3
Per.Narratora
Kolejnego dnia Tom był już o 5:00 na nogach. Po ubraniu się zjadł na szybko pare kulek zielonego winogronu i wyszedł z domu. Udał się w stronę kwiaciarni. Była jeszcze zamknięta. Przez szybę podziwiał wnętrze. Wzrokiem szukał doniczek. Było takich parę jednak żadna nie była wystarczająco piękna. Czarnooki chłopiec odkleił się od szyby i spojrzał na godzinę otwarcia. Kwiaciarnia miała być otwarta o 6:00 a jest teraz 5:30.Tom usiadł pod ścianą budynku.
-Czy ja nie oszalałem? Za bardzo poświęcam się dla tej róży-mówił sam do siebie.
-To tylko zwykły kwiat-mówił dalej.
-A ja się o niego troszczę jakby to było dziecko lub jakieś zwierzątko-przyznał.
Tom siedział tak do godziny 6:05. Miła starsza pani otworzył a drzwi i zaprosiła Czarnookiego do kwiaciarni. Weszli razem do ciepłego i pachnącego pomieszczenia. Staruszka stanęła za ladą oby wyjąć z tam tąd konewkę. Tom podszedł do ogromnych półek z doniczkami. Stał tak 20 minut wybierając doniczkę. Niestety żadna nie była według niego odpowiednia.
-Przepraszam panią-odwrócił się w stronę podlewającej kwiaty kobiety.
-W czym mogę ci pomóc młodzieńcze?-zapytała.
-Szukam doniczki dla mojej róży żadna z tad mi się nie podoba, czy są jakieś inne?
-Myślę, że na zapleczu jakieś się znajdą-odparła po czym udała się w dane miejsce razem z czarnookim.
Były tam rozmaite doniczki. Kolorowe,wyblakłe,przeźroczste,o dziwnych kształtach,z brokatem lub poprzyklejanymi ozdobami. Tom podszedł do najwyższej półki i zobaczył tak czerwoną jak krew doniczkę z równie czerwona wstążką opleciona wokół doniczki. Spodobała się czarnookiemu. Staruszka podała mu doniczkę a czarnooki za nią zapłacił i już o 6:58 był w domu. Zadowolony pokazał zdobycz współlokatorom. Im również się spodobała. Tom jednak zapomniał o ziemi do doniczki więc znów udał się do kwiaciarni.
Po wszystkim spakował w plecak potrzebne rzeczy i ruszył do lasu.
Per. Toma
W lezie jak zwykle przywitałem się z kwiatkiem i zabrałem się za przesadzanie go. Najpierw naspałem do doniczki ziemi tak aby tylko połowa była wypełniona. Następnie małą łopatką wykopałem róże z ziemi , otrzepałem ją z leśnej gleby i włożyłem do czerwonej doniczki. Na koniec zasypałem doniczkę do końca ziemią, podlałem kwiatek i spryskałem jego płatki wodą.
Gdy wróciłem do domu z różą, Edd i Matt również chcieli na nią patrzeć. Czyli nie tylko mi podoba się różyczka. Jutro nadam jej imię.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top