1.
- Lucy! Lucy!
- Hm?- obróciłam się. Zobaczyłam Ykhar biegnącą ku mnie. Była strasznie zasapana.
- E-Ezarel powiedział...d-daj mi.. odsapnąć.- zrobiła długą przerwę.- Ezarel chce, byś stawiła się u niego w laboratorium. Podobno ma już wyniki testu.
Te słowa zmroziły mi krew w żyłach. Zanim Ykhar do mnie przybiegła, spacerowałam po Kwaterze Głównej, czekając właśnie na wyniki testu. Ten test miał pokazać, czy jestem fairy czy też nie. Uważam, że jestem zwykłą ziemianką, ale nikt nie chciał mnie słuchać. Zresztą, czemu się dziwić. Władowałam się w ich obcy świat, już zdążyłam zepsuć kilka rzeczy, a jestem tu dopiero od.. hm, w zasadzie od kilku godzin. Dowiedziałam się kilku rzeczy na temat tego świata, ale, szczerze mówiąc, obchodzi mnie tylko to, żeby wrócić na ziemię.
- Um.. Lucy?- Ykhar pomachała mi ręką przed twarzą.
- Ach, tak, już idę..
Ruszyłam w stronę laboratorium alchemii. Obawiałam się strasznie, ale jednocześnie byłam prawie pewna wyniku testu. Jestem człowiekiem, nie jakimśtam elfem, wampirem, czy kij wie czym. Weszłam natychmiast do siedziby tego.. elfa. Jest dla mnie tak niemiły, a przecież nic mu nie zrobiłam.. no, oprócz rozlania jakiegoś specyfiku.
Gdy weszłam do sali, wszyscy, łącznie z Miiko i chłopcami tam byli.
- Ile można czekać?- powitał mnie z ponurą miną Ezarel.
- Ezarel..- Miiko spojrzała na niego z wyrazem twarzy mówiącym wszystko.
- Miiko, ten test nie ma sensu. Marnujemy tylko czas. Spójrz na nią- wskazał na mnie ręką, jakbym była małpą w zoo.- Jest tak.. słaba, nie widzisz? Nie da rady sobie w naszym świecie, a nie chcę, by kręciła się po Kwaterze Głównej cały czas.
- Ezarel, zrób test i nie gadaj.- powiedziała stanowczo Miiko.
- Wiecie, zawsze może zostać u mnie, nieważne, czy jest człowiekiem.- odezwał się Nevra.
- Hej, ja tu wciąż jestem- powiedziałam.
- Ezarel, test!- krzyknęła poirytowana Miiko.
Elf wziął moją dłoń i wylał na nią kilka kropel jakiejś nieokreślonej mikstury. Odczekał chwilę.
- Ha! Widzisz Miiko, ona jest po prostu zwykłym, śmieciowym i bezużytecznym człowieczkiem..- zaczął.
- Ezarel..- lisica westchnęła.
- Ech.. po jakim czasie widać wynik?- spytałam.
- Zwykle natychmiast.- odpowiedział Valkyon.
- No, ale nic się nie stało- wyszczerzył się elf.- Ja to mówiłem od samego początku, ale niee, po co mnie słuchać..
Nagle krzyknęłam, gdy zobaczyłam na mojej dłoni.. płomień! Jednak po chwili zdałam sobie sprawę że to nie boli. Poczułam się strasznie głupio.
Ezarel wytrzeszczył oczy ze zdziwienia.
- J-ja.. nie przypuszczałem..
- No, i co? „Bezużyteczny człowiek", co?- zaśmiała się Miiko.
- Zabolało cię?- spytał zaniepokojony Nevra. Ale zanim zdążyłam odpowiedzieć, odezwał się Ezarel.
- To niemożliwe. Test musiał się pomylić.
- Test jest niepodważalny i oficjalny- przypomniał mu Valkyon.
- Taak, a więc skoro jesteś fairy, to wiadomym jest, że tu zostajesz.- zaczęła Miiko.
- C-CO?- krzyknęłam zdumiona.
- No, tak. I tak nie możemy cię przetransportować do twojego świata, także..
- Ale dlaczego?..
- Wyjaśnimy ci to później. Teraz, Jamon, zaprowadź ją do jej nowego pokoju.
- Nie, ja chcę wiedzieć teraz!- powiedziałam tak stanowczo i głośno, że większość ucichła i spojrzała na mnie z obawą.
