2.

- Kero, prooooszę!- jęknęła Ykhar.
- No, sam nie wiem..- wahał się.- Miiko nas zabije..
- Proszę..- spojrzałam na niego błagalnie.
- No dobrze..- westchnął.- Widzę, że i tak będziecie tu siedzieć aż się zgodzę.
Przybiłam piątkę z Ykhar i poszliśmy na poszukiwanie innych.
Idąc w stronę stołówki spotkaliśmy złote trio- Ezarel, Nevra i Valkyon w jednym miejscu to nie najlepszy pomysł.
- Och, mój kwiatuszek przyszedł się ze mną spotać!- krzyknął Nevra i przyspieszył w moją stronę.
- Ej, trzy metry do tyłu- powiedziałam groźnie, a ten szybko się odsunął. Na to roześmiał się Ezarel.
- Oo, potulna kicia wraca do siebie, co?
- Jak mnie nazwałeś?- Nevra poderwał się i ruszył w stronę elfa.
- Ykhar.. chyba będzie lepiej spytać każdego z nich osobno, nie sądzisz?- wyszeptałam w stronę króliczycy. Potwierdziła skinieniem głowy.
- Dziewczyny?- odwróciłyśmy się do Kero.- Muszę powypełniać papiery w bibliotece. Ty, Yhhar, też..
- A, no tak! Dobrze, że przypomniałeś..- Ykhar uderzyła się w czoło- Przecież mamy oddać wszystko jutro.. No nic, przyjdź po nas gdy będziesz szła się spotkać z Miiko.
- Zostawiacie mnie z tym wszystkim..?
- Wybacz..- Kero położył mi dłoń na ramieniu.- Ale mamy też własne sprawy.
- Rozumiem..
Odeszli, a ja zostałam sama z kłócącymi się chłopcami. W sumie to tylko Nevra i Ezarel się kłócili, Valkyon próbował ich uspokoić.
- Ech.. Nevra? Mogę cię prosić na słówko?- spytałam, podchodząc do wampira.
- Jasne.- uśmiechnął się.- Ezarel, ty stary elfie, musisz zaczekać.
- A idź ty, kici kici.- krzyknął za nami Ezarel.
Wyszliśmy na korytarz straży. Nevra objął mnie w talii, za co go odepchnęłam.
- Okej, rozumiem, to trochę za wcześnie.- powiedział śmiejąc się.
- Jest za wcześnie i za późno. Na ciebie nie ma już ratunku.
Zignorował mój komentarz.
- No, to o czym tak bardzo pragniesz ze mną porozmawiać?
- Mh.. bo jest taka sprawa..- wzięłam głęboki oddech.- Miiko dała mi pokój..
- Jakie masz łóżko? Mam nadzieję, że miękkie. I musisz dokupić jedwabne prześcieradło, bawełniane podrażniają mi skórę.- przerwał mi.
- Wiesz, najpierw zdobędę materac, później pomyślę o prześcieradłach..
- Jak to? Nie masz łóżka w pokoju?
- Mam.. mam drewnianą bazę.- patrzyłam na szok na jego twarzy.
- Stelaż łóżka?
- Nie, samą ramę. No, wiesz.. I chciałam cię prosić o pomoc w przekonaniu Miiko.
Zmarszczył brwi.
- Jasne, że ci pomogę. W końcu mi też zależy, byś miała miękkie łóżko.
- Jakkolwiek to brzmi, dziękuję- powiedziałam lekko zmieszana.- Przyjdę po ciebie, gdy już wszystkich spytam.
- Okej.
Rozeszliśmy się. Chciałam pójść poszukać reszty chłopców, ale zrezygnowałam i poszłam do stołówki. Miałam ochotę coś przekąsić, ale spotkałam tam Alaeję. Kurczę, nie można nigdzie pójść i nikogo nie spotkać. Ku niezadowoleniu Karuto, wzięłam sobie batona.
- Hm? Co tam?- spytała syrena.
- Ech..
- No, gadaj!- nalegała
- Miiko dała mi pokój i..
- Masz jakieś książki? Jakiego jest koloru? Masz wielką szafę? Jakieś przekąski?
- Nie mam nawet materaca..- ściągnęłam brwi.
- Co? Nie wierzę- roześmiała się.
- Mówię serio.
Otworzyła szerzej oczy.
- Nieee. Tak nie może być! Byłaś już u Miiko, prawda?
Potwierdziłam skinięciem głowy. Ona kontynuowała:
- Zbierzmy większą grupę i chodźmy do niej, nie możesz przecież mieszkać w ruderze!
- Leiftan doradził mi to samo.- powiedziałam wzdychając.- Dlatego tu jestem. Chcę cię prosić o pomoc.
- Pewnie, kiedy idziemy?
- Przyjdę po ciebie, gdy już zapytam wszystkich.
Dokończyłam batonika i wyszłam ze stołówki. Muszę znaleźć resztę chłopców. Wpakowałam się do laboratorium alchemii.
- Puka się!- upomniał mnie groźnie Ezarel.
Prychnęłam na jego słowa.
- Robię teraz coś tak niebezpiecznego, że sama kropla mogłaby cię zabić- powiedział, pokazując mi fiolkę trzymaną w ręcę. Widząc moją minę roześmiał się.- Żartuję! Robię syrop na kaszel dla..
- Słuchaj, nie obchodzi mnie co robisz i dla kogo.. Chcę cię tylko prosić o małą pomoc.
- Hm.. odpowiedź brzmi: nie- powiedział spokojnie elf i wyszczerzył się w uśmiechu. Odgarnął włosy związane w kucyk do tyłu, i skupił się na dolewaniu czegoś do mikstury.
