09.Zakochany Kai.

Przed południem przyszli bracia oraz Huening, który co rusz zerkał na Bin'a. Następnie pojechaliśmy do centrum. Pochodziliśmy trochę, ale Hawajczyk nadal nie był sobą. Już chciałem go zagadać, lecz przed nami pojawiła się Ye-Won. Przywitała się z uroczym uśmiechem. Choi zerknął na mnie, wkurzony. Tylko, że ja nie wiedziałem, że on też tutaj będzie.
Kiedy wróciliśmy do rezydencji hyunga, zgłosiłem siebie oraz Kai Kamal'a do przygotowania kolacji. Obaj przeszliśmy do kuchni, podczas gdy bracia siedzieli, zaś nasz gospodarz rozmawiał w holu z matką, przez telefon.
- Kai, co się stało? - zacząłem cicho i wyciągnąłem produkty z lodówki.
- Coraz trudniej jest mi ukrywać swoje uczucia, Tae. Dlaczego musiałem zakochać się w Bin-hyungu? - miauknął pod noskiem.
Już miałem się odezwać, lecz zrobił to nasz przyjaciel.
- Czy ja dobrze słyszałem? Kochasz się w moim bracie?
Wraz z Hyuką zamarliśmy. Byliśmy nieostrożni. Rozmowa tutaj nie była najlepszym pomysłem.
- Tylko nie próbuj się wymigać, kręcić, czy mnie okłamać, tylko odpowiedz. - zażądał Beomie.
- Tak, kocham się w nim, ale nic mu nie mów, Beomie. On nie może wiedzieć, nie chce go stracić, albo Ciebie, bo wolę chłopaków. Wasza przyjaźń jest dla mnie najważniejsza, ważniejsza niż to co do niego czuję. - wyznał Hawajczyk.
- Rozumiem. Dobrze, nie powiem mu. O rany. Mój brat jest ślepy na takie rzeczy. Ciekawe, co by było, gdyby się dowiedział? W końcu nic Ci nie brakuje. Jesteś wysoki, przystojny. - palnął Beom Gyu.
- Znienawidziłby mnie, tyle. - wyszeptał Huening.
Posmutniałem. Szkoda mi go było. Kochać przyjaciela to problem dla obu stron. Trzeba wybrać między przyjaźnią a miłością i zazwyczaj wybiera się to pierwsze.

W tym samym czasie, za Beom'em podążył Soo Bin. Chłopak stanął przy wejściu do kuchni, jak usłyszał swojego, młodszego brata.
Po chwili dołączył do niego nowy, który rozłączył się z rodzicielką. Obaj popatrzyli na siebie pełni szoku. Binnie nie spodziewał się, że jeden z przyjaciół jego braciszka się w nim kocha. Maturzysta oparł się o ścianę, zwiesił głowę, mając ogromny mętlik. Junnie poklepał go po ramieniu, po czym przeszli do pokoju dziennego.

Przygotowałem posiłek z kumplami. Młodszy z braci poszedł po trzecioklasistów. Zjedliśmy razem, choć dziwnie się czułem. Bin co jakiś czas zerkał na Kai'a, a na mnie świeżyna. Odniosłem wrażenie, że coś się zmieniło. Obawiałem się rozpadu naszej przyjaźni.

Po kąpieli rozłożyliśmy posłanie w salonie. Wyraźnie widziałem, że Hawajczyk nie chciał spać obok starszego z braci. Niestety, młodszy nie dał mu wyboru. Ułożyliśmy się, obejrzeliśmy film i mogliśmy odpocząć. Przekręciłem się na bok, tyłem do gospodarza. Ten przysunął się do mnie, objął w pasie, by wyszeptać.
- Czy miałeś coś wspólnego z tym, że spotkaliśmy Ye-Won?
- Nie, hyung. Nie wiedziałem, że na nią wpadniemy. Przysięgam. - jęknąłem pod noskiem, a on docisnął mnie do siebie, warcząc cicho.
- Pamiętaj, nie próbuj mnie wiązać z nią. Nie chcę się z nią umawiać.
Przytaknąłem czupryną, po czym zasnąłem.

