35.

Obudziłam się. Dzisiaj jest 2 dzień, kiedy Niall u mnie nocuje. Nie było go w łóżku razem ze mną. Odwróciłam się od ściany. Spojrzałam w stronę szafy przy, której stał blondyn.

-Co robisz? 

-Dzień dobry kochanie. 

-Hej

-Nie mówiłaś, że umiesz grać- powiedział wyciągając z mojej szafy gitarę, zupełnie o niej zapomniałam. 

-Bo nie umiem, chciałam się nauczyć, ale nie wychodziło,a poza tym nie miałam czasu- usiadłam na łóżku po turecku- zagrasz coś? 

Chłopak podszedł do mnie z gitarą. 

-A co mam zagrać? 

-Byle jaką melodię. 

Zaczął grać. 

Jak pięknie. 

Był strasznie skupiony na grze, wyglądał jakby zapomniał, że siedzę tuż obok. Zakochałam się w nim jeszcze bardziej. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się muzyką. 

Nagle przestał grać, a ja i tak miałam zamknięte oczy. Poczułam jego usta na moich. 

-Nawet nie wiesz jak cię kocham. 

-Ja ciebie też. Tylko siebie nie kocham. 

Chłopak się ode mnie odsunął. 

-Jesteś piękna, mądra, jedyna w swoim rodzaju, trochę szurnięta, kochasz mnie wkurzać... czego chcieć więcej? 

-Może i taka jestem, ale nie kocham siebie tak jakoś mocno.

-Nie doceniasz siebie? 

-Właśnie...

-Zrobiłem ci śniadanie- uśmiechnął się i to bardzo szeroko. 

-Nie otruję się?

-Miejmy nadzieję- wyszedł z mojego pokoju. 

Wyjęłam ciuchy na dziś i poszłam do łazienki. Przy okazji się jeszcze cała umyłam. 

Zaszłam na dół. Zjadłam przygotowane przez Niall'a tostu, które swoją drogą były pyszne. 

-Choć na spacer- zaproponował chłopak. 

-Ymm.. a ja chciałam cały tydzień przesiedzieć w domu- dodałam i zrobiłam smutną minkę. 

-Nie ma mowy, idziemy na spacer.

-Okeyyy... 

Ubrałam buty i kurtkę. Wyszłam z domu z towarzystwie blondyneczki. Idziemy w kierunku parku. 

Siedzimy na ławce i przyglądamy się dzieciom, które bawią się na placu zabawa nieopodal parku. 

-Chciałbym mies kiedyś dzieci, to najlepiej dwójkę, albo czwurkę, co ty na to? 

-Jak to co ja na to? 

-No bo w końcu będziesz ich matką- aż mi się ciepło zrobiło. 

-Fajnie by było- posłałam mu szeroki uśmiech. 

-Cholera!- krzyknął. 

-Co się stało? 

-Widzisz kobietę, która siedzi z tą dziewczyną, która ma różową sukienkę?- rozejrzałam się po placu zabaw, i potwierdziłam- to Perrie. 

-Perrie, była Zayn'a, ta która chciała wrobić go w dziecko? 

-Ta sama.. co ona tu do cholery robi, podobno przeprowadziła się do NY. Jak Zayn ją spotka, to będą problemy. 

Nagle dziewczyna nas zauważyła, i zaczęła iść w naszą stronę. 

-Niall, zanim ona tu podejdzie, szybko mi powiedz jak ją poznałeś. 

-Kiedyś przyszła do naszego domu i chciała "przeprosić" Zayn'a za swoje zachowanie i prosiła żeby do niej wróciła, a tak na prawdę chodziło jej tylko o pieniądze.

-Witaj, Niall- powiedziała. 

-Cześć. 

-Ooo.. to kolejna twoja dziwka?- Ohoho... już jej nie lubię.

-Jedyna dziwka jaka tu jest to ty- powiedziałam. Zrobiła się cała czerwona na twarzy. 

-Gdzie Zayn?- spytała, była wściekła, że jej się odgryzłam. 

-Pewnie gdzieś ze swoją dziewczyną- powiedział Niall.

-Co?! jaką dziewczyną, hahaha.. pewnie jest niezłą brzydulą, skoro na niego poleciała- nagle zauważyłam za Perrie Zayn'a i Alice, Parrie wymieniała od najgorszych. Nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem- Z czego się śmiejesz dziwko?

Zauważyłam, że Zayn chciała już coś powiedzieć, ale dyskretnie pokazałam, że nie ma nic mówić. 

-Jedyna dziwka to ty, ja przynajmniej nie puszczam się na prawo i lewo i nie próbuje wcisnąć komuś cudzego dziecka. Przez to, że się puszczałaś Zayn o mało nie zabił człowieka, czy ty to rozumiesz? Jego obecna dziewczyna jest o sto, nie milion a nawet więcej razy lepsza od ciebie.