- A-Ale..
- No, dobra- odstawił to wszystko i westchnął rozdrażniony. Spojrzał na mnie zirytowany- Widzę, że sobie nie pójdziesz. Jaki jest twój problem?
- Hm.. Miiko dała mi pokój..
- To naprawdę słabe. Jaka straszna Miiko.
- Ezarel..
- No, co jest z nim nie tak?- spytał, oglądając ze znużeniem zawartości buteleczek na blacie.
- To rudera. Nie mam nawet materaca.
- I jaki to ma związek ze mną?
Zastanowiłam się chwilę.
- A ty byś się ucieszył ze spania na twardej posadzce?- warknęłam.
- Hm.. Nie przeszkadzałoby mi to, mam litry napoju przeciwbólowego.
Zrobił dłuższą przerwę, już chciałam wyjść z laboratorium.
- Ale.. coś mi jednak przeszkadza..
- Co takiego?- spytałam z nadzieją.
- To, że będziesz do mnie przychodziła i truła dupę o napój przeciwbólowy. A ja nie mam ani czasu, ani chęci- uśmiechnął się wrednie.
- Teraz, gdy to mówisz.. na pewno nie zapomnę się upomnieć o porcję dziennie.
Westchnął.
- Co musimy zrobić?
- Pójść do Miiko i ją przekonać. Mam już prawie pełną ekipę.
- Przyjdź po mnie, gdy będziecie szli.
- Tak jest, kapitanie- mruknęłam i wyszłam z jaskini elfa.
Został mi tylko Valkyon. Z nim będzie chyba najgorzej, nigdy nie rozmawiałam z nim dłużej niż powiedzienie sobie cześć. Hm..
Spotkałam go w kuźni, robił przegląd ostrości swoich toporów.
- Ech.. Valkyon?- dopiero teraz na mnie spojrzał.
- Powiesz coś czy będziesz tak stała i się patrzyła?
Upss, rzeczywiście od kilku chwil stoję i gapię się na niego myśląc, jak by tu zacząć temat.
- Przepraszam! Ja.. po prostu chcę cię o coś spytać, ale nie wiem czy cię to zainteresuje..- zaczęłam się tłumaczyć, a ze zdenerwowania na policzki wdarł się czerwień.
- To się nie rozdrabniaj- powiedział, i wrócił do polerowania wielkiego miecza.
- Hm.. a więc, Miiko dała mi pokój, ale on.. jest koszmarny, nie mam nawet materaca, a ściany..
- Mówiłem, byś się nie rozdrabniała..- powiedział i zaśmiał się.
- Wybacz..
- Nie licz na to, że wszyscy zawsze będą pomagać ci osiągać cele, Lucette.
Spuściłam głowę z zamiarem wyjścia z kuźni.
- Ale pomogę ci.- ciągnął dalej. Odwróciłam się z nadzieją.- Nie chcę, byś zawaliła pierwszą misję z powodu nie wyspania się.
- Dziękuję- uśmiechnęłam się.
(...)
Gdy już udało mi się zebrać wszystkich, ruszyliśmy do Kryształowej Sali. Zastaliśmy Miiko na wypełnianiu papierów.
- Co wy tu.. Ach, tak.. już wiem..- spojrzała na mnie i westchnęła.
- Miiko- zaczęłam spokojnie, ale lisica mi przerwała.
- Nie wierzę.. Rozumiem, że was jeszcze mogła namówić. Porozmawiała z wami i zmiękło wam serce- spojrzała na Kero, Ykhar i Alajeę.- ALE WY?!
Huknęła na Ezarela, Nevrę i Valkyona.
Wszyscy milczeli, zatem odezwał się Valkyon.
- Miiko, nie chcemy, by Lucette zawaliła pierwszą misję przez tak błahy powód, jak materac..
- Poza tym- wtrącił się elf- Nie mam zamiaru przyrządzać dla niej napoju przeciwbólowego.
- Ona chce mi ukraść moje łóżko!- krzyknął wampir.
- Nevra, udam, że tego nie słyszałam..- westchnęła Miiko.
Staliśmy chwilę w milczeniu, straciłam nadzieję. Aż odezwała się Miiko.
- Przykro mi, ale to był jedyny wolny pokój.- zwróciła się do mnie.- Nie chciałam cię wrzucać do celi.
Wow, Miiko ma uczucia. Nie muszę chyba przypominać, że już raz mnie tam wrzuciła.
- Ale to wy bierzecie za nią odpowiedzialność- przypomniała lisica, patrząc na Złotą Trójkę z niezadowoleniem.- Dlatego to jeden z was wyremontuje jej pokój. Wybierz sobie kogoś. I więcej nie zawracaj mi głowy.
Spojrzałam na chłopców szepczących coś niezadowolenie. Uśmiechnęłam się widząc ich aż tak zakłopotanych.
- Ale Miiko, ja nie..
- Skończ, Erarel- przerwała mu.- No, już. Kto?
- Normalnie wybrałabym Ezarela, żeby zrobić ci na złość, zgredzie- wyszczerzyłam się do wystraszonego elfa.- Ale nie ufam twoim gustom.
Skrzywił się jeszcze bardziej.
- I kto tu nie ma gustu..
- Milcz, bo zmienię zdanie- ostrzegłam. Wybieram Nevrę, bo..
- Nieważne! Nevra, słyszałeś? Idź już! A wy- lisica odwróciła się do reszty.- Macie chyba co robić!
Wyszli w tempie ekspresowym, a wkurzony Nevra ruszył do mojego pokoju.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top