacja świateł zdawała się niemal hipnotyzująca, a dwie osoby nie mogły oderwać od niej wzroku. W końcu jednak Zdrajczyni opuściła głowę i spojrzała na Generała. Jej twarz wykrzywił żal i, nie zważając na żołnierzy krzątających się w oddali, chwyciła jego dłoń. Mężczyzna zerknął na nią, ale nie odezwał się. Skinął głową, a potem wrócił spojrzeniem do nagrobka żołnierzy, wśród których była przecież jego żona.
W jaki sposób można dalej walczyć, gdy odebrano ci blask rozjaśniający wszystkie twoje dni?
Żadne z nich nie wiedziało. Ale wojna trwała nadal.
- Pani! - wołanie za jej plecami sprawiło, że Shara wzdrygnęła się i odwróciła, puszczając dłoń Generała - Szukałem cię.
- Co się stało? - spytała zbliżającego się do nich żołnierza
- Nakazano mi przekazać pani to - i wyciągnął przed siebie rękę.
A w niej ściskał ramię plecionego z wikliny niewielkiego kosza. W koszu, o barwie krwawej, podkreślanej jeszcze przez zachodzące słońce, znajdowały się setki drobnych kwiatków. Kobieta zmarszczyła brwi i otworzyła szeroko oczy, uświadamiając sobie, od kogo był to podarunek.
- Kto wam to dał? - spytała, chcąc się upewnić
- Nikt, pani. Odnaleźliśmy go przy ciele żony Generała, po bitwie.
Zdrajczyni zacisnęła usta i powstrzymała wściekłość, która nagle w niej wezbrała.
Przed oczami znowu miała dzień, w którym odjechała z Fornostu, i kosz kwiatów zwanych Seregon, z którymi przysłano list od Kali. Ten podarek był identyczny.
- Dlaczego wcześniej o tym nie wiedzieliśmy? - spytał Generał
- Paczka trafiała z rąk do rąk, a ciebie, panie, nie chcieliśmy kłopotać. Wysłano mnie do was dopiero, gdy nikt inny nie rozwiązał tej zagadki.
- Po co ktoś miałby zostawiać coś takiego podczas bitwy?
I wtedy Shara zrozumiała, że Daul nie pamiętał tego, o czym sobie przypomniała. Jego umysł był zbyt zaprzątnięty stratą żony i bólem walki, by połączyć te dwa wydarzenia. Kobieta wiedziała, że musi zachować prawdę dla siebie.
Jej siostra przybyła na pola Pelennoru i walczyła w bitwie, tak jak Shara przypuszczała. I to właśnie ona z całą pewnością zadała śmiertelny cios Miriam. Zdrajczyni ścisnęła ramię kosza w dłoni tak mocno, że pobielały jej kostki. Odetchnęła i potrząsnęła lekko głową. I odparła:
- Nie wiem. Poproszę, żebyś zabezpieczył tę osobliwą paczkę w mojej komnacie - podała kosz z powrotem żołnierzowi. - Dziękuję.
Mężczyzna skłonił się i odszedł z powrotem w stronę zabudowań Białego Miasta.
- Czy ten absurdalny dzień wreszcie dobiegnie końca? - mruknął Generał
- Nikt nie oczekuje od ciebie, że przybędziesz na zwycięską ucztę. Mam nadzieję, że o tym wiesz - odparła Shara, starając się zmusić do choćby delikatnego uśmiechu na przekór smutkowi. - Dla żadnego z nas ta bitwa nie okazała się być zwycięstwem. Pójdę tam, bo tego wymaga tradycja. Ale jeśli ty słusznie czujesz, że na widok tańców zbiera ci się na wymioty, powinieneś odpocząć.
- Dlaczego oni świętują? - mężczyzna spytał, wbiwszy wzrok przed siebie
- Starają się zdławić ból - odparła Zdrajczyni, wzruszając lekko ramionami. Westchnęła. - Odkładają żałobę na czasy pokoju.
- Wiesz, Sharo, Miriam niedawno powiedziała coś podobnego. "Gdy opadnie kurz, uhonorujemy tych, których straciliśmy po drodze."
- Nie sądzę, by się myliła.
Oboje zamilkli na dłuższy moment i oboje wsłuchiwali się w odgłosy wieczornej krzątaniny. Mieszkańcy powrócili do miasta i z jego zabudowań do dwóch postaci dobiegały głosy, krzyki i śmiechy odnajdujących się rodzin. W trawie cykały świerszcze, słychać było trzask łamiących się w ogniu gałęzi. Ciszę przecinały tysiące dźwięków, które zdawały się doprowadzać mężczyznę do szaleństwa. Nagle drgnął on lekko i spojrzał na Sharę. Zadał pytanie, które obojgu cisnęło się na usta:
- Co teraz zrobimy? - Ale kobieta nie odpowiadała. Przełknęła ślinę i spuściła wzrok. Pokręciła głową. - Zostaliśmy całkiem sami, Sharo.
Zdrajczyni zacisnęła dłoń na swoim brzuchu i potarła czoło. Otworzyła usta, chcąc coś odrzec, w końcu jednak zachowała na długą chwilę milczenie. Ostatecznie odparła:
- Jeszcze nie, został ktoś jeszcze. Chodź ze mną.
—
- Pani!
Kobieta na łożu rozpromieniła się, widząc wchodzącą do pomieszczenia władczynię oraz Generała.
- Czy mogłybyście nas zostawić? - Shara spytała krzątających się służek, które przytaknęły i pospiesznie opuściły salę
Wtedy kobieta podeszła prędkim krokiem do łóżka chorej i usiadła przy niej. Chwyciła jej dłoń i uściskała z ciepłym uśmiechem na ustach.
