Rozdział 15
tiktok: akzgaj
ig: akzgaj.autorka
twitter: AKZgaj
Nasz kajak pięknie pruł wodę. Szybko płynęliśmy. No dobra, to ja głównie machałam wiosłem, bo Rytis nie mógł mi pomagać z powodu swojej ręki. Znaczy coś mi pomagał, ale na sposób taki, że zagroziłam, że wepchnę go do wody. Nie potrzebowałam dopingu, który był słyszany przez całe jezioro i las. Choć to było miłe z jego strony.
– Chciałem dobrze! Przecież pływaliśmy kajakiem i mieliśmy razem wiosłować! – prychnął lekko.
– Ale pamiętaj o swojej ręce! Nie możesz przesadzać! Była w gipsie!
– Pamiętam! – mruknął.
Nagle poczułam jak jego ręce położyły się na moich barkach.
– To bardzo fajne miejsce? Tam gdzie płyniemy? Takie tajne?
– Tajne! Normalnie zagrożenie dla świata, porwanie kosmitów i tak dalej – odpowiedziałam wesoło, mimo tego, że znów czułam ten dreszcz. Był to dreszcz, kiedy Rytis się zbliżał lub jakoś mnie dotykał – ręki lub ramienia. To były przyjacielskie gesty, choć musiałam się do nich przyzwyczaić. To była cena, aby nie siedzieć w domu z bratem. Ostatnio musieliśmy wietrzyć dom, bo śmierdział znów rozlaną formaliną. Ohydny zapach.
Dłonie Rytisa długo spoczywały na moich barkach. Nie wiedziałam co powiedzieć, bo mój mózg dostał przeciążania. Zarazem chciałam mu zwrócić uwagę, że on przeszkadza mi w wiosłowaniu, ale i nie chciałam wyjść na gbura. I było też inne uczucie, które od razu próbowałam wypędzić z głowy i serca.
Rytis jednak znów postanowił namieszać mi w głowie, kiedy powiedział:
– Wspomniałem, że masz naprawdę ładne ramiona? Nie tak umięśnione jak u kulturystki...
– No co ty? – Wykrzywiłam usta w uśmieszku.
– Ale takie ładne i opalone. Podobają mi się.
Zarumieniłam się. Ta czerwień na twarzy to był rumieniec. Rumieniec! To nie mógł być udar lub czerwień spowodowana odwodnieniem. To był czysty, wściekły, czerwony rumieniec. Czułam jak szczypał mi policzki. Czułam się gorąco. Nałożyłam czapkę z daszkiem na głowę, aby cień zakrył mi pół twarzy. Podziękowałam mu za komplement.
– Ty też masz niezłe ramiona. – Chciałam odwdzięczyć się miłym słowem, ale w tamtej chwili bardziej chciałam wskoczyć do wody. Byłam pewna, że para wisiałaby nad całym jeziorem przez parę dni.
– Robię co mogę! Dzięki! – Odpowiedział. Odwróciłam głowę tym mówcie, kiedy Rytis napiął mięśnie. Nie był on jakoś mocno umięśniony, acz miał smukłą budowę; na jego orzechowej skórze, na ramieniu, zarysowały się lekko mięśnie (było to ramię, które nie było w gipsie). Drugie ramię Rytisa mogło startować do konkursu na oskubane skrzydełka kurczaka. Ale to pominęłam.
Znów głupi śmiech wyrwał mi się z gardła. Byłam skrępowana.
– To przez komplement czy...? – Rytis uniósł do góry parę razy brwi. – Czy tak na ciebie wpływam?
– Twoje brwi – odparłam, odwracając się i śmiejąc do siebie. – I komplement. Zdecydowanie. Na pewno.
Płynęliśmy dalej.
