★ 13 ★
Jungkook stał nad grobem Taehyunga z kwiatami w ręku, a z oczu płynęły łzy. Nie mógł uwierzyć, że Tae dostał zawału podczas jego wyznania miłości i umarł.
Aaaa, żartuje tylko sobie Misie Pysie ;*
Miłego czytania <3
Wrzesień 2014 r.
- Kookie... - jęknął rozkosznie Tae, gdy brunet całował jego płaski i mięciutki brzuszek, którego nie okrywały żadne ubrania.
- Mmmm...? - mruknął owiewając ciepłym powietrzem okolice pępka chłopaka, na co ten zachichotał głośno.
Było niedzielne popołudnie, które postanowili spędzić w domu młodszego na graniu w planszówki. Wybrali grę "Owczy pęd", rozłożyli planszę na podłodze, uzgodnili kto jest jakim pionkiem, ale ostatecznie wyszło, jak wyszło i skończyli leżąc bez koszulek na łóżku, poddając się chwilom czułości.
- Kookie, nie rób tak, to łaskocze, hihihi - nie mógł się opanować, zakrył jedną dłonią usta, a drugą próbował odepchnąć głowę sąsiada ze swojego brzucha - jeszcze mnie Twoja mama usłyszy i co wtedy będzie...
Zadowolony brunet sunął końcówką nosa po jego delikatnej skórze, zupełnie ignorując jego zmartwienie.
- Moja mama już o nas wie - powiedział spokojnie, jakby to była informacja o zakupie bułek,nie odrywając ust od drobnego ciałka.
- C-cooo...? - zaskoczony blondyn momentalnie podniósł się do pozycji siedzącej, powodując niezadowolone warknięcie Jungkooka, który został brutalnie oderwany od swojej czynności.
Młodszy westchnął głośno i spojrzał w oczy swojego chłopaka, który był wyraźnie zaskoczony.
- Powiedziałem im, że się kochamy i jesteśmy razem. Moi rodzice są bardzo w porządku, tato był co prawda bardziej w szoku, ale zaakceptowali to i chyba nawet się trochę ucieszyli, w końcu bardzo Ciebie lubią, a na każdą moją dziewczynę patrzyli jak na obiekt do zabicia.
- Naprawdę? - nie dowierzał tym słowom, ale widząc powagę w oczach partnera, uśmiechnął się szeroko.
- Mhm - przytaknął i złożył na ustach Tae czuły, ale krótki pocałunek.
- Zazdroszczę Ci, wiesz?
- Czego?
- Twoich relacji z rodzicami. Moi się ciągle kłócą, a gdybym powiedział ojcu, że jesteśmy razem, pewnie by mnie wyrzucił z domu. Straszny z niego homofob...
- Kochanie... - Kook przyciągnął do siebie starszego i przytulił mocno. Martwił się o niego, wiedział jak ważna jest dla niego rodzina, i że od zawsze cierpi przez zachowania i poglądy pana Kim.
- Przyzwyczaiłem się - odpowiedział mu cicho.
Gdy odkleili się od siebie, brunet spojrzał czule na swojego blondaska i zaczął gładzić kciukiem jego delikatny policzek, który powoli zmieniał kolor na różowiutki. Patrzyli na siebie jakiś czas w ciszy, a w ich oczach można było dostrzec wesołe iskierki. Byli najszczęśliwsi na świecie i bardzo w sobie zakochani.
- Śliczniutki jesteś - odezwał się w końcu Jungkook.
- Ajjj, nie zawstydzaj mnie - odpowiedział onieśmielony, uderzając go pięścią w ramię.
- Czemu? Jesteś wtedy taki słodziutki, że mam ochotę Ciebie schrupać tu i teraz.
Po plecach Tae przeszedł przyjemny dreszcz, spojrzał chłopakowi prosto w oczy i uśmiechnął się zalotnie.
- W takim razie nie będę Ciebie powstrzymywać.
Kookie słysząc to zamrugał zaskoczony, po czym zaśmiał melodyjnie. Popchnął blondyna na łóżko, lokując się miedzy jego nogami i pochylił się nad nim. Wpił się w jego rozgrzane usta, łapczywie pieszcząc wargi, które zdawały się być stworzone tylko dla siebie. Językami sunęli po swoich miękkich narządach, prosząc się o więcej i więcej. Ich głowy zmieniały pozycję to w prawo, to w lewo, pozostając w ciągłym ruchu, a ręce zaczęły błądzić po całym ciele, od karku, po ramiona, na biodrach skończywszy. Zaczęło być gorąco. Ich oddechy stawały się szybsze, ruchy bardziej chaotyczne, a twarze nabierały słodkich rumieńców. Oboje byli w spodniach, więc skupiali się na pieszczotach tylko górnych części ciała. Mijały długie, choć piękne minuty, brunet przeniósł swój język na szyję chłopaka, po chwili zasysając się na niej, pozostawiając różowe ślady. Sapnięcia ukochanego nakręcały go coraz bardziej sprawiając, że zaczynał wariować z podniecenia i chciał dać mu jeszcze więcej, jeszcze bardziej intensywniej. Mocniej zacisnął się palcami na miękkiej skórze chłopaka i przeniósł swoje wargi do jego ucha, delikatnie podgryzając zębami małżowinę. Doprowadzał go do czystego szaleństwa.