Huening wiercił się. Nie chciał być skierowany twarzą do starszego brata jego przyjaciela. Zaczekał grzecznie, aż wszyscy zapadną w głęboki sen i udał się do kuchni. Tuż za nim podążył Soo Bin. Zajrzał do środka. Hyuka siedział przy wyspie kuchennej, miał splecione łapki oraz zamyślony wzrok. Podszedł do niego po cichu, dosiadł się, po czym odezwał.
- Kai, co Cię męczy?
Drugoklasista ocknął się. Jego serce mocniej zabiło.
- Nic, hyung. Po prostu nie mogę spać. Nie przejmuj się mną. - miauknął Hawajczyk.
- Nie zbywaj mnie, Kai. Znamy się prawie dwa lata. Widzę po Tobie, że jesteś odmieniony. - ciągnął maturzysta.
Uczeń II klasy podniósł się z miejsca, mówiąc nie miłym tonem.
- Daj mi spokój, hyung. To Cię nie dotyczy.
Słowa młodszego zirytowały starszego. Trzecioklasista poderwał się z krzesła i „rzucił" prawdą.
- Dotyczy. Słyszałem, jak przyznałeś się mojemu braciszkowi, że się we mnie kochasz.
Kai Kamal popatrzył na Bin'a pełen szoku. Był zły na siebie, że nie uważał.
- To nadal Cię nie dotyczy, hyung. Nigdy nie miałeś się dowiedzieć. - dodał przyjaciel Beom'a oraz Tae.
- Nadal nie dotyczy? To mnie kochasz, więc powiedz mi to w twarz. - nie odpuszczał Binnie.
Wtedy Kai nie wytrzymał. Krzyknął.
- Tak! Kocham Cię! Zadowolony?!

Obudziłem się na dźwięk podniesionego głosu mojego kumpla. Wstałem wraz z Beom Gyu i Yeon Jun'em. Szybko przeszliśmy do kuchni.
- Tak, jestem bardzo zadowolony. Powinieneś przyjść i od razu o tym powiedzieć, Kai.
- Nie, bo cenię sobie naszą przyjaźń. Nie zniósłbym Twojej nienawiści, hyung.
- Ale zasłużyłem, by wiedzieć. - ciągnął Soo Bin, zaś Huening dostrzegł mnie oraz chłopaków i wyszedł.
- Kai! Kai! Nie skończyliśmy! - zawołał maturzysta, idąc za drugoklasistą, tak ja, Junnie, a także Beomie.
Hyuka zarzucił bluzę, kurtkę, by zaraz ruszyć do wyjścia.
- Kai, zaczekaj. Gdzie idziesz? - odezwałem się.
- Wracam do domu. Nie chcę kłótni, nie chcę mieszać w przyjaźni.
I wybiegł.
- Bin-hyung, zatrzymaj go. - mruknąłem.
Ten tylko patrzył, mocno zaskoczony. Pokręciłem czupryną, założyłem buty, po czym podążyłem za Hawajczykiem. Wołałem go, ale nie zareagował na mnie.
Niespodziewanie usłyszałem za sobą szybkie kroki, które wskazywały na bieg. „Rzuciłem" okiem za siebie. To był starszy z braci. Dotarł do Kai Kamal'a. Złapał go za rękę. Uczeń II klasy szarpnął się, żądając.
- Puść mnie, hyung!
Zatrzymałem się, przyglądając się im.
- Nie puszczę! - warknął Bin, przyciągnął mojego przyjaciela do siebie i wziął sobie buziaka. Zasłoniłem swoje usta, pełen szoku. Pozostało mi cofnąć się do pozostałych.
- Chyba mój brat jednak lubi Kai'a? - skomentował Beom Gyu.
- Może sobie uświadomił, że również go lubi, jak się dowiedział. Gdyby tak nie było, to zignorowałby to, że się w nim kocha. - stwierdził nowy, zaparł się o futrynę, patrząc na mnie. Nie wiem dlaczego, ale odniosłem wrażenie, jakby się domyślał, co do niego czuję.

W nocy kolejny raz przeniosłem się we śnie do tego, samego miejsca. Usiadłem na krześle, oparłem się wygodnie, zastanawiając się nad samym sobą. Ocknąłem się na głos Jun'a.
- O czym, albo o kim tak myślisz?
Pojawił się przede mną, przyklęknął na jedno kolano, by ująć moją łapkę w swoje ręce.
- O nas, o moich przyjaciołach, o tym czego chcę, hyung.
- A czego chcesz? Czego pragniesz, Tae?
- Pragnę... nieważne... nie przejmuj się, tylko przytul mnie, hyung.
I wpadłem w jego ramiona. Wylądował na kwiatach, a ja usiadłem na nim. Wsunął dłoń w moje włosy, bawił się nimi, masował moją głowę. To było cudowne. Rozpływałem się od tej czułości.
Po chwili znalazłem się pod nim. Przyssał się do mnie z delikatnością, pragnieniem. Ten pocałunek smakował wybornie. Wtuliliśmy się w siebie bardzo mocno, dalej obsypując się całusami. Nagle wysoki przystojniak zniknął.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top