#7
-Lucy?! - słyszę głos nauczyciela, kiedy wychodzę z sali.
Odwracam się w kierunku pana Smitha i podchodzę do jego biurka.
-Tak? - pytam.
-Dzisiaj na 8 godzinie możesz poprawić swoją odpowiedź ustną z II wojny światowej - spogląda na mnie.
-Umm...dzisiaj?
-Tak, w czymś problem?
-Bo..ja..dzisiaj nie mogę - spuszczam swoją głowę w dół.
-Co jest ważniejsze od nauki, Lucy?
-Mam..problemy w..po prostu nie mogę.
-Zdajesz sobie sprawę, że dzisiaj jest ostatnia szansa?
-Wiem - wzdycham.
-Decyzja należy do ciebie.Tak jak mówiłem, na 8 godzinie bardzo chętnie cię zobaczę - uśmiecha się.
-Dobrze.Dziękuję.
Wychodzę z sali i idę szybko do szafki.Gdy do niej podchodzę zauważam Tracy i Taylora.Rzucam im krótkie spojrzenie i otwieram szafkę.
-Cholera! - krzyczę, kiedy wszystkie rzeczy spadają na ziemie
Miałam zrobić wczoraj porządek w tej cholernej szafce.
Kucam i zbieram książki.
-Jaka oferma - słyszę roześmiany głos Tracy.
Patrzę na nią gniewnie i podnoszę się.Wkładam książki do szafki i rozpakowywuje te z plecaka.Po chwili zamykam szafkę i patrzę na nich.
-Spójrz na siebie.
Odchodzę od szafek i kieruję się na stołówkę.
>>>
Wchodzę zmęczona do mieszkania i słyszę..ciszę.Taką błogą ciszę.Ściągam swoje buty i rzucam torbę na ziemie.Idę do kuchni i zauważam na lodówce przyczepioną kartkę.Podchodzę do niej i czytam jej zawartość.
W lodówce jest zupa, odgrzej sobie.Ja musiałam jechać na drugą zmianę do pracy..trudne życie pielęgniarki :D Tak czy siak,p oradzisz sobie.Ja wrócę wieczorem, najpóźniej w nocy ok.2 lub 4.Trzymaj się jakoś, buziaki :*
Car
-Jeest!! - krzyknęłam i zgniotłam kartkę w dłoni.
Jestem sama w mieszkaniu.Ale się cieszę!
Nie chcę mi się jeść, więc nie zamierzam odgrzewać obiadu.Postanowiłam, że trochę się powygłupiam, tak jak w tych wszystkich serialach dla nastolatków.Był piątek, więc..czemu nie?
Podeszłam do wierzy i włożyłam do niej płytę.Po chwili usłyszałam znajomy głos.Ogólnie rzecz mówiąc usłyszałam głos mojego idola, Justina Biebera!
Chwila, moja siostra go słucha?Dziwne, bo jak była młodsza to strasznie na niego najeżdżała.
Podgaśniam piosenkę pt.Sorry i udaję się do kuchni.Wyjmuje jakieś żelki i chipsy.Idąc na moją kochaną kanapę, lekko kołyszę biodrami.Ostatecznie kładę się na kanapie i wsłuchuje się w piosenkę.Nie, ja się nie wsłuchuje, ja po prostu śpiewam razem z nim.Mój fałsz i jego cudowny głos są takim dopełnieniem..
Is it too late now to say sorry?
Cause I'm missing more than just your body
Is it too late now to say sorry?
Yeah I kno-o-ow that I let you down
Is it too late to say I'm sorry now?/Czy jest już za późno by rzec przepraszam?
Bo brak mi więcej niż twojego ciała
Czy jest już za późno by rzec przepraszam?
Tak, wiem, że Cię zawiodłem
Czy jest już za późno by rzec przepraszam?
I'm sorry
Yeah
Sorry
Yeah
Sorry
Yeah I kno-o-ow that I let you down
Is it too late to say I'm sorry now?/Przepraszam
Yeah
Przepraszam
Yeah
Przepraszam
Tak, wiem, że Cię zawiodłem
Czy jest już za późno by rzec przepraszam?
