#43
-Ja bym na miejscu twojego chłopaka nigdzie samej cię nie puszczał, jeszcze o tej porze.
Patrzę na Luke'a i uśmiecham się.
-To miłe, naprawdę.
-Ogólnie to nie jestem miły, ale dla ciebie zawsze będę - puszcza mi oczko, a ja znów się rumienie.
-Okej, to tutaj - zatrzymuje się i pokazuje Luke'owi mój stary dom.
-Ładny - kiwa głową.
-Bo mój - śmieje się.
-Twoja skromność jest powalająca, Lucy.
-Ach, dziękuje.
Stoimy już przed drzwiami, a ja pukam.Po chwili otwiera je tata.
-Cześć - witam się.
-Cześć, słoneczko - uśmiecha się, a następnie zauważa Luke'a i jego twarz staje się kamienna. - kto to, Lucy? - pyta.
-To mój znajomy.Tato to jest Luke, Luke to mój tata, poznajcie się - uśmiecham się do nich.
Podają sobie dłonie, ale twarz mojego taty nadal pozostaje kamienna.
-Wchodźcie-zaprasza nas do środka
Razem z blondynem wchodzimy do środka i ściągamy kurtki.
-A gdzie jest Niall? - pyta tata.
-Umm.. - zagryzam lekko dolną wargę. - śpi.
-Odpoczywa, tak?
-Jasne - uśmiecham się, aby nie widzał mojego zawiedzenia.
-Luke może chcesz coś do picia? - proponuje mój ojciec.
-Ja podziękuje - uśmiecha się.
-Jesteś może głodny? - tym razem ja pytam.
-Nie, naprawdę.Przyszedłem dla towarzystwa, a nie żeby obrzerać twojego tatę z jedzenia - śmieje się.
-Tata i tak w końcu ci coś da, prawda?
-Chłopcze, nie wstydź się mnie - klepie go po plecach. - my mężczyźni musimy się zdrowo odżywiać i w ogóle.
-Tato.. - jęcze. - jak się czujesz?
Patrzy na mnie i wzdycha.
-Lepiej - kiwa głową.
-Bierzesz tabletki?
-Lucy..
-Tato!
-Muszę iść do lekarza, a nie mam kiedy - wzdycha.
-Cholera, tato!Ile razy mam mówić żebyś dzwonił jakby ci czegoś brakowało?! - wyrzucam swoje ręce w powietrze.
-Masz wiele swoich zmartwień.
-Denerwuje mnie takie gadanie i bardzo dobrze o tym wiesz - patrzę na niego groźnie.
-Obiecuje, że w poniedziałek pójdę do lekarza po recepte.
-Nie musisz obiecywać, bo pójdę z tobą.
-Dobrze.
>>>
Mija tydzień odkąd poznałam Luke'a.Codziennie do mnie pisze jak się czuję, co robię i takie tam.To bardzo kochane z jego strony, ale za bardzo się o mnie martwi.Chyba nie do końca rozumie, że mam chłopaka i jestem z nim bezpieczna.Nie wiem może Luke na coś liczy, a jeżeli tak to ja niestety muszę go zawieść, bo nie mam zamiaru odchodzić od Nialla.
Po raz kolejny słysze jego poczte w telefonie.Odchylam głowę i zamykam oczy.
-Mamo..wróć - szepczę.
Nagle słyszę, że mój telefon zaczyna dzwonić.Biorę go do dłoni i widzę na ekranie twarz Zayna.
-Halo?
-Gdzie jesteś?
-W domu?
-To się zbieraj.
-Gdzie?
-Jedziemy do kina.
-Po co?
-A po się jedzie do kina, Lucy?
-Na film?
-Brawo, kupię ci popcorn jako nagrodę -mówi sarkastycznie.
-Nie mam ochoty na kino.
-A na co masz ochotę?
-Na Nialla - wzdycham.
-Ej!Twoja laska cię potrzebuje - krzyczy.
-Zayn, jest z tobą ten debil?!!
-Tak, kochanie? - słyszę zmartwionego Nialla.
-Ja ci dam kochanie, dlaczego nie odbierałeś?
-Telefon mi się rozładował, przepraszam.
-To gdzie w takim razie jesteś?
-U Louisa.
-A miałeś iść gdzie?
Okłamał mnie.
-Lucy..
-Już wszystko wiem - przerywam mu.
Rozłączam się i wręcz rzucam telefon na stłół.Wstaje z kanapy i idę do kuchni.Podchodzę do lodówki i otwieram ją.Biorę do dłoni piwo i zamykam lodówkę.Otwieram alkohol i biorę łyka.Nigdy z nerwów nie piłam, ale teraz jesteś zła jak nigdy, a poza tym miałam smaka na piwo.
Mój telefon znów zaczyna dzwonić, więc szybko podchodzę do stolika i nie patrząc kto dzwoni, odbieram.
-Niepotrzebnie dzwonisz, wiesz.Zawiodłam się na tobie.Okłamałeś mnie, że jedziesz do mamy jej zawieść lekartswa, a tak naprawdę siedzisz sobie u Louisa! - krzyczę do słuchawki.
-Umm..Lucy, to ja.Luke.
Zamykam oczy i wypuszczam ze świstem powietrze.
-Przepraszam.Myślałam, że to Niall.
-Mój słuch trochę ucierpiał, ale będzie dobrze - śmieje się.
-Coś chciałeś, że dzwonisz?
-Chciałem zapytać czy masz ochotę na kino..
-Z miłą chęcią - przerywam mu. - o której?
-Och, szybka decyzja.
-Powinieneś się cieszyć - śmieje się.
-To był..podtekst?
-Ależ skąd.
-Powiedzmy, że ci wierzę.
-To o której?
-Może za 30 minut?Będę pod twoim blokiem.
-Spoko.
-To do zobaczenia,Lucy.
-Pa, Luke.
Z ogromną chęcią wybiorę się do kina z Luke'iem.
Mój telefon znowu dzwoni.Wzdycham i tym razem patrzę na wyświetlacz, Luke.
-Tak?
-Zapomniałem zapytać..Mogą iść z nami moi przyjaciele?
-A ilu ich jest? - śmieje się.
-Tylko trzech debili.
-Dam sobie z nimi radę.
-Cieszę się.
-------------------
Jak tam w szkole?U mnie jest okropnie!Szkoła średnia to złooooooooo xD
Jak się podoba?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top