26 - Niespodziewane

Alya stała w drzwiach i trzymała się za serce. Nino pojawił się przy niej natychmiast i patrzył zszokowany na przyjaciół przyłapanych na gorącym uczynku.

- Pukałam! – zastrzegła Alya. – Nawet dwa razy.

Marinette zdawała sobie sprawę z tego, jak dwuznaczna, a raczej jednoznaczna była sytuacja, w jakiej przyjaciele ich zastali. Wystarczyło rzucić okiem na to, w jakiej pozycji siedzieli w fotelu, jak ciasno byli spleceni w objęciach i gdzie były ich ręce. Pogratulowała sobie intuicji, bo naprawdę niewiele brakowało, żeby Alya przyłapała ją na obściskiwaniu się z Czarnym Kotem. Nie zmieniało to jednak faktu, że czuła się niekomfortowo pod badawczym spojrzeniem współlokatorów. Zwłaszcza, kiedy zdumienie na twarzy przyjaciółki ustąpiło miejsca rozbawieniu.

- Mówiłam ci, że będziesz się z nim obściskiwać – oznajmiła wreszcie Alya z satysfakcją. – A ty wypierałaś się w żywe oczy!

- Oj, stary... – mruknął Nino, poprawiając okulary zakłopotany. – To ty nie wiesz, że coś się wiesza na klamce? Krawat, skarpetkę nawet...

- Jakoś nie zauważyłem, żebyście wy coś wieszali na klamce... - mruknął Adrien, wysuwając rękę spod pleców Marinette i zastanawiając się przy okazji, jakim cudem sprawy zaszły tak daleko w tak ekspresowym tempie.

- No, bo to raczej oczywiste, że zamykamy się z Nino w wiadomym celu... - wyszczerzyła się w znaczącym uśmiechu Alya, nie próbując nawet udawać, że nie widziała, gdzie jeszcze przed chwilą była ręka Adriena, teraz niedbale przerzucona przez biodro Marinette. – Teraz będziemy bardziej świadomi, co tu się wyprawia za zamkniętymi drzwiami – dodała i mrugnęła porozumiewawczo do przyjaciółki.

- Dzięki, Al... - Marinette uśmiechnęła się w odpowiedzi, na co Adrien zerknął na nią zdumiony. Spodziewał się jakiegoś zaprzeczenia, wyparcia, odwracania kota ogonem. A tu proszę, spokojna akceptacja sytuacji. Zupełnie, jakby tylko on pozostawał jedyną osobą zaskoczoną rozwojem wydarzeń.

- Mam nadzieję, że mogę sobie darować gadkę uświadamiającą? – zaśmiała się Alya. – No wiecie, z gatunku: skąd się biorą dzieci i takie tam?

- Odrobiliśmy tę lekcję, dzięki... - mruknęła Marinette. – Możesz odpuścić?

- Sama nie wiem... Z jednej strony bardzo się cieszę, a z drugiej jednak liczyłam na kocięta. Wiesz... To by było coś... Umawiać się z superbohaterem...

- Nie wiedziałem, że masz takie fantazje... - wymruczał Nino, niby przypadkiem całując dziewczynę w ramię.

Marinette wymieniła rozbawione spojrzenia z Adrienem. Tylko ich przyjaciołom się wydawało, że ich żart jest niezrozumiały dla pozostałej dwójki.

- Już ci tłumaczyłam, Al... - wtrąciła Marinette. – Umawianie się z Czarnym Kotem byłoby trochę niepraktyczne. Szczególnie w sytuacji, kiedy tak lubisz wpadać do mojej sypialni nieoczekiwanie... Jeszcze byśmy się nabawili nerwicy...

- Ach, więc to dlatego wybrałaś Adriena? – ironizowała Alya. – Żeby nie mieć nerwicy?

- Tak, dlatego – odcięła się przyjaciółka. – Łatwiej też będzie zdjąć jego ciuchy niż kostium Czarnego Kota.

- Tego nie wiesz! – Alya podjęła rękawicę, za to Adrien zaczął krztusić się śmiechem, więc ukrył się w ramieniu Marinette. – Chyba że... masz porównanie... - dodała odkrywczym tonem.

