#16

<LUCY>

Po tygodniu leżenia w szpitalu wreszcie wychodzę do domu.Nigdy z niczego tak się nie cieszyłam, jak właśnie mam jechać do domu.Leżenie w szpitalu i rozmawianie ze starszymi dziadkami to nie moje bajka, nie.

Przez ten cały pobyt w spitalu wszystko się wyjaśniło.Mam na myśli moich rodziców.Zaproponowali mi (jak to głupi brzmi) żebym znów z nimi zamieszkała.Rozważałam wszystkie za i przeciw i doszłam do wniosku, że czemu nie?Każdy człowiek powinien dostać drugą szansę, a tym bardziej rodzice.Caroline miała wątpliwości, ale zapewniłam ją, że jak coś będzie się dziać to zadzwonie do niej albo napiszę smsa (tak, teraz właśnie jadę do domu tzn. mojego, mojego)

Patrzę za szybę i słucham muzyki.Przewinęłam na następną piosenkę, bo do licha, skąd na moim telefonie wzięły się piosenki Nirvany?Nie słucham tego typu muzyki i nie przypomniam sobie abym ją zgrywała.

I'm in my 14 carats, I'm 14 carat

Doing it up like Midas,

Now you say I got a touch, so good, so good

Make you never wanna leave, so don't, so don't/Jestem w moich 14 karatach, jestem czernastokaratowa

Dotknięciem zamieniam to w złoto

Teraz mówisz że mam dotyk tak dobry

Powoduję że nie chcesz odejść, więc tego nie rób

Gonna wear that dress you like, skin-tight

Do my hair up real, real nice

And syncopate my skin to your heart beating/Będę nosić tę sukienkę, którą lubisz, obcisłą

Zepnę swoje włosy naprawdę, naprawdę ładnie

I będę synkopować moją skórę do bicia Twojego serca

Cause I just wanna look good for you, good for you

I just wanna look good for you, good for you

Let me show you how proud I am to be yours

Leave this dress a mess on the floor

And still look good for you, good for you/Ponieważ chcę dobrze wyglądać dla Ciebie, dobrze dla Ciebie

Chcę tylko dobrze wyglądać dla ciebie

Pozwól mi tylko pokazać jak jestem dumna z tego, że jestem twoja

Zostawię tę sukienkę w nieładzie na podłodze

I ciągle dobrze wyglądać dla Ciebie, dobrze dla Ciebie*

Musiałam zatrzymać piosenkę, bo mama na mnie spojrzała.

-Co?

-Zjemy coś na mieście? - spytała.

-Nie wiem - wzruszyłam ramionami. - ja wolałabym jechać do domu.

-Jesteś zmęczona?

-Mhm - skinęłam głową.

-Dobrze, w takim razie George jedź prosto do domu - powiedziała do taty.

*Tydzień później*

Idę korytarzem na lekcję wfu.Wchodzę do szatni i pierwsze kogo, raczej co to widzę Tracy.Jest już przebrana i teraz własnie wiąże swoje blond włosy.Przewracam oczami i zamykam za sobą drzwi od szatni.Kładę plecak na ławce i wyciągam z niego strój.

-Słyszałyście, że jakiś zespół ma grać u nas w szkole? - usłyszałam.

-Tak, podobno są świetni!

-Chyba będą za dwa tygodnie czy coś takiego - wtrąciła się blondynka.

Ugh jej głos rozpoznam wszędzie.

-Słyszałam, że jedna laska z naszej szkoły chodzi z jednym z członków zespołu.

Podciągnęłam spodnie dresowe do góry i spojrzałam w stronę dziewcząt.Obok Tracy stała Miranda, Clarisa i Elena.

-Co?Która niby? - zaciekawiła się Miranda.

To tak, Miranda to brunetka o zielonych oczach.Lubi plotkować i szukać winy w całym.Da się z nią pogadać, ale staram się jej unikać, bo koleguje się Tracy.

-Nie wiem, chyba jakaś drugoklasistka - mruknęła Clarisa.

Clarisa..hm..niska, strasznie niska jak na 2 liceum blondynka.Jest słodka i urocza, ale raczej do tego rozum nie pasuje, prawda?Nie wiem co ona robi popołudniami, że nie ma czasu na naukę.Może puszcza się razem z Tracy?Możliwe.

-Zazdro - jęknęła Elena.

