★ 21 ★
Sierpień 2015 r.
Kookie: Wychodzisz dzisiaj punktualnie?
Taeś: Najprawdopodobniej! :)
Kookie: To przyjadę jakoś przed 16, okej?
Taeś: Pewnie! Zrobię Ci ostatnią kawusię! ~
Kookie: Gdzie dziś idziemy?
Taeś: Nie wiem, może diabelski młyn?
Kookie: Chciałem pójść w czwartek, tak wiesz, na miesięcznicę... :(
Taeś: Aj tam miesięcznice. Zaplanowałem nam wtedy kolację.
Kookie: O Ty! No to ok. Pójdziemy na diabelski młyn.
Taeś: Yay! Już chcę "jakoś przed 16"!
Kookie: Jeszcze dwie godzinki, Kochanie :*
Taeś: Czekam!
Brunet uśmiechnął się do telefonu i jedym ruchem zablokował ekran.
- Jeon Jungkook, endobureiku! (koniec przerwy) - krzyknął właściciel restauracji do siedzącego w pomieszczeniu jadalnym chłopaka.
-Hai, watashi ga kite imas! (tak, już idę)- odkrzyknął mu pracownik, po czym pospiesznie wziął ostatnie gryzy kanapki. Wsadził telefon do tylnej kieszeni spodni, umył dokładnie ręce i wrócił na swoje stanowisko kelnera.
Taehyung wraz z Jungkookiem postanowili spędzić wakacje pracując, jednak by nie było za nudno, wybrali Osakę w Japonii. Przyjemne z pożytecznym. Wynajęli sobie pokój w tanim schronisku młodzieżowym, Tae znalazł pracę w kawiarni, a Kook w restauracji, 15 minut od niego. Kończyli pracę w podobnych godzinach, więc po godzinie 16 do nocy spędzali ten czas wspólnie na zwiedzaniu, lub po prostu leniuchowaniu. Oboje znali język japoński i trochę angielskiego, więc nie musieli się martwić żadną barierą językową, a zamiłowanie blondyna do geografii i podróżowania powodowała, że wiedzieli co mogą i chcą zobaczyć w tamtym obszarze, bez specjalnego śledzenia poradników.
Raz w tygodniu młodszy zabierał swój rysownik i cały dzień pozwalał sobie na chwile skupienia i odcięcia się od otaczającego go zgiełku miasta. Jego chłopak zawsze mu w tym towarzyszył, jednak nie rozmawiali wtedy dużo, wręcz w ogóle. Nie przeszkadzało to jednak żadnemu z nich. Uwielbiał patrzeć na pochłoniętego swoim zajęciem artystę i za każdym razem starał się wejść do jego głowy analizując jego poczynania na papierze. Miał nawet taką zabawę, że w mgnieniu sekundy obstawiał gdzie w danym momencie przejedzie pastelem, albo w jakim jego kolorze. Na początku było trudno, teraz jednak był w stanie odgadnąć jego ruchy w 80% przypadków.
Półtorej godziny później Kook kończąc pracę, ruszył radośnie po swoje Maleństwo. Minął kolorowe ulice pełne przeróżnych straganów z dziwnymi gadżecikami. Nawet zastanawiał się przez moment, czy nie kupić jakiejś pierdoły, ale ostatecznie uznał, że można lepiej spożytkować te pieniądze, na przykład na kwiatuszka dla jego Taesia, albo na jego ulubioną czekoladę truskawkową. Odkąd się pocałowali pierwszy raz, stała się jego uzależnieniem. Nie rozumiał wtedy dlaczego, dopiero teraz staje się to jasne i oczywiste.
- Hej Tae, Tae! - zawołał wesoło przechodząc przez próg małej, aczkolwiek klimatycznej kawiarni.
Chłopiec uśmiechnął się do niego szeroko i przyspieszył swoje ruchy wycierające stoliki. Chciał skończyć jak najszybciej i móc znów się wtulić w jego ukochane ramiona.
- Jaką chcesz kawę? - zapytał podchodząc do dużego ekspresu.
- Napchaną Twoją miłością - powiedział poważnie Kook, na co blondyn wykrzywił lekko twarz, bo wyobraził sobie coś, czego nie powinien.
- Czyli zrobię Ci tą co zawsze - powiedział, starając odpędzić od siebie dziwne myśli, po czym zrobił mu cappuccino z syropem miętowym.
Brunet każdego dnia odkąd tu są, przyglądał się temu rytuałowi zaparzania kawy przez chłopca i w dalszym ciągu nie mógł się napatrzeć. Widział, że starszemu sprawia to frajdę i super sobie radzi, przez co i on był szczęśliwy.
- Dziękuję - powiedział, gdy Tae postawił przed nim kartonowy kubeczek z ciepłym napojem i posłał mu całusa w powietrzu. Ten odwzajemnił gest i poszedł szybko zmyć podłogi.
