#49
Podczas gdy leżę na kanapie i oglądam wiadomości, mój telefon dzwoni.Biorę go szybko do dłoni i odbieram.
-Halo?
-Cześć, skarbie - słyszę roześmiany głos Nialla.
Zamykam oczy i liczę do 5.
-Jesteś tam?Halo?
-TY DUPKU!!DLACZEGO SIĘ NIE ODZYWAŁEŚ?!WIESZ JAK SIĘ MARTWIŁAM??!!
-Kochanie, nie unoś się tak.Złość piękności szkodzi.
-Jakbym mogła to bym cię...
-Masz niegrzeczne myśli, Lucy?Nie ładnie tak - śmieje się.
-Pewnie, śmiej się.Najlepiej ci to wychodzi - burczę.
-Oj, nie gniewaj się.
-Odpowiesz mi na pytanie?
-Byliśmy zajęci.
-Czym?
-Mieliśmy kłopoty z zakwaterowaniem w hotelu i takie tam, nieważne.Mów co tam słychać.
-Tęsknie, tęsknie i jeszcze raz tęsknie.
-Ja też kochanie, jeszcze tylko pół roku.
-Tylko - parskam.
-Jak tam Elena?
-Jest chora, przez to, że Harry się nie odzywał Caroline ma depresję tak jakby.
-O kurczę, to źle.Zaraz mu powiem, żeby jak najszybciej się do niej odezwał.
-Ja nie daję rady z małą, jest nieznośna.Ona też tęskni za ojcem.To było strasznie nieodpowiedzialne z waszej strony.
-Ale o co ci w tej chwili chodzi, bo nie rozumiem.
-Niall - wzdycham. - po prostu..wasz wyjazd.
-Ale to nie od nas zalezy, przecież dobrze o tym wiesz!
-Tak, wiem, ale..nie widzisz, nie czujesz..że wszystko się rozpada?
-Co masz na myśli?
-Boję się, że jak przyjedziecie nie bedzie już tak samo.Coś się zmieni...boję się, że tam kogoś poznasz i mnie zostawisz.
-Lucy - śmieje się. - kotku, nie zostawie cię.
-Niall..
-Jesteś kobietą mojego życia, jakbym mógł cię zostawić.Żadna inna się nie liczy, w moim życiu jesteś tylko ty.
Rumienie się na te słowa.To strasznie słodkie.I trochę uspokajające.
-Kocham cię wariacie.
-Ja ciebie też, Lucy.
-Co będziecie teraz robić?
-Za 2 godziny mamy koncert i właśnie muszę kończyć, bo musimy się przygotować..
-Rozumiem.
-Tak więc, kochanie wiedz, że jest wszystko dobrze i nie masz się o co martwić.Jestem cały i zdrowy, jak na razie.
-Nie kracz, idioto.
-Chciałbym cię przytulić, wiesz?
-Nie wiem.
-To teraz wiesz.Muszę niestety kończyć, Lucy.Pamiętaj, że cię kocham!
-Pamiętam.
Rozłączył się.
-Boże, co ja bez niego zrobię - wzdycham i odkładam telefon na stół.
Kładę się znów na kanapie i patrzę na telewizor.
-Lucy!Chodź mi pomóż, bo ktoś do mnie dzwoni!
Przewracam oczami i idę do siostry.Biorę od niej małą Elenkę i kołyszę ją.
-Halo? - patrzy na mnie przerażona przez chwilę, a potem staje się czerwona na twarzy. - Jaja sobie robisz?!!..Wiesz jak się martwiłam?!Dziecko za tobą tęsknie i nie tylko,głupcze!!Mogłeś chociaż napisać smsa!!!
-Chodź kochanie, nie będziesz słuchała jak mamusia krzyczy na tatusia - mówię do dziewczynki i wychodzę z nią z pokoju.
>>>
-Cześć.
Patrzę na Luke'a z uniesionymi brwiami.
-Co? - pyta.
-Co ty tu robisz?
-Przyszedłem do ciebie?
-Po co?
-A po co się idzie w odwiedziny?
-Wchodź - przewracam oczami i wpuszczam go do środka.
-Jesteś sama?
-Tak, Caroline poszła z małą do ojca.
-Mhm.
-Coś konkretnego chciałeś?
-Jesteś inna.
-Pod jakim względem? - krzyżuje swoje ręce na piersiach.
-Nie odzywasz się do nas.
-Aaaa..o to chodzi.Przepraszam, jestem zabiegana ostatnio.
-Masz jakieś problemy?
-Nie, dużo nauki tylko.
-Rozumiem, może ci w czymś pomóc?
-Dam sobie radę, naprawdę.
-Idziesz dzisiaj z nami do klubu?Jest piątek, rozerwiesz się trochę.
-W sumie..czemu nie - wzruszam ramionem.
-To wpadniemy po ciebie, okej?
-Dam ci jeszcze znać, bo może będę musiała pomóc Caroline..
-Da sobie radę - uśmiecha się.
Luke podchodzi do mnie i przytula mnie.Stoję w szoku i czekam na rozwój zdarzeń.
-Umm...Luke?
-Czuję, że coś cię trapi.Zrobiliśmy z chłopakami coś złego?
-Nie.
-Więc o co chodzi, Lucy?
-O nic, naprawdę.
-Potrzebne jest ci teraz towarzystwo.Dlaczego nas odtrącasz?Przecież dobrze nam szło.
-Luke, możesz mnie puścić?
Puszcza mnie, a ja wzdycham głęboko.
-Po prostu..ja do was chyba nie pasuje.
-Dlaczego tak uważasz?
-Bo..jesteście inni od Liama, Harrego, Zayna, Louisa i Nialla..
-A co to ma do rzeczy?
Przewracam oczami.
-Nie rób tego.
-Bo?
-To oznacza, że mnie zbywasz.
-Może tak jest?
Kurwa.Nie chciałam tego powiedzieć.
-Wiesz co, widać, że nie jestem ci potrzebny.Pójdę już - Luke wymija mnie i wychodzi z mieszkania, trzaskając drzwiami.
-Ja pierdole.. - wzdycham. - ale ja jestem głupia.
---------------------------
Hejka!Kto ma teraz ferie? :D Komentujcie jak się podoba!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top