★ 17 ★

Luty 2015 r.

- Dobrze się bawisz, kochanie? - spytał głośno Jungkook nachylając się do ucha Taehyunga by mógł go usłyszeć w głośnym pomieszczeniu.

- Z Tobą zawsze - odpowiedział szczerze blondyn i uśmiechnął się do niego szeroko, po czym wziął kolejny łyk zimnego piwa z sokiem.

Stali przy szerokim barze obserwując swoich przyjaciół, którzy zgrabnie ruszali się na parkiecie. Poza Namjoonem. Ten poleciał w ślinę z sąsiadką Jimina. Jednak chyba nie był taki brzydki, albo po procentach nie robiło jej już różnicy z kim się całuje.

Z głośnika leciała głośna muzyka, a reflektory rzucały kolorowe światła na wszystko i wszystkich. Była sobotnia noc, a chłopcy wyszli z całą ich paczką do klubu świętować urodziny Hoseoka. Nie bywali w takich miejscach za często, jednak lubili taką odskocznię raz na jakiś czas.

Ich przyjaciele po usłyszeniu, że chłopcy są razem, zaakceptowali ten fakt od razu i życzyli im jak najlepiej. Jimin nawet zdobył trochę kasy, bo wygrał zakład z Yoongim. Mówił, że już od dawna wyczuwał swoim niezawodnym gejoradarem, że coś jest nie tak z jego ziomkiem, nawet kiedy miał dziewczyny. Odkąd dowiedzieli się o ich związku, to gdy zapraszali ich na imprezy, to zawsze stwarzali im odpowiednie warunki, lokując ich obok siebie przy stole, albo zostawiając samych gdy wyczuwali romantyczną atmosferę wiszącą w powietrzu. Szanowali ich strefę prywatności i pięknie rozkwitającą miłość. Chociaż sami byli hetero, to to z kim byli ich przyjaciele nie miało znaczenia. Ważne było jacy byli w środku i co sobą reprezentowali. A akurat świeżutka parka była chyba najukochańszymi stworzeniami na świecie i nie tylko dla siebie samych, ale także dla nich.

- Zatańczymy? - spytał brunet muskając swoim nosem gładki policzek Tae, na co ten odruchowo przymknął oczy mrucząc pod nosem.

- Wiesz, że nie umiem.

- Wiesz, że ja też.

Jungkook posłał chłopakowi zaczepny uśmieszek i ruszył powoli w kierunku parkietu cały czas będąc przodem do chłopaka.

- Uważaj, głupku! - krzyknął rozbawiony Tae widząc jak niewiele brakuje młodszemu do staranowania ludzi za jego plecami. Pokiwał głową wzdychając, odstawił alkohol, po czym podszedł do niego wyraźnie akcentując ruchy biodrami w rytm muzyki, robiąc jeszcze po drodze obrótwokół siebie. Jego zgrabne ciałko było przepełnione gracją i wdziękiem. Wyglądał jak aniołek, który zamiast stąpać twardo po ziemi, to sunął po niej delikatnie.

- Jesteś najpiękniejszy - powiedział Jungkook powodując, że policzki Tae zrobiły się jeszcze soczystsze. Chyba, że była to kwestia piwa.

Chłopcy dołączyli do swoich przyjaciół i tworząc kółeczko, tańczyli razem zapominając o swoim beztalenciu. Bawili się świetnie, mocny bas i szybkie tempo muzyki powodowało, że już po kilku piosenkach byli cali spoceni i zdyszani. Uśmiech jednak nie schodził z ich twarzy.

Gdy przyszedł czas na spokojniejszy utwór, parkiet nagle opustoszał. Pozostały pojedyncze pary, które powoli zaczęły się tulić i obracać w rytmie muzyki. Przyjaciele spojrzeli wymownie po sobie i postanowili się zmyć, dając Kookiemu i Tae chwile dla siebie. Ci natomiast jakiś czas wpatrywali się w siebie, zanim przylegli do swoich ciał, zapominając o otoczeniu wokół. Blondyn oparł brodę o ramię chłopaka, a swoje ręce splótł za jego plecami, dociskając się do niego szczelnie. Zamknął oczy i z uśmiechem napawał się cudowną chwilą. Młodszy gładził jego włosy, całując go w główkę co jakiś czas. Piosenka była bardzo przyjemna, co sprzyjało tworzeniu pięknych wspomnień. Było im błogo.

Do czasu.

