#17
<NIALL>
-Chłopaki, Lucy przyjdzie do nas - informuję ich podczas gdy leżymy na kanapie.
-Kiedy? - pyta Harry.
-Dzisiaj.
-Powiesz jej? - zapytał Louis.
-Niby co? - zmarszczyłem brwi.
-Co do niej czujesz - przewrócił oczami.
-Nie, na pewno nie teraz - kręce głową.
-Stary, ale z ciebie mięczak - śmieje się Zayn.
Spojrzałem na niego i szturchnąłem go w ramię.
-To ja nie umiem zagadać do Perrie? - próbowałem naśladować dziewczęcy głos.
Reszta wybuchnęła śmiechem, ale Zaynowi zrobiło się głupio.
-To było chamskie - skomentował mulat.
-Coś ty, wcale - wyszczerzyłem się.
-Zagadam do niej, zobaczysz.
-Trzymamy cię za słowo - wtrącił się Liam.
Pokręciłem głową i zaśmiałem się.Zayn od roku podkochuje się w Perrie, stała klientka w naszej pizzerii.
-To za ile przychodzi twoja dziewczyna? - pyta rozbawiony Lou.
Patrzę na niego i poważnieje.
-Nie jest moją dziewczyną.
-Jeszcze - uśmiechnął się.
-Nie wiem, ja.. - westchnąłem. - czuję, że oddalamy się od siebie.
-To zrób coś z tym - zaproponował Harry.
-Myślę, że zagranie w jej szkole to będzie wystarczająca rzecz.
-Napisz dla niej piosenkę.
-A niby o kim są nasze piosenki? - wyrzuciłem ręce w powietrze i zaśmiałem się.
-Myślałem, że o Perrie - uśmiechnął się Zayn.
Przewróciłem oczami i wstałem z kanapy.
-Chcecie coś do jedzenia?
Wszyscy pokręcili głowami na nie.Wzruszyłem ramieniem i poszłem do kuchni.Ja zdecydowanie mam największy apetyt z nich wszystkich.
<LUCY>
Po obiedzie musiałam umyć niestety naczynia.Zmywam właśnie talerz i zastanawiam się co mam ubrać na siebie.
-Wybierasz się gdzieś dzisiaj? - słyszę.
Odwracam się i widzę mamę.
-Tak, idę do Caroline.
-Och, dobrze.My z tatą jedziemy do teatru.
Uniosłam swoje brwi do góry i zakręciłam wodę.
-Od kiedy wy chodzicie do teatru? - zdziwiłam się.
-Od jakiegoś miesiąca - uśmiechnęła się.
-Nie wiedziałam.
-Bo z nami nie..mieszkałaś - mruknęła.
Westchnęłam i kiwnęłam głową.Odwróciłam się do niej plecami i odkręciłam znów wodę.
-Powinniśmy być za dwie godziny.
-Ja chyba będę spała u Caroline.
-Uciekasz? - pyta.
-Nie - śmieje się. - po prostu dawno nie gadałyśmy i chcę z nią pobyć.
-Rozumiem, to do zobaczenia jutro.
-Pa.
Potem słyszałam tylko trzask drzwiami.
Zdecydowałam, że ubiorę jeansy z wysokim stanem, czarną bluzkę z napisami OK oraz białe trampki.Pomalowałam się delikatnie i w sumie byłam gotowa do wyjścia.Mimo, że był listopad było nawet ciepło.Nałożyłam na siebie jeszcze płaszcz i wyszłam z domu.Drzwi zamknęłam na klucz.
Ja: Będę u ciebie za 20 min, max 30 xx
Wysłałam smsa do siostry po czym włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam piosenkę.
Ended up on a crossroad
Try to figure out which way to go
It's like you're stuck on a treadmill
Running in the same place
You got your hazard lights on now
Hoping that somebody would slow down
Praying for a miracle
Who'll show you grace?
Had a couple dollars and a quarter tank of gas
With a long journey ahead
Seen a truck pull over
God sent an angel to help you out
He gave you direction
Showed you how to read a map
With a long journey ahead
Said it ain't over
Oh, even in the midst of doubt/Skończyłem na skrzyżowaniu dróg
Staram się odkryć. w którą stronę iść
To tak, jakbyś utknął w kieracie
Biegasz w tym samym miejscu
Masz teraz włączone światła awaryjne
Z nadzieją, że ktoś zwolni
Modląc się o cud
Kto okaże ci łaskę?
Mając kilka dolarów i 1/4 baku z gazem
Długa droga przed tobą
Widziałeś zatrzymującą się ciężarówkę
Bóg wysłał anioła, by ci pomógł
By wskazał ci drogę
Pokazał jak czytać mapę
Długa droga przed tobą
Mówiłem, że to nie koniec
oh, nawet pośrodku wątpliwości
Life is worth living
Life is worth living, so live another day
The meaning of forgiveness
People make mistakes, doesn't mean you have to give in
Life is worth living again/Życie warte jest życia
Życie warte jest życia, więc przeżyj kolejny dzień
Znaczenie przebaczenia
Ludzie popełniają błędy, nie oznacza to, że trzeba się poddać
Życie warte jest życia, znów*
Lubię Justina, tworzy bardzo fajne piosenki.Ma głęboki tekst i można przy nim pomyśleć.Nadal nie rozumiem dlaczego nazywają go gówniarzem.
