3.
- A ty, Lucette..
- Wystarczy Lucy- zapewniłam ją.
- A więc Lucy- westchnęła Miiko- Idź teraz do Kero, on ci zrobi test do przynależności do straży. I, jak już go skończysz, przyjdź i podziel się wynikiem.
Skinęłam głową i wyszłam.
Przeszukałam całą Kwaterę Główną, i nie znalazłam Keroshane. Gdy chciałam wejść do biblioteki by zajrzeć tam po raz kolejny, drogę zagrodził mi Ezarel.
- Teraz gadaj. Czemu mnie nie wybrałaś? Przecież wiem, że zrobiłabyś to chętnie. Co z tobą?- spytał szczerząc się.
Tak naprawdę, sama nie wiedziałam.
- Ee.. Pomyślałam, że się wkurzysz.
- A od kiedy obchodzi cię to, że jestem na ciebie wkurzony?
Zagiął mnie. Wydukałam coś, co było chyba: m-muszę już iść.
Wzruszył ramionami i poszedł dalej, mrucząc: i tak się dowiem.
Jasne, ale może najpierw ja.
Czemu go nie wybrałam? Miałabym od niego spokój, a biedny Nevra nie musiałby tego robić.
Weszłam do biblioteki, zastając Ykhar. Bez Kero. Znowu.
- Cześć, widziałaś gdzieś Kero?
Zastanowiła się chwilę, odkładając książkę na półkę.
- Mm.. pewnie jest na targu. Miał kupować pergamin. Szukałaś tam?
- Nie, ja.. nie wychodziłam na zewnątrz, jestem tu dopiero drugi dzień.- powiedziałam.- Boję się, że się zgubię.
- To zrozumiałe- uśmiechnęła się.- Zaraz powiniem wrócić, także lepiej poczekaj tu.
Zaczęłam krążyć po wielkim pomieszczeniu, szukając choć jednego tytułu, który bym znała.
- Szukasz czegoś konkretnego?- podeszła do mnie Ykhar.
Spojrzałam na nią i wybuchnęłam śmiechem. Ona też się zaśmiała, zdając sobie sprawę, o co mnie pyta.
- No tak, zapomniałam, że nie jesteś z tego świata..
- Co.. tu się dzieje?- spytał Kero wchodząc do biblioteki. Obładowany był w torby wypełnione różnymi dziwnymi rzeczami.
- Kero! Wreszcie!- krzyknęłam i spojrzałam na jego zmęczoną twarz.
- Potrzebowałaś mnie?- spytał.
- Tak. Miiko powiedziała, że masz dla mnie jakiś test.
- Hm?- spojrzał na mnie zdekoncentrowany, a potem puknął się w czoło- No tak! Do Straży Eel. Jak mogłem zapomnieć?!
Kazał mi poczekać, a sam poszedł po potrzebne papiery. Gdy wrócił, wziął długopis i kazał mi iść za nim. Wyszliśmy na korytarz, a potem na korytarz straży.
- Denerwujesz się?- spytał.
- Ani trochę- odpowiedziałam zgodnie z prawdą- Mam tylko nadzieję, że nie będę w straży Valkyona.
- Czemu?
- Wiesz, nie bardzo mam ochotę walczyć wielkimi toporami..- westchnęłam.- Możemy zacząć?
Przytaknął i zaczął zadawać mi dziwne pytania. Jedno, które mnie szczególnie rozbawiło, brzmiało:
- Co zabierzesz ze sobą do Śpiącego Lasu? Możliwe odpowiedzi to: A, nóż i odwagę, B, poduszkę, czy C, pikantny melon.
- Co to ten pikantny melon?- spytałam.
- Ee, nie mogę ci wyjaśnić.
Także test poszedł szybko, bo o większości nazw nawet nie słyszałam. Wszystkie pytania strzelałam. Kero szybko podliczył punkty.
- Och.. Woah! Wygląda na to, że należysz do Straży.. Absyntu- zdziwił się Keroshane.
Zamarłam. Serio? Straż Ezarela? Jestem martwa...
- Nie smuć się! Jak mówiłem, każda straż jest naprawdę dobra..
