03

Polecam włączyć piosenkę do rozdziału:
• The Summer Set „The Night Is Young"

Chłopak, zwany moim stalkerem, zaczął coraz częściej pojawiać się w zasięgu mojego wzroku. Gdy ja wychodziłam z przyjaciółmi na orlika, żeby pograć w siatkówkę, nagle on szedł grać w piłkę nożną. Mijaliśmy się dość często, gdy spacerowałam po mieście. Czy to było dziwne? Jeszcze nie. Najdziwniejsze było, gdy pojawił się pod moim domem. O mało co, nie zeszłam na zawał, kiedy ujrzałam go przed swoim blokiem. Co kilka dni pojawiał się przed nim z kolegami, siedząc w parku i obserwując. To byłoby normalne, jeśli mieszkałabym w mieście, ale do niego miałam trzy kilometry, więc po co przyjeżdżałby aż tutaj? Szukać rozrywki? Później, gdy już zorientował się, że irytuje mnie jego siedzenie pod moim domem, zapisał się do szkoły piłki nożnej, która miała treningi na boisku przed blokiem. Byłam przerażona i postanowiłam, że już nigdy więcej nie wejdę na gochat. Zbliżał się bal gimnazjalny, co łączyło się z próbami poloneza na boisku szkolnym. W ich trakcie chłopak mający wtedy wychowanie fizyczne, obserwował wszystko i wszystkich. Przerażał mnie. Pewnie chcecie wiedzieć, z kim poszłam na ten bal? Otóż poszłam z chłopakiem z klasy, którego nienawidziłam z całego serca. Popularny w całej szkole zły chłopiec, który miał chyba rozdwojenie jaźni. Raz emocjonalny dżentelmen, kolejnego dnia wredny i bezuczuciowy cham. Stwierdziłam, że przeżyje te kilka chwil z nim, bo co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. Oczywiście chłopak spóźnił się na próbę, a gdy już dotarł, przed zaczęciem kolejnej, zaczął przeżywać, że nie wie, co ma robić i jak. Wyprowadzał mnie totalnie z równowagi za każdym możliwym razem. Najgorsze było, gdy zaczął gładzić mi wierzch dłoni swoim kciukiem podczas tańca. Na początku myślałam, że mi się zdaje, ale potem się okazało, że jednak nie. Jak się czułam? Miałam ochotę zabić najpierw jego, a potem siebie. Zapewne nie jedna dziewczyna zazdrościła mi wtedy towarzysza (na przykład dawna koleżanka z bloku obok), w momencie, gdy ja miałam go po dziurki w nosie. Nie spotkałam jeszcze wtedy kogoś tak irytującego. W dniu balu, mój książę spóźnił się, przez co, zamiast tańczyć w pierwszej turze, tańczyliśmy w drugiej. Przybył w momencie, gdy wchodziliśmy już do budynku, a ja miałam w zastępstwie chłopaka przyjaciółki z naszej damskiej, sześcioosobowej paczki. Nawet nie przeprosił, tylko jak gdyby nigdy nic, złapał mnie za rękę. Co najlepsze, miał krawat tego samego koloru co moja sukienka (malinowy), a nawet nie rozmawialiśmy na ten temat. Czy mieliśmy ten sam gust kolorystyczny? Wątpię. Czysty przypadek, trochę śmieszny, ale przynajmniej byliśmy dopasowani. Poloneza przeżyłam na większym luzie, niż wcześniej myślałam. Chłopak nie był już irytujący, bo rozeszliśmy się zaraz po tańcu. Myślałam, że będę miała spokój, ale usiadł naprzeciwko mnie przy stoliku, za co miałam ochotę się udusić. Postanowiłam wytrzymać bez zbędnych problemów, gdyż po pierwsze to tylko bal, który nie będzie trwał wiecznie, a po drugie, za dwa dni było zakończenie roku szkolnego. Obok niego zasiadł szkolny Harry Styles i paru innych chłopców, którzy wkurzali całą naszą klasę przez okres nauki. Moja mina zapewne mówiła sama za siebie, że nie miałam ochoty na dalszą zabawę. Tak myślałam, ale kiedy muzyka rozbrzmiała w głośnikach zaczęła się prawdziwa impreza. To właśnie na niej nauczyłam się tańczyć, jak to przystało na potańcówkach. W większości tańczyłam z koleżankami, ale udało mi się też z kolegami, chłopaka mojej przyjaciółki, których bardzo polubiłam przez ten ostatni rok nauki. Był to świetny czas i nie żałuje do dzisiaj, że poszłam na bal gimnazjalny.