- Bałam się, że już cię nie zobaczę - rzekła księżniczka.
- Ja miałam podobne obawy, Éowino. Dokonałaś prawdziwie bohaterskiego czynu! - Shara pogładziła dziewczynę po ramieniu
- Nie wystarczył on jednak, by ocalić wuja.
- Zrobiłaś, co było w twojej mocy - Zdrajczyni obróciła głowę i zerknęła na Generała. - Czasem nie mamy wpływu na życie i śmierć bliskich, więc nie powinniśmy ściągać na siebie winy - mężczyzna i księżniczka skinęli jednocześnie głowami. Shara dostrzegła łzy w oczach Generała i uśmiechnęła się do niego miękko.
- Często rozmyślam o tym, jak by to było łatwiej, gdyby cała ta wojna okazała się jedynie wizją sprowadzoną na nas przez twoją siostrę. Gdyby nagle armie Mordoru rozmyły się przed naszymi oczami, a my uświadomilibyśmy sobie, że przerażający wojownicy z Południa nigdy go nie opuścili. Twoja siostra przecież, Kala, potrafiłaby tego dokonać. Prawda?
- Tak sądzę - odparła Shara. - Nie wydaje mi się, by był w Śródziemiu inny mag tak zręcznie mieszający rzeczywistość z prawdą. Obawiam się jednak, że ta wojna jest przed nami, prawdziwa.
- Tak, wiem o tym - westchnęła księżniczka. - Cieszę się przynajmniej, że otrzymałam szansę zapisania się w historii mego kraju.
- Już to zrobiłaś - stwierdził Generał. - Byłaś pani bardziej odważna, niż ktokolwiek na polu tej bitwy.
- Zamierzam pójść w kolejną, pragnę walczyć za mój lud.
- To cechy dobrego władcy, Éowino - dodała Shara, przyglądając się dziewczynie z uwagą. - Albo raczej - dobrej władczyni.
I księżniczka uśmiechnęła się.
—
Nagły wybuch rechoczącego śmiechu na środku sali wyrwał Sharę z zamyślenia. Kobieta roześmiała się pod nosem, widząc wdrapującego się na stół Gimlego, piwo którego wylewało się już na posadzkę. Po raz pierwszy krasnolud spoglądał z góry na księcia elfów, który mu towarzyszył. Władczyni wstała ze swojego miejsca, uniosła do ust kieliszek wina i ruszyła przez salę. Chciała opuścić ją i wrócić na moment do swojej komnaty, ale coś kazało jej zatrzymać się w progu. Odwróciła się i zawiesiła wzrok na radującym się tłumie. Dopiła wino i odetchnęła głębiej, a jej oddech zdawał się rwany, drżący, mimo że kobieta starała się tego nie okazywać. Przypomniała sobie wieczór w odległym miejscu, w gospodzie, do której zaprowadził kobietę Generał. Pamiętała, jak tańczyli, by odciągnąć uwagę Zdrajczyni od powierzonej jej niewykonalnej z pozoru misji.
- Chciałbym wrócić do tamtego wieczoru - głos za plecami Shary sprawił, że kobieta uśmiechnęła się lekko. - Też myślisz o tamtym dniu, przed podróżą do Leśnego Królestwa? - skinęła głową
- Wiele razy marzyłam, by tam wrócić. Z tobą u mego boku.
Mężczyzna spuścił wzrok i nie odpowiedział. Podszedł bliżej Zdrajczyni, stanął za nią i objął ją delikatnie w talii. Oparł policzek na jej włosach i pocałował ją lekko w czubek głowy.
- Wiesz, słyszałem plotkę, jakoby nasz ukochany książę ponownie oddał swe serce - mruknął, a Shara uniosła z zaskoczeniem brwi. - Ponoć zaręczył się z jakąś elfią arystokratką z Lothlorien, ku zadowoleniu swego ojca. Będzie czekała na niego w pięknym, lśniącym pałacu, gdy ten wróci z wojny.
Shara uśmiechnęła się uśmiechem niespodziewanie szczerym. Spoglądała na elfa, który rozmawiał swobodnie z rycerzami Gondoru. Generał tymczasem jedną dłoń włożył do kieszeni w swoich spodniach i po chwili cofnął z powrotem. Tym razem między jego palcami coś błysnęło srebrnym światłem. Ale Shara niespiesznym, choć stanowczym ruchem położyła swoją dłoń na dłoni mężczyzny i zamknęła jego palce. Pokręciła głową.
- Wiem, Mau - rzekła. - I tak bardzo żałuję, że nie ma cię przy mnie.
Generał milczał przez moment.
- Ja i Daul bardzo cię potrzebujemy - dodała. - Nasi ludzie cię potrzebują.
Ponownie cisza zapanowała między nimi.
- Powinienem był cię poślubić - Shara zacisnęła powieki.
To właśnie było moje wielkie dzieło. Przekonanie siostry, że rzeczywistość wokół jest prawdą, nie wizją. Że może odetchnąć z ulgą.
Bo przecież nie słuchali uważnie sądzący, że Generał przeżył atak na Fornost. Och, prawda była znacznie ciekawsza.
Generał nie żył, Shara wreszcie zdała sobie z tego sprawę. A mi pozostało tylko czekać.
---
Rozdział 27. pierwszej części zawierał opis egzekucji więźniów po bitwie pod Ereborem i fikcyjnej śmierci Shary. Pomyślałam, że to nieco ironiczne - zawarcie w tym rozdziale opisu "fikcyjnego" życia Generała.
Tak czy inaczej, mam nadzieję, że jeśli ten rozdział podobał Wam się chociaż "jakościowo", że udało mi się Was nim choć trochę zaskoczyć, bo taka była moja intencja!
Do napisania!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top