7

Per. Torda

Nie wiem kiedy się obudziłem ale wiem, że nie było ze mną tatusia. Ubrałem się w ubrania, które dostałem od niego poprzedniego dnia i wyszedłem z pokoju. Rozejżałem się po korytarzu, zobaczyłem Matta o ile tak się nazywał.

-Matt?-zapytałem.

-Nie, ja mam na imię Edd-odpowiedział.

-Oh, przepraszam czy wiesz gdzie jest mój tatuś, Edd?-zapytałem rozglądając się.

-Tak, jest w ogrodzie za domem, mówił, że jak się obudzisz to żebyś do niego przyszedł-powiedział.

-O... Ok, dziękuję-podziękowałem za odpowiedź i zacząłem krążyć po całym domu.

Gdy Tom mnie nosił jeszcze jako zwykłego kwiatka po całym domu, wszytsko wydawało się wielkie a teraz..po prostu się tu gubię. Otwierałem wszystkie drzwi. Szukałem już 20 minut. Miałem łzy w oczach, raz trafiłem do kuchni a raz do schowka w pokoju tego Matta. Istny labirynt! Rozpłakałem się. Chodziłem po wszystkich pomieszczeniach już 60 raz i płakałem. W końcu natrafiłem na bezbarwne drzwi z szbą i jakimś cudem je otworzyłem, nie miały klamki i dopiero 15 minut później zrozumiałem, że są suwane. Wyszedłem z domu i rozejrzałem się. Na ławce obok mnie siedział Tom, popatrzył na mnie i uśmiechnął się. Z moich oczu popłyneło więcej łez,płakałem jak szalony i skoczyłem na Toma i wtuliłem się w niego opierając głowę na prawym ramieniu wyżej wymienionego chłopaka.

-O jejku Torduś co się stało?-podciągnąć mnie bliżej siebie i przytulił.

-S-szukałem cię wszędzie i cię nigdzie nie byłooo!-płakałem dalej.

-Oh Tord-westchnął-już dobrze,znalazłeś mnie i już jestem więc nie musisz płakać-uśmiechną się lekko.

-Bałem się..-puściłem tatusia i popatrzyłem na jego czarne oczy.

-Już dobrze ale czemu nie poprosiłeś o pomoc Edda lub Matta?

-Matt się wkurzył bo wszedłem do jego pokoju 60 razy szukając cię a Edd ciągle mówił, że trzeba iść prosto i w lewo a tam były raz łazienka a raz kuchnia i się zgubiłem-ciągnące nosem.

-Przepraszam, że napędziłem ci stracha-pocałował mnie w policzek.

-Nie gniewam się na ciebie tatusiu-znów oparłem się na jego ramieniu i objąłem go rękami wokół szyi-nigdy się na ciebie nie będę gniewał bo za bardzo cię kocham-powiedziałem.

-Moja urocza różyczko, ja ciebie też kocham-czułem jak Tom się uśmiecha i całuję mnie w głowę-pojedziemy dziś na zakupy hm? Trzeba ci kupić trochę ubrań i nie tylko.

-Co to zakupy?-zapytałem.

-Pamiętasz z tego filmu o komuniźmie jak Stalin kupywał w sklepie cygaro? To my też tak zrobimy ale troszkę inaczej i zamiast cygara kupimy ubrania-wyjaśnił.

-Ooo, już rozumiem to tak, pojedziemy - uśmiechnąłem się.

-To chodźmy już 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top