Po skończonej pracy, wolni i beztroscy ruszyli spacerowym tempem w kierunku parku rozrywki, w którym znajdował się diabelski młyn. Nie przeszkadzała im nawet temperatura, która mimo późnego popołudnia, dalej utrzymywała się w okolicach 32 stopni.
- Gdzie pójdziemy na kolację w czwartek? - spytał ciekawski brunet, wypijając po chwili ostatni łyk kawy. Zgniótł kubeczek, po czym wyrzucił go do pobliskiego śmietnika.
- Wiesz jak jest ta restauracja niedaleko naszego schroniska, gdzie wieczorem światła zmieniają kolor i jest ta animacja smoka na ścianach? - Kook kiwnął potwierdzająco głową - No to tam.
- Woah, daebak! Ale tam drogo pewnie...
- Nie martw się, ja stawiam. Dostałem dzisiaj premię za przyciąganie swoją osobą więcej klientów - wyszczerzył się, przekręcając przy tym głowę nieco w prawo.
- Niech lepiej uważają, bo będę zazdrosny i nie ręczę za siebie! - oburzył się lekko młodszy, na co blondyn zaśmiał się melodyjnie.
- Ty zawsze jesteś zazdrosny i to ja muszę ręczyć za Ciebie...
- Ciiii... - uciszył go równie rozbawiony, po czym zmierzwił mu blond czuprynę.
★
Diabelski Młyn w Osace, Japonia.
- Jejuuu, jak tu cudownie! - zachwycał się Taehyung przylegając niemal całą twarzą do szyby wagoniku, który był już na samej górze młyna. Przed nimi rozpościerał się piękny widok na tonące w zachodzie słońca miasto i wodę. Mimo godzin szczytu, udało im się być tylko we dwoje, ciesząc się romantyczną i intymną atmosferą.
- Mhm - mruknął brunet i przytulił się mocniej do drobnego ciałka.
- Chciałbym tu kiedyś mieszkać i móc przychodzić codziennie. Nigdy by mi się nie znudził ten widok... - blondyn jak w transie nie odwracał wzroku od pomarańczowego nieba, które odbijało się w tafli wody i w oknach wysokich budynków.
- Kto wie, może kiedyś tu razem zamieszkamy - powiedział cichutko, wprost do jego ucha, na co ten wzdrygnął się odruchowo. To było jego wrażliwe miejsce. Tak jak niektórzy mają łaskotki na brzuchu, tak Tae reagował dreszczami gdy ciepły oddech miał styczność z jego narządem słuchu.
- Nie rób tak, wiesz, że wariuję - poruszył ramionami w geście obronnym i posłał mu ostrzegawcze spojrzenie.
- Chcę byś wariował z mojego powodu - Kook uniósł jedną brew i uśmiechnął się łobuzersko. Przybliżył twarz bliżej niego, intensywnie się w wpatrując w jego zaskoczone oczka.
- Jungkookieeee, przestań - blondyn spalił buraka i cofnął nieco głowę do tyłu, stykając ją z zimną szybą. Mimo tylu lat i ponad roku związku, ten młody mięśniak dalej powodował, że rumienił się jak mała dziewczynka, co go niezwykle w sobie wkurzało. Chociaż w łóżku poznali się najdokładniej, chociaż całowali i pozostawiali ślinę na każdym skrawku swoich ciał, robiąc przy tym wiele nieprzyzwoitych rzeczy bez jakiejkolwiek krępacji, to nawet takie prozaiczne całusy, czy dwuznaczne teksty chwilami go zawstydzały.
Brunet ciesząc się, że zapędził chłopca w pułapkę, przyległ swoimi spragnionymi wargami do tych jego, zapominając na moment, że powinien oddychać. Z resztą nie on jeden. To jak na siebie działali było czymś pięknym i zdawało się, że miało nigdy nie przeminąć.
Muskali łapczywie swoje wargi, a dłońmi błądzili po swoich barkach i karku na zmianę. Temperatura w wagonie stopniowo rosła, przez co pojedyncze krople potu zaczęły spływać po ich skórze. Upał i emocje ich jednak nie zniechęcały. Właściwie nigdy ich nic nie zniechęcało, jeśli w grę wchodziły wspólne chwile i czułości.
To, że zaczęli zjeżdżać na dół zauważyli dopiero gdy byli już prawie na dole. Taehyung trochę się nadął, że minęły go cenne minuty tak pięknych widoków, jednak szybko mu przeszło, nie chcąc urazić swojego chłopca. W końcu obojgu było wspaniale i razem zapomnieli o całym otaczającym ich świecie.
✰
Od razu mówię, że japoński google translate, więc wiecie...
Chyba w najbliższym czasie będą częściej rozdziały, bo chcę już skończyć to opowiadanie jak najszybciej z różnych powodów. Ale zapewniam, że nie dlatego, że go już nie lubię i piszę na siłę. Bo kocham i chętnie bym je przedłużyła o różne "akcje zwrotne", ale niestety nie chcę i nie mogę sobie na to pozwolić. Tak czy siak don't worry, bo w takim przypadku mniej dram będzie :*
Kocham Was wszystkich i ślę całusy :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top