Po 15 minutach doszłam pod blok siostry.Wchodzę do środka i gdy idę po schodach wszystko wraca.Ten wypadek.Jestem sama sobie winna, mogłam niepodsłuchiwać Zayna i Naomi.
Pukam do drzwi i po chwili widzę uśmiechniętą Caroline.Wpuszcza mnie do środka, a gdy zamyka drzwi czuję jak mocno mnie przytula.
-Udusisz mnie - śmieje się.
-Tęskniłam za tobą - puszcza mnie.
-Wiem, ja za tobą też - uśmiechnęłam się.
-Chodź upiekłam dla ciebie szarlotkę.
-Ty upiekłaś ciasto? - zdziwiłam się.
-Dzięki - prychnęła.
Wybuchnęłam śmiechem, a potem zamiast iść do stołu to położyłam się na jej wygodnej kanapie.
-Jak mi jej brakowało - mamroczę przez poduszkę.
-Widać - śmieje się.
-Chyba ci ją ukradnę.
-Nie!Nie możesz!
Wstaje i idę do tego stołu.
-Nawet, nawet wygląda ta twoja szarlotka.
Patrzę na ciasto i muszę przyznać, że widziałam lepsze, ale jej tego nie powiem.
-Wiesz jak ja się starałam? - oburzyła się. - nie umiesz docenić moich możliwości - fuknęła.
-Już dobrze, dobrze.Jak spróbuję to docenie.
Caroline skinęła głową, a ja wzięłam kawałek ciasta do ust.
-I jakie? - pyta.
-Znośne - mamroczę z pełnymi ustami.
Zrobiła zażenowaną minę i poszła na kanapę.Ja również do niej dołączyłam.
-Idę dzisiaj do chłopaków - mówię.
Caroline patrzy na mnie i porusza znacząco brwiami.
-Idiotko! - szturcham ją w ramię. - idę pogadać.
-Znów będzie buzi buzi - zaśmiała się.
-Wypchaj się.
-Też cię kocham - cmoknęła.
-A ja ciebie nie.
-Ty kochasz Nialla - powiedziała, a mnie serce stanęło.
Zarumieniłam się i sięgnęłam po pilota.Włączyłam telewizor i akurat trafiłam na moją ulubioną bajkę.
-Nie zaprzeczyłaś! - pisnęła.
-Nie piszcz mi do ucha! - wydzieram się.
-Ty go kochasz!
-Zamknij się!
-Kurwa, ty go kochasz! - wyrzuca ręce w powietrze.
-Caroline!
-Tak się cieszę!
-Jeżeli się nie zamkniesz to sobie pójdę - zagroziłam.
-I tak zaraz idziesz do chłopaków, więc nie robi mi to różnicy - uśmiechnęła się.
-Aha?
-Nie żebym cię wyganiała...
-Ale ty jesteś dziwna - zaśmiałam się.
-W moim wieku też taka będziesz.
-Wolałabym nie dożyć twojego wieku.
Caroline prychnęła, a ja uśmiechnęłam się złośliwie.
-Obejrzę SpangeBoba i spadam, okej?
Skinęła głową więc odwróciłam wzrok z niej, a skupiłam go na głównym bohaterze kreskówki.
-Boję się trochę tam iść - mówię, kiedy dochodzę do drzwi.
-Przecież cię nie zjedzą - śmieje się Caroline.
-Podyskutowałabym.
-Kto cię zje?
-Niall.
-Chyba w łóżku - poruszyła znacząco brwiami.
Walnęłam sobie z otwartej dłoni w czoło.Ona mnie załamuje.
-Nie myślę jeszcze o takich rzeczach.
-To zacznij, bo jak będziesz z nim będziesz to raczej będziecie się kochać.
-Och, zamknij się - jęknęłam.
Zaśmiała się, a ja przewróciłam oczami.
-Przecież nie jesteś już dziewicą, więc w czym problem? - spytała.
-Nie lubię gadać o seksie, tak?A poza tym mój pierwszy raz był nieudany, bo odbył się na imprezie i tak za bardzo go nie pamiętam.
Wspominałam, że jak zadawałam się z Tracy to chodziłam na imprezy?
-Mieć 16 lat i stracić dziewictwo - kręci głową. - fascynujące.Masz szczęście, że matka o tym nie wie.
-Byłoby grubo.
-Zbieraj się, bo tam zanudzą się bez ciebie.
-Pewnie bawią się lepiej beze mnie - mruknęłam.
-Wątpie, ale sama się przekonasz, a teraz zmykaj.
-Przyjdę, dzisiaj.Chyba.
-Nie nachlana, tak?
-Postaram się - uśmiechnęłam się.
-Tak, jesteś prawie dorosła.Zapomniałam - zaśmiała się.
-Jak coś to mam klucze to sobie sama otworzę.
Skinęła głową, a ja wyszłam z mieszkania.Okej, czas zacząć imprezę.
--------------
* - fragment z piosenki Justina Biebera pt."Live Is Worth Living"
Kurczę, zaraz piszę następny, bo jakaś niesamowita wena mnie wzięła :D
Jak się podoba?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top