Przed nami pojawiła się wyspa. Była to wyspa wąska, pełna paproci, wysokich drzew oraz miękkiego piasku na brzegu. Drzewa tam rosły mieszane, takie jak: wierzby, dęby, sosny i brzozy. Najbardziej lubiłam wierzby na tej wyspie, bo ich gałązki spływały z liśćmi do wody, a grube gałęzie wisiały tuż nad taflą, i można było na nich siedzieć i moczyć nogi. Na wyspie nie było ludzi ani domów, a jedynie mieszkały tu zwierzęta: głównie kaczki i łabędzie. Lubiłam te miejsce, bo było ciche i takie nienaruszone.
Gdy chodziliśmy po brzegu tej wyspy, mocząc nogi na płyciźnie, powiedziałam Rytisowi, że brat tu mnie zabierał, aby fotografować rośliny. Były tu piękne kwiaty, które kwitły wiosną i latem.
– Jesteście blisko z bratem, co? Jesteście jak bliźnięta, tyle z różnicą co najmniej ośmiu lat czy coś – zauważył.
Uśmiechnęłam się, śmiejąc.
– No poniekąd wręcz mamy telepatię między sobą. On wie kiedy chcę pływać, a ja wiem kiedy wyjść z domu, kiedy on zamierza gadać o swoich dokonaniach. Nie zrozum mnie źle, gdyby on miał inny kierunek studiów, to bym słuchała. Ale to co on czasami mówi... dzięki jego wykładom, mogłabym napisać masę książek kryminalnych.
Rytis pokiwał głową. Chyba się cieszył, że nie zamierzałam mówić o tych rzeczach, które wymknęły się Damazemu podczas rozmów z nim.
Spojrzałam na kaczki, które pływały nieopodal nas i pozostałe, które grzały się na piasku i nie zwracały na nas uwagi. Woda była cudownie gładka jak szkło, a tafla odbijała niebo jak lustro. Wyglądało to, jakby chmury pływały po wodzie.
Kiedy tak patrzyłam się w lustro wody, naszła mi myśl, że patrzyłam na niektórych ludzi tak jak chciałam, widząc to, co odbijało się na powierzchni, a nie na to, co znajdowało się pod taflą, jak pod wodą, która kryła różne tajemnice. Rytis na pierwszy rzut oka i jego zachowania, wydawał się być pyszałkiem i arogantem, ale kiedy nurkowało się głębiej, odkrywało się, że miał wiele zainteresowań i był całkiem sympatyczny i miły, jak chciał.
Zaczęłam myśleć o sobie. Jak ludzie na mnie patrzyli? Co widzieli? Powściągliwą, zimną dziewczynę? Czy marzycielkę, jak ujął Rytis? Kim byłam dla innych? Może naprawdę byłam zbyt powściągliwa i chłodna, i to powodowało, że moje znajomości się kończyły? Ale czy mogłabym zmuszać się do owijania czyjeś nogi łańcuchem i moimi ramionami? Błagać, aby ktoś został ze mną? Walczyć o kogoś, wiedząc, że nic to nie da? Życie jest skomplikowane.
Objęłam się swoimi ramionami i patrzyłam się w jezioro, milcząc. Poczułam się samotna. Westchnęłam i lekko zanurzyłam swoje stopy w miękkim piasku, ugniatając go palcami. Czułam chłodniejszą wodę, która przesiąkała przez malutkie kamyczki.
– Celia...
Odwróciłam głowę i spojrzałam na Rytisa, który patrzył się na mnie i także zerkał na swoje stopy. Widać było konsternację i zakłopotanie na jego twarzy. Zastanowiło mnie to, co chciał mi powiedzieć. Zaczęłam się martwić. Wiele myśli przemknęło mi przez głowę.
– Co chcesz powiedzieć? Wal śmiało – zachęciłam go. Nie lubiłam tajemnic, ale nie wiedziałam, czego oczekiwać.
– Ja... przykro mi.
Zachęcam do zostawiania gwiazdek i komentarzy (bardzo mnie to motywuje ♡).
Wróciłam do dawania rozdziałów dwa razy w tygodniu!
Zapraszam na moje social media, by widzieć więcej Harvelis:
ig: akzgaj.autorka
tiktok: akzgaj
twitter: AKZgaj
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top