Zakończenie szkoły odbyło się w innym miejscu, niż palcówka, do której uczęszczałam, przez co nie musiałam oglądać swojego stalkera. Na moje nieszczęście i tak spotkałam go wieczorem, gdy wyszłam z paczką znajomych na pizzę, aby uczcić zakończenie.
Gimnazjum nauczyło mnie bardzo dużo. Pokazało to, że jest kilka typów nauczycieli; jedni za wszelką cenę chcą wejść do twojego życia i zakazać ci wszystkiego, co możliwe. Ingerują nawet w to, z kim się trzymasz. Inni mają cię głęboko w dupie i reagują tylko wtedy, gdy potrzeba. Tacy najbardziej mi pasowali. Trochę byłam zażenowana, gdy próbowali wmówić nam, że to oni nas wychowują i mają większy wpływ na rozwój naszej osobowości niż rodzice. To było śmieszne. Owszem może mieli jakiś wpływ, gdy na siłę próbowali nas przekonać co do swoich racji, a gdy ktoś miał inne zdanie, o Panie przenajświętszy! Wtedy to albo był umysłowo chory, albo pochodził z patologicznej rodziny. Tak, z takimi nauczycielami miałam do czynienia. Gdy ktoś był szczupły z natury (jestem ektomorfikiem, szybka przemiana materii, jem dużo i nie tyje) był ciągle nękany pytaniami: MASZ ANOREKSJĘ? Nie były to pytania skierowane w miły, oferujący pomoc sposób, tylko po prostu w złośliwy. I najlepsze, od katechetki! Osoby grubsze, gdy były nękane przez uczniów, nie dostawały pomocy od nauczycieli. Ba, gdy kiedyś na korytarzu szkolnym rozpętała się bójka, wówczas wspaniała katechetka, mająca wtedy dyżur, mimo że widziała zbiorowisko wokół dwóch chłopaków, którzy rzucali się na szafki i krew, która była wszędzie, nie zrobiła nic. Krążyła dalej po korytarzu, trzymając się z daleka od tłoku. Miło, co nie? Bójka skończyła się sama, bez reakcji jakiegokolwiek nauczyciela. Wracając, kolejną lekcją był chłopak, rok starszy, który urzekł mnie swoim sposobem bycia i opinią złego chłopca. To dało mi lekcje, że ludzie przychodzą i odchodzą i nie ważne, czy mamy na to wpływ, czy nie, bo i tak co będzie miało być, to będzie. Czas przemija, a my, zamiast zadręczać się myślami, co by było, gdyby, powinniśmy żyć dalej i łapać z życia to, co najlepsze, póki jesteśmy młodzi i zdrowi. Czasu nie cofniemy, nie przeżyjemy niczego drugi raz, ale na przyszłość będziemy wiedzieć, żeby zrobić to zupełnie inaczej. Każdy popełnia błędy, na których uczy się, co jest dobre, a co złe. Tak samo myślę o moim stalkerze, zapewne, kiedy zrozumiał, że śledzenie mnie nie jest dobre dla nas oboje, odczepił się. Nie chciałam pisać do niego z wyrzutami, aby się odwalił, bo wiedziałam, że mogłam go urazić i zranić jego uczucia. Każdy człowiek zachowuje się inaczej wobec osoby, która mu się spodoba. Dlatego czasem nie warto ingerować, jeśli ktoś nam się narzuca (w sposób delikatny), tylko cierpliwie przeczekać moment, aby dać mu do zrozumienia, że nie jesteśmy zainteresowani. Mój to zrozumiał, co nie mówię oczywiście, że każdy musi. Niektórzy chłopcy akurat potrzebują jasnej wiadomości prosto w twarzy, żeby zrozumieć. Pamiętajcie tylko, żeby robić to w bardzo delikatny sposób! Jeśli ktoś wam się bardzo narzuca, powiedzcie mu o tym. Mój stalker na szczęście do mnie nie pisał, przez co aż tak bardzo nie zalazł mi za skórę, a jego wędrówki za moją osobą były troszkę śmieszne, niezdarne i urocze. Powiem wam też jedną radę, jeśli same czujecie, że się komuś narzucacie, powiedzcie mu o tym. Jeśli osoba zapewni was, że tak nie jest, będziecie bardziej spokojne duchowo (potwierdzone!), jeśli natomiast powie/napisze coś innego, spróbujcie znaleźć godne rozwiązanie!
P.S chłopcy nie są tak bardzo skomplikowani, na jakich się wydają.

__________________________________________________________________________________

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie głos, albo komentarz.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top