Ale ja nie słuchałam. Skupiona byłam na tym, by pamiętać o oddychaniu. Nagle moje całe ciało stało się ciężkie, nie miałam na nic siły. Szczerze nie chciałam dostać się do żadnej straży- Nevra by mnie ciągle podrywał, Ezarel dokuczał, a z Valkyonem bym w życiu nie porozmawiała.
Przeprosiłam Kero i szybkim ruchem znalazłam się w pokoju.
- Ee, dobrze się czujesz?- spytał Nevra, gdy kopniakiem otworzyłam drzwi. Kurczę, zapomniałam, że on siedzi w moim pokoju.
- WYPAD!- wygoniłam go, a on posłusznie opuścił pokój nie pytając o nic. Rzuciłam się na łóżko. Chciałam płakać, ale nie mogłam. I w sumie nie chciałam.
Tak trudno mi zrozumieć własne zachowanie, własne myśli.. Urgh, co się ze mną dzieje?
I ta straż.. Nie wiem, co ja tu robię. Gdybym została na ziemi, miałabym już prawo jazdy. Żadnych głupich elfów, przystojnych wampirów, czy..
Rozległo się pukanie.
- Hej, Lucette.. mogę wejść?
- Leiftan? Wejdź..- mruknęłam, nawet nie podnosząc się z łóżka.- Czego chcesz?
- Słyszałem, do jakiej straży cię przydzielono, i..
- Czy to będzie jakiś nowy gorący temat, czy coś?- warknęłam. Przerażona swoim tonem, dodałam- Wybacz, ja.. nie wiem, co się ze mną dzieje. Znaczy, wiesz.. nie jestem sobą..
- I nikt ci nie każe- powiedział chłopak.
- Hm?
- Wszyscy, nawet Miiko, rozumiemy, że ci bardzo ciężko.
- Ona chyba nie bardzo- przewróciłam oczami. Leiftan westchnął.
- Wiesz, ona naprawdę..
- Nie jest taka zła, wiem.. ale.. po prostu chyba mnie nie lubi. I chce mnie zdołować. Wiesz o czym mówię?
- Ech, nalegam, zaufaj mi i daj szansę Miiko.- poprosił.
- Postaram się..
- Wracając, rozumiemy, że ci ciężko, ale nie możesz użalać się w nieskończoność..
Zaraz.. co?!
Kompletnie zbił mnie z tropu. Poczułam, jak się gotuję w środku. Przecież nie użalam się nikomu, tylko siedzę w swoim pokoju! Poza tym, nie użalam się w nieskończoność. Nie spodziewałam się tego..
- Że.. słucham?- wydukałam dość pretensjonalnie.
Leiftan popatrzył na mnie zdziwiony.
- Hm?
- No..- zaczęłam już trochę spokojniej, jednak dalej z dość dużym sarkazmem w głosie.- Nie rozumiem twojej ostatniej wypowiedzi na mój temat.
- Ach, nie złość się- uśmiechnął się przepraszająco.- Mogłaś mnie dobrze nie zrozumieć. Chciałem powiedzieć, żebyś nie użalała się nad sobą, tylko raczej.. przyzwyczajała się do myśli, że raczej.. tu zostaniesz.
Popatrzyłam na niego z lekkim rozbawieniem, którym starałam się zastąpić złość.
- A co ty możesz wiedzieć?- wybuchłam.- Znalazłeś się w jakimś obcym świecie, zdala od rodziny i przyjaciół? Wiesz, że ich już nigdy nie zobaczysz? Tęsknisz za nimi codziennie? A w tym nowym świecie wszyscy uważają cię za ścierwo? Nie? To jakim prawem mówisz mi, że mam się nie użalać?
Ostatnie zdanie wycedziłam przez zęby.
- Przepraszam, ale to naprawdę nie miało...
- Przypominam ci, że to ty chciałeś porozmawiać ze mną. I, że sam tu przylazłeś. Także ten.. możesz już iść.
Otarłam łzy.
- Nie płacz..- poprosił.
Skutek był całkowicie odwrotny. Leiftan usiadł obok. Odtrąciłam go.
- I-idź sobie..- pociągnęłam nosem.- Przecież się nad sobą użalam..
- Ojj, przestań.. To nie miało tak zabrzmieć..
Odepchnęłam go.
- Idź już sobie- powiedziałam stanowczo.- Wybaczam ci, ale potrzebuję samotności.
Przytaknął i uśmiechnął się smutno.
I zostałam sama.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top