Kocham tą piosenkę, ona jest taka zajebista!
Śpiewałabym dalej, ale usłyszałam dzwonek do drzwi.Z głośny jękiem wstałam z kanapy i ściszyłam odrobinę piosenkę.Podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
-Czy możesz do kurwy ściszyć to gówno?!
Patrzę na szatyna i przewracam oczami.
-Przepraszam, po pierwsze nie mogę, po drugie to nie jest gówno, a po trzecie mógłbyś być milszy - fukam.
-Jak mam być milszy jak głos tego frajera słychać w całym bloku?! - wyrzuca swoje ręcę w powietrze.
-Lou spokojnie, już ściszę.Nie unoś się tak.
Spogląda na mnie i widać przerażenie na jego twarzy.
-Ty..mnie znasz?
-Grałeś w pubie wtedy, pamiętam cię.
-Ach, no tak.Faktycznie - uśmiecha się. - to ten...byłbym ogromnie wdzięczny jakbyś ściszyła tego pedała.
-Nie znasz go - przewracam oczami.
-Ty również - zauważa.
-Owszem, ale sądząc po jego tekście nie jest pedałem.
Louis machnął tylko ręką i odszedł.
-Dzięki..i przepraszam, że tak naskoczyłem na ciebie - mówi przed wejściem do swojego mieszkania.
-Spoko - uśmiecham się i zamykam drzwi.
Około godziny 20 robię się głodna.Zupę, zdąrzyłam już zjeść więc nie mam już nic do jedzenia.Słodkości też mam dość, więc one odpadają.Grzebie po szafkach siostry (wiem, że to niegrzeczne, ale jestem do tego zmuszona) i znajduję 20$.Uśmiecham się szeroko i idę do kuchni.Łapie za telefon i zamawiam pizzę.
Po jakiś 20 minutach słyszę dzwonek do drzwi.Jestem głodna jak wilk, więc szybko zjaduję się koło nich i otwieram je.
-O jak miło!
-Cześć Niall - witam się.
-Hej, proszę - podaje mi pudełko.
-Ile się należy?
-10$.
Podaje mu banknot i uśmiecham się.
-Jesteś sama? - pyta.
-Tak, siostra ma dyżur w szpitalu i musiała jechać.
-Nudzi ci się?
Unoszę brwi do góry i posyłam mu pytające spojrzenie.
-Teraz już nie - patrzę na pizzę.
-Jakbyś chciała wpadnij do chłopaków.Ja skończę za godzinę więc też będę - uśmiecha się.
-Umm..okej?To znaczy..co mam powiedzieć?'Hej, Niall mnie do was zapraszał, więc przyszłam?
Blondyn zaśmiał się i spojrzał na mnie z powagą.
-Serio, przyjdź.Oni pewnie grają w Fife albo coś...Harry jest to zapozna cię z nimi.
-Louisa już poznałam - zaśmiałam się.
-Jak?
-Krótko mówiąc ojebał mnie dzisiaj, że za głośno puściłam piosenkę Justina Biebera.
Niall wybuchnął śmiechem, a ja przewróciłam oczami.
-Wyobrażam..sobie jego wkurwienie.On nienawidzi Biebsa.
-Cóż, to nie znaczy aby obrażał go w moim towarzystwie.Ja go lubię, bardzo.
-Bardziej niż mnie? - pyta i uśmiecha się, pokazując dołeczki.
Och słodki Jezusie, zabierz go stąd.Rumienie się i patrzę na pudełko z pizzą.
-Oczekuje odpowiedzi jak przyjdę z pracy.Muszę iść.Na razie - rzuca szybko i odchodzi.
-Jasne!Pa!
Patrzę na niego jak znika, a po chwili zamykam drzwi.
Okej, co mam mu powiedzieć?
Niall jesteś taki słodki, miły, cholernie przystojny i bardzo mi się podobasz.
Nie, zdecydowanie mu tego nie powiem.
Lubię go, BARDZO.Ale nie wiem jakimi uczuciami on darzy mnie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top