Elena jest spoko.Ma czerwone włosy (farbowane) i zielone oczy.Chyba na lekcji francuskiego i chemii siedzę razem z nią w ławce.Ona też koleguje się z Tracy, ale raczej za nią nie przepada (kiedyś mi mówiła, ale nie wiem czy to prawda)

-Tak czy siak i tak zamierzam kogoś wyrwać - zaśmiała się Tracy.

-Powodzenia - wtrąciłam się.

Dziewczyny odwróciły się w moją stronę i spojrzały na mnie ze zdumieniem.

-To było do mnie? - pyta blondynka.

-Nie, do ściany - przewróciłam oczami.

Clarisa zachichotała, ale czy ja wiem czy jest tu co do śmiechu..

-Spadaj - prychnęła. - ty nie masz szans u żadnego z nich - wypięła dumnie swoje piersi.

-Aha, i że niby swoimi sztucznymi cyckami ich zaskoczysz? - założyłam swoje ręce na piersi. - jakie to dziecinne - pokręciłam głową.

-Ty nie masz w sobie ani trochę wdzięku - prychnęła.

-Zobaczymy komu szczęka opadnie za dwa tygodnie - mruknęłam i wyszłam z szatni.

Nie wiem co to jest za zespół i co chciałam tym zdaniem osiągnąć.Nie zamierzam robić sobie operacji plastycznych ani nic z tych rzeczy..Absolutnie nie.

Wchodzę na ogromną salę gimnastyczną i siadam na ławce.Po 2 minutach przychodzi nauczyciel i niestety muszę wstać i ustawić się w rzędzie.

-Są wszyscy?!

-Tak!

-Dobrze w takim razie dzisiaj będzie siatkówka - postanowił pan Peterson.

Było słychać ciche jęki.Ja w sumie też nie chciałam grać w siatkówkę.

-Nie jęczeć mi tu tylko 5 okrążeń wokół sali i robić rozgrzewkę!

Przewróciłam oczami i ruszyłam aby zrobić te okrążenia tej ogromnej sali.

>>>

-Jezuuu - jęcze, gdy wchodzę do kuchni.

-Co się stało? - pyta mama.

Podchodzę do lodówki i wyciągam z niej zimny sok pomarańczowy.Przykładam sobie go do czoła i mruczę z zadowolenia.

-Co ci jest?

-Jestem po wuefie i jest mi gorąco - odpowiadam i patrzę na mamę. - co jest na obiad?

-Makaron z serem.

-Idę na górę się przebrać - odstawiłam sok do lodówki.

Leniwie po schodach weszłam na górę do mojego pokoju.Plecak rzuciłam gdzieś w kąt, a sama wylądowałam na łóżku.Wypuściłam głośno powietrze i wyciągnęłam ze spodni telefon.Zauważyłam, że dostałam wiadomość.

Niall: Co dzisiaj robisz?

Westchnęłam.

Ja: Nic konkretnego, może pójdę do siostry.

Sprawy z blondynem mają się tak, że żyjemy jakby..w oddali.

Ja wróciłam do domu, do rodziców i nie ma mnie zbyt często u Caroline, a on ma też zamęt w pracy.Jego kariera zawodowa, znaczy się w zespole rozkwita.

Grają teraz w większych lokalach i nawet jakoś dwa dni temu Lou mi napisał, że dzwonił do nich pewien meneger i chciał się z nimi spotkać.Słyszał o nich i nawet raz był w pubie jak grali.Chcę ich po prostu wypromować.

Niall: Przyjdź to pogadamy.

Teraz między nami jest nie tak jak dawniej.Po tym jak ja wszystko widziałam, jak śpiewał do mnie piosenkę, która coś oznaczała..traktuje go inaczej.Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale biorę go na dystans.Jeżeli ja się w nim zaduże i potem coś wyjdzie nie tak to naprawdę nie zamierzam cierpieć.Jestem bardzo wrażliwa i łatwo jest mnie załamać.

Ja: Ok.

Tak bardzo chcę wiedzieć co siedzi w jego głowie.Szkoda, że nie jestem wróżką.




-----------------

* -  fragment  piosenki Seleny Gomez pt. "Good for You"

Powracam z nowym rozdziałem!

Sorka, że nie było rozdziału przez dwa dni, ale nie miałam zbytnio czasu :/

Jak się podoba?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top