Rozdział 19
tiktok: akzgaj
ig: akzgaj.autorka
Zbieranie muszli jest jednym z moich ulubionych obowiązków. Nikt mi nie kazał ich zbierać na sprzedaż... Która notabene chyba jest nielegalna. Znaczy, muszę wrócić do kwestii ,,zmuszenia mnie do czegoś". Dawno temu, Damazy kazał mi je zbierać, kiedy byłam mała, a on się mną opiekował. Był po prostu zmęczony moimi wybrykami, a chcąc czytać jakąś książkę (chyba jakąś o bednarstwie), dał mi zadanie: znaleźć piękną muszlę dla mamy. I od tej pory lubię zbierać muszelki, gdziekolwiek jestem nad jeziorem.
Właśnie na tej czynności skupiłam się, chodząc po brzegu, mocząc nogi w ciepłej wodzie i co rusz grzebiąc w piasku, w poszukiwaniu pięknych muszelek. Mam dużą kolekcję takich jeziornych pozostałości. W końcu, gdy zmęczyłam się pochylaniem głowy, wyprostowałam się i jęknęłam głośno.
– Coś ci pękło? Może wystarczy! Chodź, napij się! – Usłyszałam za sobą głos Rytisa. Siedział on pod drzewem na ręczniku, wystawiając swoje nogi poza cień, i machając do mnie ręką, trzymając butelkę z słodkim napojem. Na głowie miał czapkę z daszkiem, a na nosie ciemne okulary. Oczywiście był prawie rozebrany jak do rosołu.
– Tak, pękło! Muszę się ochłodzić – mruknęłam, idąc do niego i padając na ręcznik, po czym odbierając od niego napój i czując po chwili musujące bąbelki na języku.
– Jest strasznie gorąco – westchnął Rytis, padając znów na ręcznik i wyciągając się jak kot. Nawet mruknął tak jak kot. Byłam ciekawa, co by się stało, gdyby tak pogłaskać go po głowie. Byłam ciekawa, czy on odpowiedziałby na to mruczeniem.
Poczułam falę gorącą na policzkach.
Nie wiedziałam, skąd taka myśl przyszła mi do głowy.
Wzięłam głęboki oddech, potarłam palcami powieki, po czym szeroko otworzyłam oczy i skupiłam się na patrzeniu na jezioro, które było spokojne. Leniwe fale powoli muskały brzeg, a tafla wody była niemal gładka. Nad nami było lekko zachmurzone niebo, które zwiastowało deszcz, ale pomimo tego, było parno i bardzo gorąco. Nie wytrzymałam – musiałam się schłodzić.
– Idę popływać – rzuciłam, wstając z koca.
– Co? Już? Nie chcesz tutaj poleżeć? Ze mną? – Rytis wyprostował się, a jego czapka z daszkiem przekrzywiła się.
– Nie lubię siedzieć w miejscu.
– Weź nie żartuj! Oh! – jęknął.
Nie słuchałam go, posyłając do niego uśmieszek. Najpierw zaczęłam obmywać swoje nogi i ręce, aby obniżyć temperaturę skóry, po czym powoli weszłam do jeziora, czując silny chłód. Po chwili siedzenia na brzegu, słysząc jak Rytis nadal się skarżył na to, że powinnam z nim posiedzieć, wskoczyłam do głębszej wody, kiedy uznałam, że temperatura mojego ciała była już w porządku.
Zanurzyłam się na średnią głębokość, płynąc w kierunku dna, oglądając rośliny wodne i dotykając ich. Koło mnie przepłynęło parę małych ryb. Co jakiś czas wracałam na powierzchnię, aby wynurzyć się, ale tylko po to, aby chwycić powietrze i znów się zanurzyć. Mogę naprawdę długo wytrzymać bez powietrza – może to była kwestia lat nurkowania i przyzwyczajenia się.