Po ciele blondyna przechodziły dreszcze, a obraz zaczynał wirować. Liczył się tylko on i jego ukochany. Nigdy nie czuł takiej przyjemności i cholernie podobało mu się to nowe doświadczenie. Chciał brać dużo i dawać jeszcze więcej. Chciał by te pieszczoty nie miały końca. Chciał oddać się brunetowi i by ten oddał się mu. Zdobywając się na odwagę, osunął swoją dłoń na podbrzusze chłopaka, po chwili wędrując jeszcze niżej. Poczuł pod palcami jego nabrzmiałego i pulsującego członka. Uświadomił sobie wtedy, że działa na ukochanego tak samo, jak on na niego, przez co uśmiechnął się szeroko.
Jungkook natomiast momentalnie znieruchomiał i wstrzymał oddech. Tae pomyślał w pierwszym momencie, że to z przyjemności, jednak coś mu nie pasowało w jego wyrazie twarzy, która nagle stała się jakby napięta, a oczy zaczęły wyrażać strach. Odsunął niepewnie swoją dłoń od intymnego miejsca młodszego i posłał mu pytające spojrzenie. Zrobił coś nie tak?
- Przepraszam, nie jestem jeszcze gotowy by... zrobić to... z facetem... przepraszam kochanie - wydukał zawstydzony Jungkook i ukrył swoją twarz w zagłębieniu szyi Taehyunga - jestem beznadziejny, przepraszam.
Blondynowi nagle zrobiło się głupio, ale uznał jednocześnie, że zachowanie chłopaka jest całkiem urocze.
- W porządku Kookie, nie spieszy mi się - powiedział uspokajająco i odsunął jego głową od swojej szyi, by być z nim twarzą w twarz. Spojrzał mu głęboko w jego oczy, po czym skradł całusa prosto w usta.
Jungkook odetchnął z ulgą. Był wdzięczny, że jego chłopak był wyrozumiały i cierpliwy. Owszem, uprawiał seks z dziewczyną i prawiczkiem nie był, ale nigdy nie oglądał gejowskiego porno, więc nie wiedział jak to się robi, a nie chciał by ich pierwszy raz był totalną klapą przez jego niewyedukowanie i brak wyczucia. Miał świadomość, że to on będzie dominować i nie chciał zrobić swojemu słoneczku jakiejkolwiek krzywdy. Było mu głupio, że wcześniej na to nie wpadł i nie przygotował się psychicznie. Przecież wiedział, że w końcu dojdzie do takiej sytuacji.
- Dzieci, obiad! - usłyszeli głos mamy Jungkooka, która nakrywała do stołu piętro niżej.
Brunet uśmiechnął się ciepło do starszego, ucałował w czółko i wstał chwytając za koszulkę leżącą na skraju łóżka.
- Idziemy! - odkrzyknął kobiecie i pomógł ubrać się też Taehyungowi.
Przed samym wyjściem z pokoju chłopcy przytuli się jeszcze mocno i szepnęli sobie do ucha "Kocham Cię".
✰
Chciałam na wstępie przywitać wszystkich nowych czytelników, bardzo mi miło, że zaczęliście czytać i dobrnęliście do tego momentu. Chciałam też Wam podziękować za już ponad 500 gwiazdek i za to, że komentujecie. Zawsze mi się mordka cieszy jak piszecie, a serduszko tańczy w rytmie cza-cza. Love you tak bardzo, fajne z Was babeczki <3
Nie sądziłam nawet, że tak się wciągnę w czytanie i pisanie gejowskich ff. Jestem za stara na takie rzeczy... :")
A o tych górach serio pisałam ludzie, pojedźmy kiedyś razem wiosną albo latem!
Lubię ten rozdział, jaram się ich miłością.
Miałam dodawać rzadziej, ale tak mnie motywujecie, że no ten... meh :") ale następne serio będą nie tak często! chyba... nie prowokujcie, pls.
I cierpię bardzo, że postawiłam w tym ff na narrację z perspektywy obu chłopców, mieszając ją ze sobą, przez co mam trudności z określeniem co kto robi i mówi w danym momencie bez używania co chwilę brunet, blondyn, starszy, młodszy, itp. Mnie też to denerwuje, ale nie umiem się wygrzebać z tego gówna, wybaczcie :")
Z pozdrowieniami i całuskami,
montmorency
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top