Rozdział IV
- Wiesz Zack, że Twój nowy przyjaciel wczoraj bił się z ludźmi z trzeciej klasy? - powiedział Denny.
- A skąd Ty to niby wiesz?
- Cała szkoła o tym mówi. Plus wystarczy, że spojrzysz na oko Marka.
- Serio bił się z tymi vipami? Mówiliśmy Ci Zack, żebyś się z nim nie zadawał- wtrącił Ryan.
- I to w dodatku strasznie mocno mu przywalił, ma siniaka na pół twarzy. Jak się pani pedagog dowie, to będzie miał przesrane.
- Co Ty, przecież Mark się nie przyzna, że go Coolie pobił. W dodatku przecież nauczyciele już nie raz widzieli kogoś pobitego w naszej szkole - stwierdził Cody.
- Hej, Coolie...
- Taaaa, pewnie już słyszałeś...
- Tak, czemu musiałeś go uderzyć?
- Będzie Ci się to pewnie wydawać, że to głupie, ale chciał mi zdjąć maskę. A ostatnio Ci mówiłem czemu ją noszę.
- Rozumiem Cię, nie przejmuj się. Raz mu przywaliłeś i teraz już zapamięta, że z Tobą się nie zadziera.
- Ech, Zack, gdyby to było takie proste. Oni mi przecież nie odpuszczą...
- A oni wiedzą o tym, że kupujesz papierosy od innych?
- Nie.
- To dobrze, bo tak to mieliby na Ciebie haka.
- Słuchaj, Zack, obiecaj mi, że nikomu tego wszystkiego nie opowiesz o próbie oddania mnie do adopcji i tak dalej.
- Obiecuję...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top