- No proszę, proszę, kogo my tu mamy. Dwa pedałki psujące mi obserwację zaaaajebistych dup - odezwał się zachrypnięty głos jakiegoś faceta. Chłopcy niechętnie odkleili się od siebie i spojrzeli na niego z irytacją - Wypierdalać do gejowskich klubów dla zjebanych pseudoludzi, takich jak Wy. To miejsce dla normalnych.

W Jungkooku aż się zagotowało, zacisnął mocno pięść i wymierzyłby nią celnie w ryj tego idioty, gdyby nie dłoń Taehyunga na jego ramieniu. Wiedział, że blondyn chciał go tym gestem uspokoić i powiedzieć "daj spokój, niech sobie gada".

- To się na nas nie gap i zajmij swoją kobietą - powiedział brunet przez zaciśnięte zęby widząc za jego ramieniem blondynkę, która próbowała go powstrzymać lekko pociągając za kaptur bluzy.

- Nie będziesz mi mówił co mam robić, pedale jebany - wysyczał i przybliżył się do Kooka, stojąc z nim niemal twarzą w twarz - lepiej zadbaj o swoją panienkę, bo jego wygląd sam mówi "lubię obciągać i chętnie to zrobię", a uwierz mi, że niektóre moje ziomki nie pierdolą się w tańcu i zaciągają takich w ciemną uliczkę sprawiając, że zostają inwalidami do końca życia. I tylko ostrzegam z uprzejmości. Wypierdalajcie stąd.

- Ej, co jest? Jakiś problem? - usłyszeli głos Jimina, który podszedł do nich wraz z resztą chłopaków.

- To Twoi kumple? Też pedały? - spytał kpiąco nie odwracając wzroku od Kooka - Może jednak zadzwonię po ziomków by pokazali Wam gdzie jest wasze miejsce...

- Co Ty powiedziałeś? - uniósł się Namjoon, podchodząc do niego jeszcze bliżej - Powtórz to.

- Nie dość, że pedał, to jeszcze głuchy.

W mgnieniu oka pięść starszego chłopaka spotkała się z jego głową powodując, że ten runął na zimnej podłodze. Jego dziewczyna krzyknęła przerażona i doskoczyła do niego, próbując mu pomóc, a reszta chłopaków spojrzała na przyjaciela zaskoczona.

- Odejdź, panienko - powiedział Nam, chcąc uderzyć go raz jeszcze, jednak jej ciało osłaniało mężczyznę, uniemożliwiając atak.

- Nie! Odejdźcie! Bo wezwę ochronę! - krzyczała wściekła przez łzy, które nagle zalały jej policzki.

Namjoon powoli zrobił krok do tyłu, piorunując ich wzorkiem. Postanowił odpuścić, wolał unikać problemów z kretynami. Wszyscy niepewnie się cofnęli i zaczęli iść w kierunku swoich kanap. Jungkook z Tae spojrzeli ostatni raz w oczy leżącego mężczyzny i ruszyli za przyjaciółmi.

- Hehe. I tak Twojego kochasia ktoś wyrucha na śmierć, prędzej czy później - usłyszeli za sobą.

To były sekundy. Brunet nagle znalazł się nad mężczyzną, siedząc na nim okrakiem i z całych sił walił go po twarzy i brzuchu na zmianę powodując, że z jego nosa i ust zaczęła spływać krew.

- Jungkookie! - krzyknął przerażony Tae.

Ten jednak był jak w transie, nie słyszał tego co się dzieje wokół. Musiał zniszczyć tego chuja. Nikt nie będzie tak mówił o jego miłości, a już na pewno nie taki gnój. Walił mocno i pewnie. Nie wiedział nawet, że ma w sobie tyle siły. Kobieta zaczęła drzeć się na całe gardło, powodując zamieszanie również wśród innych obecnych.

Po chwili poczuł na swoich ramionach ręce przyjaciół, którzy siłą próbowali go odciągnąć.

- Uspokój się Jungkook! Zaraz ochrona Cię zabierze i trafisz do aresztu, tego chcesz?! - krzyczał do niego Jimin.

Brunet zawahał się przy kolejnym wymierzonym ciosie. Nagle zaczęło do niego docierać to co się dzieje i co właśnie robi. Spojrzał na faceta utytłanego w czerwonej mazi i cofnął momentalnie swoje dłonie. Spiął się jeszcze bardziej, tym razem ze strachu i spojrzał na zapłakanego Taehyunga. Poczuł ścisk w żołądku.

- Chodźcie, idziemy, zaraz tu wpadnie ochrona - zakomunikował Yoongi, ruszając w stronę otwartych drzwi na taras klubu, po drodze łapiąc jeszcze ich kurtki leżące na jednej z kanap.

