6

Per. Toma

Postawiłem moją kochanał różyczkę na podłogę i podeszłem do szafy z ubraniami. Wyjąłem czarne rurki, czerwoną bluzę bo Tord uwielbia kolor czerwony i szary t-shirt a następnie białe, nowe skarpetki.

-Proszę, ubierz się bo oprócz sukienki chyba nic nie masz prawda?-zapytałem.

-Nie tatusiu, dziękuję-karmelowowłosy wzią odemnie ubrania i zaczą się przebierać.

Wybrałem jednął z możliwych opcji. Skoro poprzedniej nocy naprawdę pieprzyłem się z Tordem to muszę się nim zaopiekować, teraz on należy do mnie. Zajmowanie się nim to mój obowiązek czy tego chce czy nie. Tylko muszę jeszcze przedstawić mojego rogacza zielonkowi i narcyzowi. Cuż, to nieuniknione. Ja i Tord byliśmy już gotowi i w miarę ogarnięci. Wziąłem Torda za rękę i zacząłem go prowadzić do kuchni. Szedł grzecznie za mną a na miejscu usiadł do stołu.

-Edd, Matt-zacząłem.

-O Tom, um.. możemy wiedzieć kim jest ten chłopak obok ciebie? Jesteście razem czy... coś? - mówił nieśmiało Edd-a i.. w salonie na podłodze leżała rozbita doniczka po twojej róży a ziemia była rozsypana po dywanie, samej róży nie ma, co tu się działo?

-Cuż moja różyczka właśnie siedzi obok mnie-wskazałem Torda.

-Co?-Edd był zszokowany.

-No... nie wiem jak ale wczoraj przy oglądaniu filmu pocałowałem płatek róży, ona zaczęła świecić i zrobiła się gorącą, w końcu był taki blask i nagle pojawia się on-wskazałem na szarookiego- i ma na sobie sukienkę, nawet nie wiecie jaki szok przeżyłem-złapałem się za głowę.

-A...a ta sytuacja rano?-Zapytał zarumieniony Edd.

-Moja różyczka jest wrażliwa, nakrzyczałem na niego i rozpłakał się, więc wziąłem go na ręce i uspokajałem, z nim to zupełnie jak z małym dzieckiem-wyjaśniłem.

-Oh.. rozumiem a jak on się tak właściwie nazywa?

-Tord Larsson-przedstawił się dumnie szarooki.

-Miło mi cię poznać Tord, ja jestem Edd Gold-Edd podał mu dłoń.

-Ja jestem Matt Hargraves, najprzystojniejszy chłopak w całej galaktyce-powiedział narcyz.

-Co dziś na śniadanie? - zapytałem.

-Bekon i jajka, mam nadzieję, że Tord nie je ziemi

-Nie, nie jem ziemi i.. chyba mogę jeść ludzkie jedzenie-odpowiedział Tord.

-Najwyżej jak ci nie posmakuje to nie zjesz-wziąłem Torda na kolana i otuliłem go rękami wokół brzucha.

Tord oparł ręce na stole czekając na jedzenie. Edd postawił talerze na stole a na środku drewnianego mebla postawił duży talerz z usmażonymi jajkami i bekonem. Każdy nakładał sobie tyle ile lubi. Nałożyłem na swój talerz trzy jajka, Tord zrobił to samo lecz gdy zobaczył, że Edd bierze plasterki bekon na talerz, on równierz położył bekon na swoim talerzu. Szarooki zjadł jajka jednak nie za specialnie mu smakowały, jednak gdy spróbował bekon, wygladał jak najszczęśliwsza osoba na ziemi. Bardzo mu posmakował, zjadł cały bekon, który był na talerzu. Edd niestety zrobił smutną minkę ale obiecałem mu, że odkupie wszystko.

Po śniadaniu razem z Tordem resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu telewizji przytulając się. Pod koniec dnia Tord zasnął na moim brzuchu podczas filmu o komuniźmie. Wziąłem kwiatuszku na ręce i zaniósłem do swojego pokoju. Położyłem go na łóżko i zacząłem rozbierać. Gdy zdejmowałem mu spodnie obudził się i sam je zdiął. Położył się w samych bokserkach tyłem do mnie i zasnął. Ja po rozebraniu się położyłem się za Tordem i przytuliłem go od tyłu. Nakryłem nas obu kołdrą a Torda pocałowałem na dobranoc w szyję.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top