- Jasne, Al... Sypiam z wszystkimi facetami w okolicy... - rzuciła sarkastycznie Marinette, ale natychmiast urwała, jak tylko podchwyciła błagalne spojrzenie Adriena. Praktycznie dusił się ze śmiechu.

- Tego nie powiedziałam! – odpowiedziała obronnym tonem młoda dziennikarka, która zupełnie na opak zrozumiała nieme porozumienie między parą na fotelu. – To tylko takie żarciki, Adrien...

- W... W po... W porządku... - wykrztusił z trudem blondyn.

- A tak na serio, to naprawdę się cieszę! Wiecie... Po tylu latach... - wyznała Alya, po czym złapała się za usta i spojrzała przerażona na przyjaciółkę. – Ups... Sorka...

- Nie szkodzi. Adrien wie – powiedziała Marinette.

- Serio? – zdziwiła się przyjaciółka. – Przez tyle lat nie przechodziło ci to przez gardło i teraz mu powiedziałaś?!

- Właściwie to wyszło to na jaw nieco przypadkiem...

- O Boże! – Alya nagle połapała się w faktach. – To dlatego... O matko... Te ostatnie dni...

Marinette uśmiechnęła się lekko do przyjaciółki. Może niech zostanie tak, jak było. Niech Alya tak sobie tłumaczy te kilka dni, kiedy Adrien przesiadywał zamknięty w pokoju, a Marinette nie odzywała się do niego ani słowem. Tak będzie lepiej dla utrzymania tożsamości Biedronki i Czarnego Kota w tajemnicy.

- O co chodzi? – wtrącił niepewnie Nino, dla którego wypowiedź Alyi i reakcja Marinette były zupełnie niezrozumiałe.

- Wytłumaczę ci to później – obiecała jego dziewczyna. – Tak czy inaczej możecie mi pogratulować!

- Niby czego? – spytała podejrzliwie Marinette.

- A nie mówiłam, że was wyswatam albo nie nazywam się Alya Césaire?

- Mnie tego nie mówiłaś... - odparła przyjaciółka.

- Ee... Al? – mruknął Nino zakłopotany. – Właściwie to...

- No, co tam? – Alya odwróciła się w jego stronę zaintrygowana.

- Oż, kurcze... - chłopak potargał sobie włosy, zmieszany. – Nie będzie efektu teraz...

- Nino?

- Trochę liczyłem na to, że ci się nie uda...

- Że co?! – wykrzyknęła zgodnie pozostała trójka. Tego się nikt nie spodziewał, że Nino nie będzie chciał, żeby Marinette i Adrien byli razem!

- Bardzo bym chciał, żebyś nie nazywała się Césaire.

- A niby jak mam się nazywać?! – Alya spojrzała na niego ciężko i splotła ramiona na piersi. To wróżyło awanturę. Adrien i Marinette spojrzeli z niepokojem na przyjaciela. Oby miał dobrą wymówkę...

- Lahiffe – odpowiedział Nino tak po prostu.

Nic więcej już nie zdołał powiedzieć, bo jego dziewczyna rzuciła się na niego i zaczęła go całować jak szalona, przyszpilając go do futryny. Po sekundzie oszołomienia zaczął z pasją oddawać jej pocałunki, a Adrien i Marinette wymienili zdumione spojrzenia.

- Idźcie do siebie! – poradziła Marinette, a Adrien zaśmiał się w jej ramię.

Kiedy Alya z Nino, nie przestając się całować, wytoczyli się do salonu, Marinette zerwała się na równe nogi, żeby zamknąć za nimi drzwi. Adrien również się podniósł, po czym przystanęli przy framudze i przez szparę w uchylonych drzwiach zobaczyli, jak Nino ukląkł, zaś Alya założyła ręce i spojrzała na chłopaka podejrzliwie.

- A pierścionek masz? – spytała groźnie.

- A co? Bez pierścionka się nie zgodzisz? – zażartował Nino.

- Bez pierścionka się nie liczy!

- Jasne, że mam pierścionek!

- Wystarczy... - szepnęła Marinette i zamknęła drzwi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top