Rozdział X

- Hej Coolie! Masz ten strój na wf?

- Tak... ale nie sądzę żeby dobrym pomysłem było to, abym ćwiczył na wf- ie. Wolę chyba, aby się nie dowiedzieli.

- Już za późno...

- Ale jak to?!

- No bo... tamci... którzy to słyszeli... opowiedzieli wszystko... całej szkole... A teraz zdejmij maskę, skoro obiecywałeś. Już nic i tak nie stracisz.

- Ok...

- A będziesz ćwiczył?

- Skoro nalegasz... Tylko będę się przebierał osobno w łazience.

- Ok.



- Widzę, że pan Coolie postanowił ćwiczyć. 

- Tak...

- To skoro wcześniej nie grałeś w nic na wf- ie, to powiedz, w co umiesz grać?

- W koszykówkę...

- Dobra chłopaki! Dzisiaj gramy w kosza! Jack wybiera, a razem z nim Frank!

Coolie grał jak torpeda. W końcu po szkole, w wolnym czasie, aby nie musieć spędzać czasu z rodzicami, grał w kosza. Był to jego sposób na odstresowanie.

- Świetnie grasz Coolie! Czemu wcześniej nie ćwiczyłeś, skoro tak dobrze grasz? A dobra, nieważne. A serio to Ci się nigdy nie zagoi? - zapytał Tonn. W końcu teraz Coolie był w centrum zainteresowania wśród całej szkoły.

- Najprawdopodobniej nie.

- O czym gadacie chłopaki? - dołączył się Rick. Był on trochę zazdrosny o Coolie'go, ponieważ odkąd poznano tajemnicę chłopca, on stracił sławę w szkole.

- O niczym. - odpowiedział Tonn. Coolie wolał się nie odzywać. Wiedział, że większość osób, które z nim rozmawiają robią to tylko po to, by dowiedzieć się czegoś ciekawego.



Po szkole Coolie znowu założył maskę. Wiedział, że rodzice zdenerwowaliby się, że cała szkoła wie o jego tajemnicy. Gdy chłopiec chciał wyjść przez bramę szkoły, ktoś pociągnął go za kaptur.

- Hej, cwaniaczku! Pamiętasz mnie? To ja Mark! Mówiłem, że Ci nie odpuszczę i oto znowu się spotykamy!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top