Namjoon pomógł wstać wstrząśniętemu brunetowi i ciągnął go za sobą, również kierując się za Minem i całą resztą. Szli szybko, oglądając się za siebie co chwila, by skontrolować czy nikt ich nie goni. Opuścili teren klubu i skręcili w którąś z bocznych uliczek. Zatrzymali się dopiero kilkadziesiąt metrów dalej, siadając na ławkach przy parku.

- Co za zjeb, ja pierdole - odezwał się pierwszy Hoseok, potrząsając niedowierzająco głową.

- Zjeb to mało powiedziane - dodał Yoongi, wyciągając nogi przed siebie.

- Przepraszam chłopaki, zjebałem... - powiedział smuto Jungkook, z którego zaczęły powoli puszczać emocje.

Siedział na środku ławki wbijając wzrok w ziemię. Po lewej siedział Namjoon, a po prawej Tae, jednak nie miał odwagi spojrzeć na niego, ani go nawet dotknąć. Czuł się strasznie winny i przygnębiony, że jego chłopak musiał widzieć go w takiej furii. Był pewny, że się go bał - jego zapłakana twarz w klubie wyrażała wszystko.

- Stary, byłeś bohaterem, kuuurwa, lepiej bym tego nie zrobił - powiedział przyjaciel obok niego, po czym poklepał go po ramieniu.

- Ale to urodziny Hobiego i ja...

- A daj spokój - machnął ręką solenizant.

- Dokopałeś skurwielowi, należało mu się - odezwał się jeszcze Seokjin, a reszta pokiwała głową, przyznając mu rację.

- Dziękuję Jungkookie, jesteś najwspanialszy - najmłodszy usłyszał przy uchu cichutki głos blondyna i poczuł na swojej dłoni, tą jego, która delikatnie ją uścisnęła.

Spojrzał na niego zaskoczony. Kompletnie się tego nie spodziewał. W myślach już od jakiegoś czasu układał sobie plan jak odzyskać swoje maleństwo, a tu wyszło na to, że nie będzie nawet takiej potrzeby.

- Nie jesteś na mnie zły? Nie boisz się mnie? - spytał niepewnie patrząc mu w oczy.

- Ciebie? Czemu miałbym się bać najważniejszej osoby w moim życiu, Kookie? Byłeś super i wiem, że zrobiłeś to w mojej obronie. Lepszego chłopaka nie mogłem sobie wymarzyć - powiedział, po czym przybliżył swoją twarz do jego, całując czule.

- Uuuuu! - usłyszeli z każdej strony głosy przyjaciół, na co oboje uśmiechnęli się rozbawieni.

- Ja chyba jestem zmęczony i muszę iść - powiedział szybko Namjoon i wstał z ławki.

- Ja też.

- Ja też.

- Ja też.

- Ja też.

- Pa, chłopaki.

- Uważajcie na siebie!

- Nie zjedz jego twarzy, Jungkook!

- Jakby Jungkook był nachalny, to mam wolną kanapę w domu, Tae!

- Mam nadzieję, że traficie sami do domu!!

- Pamiętajcie, że seks na powietrzu może być niebezpieczny!!

- Do zobaczenia w szkole, Kook!!!

- Do poniedziałku, Tae!!!

Taehyung i Jungkook siedzieli zdezorientowani na ławce patrząc na krzyczących do nich przyjaciół, którzy z każdym krokiem oddalali się coraz bardziej. Gdy zniknęli z ich pola widzenia, spojrzeli na siebie i wybuchnęli śmiechem.

Brunet ujął w dłonie twarz starszego i pocałował już bardziej namiętnie.

Siedzieli w parku jeszcze z godzinkę tuląc się do siebie, głaszcząc i ocierając swoje wargi. Nie przeszkadzała im minusowa temperatura. Oboje przecież doskonale rozgrzewali się od środka.


Żeby Wam było milusio przed zbliżającym się weekendem :*

Chciałam tylko powiedzieć, że widząc wczoraj nowe zdjęcia Taesia i Jungkooka, moje serce chciało wylecieć w kosmos, a ręce zaczęły mi drżeć. Nie przeżyje comebacku. Na pewno. Chociaż ja już chyba nie żyję.

Dodatkowo wczoraj przyszedł do mnie album Monsta X "The Clan pt.1", który jest przecudowny.

;-; <3

Weekend mam cały zajęty, ale oczekujcie 2 rozdziału na "Szczęśliwej rodzince".

Buzi :*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top