Dziewczyna, która aż kipiała ze złości odwróciła się i ujrzała...

-Zayn kochanie..- chciała go objąć, ale Alice dobrze wie co robić. 

-Spadaj suko od mojego chłopka, albo twój ryj obejrzy sobie bruk- Zayn uśmiechnął się na jej słowa. 

-Jak śmiesz, tyy...- zamierzyła się na Alice, chciała ją uderzyć. Oh... Perrie ty chyba nawet nie wiesz co robisz. Alice zatrzymała rękę dziewczyny i uderzyła ją w głowę tak, że leżała twarzą na bruku. 

-A nie mówiłam- Alice otrzepała ręce i podeszła do Zayn'a żeby Go pocałować. 

Perrie wstała i wróciła do swojej córki, którą zostawiła na placu zabaw, cóż za odpowiedzialność. 

Przybiłam piątkę Alice. 

-Niezły cios- pochwalił ją Niall. 

-A co, uważałeś, że dziewczyny nie umieją się bić, nasza piątka jest najlepsza. 

-Co?! Eva!- mina Niall'a jest teraz bezcenna. 

-Trzeba się umieć bronić, ale wtedy co napadł mnie ten koleś było mi ciężko, bo byłam po operacji- powiedziałam. 

-Co? jaki koleś!- krzyknął Zayn. 

-Opowiem ci później, my z Niall'em już idziemy. 

-Oki, papa.. 

-A czekajcie, jesteście razem? 

Zayn spojrzał na Alice, a Alice na niego. 

-Oficjalnie chyba nie, nie spytał się mnie- Alice spojrzała na swoje nogi. 

-A zgodziła byś się?- zapytał Mulat.

-Może- popatrzała mu prosto w oczy. 

-Sorry, że przerywam, ale my już idziemy i do zobaczenia zakochań-ce - krzyknęłam i skierowałam się z moim chłopakiem do mojego i dziewczyn domu. 

Gdy znaleźliśmy się w środku była już godzina 16:00, wyjęłam Nutellę, którą kupił Niall i zaczęłam robić moje słynne naleśniki. Chłopak oplótł mnie rękami w pacie i zaczął całować szyję. W takim irytującym towarzystwie, skończyłam robić naleśniki i dałam chłopakowi pod nos. Razem zjedliśmy. Gdy skończyliśmy była godzina 17:30.

-Ja idę się umyć w łazience u góry, a ty weź tą na dole.  

Chłopak przytaknął i poszedł po swoje ciuchy, a potem do łazienki. 

Gdy już się wykąpałam przyjrzałam się w dużym lustrze. Oglądałam swoje ciało z prawej i lewej strony. I wyobraziłam sobie jak to by było być w ciąży, może i miałam tylko 20 lat, ale już chyba bym chciała, czemu zaczęłam o tym myśleć, potrząsnęłam głową oby odgonić od siebie te myśli, ubrałam się i zeszłam na dół gdzie zastałam blondyna. 

-Co dzisiaj obejrzymy? 

-Hmm.. myślałam nad serią Igrzysk śmierci i "Zostań, jeśli kochasz", jak zdążymy to może jeszcze coś. 

-Oki, to może najpierw, "Zostań, jeśli kochasz" 

-Yhym..- chłopak włożył płytę do odtwarzacza i zaczęło się. 

***

-Zakręcona na gitarę i Niall'a- powiedziałam 

-Jestem cały twój- pocałował mnie w czoło. 

-Wiem, a ja cała twoja. 

Obejrzeliśmy jeszcze Igrzyska śmierci i poszliśmy spać. 

Alice POV.

Gdy wróciłam z Zayn'em do domu, nikogo tam nie było. 

- Jest ktoś tutaj?- krzyknęłam na cały dom. Odpowiedziała mi cisza. 

Mulat zaatakował mnie ustami. Odpowiedziałam na każdy. 

Bardzo podobał mi się Zayn, może i miał trudną przeszłość, ale to już przeszłość, nie zmieni jej. Zakochałam się w tym świrze w tak krótkim czasie. 

Chłopak podniósł mnie tak, że oplatałam go w pasie nogami, szedł w kierunku swojej sypialni. 

-Bądź moja, bądź ze mną- powiedział patrząc mi w oczy. 

-Czyż byś pytał mnie o to czy będę twoją dziewczyną? 

-Tak.

-A ty będziesz mój?

-Już jestem twój. 

-A ja już od dawna jestem twoja. 

A potem wydarzyło się coś, co chyba każdy z was wie. 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top