- Nie mamy możliwości cię tam wysłać, gdyż nie ma drogi powrotnej z Eldaryi. - wyjaśniła Miiko spokojnie. Za to ja wcale spokojna nie byłam. Miałam ochotę pozabijać ich wszystkich. Teraz.
- Idź teraz do pokoju. Ochłoń.- nakazała Miiko. Niby to był rozkaz, ale powiedziała to ciepło.- Dowiedziałaś się naprawdę kilku szokujących informacji, musisz je przetrawić.
Istotnie, cała się trzęsłam. Nie wiem od czego, ale na pewno nie od zimna. Gdy już miałam wyjść za wielkim ogrem, Miiko położyła mi dłoń na ramieniu.
- Ochłoń trochę. Jutro zrobimy ci test przynależności do straży.
Pokiwałam głową i wyszłam. Łzy spływały po mojej twarzy, ale nie wiedziałam czy to dlatego że prawdopodobnie więcej nie zobaczę rodziny, czy też przez to, że tak naprawdę nie jestem człowiekiem.
Gdy weszłam do mojego „pokoju" doznałam kolejnego szoku. Ta rudera nie miała materaca w łóżku, ściany były obdrapane, tynk spadał z sufitu. Postanowiłam już dzisiaj nie robić problemów, ale rano pójdę to wyjaśnić ze Lśniącą Strażą.
Całą noc przepłakałam, leżąc na zimnej posadzce. Dopiero nad ranem udało mi się zdrzemnąć. Obudziło mnie ciche pukanie do drzwi.
- Hm.. Lucy?- usłyszałam niespokojny głos Kero. Potarłam oko i wstałam z podłogi, podchodząc do drzwi.
- Kero? Co się dzieje?- spytałam.
- Ja.. chciałem tylko sprawdzić, co u...- urwał widząc wnętrze mojego pokoju.- Niee, chyba nie odważyła się..
- Chyba jednak tak.
- Ja.. uwielbiam Miiko, ale.. potrafi być strasznie uparta. Nie myśl o niej źle, naprawdę uwielbiam tę dziewczynę! Dała mi szansę, podczas gdy wielu innych by mi jej nie dało..
- Hm?- zainteresowałam się.
Kero odwrócił wzrok.
- Nie chcesz o tym rozmawiać, prawda?
- Nie.- przyznał.- Może kiedy indziej. Ale wracając do sedna sprawy, porozmawiaj z nią. Ona naprawdę nie jest zła, tylko sprawia takie wrażenie.
Niechętnie przytaknęłam i poszłam do kryształowej sali by z nią porozmawiać. Siedziała obok Leiftana i mówiła coś z przejęciem, gdy nagle mnie zauważyła.
- Och, to ty, Lucy. Chcesz coś? Bo widzisz, właśnie rozmawialiśmy..
- Ech, bo widzisz.. w moim pokoju nie ma nawet materaca.- powiedziałam niepewnie.
- Hmm? Jamon też nie ma materaca i codziennie się wysypia. To kwestia przyzwyczajenia..- machnęła ręką.
- A-ale Miiko..
- Idź już sobie. Mam większe problemy niż twój materac.
Opuściłam salę ze spuszczoną głową.
- Świetnie.- zaczęłam mówić sama do siebie- Zostałam uwięziona w jakimś obcym świecie, a w pokoju nie mam nawet materaca! Mam tego wszystkiego dosyć!
- Dosyć czego?- spytał głos Leiftana. Odwróciłam się do niego i zaczerwieniłam się lekko.
- Ty.. wszystko słyszałeś?
- Teraz to nie jest ważne, ale rozumiem, że masz nas dość. Też nie chciałbym przenieść się do obcego świata.
- Mhm..
- Posłuchaj..- położył mi dłoń na ramieniu.- Na twoim miejscu nie stawiałbym czoła Miiko samemu.
- Naprawdę?
- Tak. Gdy pójdziesz w kilka osób nie będzie w stanie ci odmówić.
- D-dziękuję, Leiftan..- wytarłam nos i uśmiechnęłam się do zielonookiego chłopaka. Również się uśmiechnął, a potem odszedł.
(...)
Pierwszą osobą którą spotkałam była Ykhar.
- Cześć Lucy- powitała mnie.- Co słychać?
Wyjaśniłam jej cały mój problem i poprosiłam o pomoc.
- Hm.. czemu nie? Ale boję się, że Miiko i tak nie będzie chciała nas słuchać..
- Kto nie próbuje, ten nic nie zyskuje- podsumowałam i poszłyśmy po Keroshane do biblioteki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top