Rozdział 13

Obudziłam się w swoim łóżku byłam strasznie zmęczona i oczy mnie pięką i dopiero wtedy sobie przypomniałam co się wczoraj stało. Wstałam z łóżka poszłam się ubrać ubrałam czarne dresy i białą bluzkę pod spód szłam w stronę drzwi i zaczeło mi się kręcić w głowie więc na chwilę się zatrzymałam.
-Kurwa mam już za dłygie włosy musze je jakoś spiąć-Powiedziałam i wziełam jakąś gumkę po czym spięłam włosy na górze w kócyka. Wyszłam z pokoju i powoli poszłam w stronę schodów strasznie źle się czułam kręciło mi się w głowie zeszłam ze schodów omało z nich nie spadając z nich. Wchodząc do kuchni zobaczyłam całą 12.
-Lili jak się czujesz-zapytał tao podchodząc domnie.
-Nijak-odpowiedziałam i go minełam podeszłam do szafki wziełam szklankę nalałam do niej wody odłożyłam ją poczym podeszłam do szafki z lekami i wysiągnełam najsilniekszą przeciwbólową jaką mieli wziełam jedną i podeszłam do szklanki z wodą. Włożyłam tabletkę do ust i popiłam miałam już wyjść ale nagle ktoś mnie przytulił od tyłu.
-przepraszam lili ja naprawdę nie....-zaczoł muwić ale przerwał.
-niemusisz przepraszać poprostu chciałabym żebyście niezabraniali mi się spotykać z alexem okej-zapytałam go.
-okej ale ja naprawdę cię przepraszam-powiedział przytulając mnie.
-nic się nie stało a właśnie tao przepraszam ale ja źle się czuje jestem nadzwyczaj chamska-powiedziałam.
-źle się czujesz-zapytał lay na co ja odpowiedziałam tylko kiwająco głową na tak. Lay wstał z miejsca i do mnie podszedł i przyłożył swoją ręke do mijego czoła i nagle zrobił szrokie oczy.
-jezus ty masz gorączke-powiedział.
-ale nie czuje się tak źle ide się przejść napewno świerze powietrze mi pomoże-powiedziałam idąc w stronę drzwi.
-no chyba nie-powiedział kai stając orzedemną. Przed oczami zaczeło mi się mazać i poczyłam tylko że lece do tyłu.
Ale nie poczyłam bólu ale czyjeś ramiona wokół mojej tali, podniosłam głowę aby zobaczyć ktoto i zobaczyłam twarz xiumina.
-okej a teraz trzeba cię przenieść do salonu-powiedział i mnie podniósł. Wszedł do salonu i położył mnie na kanapie.
-powinnaś iść spać-powiedział zmartwiony suho.
-dobrze przepraszam za sprawianie wam kłopotów-powiedziałam i obróciłam się i zasnełam. Obudziłam się gdy było już ciemno czułam się troszkę lepiej. Wstałam z kanapy i poszłam do kuchni gdzie zobaczyłam luhana który mył naczynia.
-luhan może ci pomogę-powiedziałam na co on podskoczył.
-gomene niechciałam cię przestraszyć-dodałam.
-Czemu nie śpisz-zapytał.
-bo już mi się niechcę-odpowiedziałam.
-usiądź a ja ci odgrzeje obiad masz bardzo twardy sen wiesz-powiedział.
-czemu-zapytałam ciekawa.
-bo nieobudziły cię ich hałasy-powiedizał i się uśmiechnoł. Tak jak mi kazał usiadłam. I całyczas go obserwowałam, po chwili lulu podał mi spagetti.
-dziękuje lulu-powiedziałam.
-Lulu?-powiedział i zrobił pytającą minę.
-no ci tak będe cię teraz nazywać takie skrócenie-powiedzialam.
-Aha to możesz jeszcze dodać oppa-powiedział siadając bszedemną. Zaczełam jeść. Gdy zjadłam usłyszałam krzyki i zobaczyłam pandę zbiegającą na dół. Tao wbiegł do kuchni i schował się za luhanem a do kuchni wbiegł chen.
-co wam-zapytałam.
-o lili już wstałaś jak się czujesz nadal wyglądasz mizernie-powiedział tao.
-ani czuje się już lepiej-odpowiedziałam.
Nagle chen zaczoł znowu gonić tao który teraz schował się zamną.
-chen chen co on ci zrobił że niemożesz z nim normalnie porozmawiać tylko musisz za nim gonić jak durny-zapytałam.
-chen chen?-zapytałam cała 3.
-no dla karzdego mam przezwizka chen to chen chen luhan to lulu tao to panda co lepsze to niż oppa-powiedziałam.
-dla naz też masz jakieś słodkie przezwiska-zapytał nagle kris w drzwach.
-no mam D.O to kyunggie kai to kai poprostu bo to jest już słodkie kris to picasso suho to też poprostu suho też jusz słoskie baekhyun to becon chanyeol to happy virus tao to panda luhan to lulu chen to chen chen sehun to hunnie xiumin to baozi a lay to unnicorn-powiedzialam.

Hehe taki troszkę kijowy ten rozdział następny będzie ciekawszy przepraszam że ten taki drętwy :(

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top