W pewnym momencie zauważyłam, że Rytis musiał wskoczyć do wody. Pomyślałam sobie z zadowoleniem, że w końcu ruszył się z miejsca. On to mógłby leżeć plackiem na plaży cały dzień i się wygrzewać. Przypomniało mi się to, że przed tym swoim leżeniem i smażeniem się, wysmarował się kremem z filtrem. Zasugerował mi użycie tego kremu. Kiedy się zgodziłam, nagle poczułam plaśnięcie na swoich plecach. Wzdrygnęłam się – ten krem był tłusty. Zażądałam, abyśmy usiedli z dala od koca, aby potem się na nim nie poślizgnąć i nie spaść do wody. Jednak to nie było to, co spowodowało, że po tym użyciu kremu ciągle łaziłam po plaży – Rytis nałożył mi krem i zaczął mi go wcierać w plecy.
Na tą myśl, nawet pod wodą, czułam jak policzki mi płonęły.
Nie umiem tego opisać, co czułam – w sensie, wspominałam, że nie lubię cudzego dotyku. Nawet, gdy nakładałam na plecy Damazego krem z filtrem, czułam się zażenowana, a gdy on mnie smarował, to starałam się uciekać od niego jak najszybciej.
Ale z Rytisem było inaczej.
Gdy tak siedziałam i powstrzymywałam się przed ucieczką do wody, cieszyłam się, że Rytis nie widział mojej twarzy, która była czerwona. Jego dłonie był przyjemne i miękkie. Lubię masaże (nie chcę brzmieć jak hipokrytka, ale dotyk, a masaż, są to dla mnie dwie różne sprawy; dla mnie masaż jest rzadkością – raz byłam w centrum w spa z mamą i jej siostrą, gdzie masażystka tak mnie wymasowała, że czułam się jak plastelina), a Rytis miał zadatki na bycie dobrym masażystą.
– Jaki ty masz twardy kark! – słyszałam jego westchnienie za sobą.
– Człowieku, miałeś mi tylko nałożyć krem, a nie uczyć się masażu na moich plecach – zauważyłam, nie wiedząc co robić.
Rytis nagle zaczął tak masować mój kark, że czułam się jak guma i to w dobrym słowa znaczeniu. Po tym masażu padłam na ręcznik i długo na nim leżałam, nie mogąc się ruszyć. Kiedy doszło do mnie, że muszelki czekają, wstałam i tak zaczęłam swoje poszukiwania. Rytis został i tak leżał na ręczniku przez długi czas – nie wiem, czy on się nawet przewracał. I oddychał.
W każdym razie, kiedy wspominałam w myślach nasz poranek, widziałam jak Rytis co jakiś czas unosił się w miejscu i nurkował na krótki moment – nie umie on, jak ja otwierać oczu pod wodą, a zresztą, był on krótkowidzem i cień, który był w wodzie, niespecjalnie pomagał w widoczności.
Postanowiłam wypłynąć, aby dowiedzieć się, czemu Rytis porzucił ciepłe legowisko. Kiedy wynurzyłam się, zobaczyłam ulgę i przerażenie na jego twarzy. Przestraszyłam się, że coś się stało. Nim zadałam pytanie, wybuchnął:
– Co ty sobie myślisz?! Bawisz się w nurka? Budzę się i widzę, że ciebie nie ma! Zacząłem ciebie wołać i nic! – Płynął w moją stronę i łapał powietrze między słowami. – Zniknęłaś! Dziewczyno, przestraszyłaś mnie!
Zachęcam do zostawiania gwiazdek i komentarzy i z góry za to wszystko bardzo dziękuję (bardzo mnie to motywuje i wiele dla mnie to znaczy ♡)
Co sądzicie o predyspozycjach Rytisa do bycia masażystą?
Zapraszam na moje social media, by widzieć więcej Harvelis (Celia x Rytis):
ig: akzgaj.autorka
tiktok: akzgaj
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top